Ogłoszenie

Collapse
No announcement yet.

Konkurs "Moja ciąża"

Collapse
X
 
  • Filter
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts

    #16
    Odp: Konkurs "Moja ciąża"

    Już na początku ciąży zdecydowałam (mąż uszanował mój wybór), że nie chcę znać płci dziecka. Poinformowaliśmy o tym mojego ginekologa. Jak co miesiąc wybraliśmy się z mężem na rutynową wizytę. Ginekolog zdecydował, że należy sprawdzić jak maluszek się rozwija a w tym celu zrobić USG. Nie było to nic nadzwyczajnego. Położyłam się na leżance a lekarz, pełen skupienia, patrzył na monitor i dokonywał pomiarów. Kiedy skończył, mąż zapytał: "Wszystko w porządku"
    Na co lekarz: "On rozwija się prawidłowo". Razem z mężem zaskoczeni: "On???", na co lekarz lekko zmieszany "Nooo w sensie, że płód". Przez resztę ciąży, a nawet porodu i pobytu w szpitalu to stwierdzenie nam towarzyszyło.

    Skomentuj

    •    
         

      #17
      Odp: Konkurs "Moja ciąża"

      Moja Kochana Przyjaciółka uwielbia wtrącać w swoje wypowiedzi zabawne stwierdzenia i pytania, ale z przekonaniem, że nie mają one nic wspólnego ze stanem faktycznym.
      Gdy zadzwoniliśmy z mężem do najlepszych przyjaciół, żeby poinformować ich o ciąży, Anka po Gratulacjach od razu ze śmiechem dodała: "To ile masz tych fasolek w brzuchu? Pewnie dwie". Gdy to usłyszałam, to aż mnie zamurowało (do tej pory nikomu nie mówiliśmy o tym, że spodziewamy się bliźniaków). Gdy więc ze zdziwieniem zapytałam, skąd wiedziała, że tak się potoczyły sprawy, moja Przyjaciółka zaniemówiła, a po chwili stwierdziła, że to na pewno żart i nie uwierzyła

      Do dziś się z tego śmiejemy, a Anka ma postanowienie, że już nikomu nie będzie "wróżyć" liczby dzieci

      P.S.-została Mamą Chrzestną jednego synka

      Skomentuj


        #18
        Odp: Konkurs "Moja ciąża"

        Jak byłam w 4 mieisącu ciąży wybraliśmy się z mężem do jego siostry. Siostra meża ma synka w wieku 4 lat. Weszłam sama bo mąż został na dworze z szwagrem. Witam się z rodzinką a z pokoju biegnie Szymuś w moje ramiona ale żeby go nie dźwigać uściskałam go tylko. Potem tłumaczymy mu, że w brzuszku mam małego dzidziusia i nie moge Go już podnosic. Mały popatrzył uśmiechną się i poszedł się bawić. Wszedł mój mąż (ma dośc duży brzuch) robi z Szymkiem cześć a mały mówi do niego" Ty to wuja masz duże to dziecko w brzuchu, bo masz wielki brzuch a ciocia ma małe bo brzuch ma mały". Trzeba było małemu potem wytłumaczyć ,że tylko kobietki mogą mieć dzidzie w brzuchu.

        Skomentuj


          #19
          Odp: Konkurs "Moja ciąża"

          Moja ciąża przebiegała bez komplikacji cały czas czułam się dobrze a więc do końca byłam aktywna, a że końcówka ciąży przypadała na upalne lato momentami było mi trochę ciężko chodzić, wybrałam się na spacer po parku mijając młoda parę (mogli mieć po 16-17 lat) usłyszałam jak chłopak mów do dziewczyny cyt: O matko patrz tą(miał na myśli mnie) co za słonica jak będziesz tak wyglądała to cię rzucę.
          nie wiem skąd miałam tyle energii i pomysłu ale odwróciłam się w ich stronę przystawiłam rękę na wysokości nosa udając że to trąba i wydałam z siebie dźwięk jaki wydaja słonie, miny mieli dziwne a ja radosna doczłapałam się do domu, a kilka dni później słonica urodziła śliczne słoniątko.....

