Ogłoszenie

Collapse
No announcement yet.

Czy ojciec dziecka powinien być przy porodzie?

Collapse
X
 
  • Filter
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts

    Czy ojciec dziecka powinien być przy porodzie?

    Być albo nie być przy porodzie. Czy ojciec dziecka powinien być przy porodzie? Czy wprost przeciwnie - nigdy nie wpuściłabyś faceta na salę porodową? Z kim najlepiej rodzić? Jak sama rodziłaś? Jakie masz doświadczenia z porodu? Podziel się swoimi przemyśleniami i doświadczeniami.

    Na Wasze posty czekamy do 5 czerwca 2009. Naciekawsze opublikujemy w sierpniowym numerze "Twojego Dziecka".
    pozdrawiamy,
    Redakcja MamoToJa.pl
  •    
       

    #2
    Kiedy byłam w ciąży mąż towarzyszył mi podczas wizyt u ginekologa i
    zdecydował, że w czasie porodu też chce być przy mnie. I muszę przyznać,
    że sama jego obecność bardzo mi pomogła. Dzięki temu, że jest on człowiekiem
    bardzo opanowanym, spokojnie dojechaliśmy do szpitala, nie było żadnego zamieszania.
    Podawał mi wodę, pomagał brać prysznic, ze spokojem wysłuchiwał moich narzekań,
    że już nie chcę mieć więcej dzieci (chyba wiedział, że jak tylko przytulę Julię zmienię zdanie )
    Mogłam ściskać go za rękę (czasami nawet bardzo mocno) i po prostu mieć w nim oparcie.
    Sala porodowa już nie była taka obca Nasza położna była bardzo miła i kompetentna
    ale obecność bliskiej osoby jest jak dla mnie niezastąpiona.
    Myślę, że gdyby mąż nie chciał być przy narodzinach Julki poprosiłabym o to mamę.
    Zmuszanie go do tego nie miałoby najmniejszego sensu.
    Zresztą znam przypadek, gdzie ojciec dziecka przez całą ciążę zapierał się rękami i nogami,
    że nie będzie przy porodzie, a kiedy pojawiły się skurcze zmienił decyzję.
    Czasami właśnie wystarczy chwila, żeby się na to zdecydować.


    Skomentuj


      #3
      Zdecydowanie TAK!

      Chociaż urodzę synka dopiero we wrześniu to już dziś wiem, że mąż na porodówce będzie ze mną, tym bardziej, że on tego naprawdę chce! Początkowo sam nie wiedział czy to dobry pomysł, ale po rozmowie ze swoim szefem (!), który opowiedział mu jakie to cudowne przeżycie mieć na rękach swojego maluszka zaraz po porodzie, zdecydował, że będzie obecny przy narodzinach naszego małego cudu. Poza tym sama uważam, że obecność męża przy porodzie jest bardzo kojąca dla kobiety . A obawy, że będę wyglądać bardzo źle i nie spodobam się mężowi? Bzdura! Przecież nie jest on tam aby patrzeć i myśleć w ten sposób. Tak jak i ja oczekuje przyjścia na świat naszego dziecka i na tym się skupia! Nie rozumiem kobiet, które mimo usilnych prób partnera bez podania sensownej przyczyny nie pozwalają facetowi być przy tych najpiękniejszych chwilach jakimi są narodziny. Uważam, że skoro mężczyzna był przy poczęciu, wspierał nas przez te dziewięć miesięcy przez które nie raz dałyśmy się mu we znaki to i przy ich zakończeniu powinien być przy nas! W końcu rodzicami jesteśmy oboje...

      Skomentuj


        #4
        Moj maz od poczatku deklarowal chec bycia przy porodzie a ja mu tego nie zabranialam. Gdy w domu pojawily sie pierwsze skurcze to maz własnie byl przy mnie, pomogl wziasc prysznic ( po czym zapytal czy zdarzy jeszcze wypic kawe ), ubrac sie itp. W szpitalu zanim wszysztko sie rozkrecilo robil pamiatkowe zdjecia i pilnowal bym miala wszystko czego mi trzeba.To jego obwinialam ze znalazlam sie na porodowce , mowilam ze kolejene dziecko sam urodzi.Moglam go gryzc, kopac do woli A tak na prawde jego obecnosc pomogla mi psychicznie. Pomimo calej,niezbyt przyjemnej fizycznosci porodu, krwi, bolu ciesze sie ze przeszlismy przez to razem.Po wszystkim uslyszalam " Kochanie bylas dzielna, jestem z Ciebie dumny.

        Carin mimo wszystko mezczyzna zobaczy duuuzo wiecej niz TY i mimowoli widzi co widzi. Niestety niektorzy mezczyzni nie chca byc przy porodzie mimo tego iz partnerki tego by chcialy - jednak nie powinno sie ich do tego namawiac i zmuszac. Dla wielu fakt iz kochana kobieta cierpi a on nie moze jej pomoc jest nie do zniesienia.

