musze sie wygadac wiec pisze .
Co jakis czas nachodzi mnie taka obawa w sercu, nie umiem sobie z tym poradzic raz na zawsze, tyle razy juz o tym rozmawialismy, tyle razy mowil mi juz ze to minelo,i nie teskni za tym(Nią) a mi Ciezko zrozumiec jego decyzji z przezszlosci i czasem watpie w jego szczerosc co do tej sprawy.
mianowicie mial dziewczyne 200km od domu, jej rodzice go nie akceptowali, on tez mial wtedy pieklo w domu(18-19lat) przezyli w takich warunkach rok, kiedy ona juz dostala sie na studia poza miejscem zamieszkania,( co prawda nie w jego miescie) to on ja porzucił, ona to przecierpiala, wiem ze i on tez
ale juz byloby im latwiej, ona tam dostala od rodzicow kase na mieszkanie wiec nawet mogli calyczas "mieszkac" razem, ale w tym momencie on pękł... potem juz zwiazal sie luzno z inna, a okazalo sie ze ta pierwsza jednak dostala sie na studia w jego miescie,a on mówiąc ze nie chce tej drugiej skrzywdzic , nie zmienil zdania i nie wrocili do siebie.
dla mnie to jakies chore... wiem ze ja bardzo kochal , i bardzo przezywal to co sie dzieje, a kiedy czesc klopotow minela to on zrezygnowal z tego uczucia, wiem ze ona dawala mu znac jeszcze przez minimum rok ze na niego czeka i go kocha...
i tak co jakis czas wydaje mi sie ze on nie odwazyl sie do niej wrocic bo bylo mu wstyd ze tyle bolu jej zadal, do dzis utrzymuja kontakt, niestety jej w zyciu damsko-meskim nie wychodzi... a jej facet za nic nie chcial sie spotkac z moim...(rywalizacja?)
czasem czuje sie jak takie zastempstwo tamtej... bo ona zdolniejsza, pokonczyla te kierunki co chciala(ja na te same sie nie dostalam bo to bylo moje mazenie zanim sie poznalismy )i tak czuje sie substytutem, jedynie w sprawach lozkowych wygrywam, bo oni ze soba nie sypiali, a ja lubie poszalec w sypialni i wiem ze narazie nie ma ochoty lozkowo na nikogo innego,ale czy moze intelektualnie nie wolal byc z tamta?
nawet jak kiedys jak mial oferte dobrej pracy , akurat w miescie w ktorym ona mieszka nie pozwolilam mu na to(wtedy jeszcze nie bylismy malzenstwem ani rodzicami) i teraz czasem zaluje, bo to by byla taka proba dla nas, moze bys ie zeszli i byli by oboje sczesliwi... a ja przeciez dalabym sobie rade i pewnie ulozylabym sobie zycie z kims innym, a tak to mam watpliwosci co do jego uczuc w obec tej laski.
bylo jeszcze duzo dziwnych telefonow ,sms, czy chociazby sygnalow z jej strony i nasz zwiazek byl na ostrzu noza, troche i z jej powodu, i on nie umial sie od niej odciac... poprostu przestal mi mowic ze dzwonila, napisala... pare razy przypadkiem natknelam sie na slady jej kontaktow, a on nic nie mowi... zeby mnie nie denerwowac ?!? ale to jeszcze bardziej boli... juz nie mam sily z nim o tym poraz kolejny rozmawiac, co gorsze on uwaza ze mu specjalnie szperam w telefonie... a to naprawde byly przypadki i dlatego wole nie poruszac juz z nim tego tematu, a nawet wogule nie uzywac jego telefonu zeby sie na nic nie natknac...(a kiedys to byla norma, bo on ma firmowy tel i zeby mi rachunku nie nabijac )
poznalismy sie po tym jak rozszedl sie z ta druga i byl na etapie odreagowywania jak sie da, wtedy myslalam ze ta druga milosc go meczy(mieli plany) ale z czasem wyszlo ze to ta pierwsza...
wiem ze musze mu zaufac, ale wiedziec a czuc to zupelnie co innego, na szczescie takie dni jak ten zdarzaja sie zadko
dzieki za wysluchanie...