          Skomentuj


            #20
            Odp: Konkurs "Moja ciąża"

            1 kwietnia zrobiłam test ciazowy i okazało sie ze sa dwie kreski...Szczesliwa kupiłam malenkie buciki aby dac mezowi i oznajmic mu ze bedzie tatusiem!!!Ale z racji tego ze był to primaaprilis niestety nie bardzo w to uwierzył.dokładnie 5 maja (nasza rocznica slubu)poszłam na pierwsze usg. Pan doktor był naprawde miły ale w pewnym momencie podczas badania zapytał mnie czy w rodznie sa blizniaki wiec odpowiedziałam mu tylko tyle ze sa ale to było sto lat za murzynami.Wiec powiedział mi ze nastepnym murzynem podtrzymujacym tradycje z blizniakami bede jaGdy tylko to usłyszałam wydałam taki okrzyk ze :chyba pan doktor zartuje!!!.Cisnienie mi tak okropnie podsokczyło ze dobrze ze lezałam na łozku bo pewnie bym odleciała...Potem było mi wstyd wyjsc z gabinetu bo wszystkie panie na poczekalni sie okropnie dziwnie na mnie patrzyły.Nie mogłam wogóle dojsc do siebie po tej wiadomosci nogi i rece miałam jak z waty.cały czas tylko myślałam jak zereaguje mój maz na ta wiadomosc.Gdy mu o tym powiedziałam zrobił sie czerwony jak burak i napewno sie przeraził ale petem stwierdził ze on marzył i wiedział ze to beda blizniakia dzisiaj mamy juz dwie piekne córeczki
            <a<a

            Skomentuj


              #21
              Odp: Konkurs &quot;Moja ciąża&quot;

              Śmieszna historyjka z ciąży wiąże się z moim mężem Razem chodziliśmy na wszystkie wizyty z badaniem USG i na pierwszej z nich młody tatuś patrząć na ekran nie za bardzo coś widział, dlatego po wydrukowaniu obrazu postanowił dopytać dokładnie lekarkę Patrzy na wydruk i trochę drżącym głosem pyta " czyli to jest dzidziuś??" Lekarka patrzy na niego zdziwiona, po chwili się uśmiecha i odpowiada " nie proszę pana, to jest macica, dzidziuś to ta mała fasolka w środku". Myślałam, że umrę wtedy ze śmiechu

              Skomentuj


                #22
                Odp: Konkurs &quot;Moja ciąża&quot;

                Będąc w ciąży dłuższy czas musiałam leżeć na patologii. Samo leżenie i strach o maluszka były czymś koszmarnym, ale najważniejsze że mam wspaniałego synka. Ale mimo wszystko zdażyła mi się śmieszna historia. Leżałam naprzeciwko dyżurki położnych i pewnego wieczoru słyszałam jak ktoś pyta się o mnie(mówi moje imię i nazwisko) położna mówi,że sala nr3 pod oknem. Wchodzi pan patrzy się na mnie dośc dziwnie i wychodzi i mówi do położnej,że to nie ta pani. Połóżna mów że mają tutaj tylko jedną panią o takim imieniu i nazwisku po czym wchodzi z panem na slae i jeszcze raz mówi,że o tu leży ta pani. Pan zdziwiony ja też i mówie,że ja tego pana nie znam. On twierdzi,że jego żone dzisiaj zabrało pogotowie jak on był w pracy i że jest tutaj. Połozna zdziwiona mówi,że zadzwoni na porodówke i okazało się ,że żona tego pana akurat rodziła. To samo imię i nazwisko - fajny zbieg okoliczności.

                Skomentuj

                •    
                     

                  #23
                  Odp: Konkurs &quot;Moja ciąża&quot;

