Ogłoszenie

Collapse
No announcement yet.

Osobno, ale razem

Collapse
X
 
  • Filter
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts

    Osobno, ale razem

    Nawet jeśli tata i mama po rozwodzie nie mieszkają już razem, to wychowanie dziecka wciąż jest ich zadaniem. Jak ustalić wspólną wizję? Kiedy ustąpić, a kiedy forsować swoje zdanie? Jak rozmawiać po rozwodzie?

    Na Wasze posty czekamy do 10 grudnia 2010 r. Najciekawsze wypowiedzi opublikujemy w lutowym numerze "Twojego Dziecka”.
    pozdrawiamy,
    Redakcja MamoToJa.pl
  •    
       

    #2
    Odp: Osobno, ale razem

    Witam! Wg mnie rozwód rodziców jest bardzo krzywdzący właśnie dla dzieci. I jeśli już do niego dojdzie to oboje powinni zachować przyjacielskie stosunki właśnie ze względu na dzieci, które pomimo swojego kilkuletniego wieku doskonale na swój dziecięcy sposób rozumieją, że dzieje się coś złego. A wielokrotnie zdarza się tak, że to właśnie dzieci obwiniają się o to co dzieje się z rodzicami. Dlatego też uważam, że oboje powinni tak budować swoje relacje, żeby dzieci jak najmniej ponosiły konsekwencje rozwodu rodziców.

    Skomentuj


      #3
      Odp: Osobno, ale razem

      Jestem młodą mamą i młodą rozwódką. W wieku 21 lat pobrałam się i urodziłam córkę. Dziś wiem, że nie podjęłabym już tej decyzji. Decyzji o ślubie. Gdybym wiedziała, jak potoczy mi się życie, wolałabym ukryć wiadomość o ciąży i żyć sama. Z jednego punktu cieszę się, że tak szybko to wszystko się zaczęło bo dziecko nie odczuwa braku ojca, bo nigdy go przy Niej tak naprawdę nie było.
      Zacznę od porodu. Był ze mną na porodówce, był przy narodzinach Amelki mimo, że nie byliśmy ze sobą. Starał się. Ale te starania szybko mu się znudziły. Gdy wyszłyśmy ze szpitala przychodził codziennie, potem co 3 dzień aż w końcu przestał przychodzić wcale. Natomiast gdy trzeba było wybrać się do lekarza był pierwszy - wszystko na pokaz. Przestał widywać się z córką od lutego. W lipcu dostałam papiery rozwodowe a w nich napisane: "Od urodzenia łączy mnie z córką silna więź emocjonalna". Szkoda tylko, że ta więź była fikcją i jest nią do dnia dzisiejszego. W trakcie rozwodu oczywiście przychodził do córki - kolejny raz napomnę, że na pokaz, żeby tylko pokazać w sądzie, że z niego Kochający Tatuś. Szkoda tylko, że nigdy nie zapytał o stan zdrowia, o ilość ząbków czy siedzenie, chodzenie, raczkowanie... nigdy. Wszystko musiałam ja zaczynać. On podchodził do tego obojętnie. Jego wizyty odbierałam: przyjść, odsiedzieć swoje i wyjść. Gdy dziecko płakało: muszę już iść. Gdy trzeba było zmienić pieluchę: zapomniałem, ze na zakupy mam jechać. Tylko przyjemność - nic obowiązków. Przestał przychodzić kiedy mieliśmy już rozwód. Nalegałam, prowokowałam sytuacje ale on nic. Niestety w tej kwestii nie mogę już nic zrobić - chciałabym dla mojej córki rodziny, mamy i tata. Tata nie ważne czy przy mamie, czy osobno, ale ważne, żeby się nią interesował poświęcał czas, opiekował. Z jego strony nic nie wychodzi.
      Rozwód bez winy, opiekę nad dzieckiem mam ja natomiast kwestia szkoły, i ważnych rzeczy leży w naszych wspólnych rękach. Jak to zrobimy, kiedy przyjdzie na to czas? Jak się dogadamy? Nie wiem.
      Dokąd przychodził do Amelii staraliśmy się normalnie rozmawiać, żeby dziecko nie odczuło. Ale z nim nie zawsze był chętny do rozmowy: ja na siłę mu mówiłam, że 8 zębow już ma, albo że 14 kwietnia pierwszy raz siadła samodzielnie. Po jego minie nie widziałam żadnej radości, żadnego zdumienia. Nic kompletnie. Boję się jak będzie. Boli mnie, jako matkę sytuacja ta gdzie dziecko nie ma kontaktu z ojcem, bo ojciec tego nie chce. Mam nadzieję, że kiedyś to się zmieni...