Co jakis czas nachodzi mnie taka obawa w sercu, nie umiem sobie z tym poradzic raz na zawsze, tyle razy juz o tym rozmawialismy, tyle razy mowil mi juz ze to minelo,i nie teskni za tym(Nią) a mi Ciezko zrozumiec jego decyzji z przezszlosci i czasem watpie w jego szczerosc co do tej sprawy.
mianowicie mial dziewczyne 200km od domu, jej rodzice go nie akceptowali, on tez mial wtedy pieklo w domu(18-19lat) przezyli w takich warunkach rok, kiedy ona juz dostala sie na studia poza miejscem zamieszkania,( co prawda nie w jego miescie) to on ja porzucił, ona to przecierpiala, wiem ze i on tez
ale juz byloby im latwiej, ona tam dostala od rodzicow kase na mieszkanie wiec nawet mogli calyczas "mieszkac" razem, ale w tym momencie on pękł... potem juz zwiazal sie luzno z inna, a okazalo sie ze ta pierwsza jednak dostala sie na studia w jego miescie,a on mówiąc ze nie chce tej drugiej skrzywdzic , nie zmienil zdania i nie wrocili do siebie.
dla mnie to jakies chore... wiem ze ja bardzo kochal , i bardzo przezywal to co sie dzieje, a kiedy czesc klopotow minela to on zrezygnowal z tego uczucia, wiem ze ona dawala mu znac jeszcze przez minimum rok ze na niego czeka i go kocha...
i tak co jakis czas wydaje mi sie ze on nie odwazyl sie do niej wrocic bo bylo mu wstyd ze tyle bolu jej zadal, do dzis utrzymuja kontakt, niestety jej w zyciu damsko-meskim nie wychodzi... a jej facet za nic nie chcial sie spotkac z moim...(rywalizacja?)
czasem czuje sie jak takie zastempstwo tamtej... bo ona zdolniejsza, pokonczyla te kierunki co chciala(ja na te same sie nie dostalam bo to bylo moje mazenie zanim sie poznalismy )i tak czuje sie substytutem, jedynie w sprawach lozkowych wygrywam, bo oni ze soba nie sypiali, a ja lubie poszalec w sypialni i wiem ze narazie nie ma ochoty lozkowo na nikogo innego,ale czy moze intelektualnie nie wolal byc z tamta?
nawet jak kiedys jak mial oferte dobrej pracy , akurat w miescie w ktorym ona mieszka nie pozwolilam mu na to(wtedy jeszcze nie bylismy malzenstwem ani rodzicami) i teraz czasem zaluje, bo to by byla taka proba dla nas, moze bys ie zeszli i byli by oboje sczesliwi... a ja przeciez dalabym sobie rade i pewnie ulozylabym sobie zycie z kims innym, a tak to mam watpliwosci co do jego uczuc w obec tej laski.
bylo jeszcze duzo dziwnych telefonow ,sms, czy chociazby sygnalow z jej strony i nasz zwiazek byl na ostrzu noza, troche i z jej powodu, i on nie umial sie od niej odciac... poprostu przestal mi mowic ze dzwonila, napisala... pare razy przypadkiem natknelam sie na slady jej kontaktow, a on nic nie mowi... zeby mnie nie denerwowac ?!? ale to jeszcze bardziej boli... juz nie mam sily z nim o tym poraz kolejny rozmawiac, co gorsze on uwaza ze mu specjalnie szperam w telefonie... a to naprawde byly przypadki i dlatego wole nie poruszac juz z nim tego tematu, a nawet wogule nie uzywac jego telefonu zeby sie na nic nie natknac...(a kiedys to byla norma, bo on ma firmowy tel i zeby mi rachunku nie nabijac )
poznalismy sie po tym jak rozszedl sie z ta druga i byl na etapie odreagowywania jak sie da, wtedy myslalam ze ta druga milosc go meczy(mieli plany) ale z czasem wyszlo ze to ta pierwsza...
wiem ze musze mu zaufac, ale wiedziec a czuc to zupelnie co innego, na szczescie takie dni jak ten zdarzaja sie zadko
dzieki za wysluchanie...
Skomentuj