        Skomentuj


          #5
          My również rodziliśmy razem. Ja od samego początku chciałam by mąż był przy mnie, mąż musiał oswoić się z tą myślą (dobrze, że miał na to 9 miesięcy) Naczytał się artykułów, historii, że nie raz po przeżyciach na porodówce mężczyźnie odczuwają strach przed współżyciem z partnerką.
          Ale w końcu przełknął tę pigułkę i któregoś dnia zakomunikował, że chce.
          Moja ciąża była przenoszona, leżałam na patologi ciąży i syna trzeba było wykurzyć oksytocyną. Zabrano mnie rano na porodówkę na KTG i już stamtąd nie wypuszczono, nie wzięłam z sali telefonu, więc nie mogłam poinformować męża. Jenak mój mąż wykazał się szóstym zmysłem i już widział co się święci, kiedy nie mógł się do mnie dodzwonić.
          O 12 rozpoczęły się już poważne kurcze a 12.15 mąż był już przy mnie Później przywiózł mi Malucha już wykąpanego, ubranego

          Po wszystkim to on opowiadał mi jak to wszystko przebiegało, widział w końcu więcej.
          Fascynował się tym widokiem główki, ruchami położnej, przeciętą pępowiną. Był wniebowzięty, nie sądził, że to tak wszystko wygląda. Oczywiście przy następnym porodzie/porodach również chce być obecny.

          Uważam, że nie ma co krytykować czy nie rozumieć kobiety jeśli nie chce by partner jej towarzyszył czy mężczyzny, który nie chce w porodzie uczestniczyć. Kobieta ma prawo do tego by nie być oglądana w takim stanie. Różnie kobiety na ból reagują, jeśli nie chce przy sobie ani partnera ani mamy czy siostry (bo tak też można) jej wybór i należy się z nim zgodzić.
          Co do mężczyzny, wiele lat czekał on pod drzwiami sali porodowej, wiele lat to co działo się za tamtymi drzwiami było tematem tabu. Ja się cieszę, że to się zmieniło, ale brak taty przy przecinaniu pępowiny nie powodowało, że był złym rodzicem.
          Każdy ma prawo do własnych decyzji, ważne by i jeden i drugi rodzic decyzję tę uszanowali.
          Julek: 10/3/2008

          Skomentuj


            #6
            Mój mąż od samego początku ciąży był nastawiony sceptycznie do swojej obecności przy porodzie, jednak zajęcia w szkole rodzenia ułatwiły mu podjęcie decyzji, ponieważ zrozumiał, jak ważna jest obecność męża przy rodzącej żonie.
            Ja również bardzo chciałam, aby mąż był przy porodzie, nie chodziło mi o jego obecność jako taką, nie chodziło mi o rytuał przecinania pępowiny, nie chodziło mi o jego obecność po to tylko, bo tak jest coraz modniej.
            Chciałam, aby mój mąż był przy porodzie, ponieważ potrzebowałam jego wsparcia psychicznego, w jego obecności czułam się pewnie i bezpiecznie.
            Mąż pomógł mi psychicznie bardzo, wspierał mnie samą obecnością, podczas najsilniejszych skurczy masował, przytulał i starał się pomagać jak może, chociaż wiedział, że bólu mi nie odejmie.
            Kiedy nadszedł moment ostatniej fazy porodu, przeżywał go niemalże razem ze mną, tyle że ja przeżywałam skurcze parte a on przeżywał coraz bardziej to co widzi, a raczej kogo widzi... z każdym parciem pojawiającego się na świecie naszego synka.... rytuał został dopełniony, tatuś dumny przeciął pępowinę,
            Kiedy nasze maleństwo, znalazło się na moim brzuchu i nieporadnie szukało piersi, w oku świeżo upieczonego tatusia zakręciła się łza ...i powiedział tylko tyle: ....zobacz jak się na Ciebie patrzy...., kiedy synek spojrzał na mnie.
            To było niesamowite przeżycie dla nas, razem mogliśmy się cieszyć synkiem od jego pierwszej sekundy życia. Dziękuję mężowi za to, że rodził razem ze mną.

            czy ojciec dziecka powinien być przy porodzie? powinien to może za mocne stwierdzenie, nikogo do niczego nie można zmusić.
            Ja mojego nie zmuszałam, dojrzał do tego sam, miał na to 8 miesięcy.
            Do kolejnego porodu nie będzie musiał dojrzewać, to pewne i naturalne, że będzie.
            Last edited by izabelka22; 21-05-2009, 15:08.
            Julek 15.o2.2oo7r



            Skomentuj


              #7
              kwestia uznania, ja swojego męża na poród nie wezmę, nie chce żaby na to patrzył, bo nie jest to piękny widok - to po pierwsze, a po drugie - on mdleje przy pobraniu krwi! to co dopiero podczas porodu. :-)
              Gosia M.