      Skomentuj


        #4
        Odp: Osobno, ale razem

        Napisane przez kathiee Pokaż wiadomość
        Jestem młodą mamą i młodą rozwódką. W wieku 21 lat pobrałam się i urodziłam córkę. Dziś wiem, że nie podjęłabym już tej decyzji. Decyzji o ślubie. Gdybym wiedziała, jak potoczy mi się życie, wolałabym ukryć wiadomość o ciąży i żyć sama. Z jednego punktu cieszę się, że tak szybko to wszystko się zaczęło bo dziecko nie odczuwa braku ojca, bo nigdy go przy Niej tak naprawdę nie było.
        Zacznę od porodu. Był ze mną na porodówce, był przy narodzinach Amelki mimo, że nie byliśmy ze sobą. Starał się. Ale te starania szybko mu się znudziły. Gdy wyszłyśmy ze szpitala przychodził codziennie, potem co 3 dzień aż w końcu przestał przychodzić wcale. Natomiast gdy trzeba było wybrać się do lekarza był pierwszy - wszystko na pokaz. Przestał widywać się z córką od lutego. W lipcu dostałam papiery rozwodowe a w nich napisane: "Od urodzenia łączy mnie z córką silna więź emocjonalna". Szkoda tylko, że ta więź była fikcją i jest nią do dnia dzisiejszego. W trakcie rozwodu oczywiście przychodził do córki - kolejny raz napomnę, że na pokaz, żeby tylko pokazać w sądzie, że z niego Kochający Tatuś. Szkoda tylko, że nigdy nie zapytał o stan zdrowia, o ilość ząbków czy siedzenie, chodzenie, raczkowanie... nigdy. Wszystko musiałam ja zaczynać. On podchodził do tego obojętnie. Jego wizyty odbierałam: przyjść, odsiedzieć swoje i wyjść. Gdy dziecko płakało: muszę już iść. Gdy trzeba było zmienić pieluchę: zapomniałem, ze na zakupy mam jechać. Tylko przyjemność - nic obowiązków. Przestał przychodzić kiedy mieliśmy już rozwód. Nalegałam, prowokowałam sytuacje ale on nic. Niestety w tej kwestii nie mogę już nic zrobić - chciałabym dla mojej córki rodziny, mamy i tata. Tata nie ważne czy przy mamie, czy osobno, ale ważne, żeby się nią interesował poświęcał czas, opiekował. Z jego strony nic nie wychodzi.
        Rozwód bez winy, opiekę nad dzieckiem mam ja natomiast kwestia szkoły, i ważnych rzeczy leży w naszych wspólnych rękach. Jak to zrobimy, kiedy przyjdzie na to czas? Jak się dogadamy? Nie wiem.
        Dokąd przychodził do Amelii staraliśmy się normalnie rozmawiać, żeby dziecko nie odczuło. Ale z nim nie zawsze był chętny do rozmowy: ja na siłę mu mówiłam, że 8 zębow już ma, albo że 14 kwietnia pierwszy raz siadła samodzielnie. Po jego minie nie widziałam żadnej radości, żadnego zdumienia. Nic kompletnie. Boję się jak będzie. Boli mnie, jako matkę sytuacja ta gdzie dziecko nie ma kontaktu z ojcem, bo ojciec tego nie chce. Mam nadzieję, że kiedyś to się zmieni...

        O matko, dziewczyno....... Chron dziecko przed takim tatą i moze ciesz sie, ze sie nim nie interesuje. Bo jesli jest tak jak piszesz i on ma w nosie Twoje opowiesci o siadaniu, zabkach itd to jeszcze wezmie dziecko na spacer (z przymusu i poczucia obowiazku, bo nalegasz) i zostawi je na placu zabaw, bo "przypomni sobie nagle ze mial cos kupic". Dziecko wychowywane bez ojca bedzie inne, ale moze dziadek po czesci zastapi tego Pseudo tatusia. Ja jestem nauczycielka, przebywam z malymi dziecmi i widze, jak zachowuja sie dzieci zarowno te z pelnych rodzin, jak i takie ktorych mamusie zafundowaly sobie dziecko bez brania pod uwage ojca jako meza. Jedna dziewczynka jak u rozwiedzionego taty nocowala to przychodzila rozczochrana i bez okularow. Od razu widzialam, ze to byl weekend tatusia.
        "Gdybym wiedziała, jak potoczy mi się życie, wolałabym ukryć wiadomość o ciąży i żyć sama." I bedziesz sama, skup sie na tym, aby dziecku niczego nie brakowalo, a Twoje zycie moze samo sie ulozy bez udzialu tego pana. Tylko gorzej jesli pan sobie nagle przypomni, ze ma dziecko, wtedy malej bedzie ciezko zaakceptowac takiego tatusia.
        Trzymaj sie.