                  Do dnia przyjścia Gabrysi na świat to były bajeczne miesiące. Ciąża przebiegała bezproblemowo, cały czas czułam się dobrze, obawy o tyciu okazały się nie słuszne (miałam przerażającą wizję, że zamienię się w małego hipopotama, ale na szczęście ślicznie przytyłam prawie tylko w brzuszku), a Piotrek nie musiał pokonywać kilometrów z sypialni do lodówki spełniając moje ciążowe zachcianki, gdyż ich nie miałam. Termin porodu według daty ostatniej miesiączki ustalony miałam na 6.listopada, z USG na 9. Ja bardzo chciałam, żeby maleństwo nie urodziło się pierwszego, bo w Polsce to mało wesoły dzień – Święto zmarłych. Chciałam, żeby jej urodziny kojarzyły się miło, albo bynajmniej nie kojarzyły się źle.
                  No cóż, maleńka już w brzuszku pokazała mi, że ma swój własny, dość silny charakterek i wyszła na świat właśnie pierwszego.
                  Oj cóż to był za dzień. Obudziłam się o 3 nad ranem, bo chciało mi się siusiu, będąc w łazience zauważyłam, że nastąpiła zmiana… Wróciłam do sypialni i do zaspanego Piotrka powiedziałam, że do 6 listopada to mała w brzuszku raczej nie wysiedzi, dodałam, że nie umiem tego wyjaśnić, ale czuję że to już blisko. Cały dzień pobolewał mnie brzuch, a w głowie rósł niepokój. To był Piotrusia „Day off” mógł zostać w domu, jednak jak przystalo na poważną głowę rodziny postanowił iść, żeby zarobić parę groszy więcej. O 15:30 Piotruś wyszedł do pracy, a o 18 zastanawiałam się czy ściągać go do domu. Gdyby nie Piotrka mama pewnie o 18 zadzwoniłabym do fabryki i kazałabym mu wracać.
                  Czas ciągnął się jak flaki z olejem, coraz bardziej bolało i coraz bardziej chciałam, żeby Piotrek już był w domu. O 20 miał przerwę - zadzwonił, powiedziałam, że boli jak cholera (szczerze to użyłam troszkę mniej subtelnego określenie ale nie będę teraz sama siebie cytować) i dodałam, że zaczekam na niego do 1 aż skończy pracę. Po rozmowie z Piotrkiem, studiowałam dwie książki o ciąży, jedną po polsku drugą po angielsku, pytałam teściówki czy to już czy nie – nie pamiętała. Miałam nieregularne skurcze jedne co 4 minuty, następne co minutę, a jeszcze kolejne po dwóch, gdy już nie wiedziałam czy te moje skurcze to już takie porodowe czy nie, zadzwoniłam do szpitala i zapytałam co robić, czy ściągać męża do domu czy nie. Położna zapytała jak długo mąż będzie wracał do domu oraz do której pracuje, po otrzymaniu ode mnie odpowiedzi powiedziała ściągać. No więc nie udało mi się zaczekać do końca Piotrka zmiany, 45min później dzwoniłam do fabryki i prosiłam, żeby wrócił (dodałam, żeby jechał powoli bo zaczekam i że nic się nie dzieje tylko chcę jechać do szpitala niech sprawdzą co i jak – bałam się, że gdy mu powiem „TO JUŻ” będzie pędził do domu jak szalony, a przecież dziecko musi mieć tatusia). Cały dzień udało mi się doskonale współpracować z bólem, boleć bolało, ale nie tak, że nie mogłabym wytrzymać jednak czekając na Piotrusia z bólu już klęczałam opierając się o łóżko, bo w takiej pozycji było mi najwygodniej i najmniej boleśnie. Piotrka mama cały czas mnie pilnowała, gdy szłam do toalety mówiła, że mam z niej schodzić, żebym tam nie urodziła, gdy była na dole, a ja w sypialni kazała mi co jakiś czas się odzywać żeby wiedziała, że jest w porządku. Po wszystkim się śmiała, że żadna baba się przed nią tyle nie wymodliła 
                  Gdy Piotruś dotarł do domu jakoś chwilkę przed 22 już nie było spokojnie i powoli, tylko szybko. O 22 dotarliśmy do szpitala, położna zaprowadziła mnie do sali porodowej, zbadała i okazało się, że rozwarcie mam już na 7cm. Oj tak długo mnie teściówka w domu przetrzymała. Cała akcja potoczyła się bardzo szybko, o 23:27 Gabriela Maria Pawlak była już z nami na świecie, uparła się mała skorpionka na 1.11. Gabrielka była długa na 53cm i ważyła 3,320. Miałam prawdziwy rodzinny poród z mężem u mojej lewej ręki i teściową u prawej  będę pamiętała ten dzień i wszystkie towarzyszące mu emocje i uczucia do końca życia 
                  Skłamałabym mówiąc, że nie bolało, bo bolało, ale wcale nie bolało tak bardzo, myślę, że jak tylko Gabrysia troszkę podrośnie to tatuś z mamusią będą majstrowali dla niej braciszka lub siostrzyczkę.

