Wczoraj moj mąż poprosil mojego brata, zeby przyszedl do nas i pomogl mu pocicąc drzewo do pieca.Przyszedl ale wiadomo jak sie to skonczyło, ja w domu z małym a oni razem w piwnicy to zeszlam do piwnicy on bardziej pijani. Moj brat to juz ledwo ze na nogach stał. Jestem strasznie zła na mojego męża...Wykrzyczałam mu w twarz ze ma go dosyc , upił mi brata, a on nie moze pic ma problemy z wtarobą, ze gdyby poprosil mojego lub swojego ojca to by do alkoholu nie zajrzal. Powiedzialam mu ze zrobil to specjalnie, ze to byl pretekst zeby tylko sie napic. Cieszyłam sie strasznie na te świeta zwłaszcza ze sa to pierwsze swieta naszego syna. On mi poprostu zepsul caly swiateczny klimat, teraz juz jakos nie lubie Bozegonarodzenia. Mąz wczoraj piwiedzial ze nie pojdzie z nami na wigilie do moich rodziców,ani do swich...ze to pierd....,nie odzywam sie do niego od wczoraj, ale kurcze co mam robic, W sumie nie chce go brac ze sobą, bo wiem ze jak bede na niego patrzyła przy stole, zrobi mi sie źle, wiem ze moga mi nawet łzy polecieć. JUz teraz lecą jak to wam pisze. Z drugiej strony nikt nie powinien siedziec sam w świeta. co Ja mam do diabła robic 




Skomentuj