        Skomentuj


          #5
          Odp: Osobno, ale razem

          Kathiee, bardzo współczuję Ci sytuacji w jakiej się znalazłaś. I nie wiem co napisać.
          Życzę Ci, by udało Ci się wychować Amelkę na wspaniałego człowieka i byś dawała sobie radę z tym co Cię spotka.

          Skomentuj


            #6
            Odp: Osobno, ale razem

            mam dokładnie tak samo... tyle że w odpowiednim momencie oprzytomniałam i nie wyszłam za mąż, a on wyjechał za granice... kiedy przyjeżdża (3 razy do roku na tydzień, dwa) jestem pod telefonem.. chce zeby widywal sie z mała... ale on przez pierwsze dwa dni jest chętny.. a potem coraz to kolejne wymówki.. on odjeżdza a jego matka opowiada jaka to jestem zła, jak utrudniam kontakty małej z nim i jego rodzina... moja córeczka się go boi, choc nie nastawiam jej anty do niego.. do innych ludzi jest otwarta i nikogo się nie wstydzi.. nie wiem z czego to wynika? moze poprostu dziecko czuje jakie ktoś ma w stosunku do niego intencje?? poprostu niektórzy faceci nigdy nie dorosną do roli ojca...

            Skomentuj


              #7
              Odp: Osobno, ale razem

              Napisane przez asia1606 Pokaż wiadomość
              Witam! Wg mnie rozwód rodziców jest bardzo krzywdzący właśnie dla dzieci. I jeśli już do niego dojdzie to oboje powinni zachować przyjacielskie stosunki właśnie ze względu na dzieci, które pomimo swojego kilkuletniego wieku doskonale na swój dziecięcy sposób rozumieją, że dzieje się coś złego. A wielokrotnie zdarza się tak, że to właśnie dzieci obwiniają się o to co dzieje się z rodzicami. Dlatego też uważam, że oboje powinni tak budować swoje relacje, żeby dzieci jak najmniej ponosiły konsekwencje rozwodu rodziców.
              Asia masz całkowitą racje że oboje rodzice powinni miec po rozwodzie dobre relacje ze względu na dzieci ale co w przypadku jeśli jeden z rodziców tego nie chce?mój były mąż nastawia mojego 5 letniego syna przeciwko mnie, na mojego partnera przy synie mówi ubliżające słowa mimo że on nic mu nie zrobił.Na szczęście synek jest już dużym chłopcem i jak z nim rozmawiam to zawsze mówi:"a tatuś powiedział coś tam np.na mnie" a za chwile dodaje "ale tatuś źle mówi"-na szczęście dziecko rozumie że to nie prawda co jego ojciec mówi.U mnie raczej nie da sie zachowac dobrych relacji chociaż ja bardzo sie staram.



              Dawniej Marti

              Skomentuj

              •    
                   

                #8
                Odp: Osobno, ale razem

                Ja mam podobnie tyle że ja ojciec jestem prawnym opiekunem i wychowuje swoje słoneczko. Najważniejsze jest nauczyć się ze tworząc nowy związek nasze dziecko dostanie więcej ciepła od obcej osoby niż od biol. rodzica.Więc "zmuszanie" do kontaktów odwiedzin nie ma sensu .A w tym wszystkim najgorszy jest sąd rodzinny dorośli ludzie zachowują się jak na zawodach kto wygra ale nikt sobie nie zadaje sprawy że największym przegranym pozostaje dziecko. Moja ex z kolei wali takie pokazówki że głowa boli, ale gdy proponuje jej spotkania z mała czy konsultacje w sprawie pójścia małej do zerówki nie mam z kim rozmawiać. A dziecko Cierpi

                Skomentuj


                  #9
                  Odp: Osobno, ale razem

                  Witam,ja przez 6 lat wychowywalam synka sama,i powiem wam ze kobiete stac naprawde na wiele.Jesli Ojciec dziecka jest na tyle odpowiedzialny ze chce i poczowa sie do odpowiedzialnosci to bedzie dalej interesowal sie swoim dzieckiem,a jesli nie ionteresuje go nic to lepiej odpuscic ,nic na sile.Moj synek nie wie jak wyglada ojciec(biologiczny) i powiem wam ze nie mam z nim problemow nie pyta sie ,nie placze ai dzieci w szkole mu nie dokuczaja,teraz od roku jestem w zwiazku i spodziewam sie nastepnego dziecka,jak bedzie nie wiem,ale wiem jedno ze mimo wszystko mam juz doswiadczenie i wiem ze dam rade

                  Skomentuj

                         
                  Working...
                  X