witam, jestem tu nowa, ale chciałam znaleźć jakieś wsparcie...
ostatni czas jest dla mnie wyjątkowo ciężki. jestem blisko 2 lata po rozwodzie, mam 3 letnią córeczkę. jej ojciec wyjechał i nie mamy z nim kontaktu. ale to mnie nie boli. staram się budowac nowy związek, moja córka nazywa tatą nowego partnera - sama zaczęła i nie chciałam ingerować w taką jej decyzję. swojego prawdziwego ojca nie widziała przecież od 8 miesięcy... nawet nie zadzwonił. niebawem mam sprawę o pozbawienie byłego męża władzy rodzicielskiej. będzie go reprezentować jego matka. po tym czeka mnie kolejna rozprawa - była teściowa żąda kontaktów z moją córką. i powiedzcie mi jak nie oszaleć i jak wstawać rano, kiedy gdzie się nie obejrzę tam dostaję w tyłek? byłego męża siłą rzeczy jestem zmuszona pozbawić władzy. jeśli chodzi o byłą teściową,to kierując się dobrem mojej córeczki zaprzestałam spotkań. jak można zawozić własne dziecko do domu, w którym dziadek nadużywa alkoholu i wstrzyna awantury, w którym babcia buntuje ją i wciąż wbija do tej małej główki, że mama (czyli ja) to powód wszystkich nieszczęść na ziemi. jak mam wychować moje dziecko na dobrego człowieka, skoro wokół tyle zła? mam depresję, płakałabym cały czas, gdyby ktoś tylko pozwolił się zamknąć w sypialni... mój obecny partner raczej nie widzi, że dzieje się ze mną coś złego. jakoś tak z czasem oddaliliśmy się od siebie i o ile kiedyś mogłam powiedieć, że jest on moim przyjacielem - dziś jest chyba tylko współlokatorem. wiem, że dużo w tym mojej winy. nie mam siły na rozmowy, w zasadzie nie intresuje mnie to, co robi. odechciało mi się starac, bo do jasnej cholery staram się przez całe życie. chciałabym, żeby ktoś dbał o mnie i doceniał. a tym czasem dbanie i docenianie to tylko po mojej stronie a ja już nie mam siły. nie mam siły... cierpliwości... ochoty. żal mi córci, która jest radosna i dobra, potrzebuje mojego ciepła a ja straciłam ochotę na zabawy i przytulanie. i jestem tego świadoma i nie mogę inaczej. boję się sprawy, nie mam adwokata, bo nie stać mnie na taki komfort. wszystkie moje myśli krążą wokół sądów... nie umiem się pozbierać. pomocy!
ostatni czas jest dla mnie wyjątkowo ciężki. jestem blisko 2 lata po rozwodzie, mam 3 letnią córeczkę. jej ojciec wyjechał i nie mamy z nim kontaktu. ale to mnie nie boli. staram się budowac nowy związek, moja córka nazywa tatą nowego partnera - sama zaczęła i nie chciałam ingerować w taką jej decyzję. swojego prawdziwego ojca nie widziała przecież od 8 miesięcy... nawet nie zadzwonił. niebawem mam sprawę o pozbawienie byłego męża władzy rodzicielskiej. będzie go reprezentować jego matka. po tym czeka mnie kolejna rozprawa - była teściowa żąda kontaktów z moją córką. i powiedzcie mi jak nie oszaleć i jak wstawać rano, kiedy gdzie się nie obejrzę tam dostaję w tyłek? byłego męża siłą rzeczy jestem zmuszona pozbawić władzy. jeśli chodzi o byłą teściową,to kierując się dobrem mojej córeczki zaprzestałam spotkań. jak można zawozić własne dziecko do domu, w którym dziadek nadużywa alkoholu i wstrzyna awantury, w którym babcia buntuje ją i wciąż wbija do tej małej główki, że mama (czyli ja) to powód wszystkich nieszczęść na ziemi. jak mam wychować moje dziecko na dobrego człowieka, skoro wokół tyle zła? mam depresję, płakałabym cały czas, gdyby ktoś tylko pozwolił się zamknąć w sypialni... mój obecny partner raczej nie widzi, że dzieje się ze mną coś złego. jakoś tak z czasem oddaliliśmy się od siebie i o ile kiedyś mogłam powiedieć, że jest on moim przyjacielem - dziś jest chyba tylko współlokatorem. wiem, że dużo w tym mojej winy. nie mam siły na rozmowy, w zasadzie nie intresuje mnie to, co robi. odechciało mi się starac, bo do jasnej cholery staram się przez całe życie. chciałabym, żeby ktoś dbał o mnie i doceniał. a tym czasem dbanie i docenianie to tylko po mojej stronie a ja już nie mam siły. nie mam siły... cierpliwości... ochoty. żal mi córci, która jest radosna i dobra, potrzebuje mojego ciepła a ja straciłam ochotę na zabawy i przytulanie. i jestem tego świadoma i nie mogę inaczej. boję się sprawy, nie mam adwokata, bo nie stać mnie na taki komfort. wszystkie moje myśli krążą wokół sądów... nie umiem się pozbierać. pomocy!
Skomentuj