biedny piesek
2 dni temu postanowiłam zabrać mojego siostrzeńca ( 3,5roku) na wycieczkę do miasta, by zorientować się jaki prezent kupić mu na święta. weszliśmy do księgarni i pieczołowicie oglądamy książki. nieuwazna ciotka ( czyli ja) się zaczytała. z lektury wyrwał mnie płacz Marcelego, podbiegam do dziecka i pytam co się stało? chłopiec zanosi się od płaczu, jednak po chwili dochodzi do siebie, wskazuje mi palcem kobietę z mopsem ( jak ktoś nie wie jak wygląda pies rasy mops radzę spojrzeć na necie) i mówi do mnie chlipiąc delikatnie: ciociu, a ten biedny piesek, to on ma wgnieciony pyszczek!!! i ponownie się rozpłakał, z resztą nie tylko on: również właścicielka psa, sprzedawczyni i ja 
ale my płakałyśmy ze śmiechu
ale my płakałyśmy ze śmiechu