                  Skomentuj


                    #24
                    Odp: Konkurs &quot;Moja ciąża&quot;

                    Moja historia zdarzyła sie 3 miesiące po porodzie. Ustawiłam się w kolejce do lekarza ,byłam chyba piąta. Pani która miała wchodzić ustąpiła mi miejsca gdyż jak powiedziała "w moim stanie to powinnam wchodzić bez kolejki" Byłam tak zmieszana i czerwona że weszłam do gabinetu, nie miałam ochoty wszystkim wyjaśniać że to pozostałości po ciązy. Od tej pory wziełam się mocno za ćwiczenia.Teraz mnie to śmieszy ale wtedy nie bawiło ani trochę.

                    Skomentuj


                      #25
                      Odp: Konkurs &quot;Moja ciąża&quot;

                      Ze śmiechem wspominamy badanie USG, podczas którego poznaliśmy płeć naszego dziecka. Tak naprawdę było nam obojętne, czy to będzie chłopczyk czy dziewczynka, ale od początku oboje mieliśmy przeczucie, że to jednak będzie chłopak. A mąż szczególnie marzył o tym, żeby pierwszy na świat przyszedł syn. W każdym razie kiedy lekarz zapytał nas, czy chcemy poznać płeć dziecka, napięcie sięgnęło zenitu, atmosfera w gabinecie zgęstniała, a czas się zatrzymał... "To jest chłopiec" usłyszeliśmy. Mąż był tak szczęśliwy, jakby właśnie wygrał szóstkę. Po wyjściu od lekarza od razu chciał zadzwonić do rodziców, żeby przekazać im nowinę. Tylko że telefon zadzwonił u mnie... Na wyświetlaczu pojawił się "mąż". Z lekko drwiącym uśmiechem spojrzałam na niego trzymając telefon w rękach, ale nic... On był w innym świecie. Odebrałam więc telefon:
                      ja: "Słucham"
                      mąż: "Cześć. Będzie chłopak"
                      ja: "To naprawdę świetnie. Teraz mam pewność, że oboje usłyszeliśmy to samo"
                      Dopiero wtedy mąż zorientował się, że rozmawia przez telefon z idącą obok żoną...

                      ---

                      Jeszcze jedna sytuacja, którą będę zawsze pamiętać: pierwszego kopniaczka, którego poczułam, dostałam od mojego Maluszka rano, w dzień egzaminu na prawo jazdy. Śmiałam się, że taki mały, a już wie co trzeba zrobić przed egzaminem "na szczęście". I rzeczywiście, kopniaczek okazał się wyjątkowo szczęśliwy - zdałam!

                      Skomentuj

                      •    
                           

                        #26
                        Odp: Konkurs &quot;Moja ciąża&quot;

                        Przytyłam w ciąży tylko 9 kilo więc mój brzuch był niewielkich rozmiarów. Kiedy w nocy obudziły mnie skurcze wrzuciłam na siebie luźną bluzę i pojechaliśmy do szpitala. Wiedzieliśmy już wcześniej, że trzeba wchodzić bocznym wejściem ponieważ część szpitala była w remoncie. Jednak środek nocy, a drzwi zamknięte więc dzwonimy z mężem na dzwonek. Wychodzi jakaś starsza zaspana kobieta i mówi, że tu jest porodówka. My na to, że wiemy bo my do porodu. Kazała przyprowadzić rodzącą i zamknąć za sobą drzwi. Niezłe było jej zdziwienie kiedy znów zobaczyła mnie przed sobą. Ale kiedy dokładnie przed nią chlusnęły mi wody to już nie miała żadnych przeciw wskazań do przyjęcia mnie na oddział. A córeczka ważyła 3400 więc nie taka znowu malutka!

                        Skomentuj


                          #27
                          Odp: Konkurs &quot;Moja ciąża&quot;

                          Różne dolegliwości czepiają się kobiety w ciąży. Ja miałam szczęście to tych najmilszych czyli dobry apetyt (może za dobry), spanie bez limitu, głowa w chmurach. Apetyt przełożył się w kilogramy, które zrzucam do dziś, spanie w ogóle się nie przełożyło na zapas przy noworodku, a głowa w chmurach ... poczytajcie!
                          Było słonecznie i pięknie,pogoda zwiastowała koniec zimy. Szczęśliwa była z powodu swego odmiennego stanu, pięknej pogody, dobrej muzyki w aucie. Docierałam do pracy. I nic z tego, że codzienny asfalt zamienił mi się w bruk. Ale gdy bruk zmienił się w szyny tramwajowe, pomiędzy szynami ujrzałam te specyficzne kamyki, a wzdłuż równo zasadzone drzewa byłam pewna, że coś jest nie tak. Okazało się, że wjechałam autem na przystanek tramwajowy, równolegle do jezdni. Musiałam wycofać auto, ale oczywiście za mną musiał stać już tramwaj. Zatem... najpierw tramwaj musiał wycofać się (co wcale nie było takie łatwe - dziś już to wiem), potem ja.
                          Widziałam w okienkach tramwaju wkurzonych lub rozbawionych pasażerów.
                          Mężczyźni w tramwaju na pewno mówi: tak, baba za kierownicą.