              http://www.suwaczek.pl/cache/c2e860f81b.png

              http://udziewczyn.pl/_Bylismy_tam-s_32_.html

              Skomentuj

              •    
                   

                #8
                ja na salę porodową zabiorę mamę, a jeśli nie będzie mogła przyjechać (bo mieszka poza Polską), to wezmę teściową.
                Gosia M.

                http://www.suwaczek.pl/cache/c2e860f81b.png

                http://udziewczyn.pl/_Bylismy_tam-s_32_.html

                Skomentuj


                  #9
                  i tak i nie

                  Decyzje powinien podjąć sam przyszły tatuś, my kobiety niepowinniśmy nalegać i namawiać go. Jeśli ojciec dziecka czuje się na siłach i wie że podoła zadaniu, będzie pomagał kobiecie przy porodzie a nie tylko przeszkadzał to powinien iść.A jeśli udaje przed nami że jest mu bez rużnicy i jak chcemy to pujdzie to lepiej dajmy sobie spokuj z namawianiem go bo tylko dodatkowo będzie nas stresował.
                  http://kacperekt.synek.pl

                  Skomentuj


                    #10
                    tak, jeśli tego chce

                    Ja bardzo bym chciała żeby Mąż był przy porodzie, ale decyzje ostateczną zostawiam jemu. To nasze pierwsze dziecko i wydaje mi się że on się bardzo boi tych wszystkich zmian i bardzo przeżywa to co nas czeka, dlatego nie zamierzam nalegać. Mam nadzieję że zmieni zdanie jak nadzejdzie pora, a jeżeli nie to nie koniec świata bo wiem że moge na niego liczyć w reszcie spraw
                    będzie Weronika

                    Skomentuj

                    •    
                         

                      #11
                      Napisane przez gochaa_p Pokaż wiadomość
                      kwestia uznania, ja swojego męża na poród nie wezmę, nie chce żaby na to patrzył, bo nie jest to piękny widok - to po pierwsze, a po drugie - on mdleje przy pobraniu krwi! to co dopiero podczas porodu. :-)
                      ale mąż i tak stoi mniej więcej przy twojej głowie więc widok nie jest dla niego najgorszy bo mało widzi z tego co sie "tam " dzieje w kroczu.

                      ja raz rodziłam z mężem (pierwsze dziecko)
                      drugie sama.
                      i dla mnie to żadna różnica powiem szczerze.
                      drugi raz wiedziałam dokładnie kiedy i co mam robić bo się w szkole rodzenia przygotowałam, miałam połozną która akurat mnie w szkole wszystkiego uczyła a akurat miała w ten dzień dyżur i w sumie po 2 godzinach od przyjęcia do szpitala mój syn był juz na świecie. mąz bardzo chciał być przy drugim porodzie ale nie zdążył z pracy dojechac i przybył godzine po fakcie
                      Żyj tak by innym zrobiło się nudno gdy umrzesz!

                      Skomentuj


                        #12
                        ja mimo wszystko nie chce meza przy porodzie
                        Gosia M.

                        http://www.suwaczek.pl/cache/c2e860f81b.png

                        http://udziewczyn.pl/_Bylismy_tam-s_32_.html

                        Skomentuj


                          #13
                          no pewnie , twój wybór.
                          Żyj tak by innym zrobiło się nudno gdy umrzesz!

                          Skomentuj


                            #14
                            Razem z mężem jeździliśmy na wizyty u ginekologa i razem oglądaliśmy nasze rosnące dziecko na usg.
                            Dlatego wydawało mi się zupełnie naturalne, że razem będziemy rodzić - w końcu to wspólne dziecko, nie tylko moje - więc niby dlaczego miałam być sama na sali porodowej? Bez niego?

                            Jednak wyszło trochę inaczej, bo urodziłam przez cięcie cesarskie - ale mąż był w salce obok; ja dziecko widziałam tylko przez chwilkę, bo zabrały je położne. A mój mąż mógł się nacieszyć widokiem synka, był z nim od pierwszych chwil.

                            Potem, jak już zostałam pozszywana, pomagał przewieźć mnie do sali poporodowej i był tam ze mną przez kilka godzin - źle się czułam po znieczuleniu i ważne było dla mnie to, że ktoś bliski jest ze mną i trzyma mnie za rękę

                            Skomentuj


                              #15
                              ja mysle ze facet powinien byc i wspierac przy porodzie.wkoncu to on jest sprawca ciazy.zmuszac nie nalezy ofkors,lepiej jak ta decyzja wyjdzie od nich samych.u nas od samego poczatku wiedzielismy ze od poczecia do narodzin bedziemy razemwiadomo ze razem razniej.
                              shannon

                              Skomentuj

                                     
                              Working...
                              X