Słomko wesoło od rana świeci
Idą przez las spacerkiem dzieci
Niosą w ręku kolorowe balony
Jeden to narzeczona, drugi narzeczony
Uważajcie – krzyczy pan balon – nie przez krzaki
Ja jestem delikatny strasznie taki
Omijaj ostre gałązki i ciernie
Proszę cię o to tak bardzo niezmiernie
Pani balonikowa chwilę grozy przeżyła
Gdy do krzaku malinowego się zbliżyła
I to nic że malinka się uśmiechała
Narzeczona do radości nastroju nie miała
Baloniki na siebie czule popatrzyły
Uśmiechnęły się, przytuliły i rozmarzyły
By kiedyś wolnymi się stać
Z ptakami na niebie latać
Ciekawe ile by o tym marzyły
I czy marzenia by się spełniły
Gdyby nie wietrzyk co silnie wiał
I baloniki pod niebo porwał
Tam balonik nareszcie się pobrały
Tak sobie oba zgodnie powiedziały
A potem w szczęściu żyły
Z radością pod niebem krążyły
Skomentuj