                          A ja tylko byłam w ciąży! ;-)

                          Skomentuj


                            #28
                            Odp: Konkurs &quot;Moja ciąża&quot;

                            Wybierałam się do koleżanki, nie chciało wyciągać mi się auta z garażu, więc postanowiłam wybrać się autobusem. Brzuszek miałam już wyraźnie widoczny. Wsiadłam i przeraziłam się z ilości osób przebywających tam ( szczerze, w głębi duszy miałam nadzieję że autobus pojedzie pusty i miejsc będę miała do wyboru i koloru). Stanęłam przy oknie i rozglądałam się za wolnym miejscem. Przede mną siedziała mama z córeczką. Mama powiedziała do dziewczynki: „Idź powiedz Pani, żeby sobie siadła bo się zmęczy”. Na to dziewczynka podeszła do mnie i zaczęła mówić: „Niech sobie Pani siądzie koło mamuni, bo Pani się dzidziuś zmęczy”. No tak, dzidziuś w brzuszku byłby zmęczony moim staniem

                            Skomentuj


                              #29
                              Odp: Konkurs &quot;Moja ciąża&quot;

                              trochę śmieszne , trochę przykre!

                              Pewnego dnia w 8 mc ciąży pojechałam do marketu zrobić zakupy. Ponieważ jest tam specjalna "kasa pierwszeństwa" m. in. dla kobiet w ciąży podjechałam wózkiem do takowej kasy. Stało tan ok. 5 osób. Przeprosiłam pana i uprzejmie poinformowałam, że podejdę do kasy przed nim. Pan ok 40 letni jak na mnie nie naskoczył:
                              że co ja sobie myślę wpychać się,
                              z takim brzuchem to w domu albo w szpitalu powinnam siedzieć,
                              że tam jest koniec kolejki i mam czekać,
                              jak mogę chodzić po sklepie to i w kolejce powinnam stać...
                              Kasjerka próbowała go uspokoić, ale dopiero jak ludzie z kolejki podnieśli na niego głos i stanęli zdecydowanie w mojej obronie gościu wkurzony wyszedł z kolejki i chyba poszedł do innej kasy.Czułam się trochę niezręcznie, podziękowałam wszystkim, przeprosiłam za zamieszanie i jak najszybciej spakowałam zakupy aby opuść sklep.

                              Skomentuj


                                #30
                                Odp: Konkurs &quot;Moja ciąża&quot;

                                Napisane przez justynaXsanko Pokaż wiadomość
                                trochę śmieszne , trochę przykre!

                                Pewnego dnia w 8 mc ciąży pojechałam do marketu zrobić zakupy. Ponieważ jest tam specjalna "kasa pierwszeństwa" m. in. dla kobiet w ciąży podjechałam wózkiem do takowej kasy. Stało tan ok. 5 osób. Przeprosiłam pana i uprzejmie poinformowałam, że podejdę do kasy przed nim. Pan ok 40 letni jak na mnie nie naskoczył:
                                że co ja sobie myślę wpychać się,
                                z takim brzuchem to w domu albo w szpitalu powinnam siedzieć,
                                że tam jest koniec kolejki i mam czekać,
                                jak mogę chodzić po sklepie to i w kolejce powinnam stać...
                                Kasjerka próbowała go uspokoić, ale dopiero jak ludzie z kolejki podnieśli na niego głos i stanęli zdecydowanie w mojej obronie gościu wkurzony wyszedł z kolejki i chyba poszedł do innej kasy.Czułam się trochę niezręcznie, podziękowałam wszystkim, przeprosiłam za zamieszanie i jak najszybciej spakowałam zakupy aby opuść sklep.
                                Szczerze mówiąc dla mnie ta sytuacja w ogóle nie jest ani troche śmieszna..Powiedziałabym że raczej nie dopuszczalna.

                                Skomentuj

                                       
                                Working...
                                X