Ballada o poszukiwaniu szczęścia
Nad rzeczką na dużej łące
Gdzie kwiaty bardzo pachnące
Mały drewniany ul sobie stał
Pszczeli rój w nim mieszkał
Pszczoły ciężko w nim pracowały
Słodki nektar z kwiatów zbierały
Pracą swą się również cieszyły
W szczęściu, radości spokojnie żyły
Tyko jedna pszczółka mała
Wcale się nie uśmiechała
Cały dzień smutna chodziła
I tylko głowę zwieszoną nosiła
Królowa ją do siebie wezwała
I jedną rade jej cenną dała
By szczęścia swego szukała w świecie
Bo szczęście najważniejsze przecie
Tak więc pszczółka ul opuściła
W podróż życia wyruszyła
Bo pozwolenie królowej miała
Więc szczęście odnaleźć chciała
Jako pierwsza jaszczurkę spotkała
Która szybko gdzieś maszerowała
Bo do swego szczęścia tak zmierzała
Które pszczółce też pokazała
Tym szczęściem były skały
Które w słonku się nagrzewały
A gdy jaszczurka tam leżała
To dodatkowe ciepło otrzymywała
Szczęście odnalazła lecz nie swoje
Siedzieć na skałach we dwoje
Przyjemności jej nie sprawiało
I szczęścia wcale nie dawało
Więc w podróż znów wyruszyła
Bo świat całego nie zwiedziła
Nie odleciała zbyt daleko
Spotkała ważkę nad rzeką
Ważka bardzo zadowolona była
Nad taflą wody wesoło tańczyła
I ciągle się szeroko uśmiechała
Gdy tańcząc nad woda skakała
Pszczółka smutno sobie pomyślała
Że tu szczęścia swego nie spotkała
Bo ona pływać w ogóle nie umie
Spotkanie z wodą prowadzi ku zgubie
W świat dalej poleciała
Aż w końcu motyla spotkała
Który siedział na kwiatuszku
Popijał nektar w garnuszku
Takie słodkie leniuszkowanie
Na kwiatku w słońcu odpoczywanie
Jest największym szczęściem motyla
On każdy dzień tak rozpoczyna
Siedzi pszczółka wielce zamyślona
Coraz bardziej zrozpaczona, zasmucona
I nie wie gdzie szczęścia ma szukać
Gdzie zajrzeć i gdzie ma zapukać
Aż w końcu ślimak się zjawia
Swoje szczęście pszczółce przedstawia
Zawsze ze sobą na plecach je nosi
Nikogo się o gościnę nie prosi
Bo największym szczęściem dla każdego
Jest dom – mój pszczeli kolego
Powiedział mu tak ślimak dlatego
By pszczółka wróciła do ula swego
A gdy próg w ulu przekroczyła
Szczęście swe na nowo odkryła
I wszystko wnet zrozumiała
To czego kiedyś nie dostrzegała
Największe szczęście to dom i rodzina
Z która w radości dzień się zaczyna
A gdy wieczór słonko zachodzi
Spokojny sen dla nas nadchodzi
Nad rzeczką na dużej łące
Gdzie kwiaty bardzo pachnące
Mały drewniany ul sobie stał
Pszczeli rój w nim mieszkał
Pszczoły ciężko w nim pracowały
Słodki nektar z kwiatów zbierały
Pracą swą się również cieszyły
W szczęściu, radości spokojnie żyły
Tyko jedna pszczółka mała
Wcale się nie uśmiechała
Cały dzień smutna chodziła
I tylko głowę zwieszoną nosiła
Królowa ją do siebie wezwała
I jedną rade jej cenną dała
By szczęścia swego szukała w świecie
Bo szczęście najważniejsze przecie
Tak więc pszczółka ul opuściła
W podróż życia wyruszyła
Bo pozwolenie królowej miała
Więc szczęście odnaleźć chciała
Jako pierwsza jaszczurkę spotkała
Która szybko gdzieś maszerowała
Bo do swego szczęścia tak zmierzała
Które pszczółce też pokazała
Tym szczęściem były skały
Które w słonku się nagrzewały
A gdy jaszczurka tam leżała
To dodatkowe ciepło otrzymywała
Szczęście odnalazła lecz nie swoje
Siedzieć na skałach we dwoje
Przyjemności jej nie sprawiało
I szczęścia wcale nie dawało
Więc w podróż znów wyruszyła
Bo świat całego nie zwiedziła
Nie odleciała zbyt daleko
Spotkała ważkę nad rzeką
Ważka bardzo zadowolona była
Nad taflą wody wesoło tańczyła
I ciągle się szeroko uśmiechała
Gdy tańcząc nad woda skakała
Pszczółka smutno sobie pomyślała
Że tu szczęścia swego nie spotkała
Bo ona pływać w ogóle nie umie
Spotkanie z wodą prowadzi ku zgubie
W świat dalej poleciała
Aż w końcu motyla spotkała
Który siedział na kwiatuszku
Popijał nektar w garnuszku
Takie słodkie leniuszkowanie
Na kwiatku w słońcu odpoczywanie
Jest największym szczęściem motyla
On każdy dzień tak rozpoczyna
Siedzi pszczółka wielce zamyślona
Coraz bardziej zrozpaczona, zasmucona
I nie wie gdzie szczęścia ma szukać
Gdzie zajrzeć i gdzie ma zapukać
Aż w końcu ślimak się zjawia
Swoje szczęście pszczółce przedstawia
Zawsze ze sobą na plecach je nosi
Nikogo się o gościnę nie prosi
Bo największym szczęściem dla każdego
Jest dom – mój pszczeli kolego
Powiedział mu tak ślimak dlatego
By pszczółka wróciła do ula swego
A gdy próg w ulu przekroczyła
Szczęście swe na nowo odkryła
I wszystko wnet zrozumiała
To czego kiedyś nie dostrzegała
Największe szczęście to dom i rodzina
Z która w radości dzień się zaczyna
A gdy wieczór słonko zachodzi
Spokojny sen dla nas nadchodzi
Skomentuj