Ogłoszenie

Collapse
No announcement yet.

Konkurs "Poznaj moją historę - Nagła i nieoczekiwana akcja - poród!"

Collapse
X
 
  • Filter
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts

    Konkurs "Poznaj moją historę - Nagła i nieoczekiwana akcja - poród!"

    Uwaga, ogłaszamy nową edycję konkursu "Poznaj moją historię". Tym razem temat przewodni brzmi: "Nagła i nieoczekiwana akcja – poród!


    Zasady konkursu "Poznaj moją historię"


    1. Aby wziąć udział w konkursie "Poznaj moją historię", należy napisać historię na temat: "Nagła i nieoczekiwana akcja - poród!" i zmieścić ją w wątku konkursowym na forum. Tekst powinien mieć minimum 2000 znaków ze spacjami (około 1 strona worda), ale nie więcej niż 4500 znaków.
    2. Aby dodać swoje zgłoszenie konkursowe, należy mieć konto w systemie ja.w.polki.pl z podanym aktualnym adresem na terenie Polski*, pod który wyślemy nagrodę. Osoby, które nie będą miały wpisanego adresu nie będą brane pod uwagę w wysyłce. Ważne! Adres będzie widoczny tylko dla użytkownika i osoby koordynującej przesyłkę produktów. (Uwaga! Zgłoszenia mailowe nie będą brane pod uwagę).
    3. Najciekawsza historia – zdaniem Komisji Konkursowej - dodana w wątku konkursowym w danym miesiącu (liczonym od pierwszego dnia miesiąca do ostatniego dnia miesiąca) zostanie nagrodzona.

    *Osoby, które mają konto w systemie ja.w.polki.pl proszone są o zweryfikowanie danych przed zgłoszeniem się do konkursu.

    Nagroda


    Nagrodą w konkursie jest zestaw kosmetyków SlimLine od FlosLek Laboratorium. W skład zestawu wchodzą:



    Zobacz regulamin

    __________________
    pozdrawiamy,
    Redakcja Babyonline.pl
    pozdrawiamy,
    Redakcja MamoToJa.pl
  •    
       

    #2
    Odp: Konkurs "Poznaj moją historę - Nagła i nieoczekiwana akcja - poród!"

    Przez całą ciąże o dziwo byłam bardzo spokojna i nie bałam się porodu. Nawet oglądając filmy na których kobieta rodzi w taksówce czy windzie nie robiły na mnie większego wrażenia. Wszystkie koleżanki dziwiły się, że dwa dni przed terminem przyszłam do sklepu na zakupy z uśmiechem na ustach. Nerwy dopiero zaczęły się trzy dni po terminie, dokładnie o 2 w nocy w sobotę gdy obudziły mnie skurcze.Na początku były do zniesienia, ale i tak nie pozwoliły mi już zasnąć.Pojawiały się co pół godziny, potem co 20 minut. Ale nie wpadliśmy z mężem w panikę. Miałam cały czas w głowie słowa mojej doktorki, żeby nie śpieszyć się do szpitala bo to nic nie przyśpieszy, lepiej być w domu, bo w domu lepiej. Jednak skurcze z każdą godziną stawały się coraz mocniejsze. O godzinie 7 postanowiliśmy pojechać do szpitala. Ubrałam się,zjadłam dwie kanapki z pasztetem, pomalowałam rzęsy i pojechaliśmy. Oczywiście nie zapomnieliśmy o torbie. Po przybyciu do szpitala wylądowałam na sali przedporodowej. Zrobiono mi ktg i jak się okazało skurcze, które mnie tak męczyły były dopiero....przepowiadające! ze łzami w oczach zapytałam więc położnej: "Skoro tak bolą przepowiadające to jak będą boleć porodowe?" byłam załamana. Leżałam na sali i dopiero wtedy poczułam prawdziwy strach. Skurcze pojawiały się co 10 min i były nie do zniesienia. Zadzwoniłam do męża żeby przywiózł mi kanapkę bo nie mogłam nic innego jeść. Gdy wracałam z korytarza musiałam się zgiąć w pół bo nie mogłam się wyprostować z bólu. Prosiłam położne żeby coś zrobiły, prosiłam doktora o cesarkę, prosiłam Boga żeby już zaczął się poród. I nic.Ktg co godzinę i dalej brak skurczy porodowych. Płakałam jak dziecko. O godz 17 przyszedł doktor i powiedział, że idę na salę porodową, że podadzą mi oksytocynę. Po 20 min podłączenia kroplówki skurcze przepowiadające zaczęły zanikać i w końcu pojawiły się skurcze rozwierające. Na początku do zniesienia a potem chyba nie muszę pisać jak straszne. Zadzwoniłam po męża, był ze mną do końca. Bardzo dużo mi pomógł, dodawał otuchy. O 19 przyszła nocna zmiana. Położna przebiła mi pęcherz, sprawdziła rozwarcie i zaczął się poród. O 20.17 Nasza Maja była w końcu z Nami. Ból zniknął, dalej było już tylko szczęście. Jak widać w moim przypadku nie była to nagła akcja, wszystko działo się powoli, może i nawet za powoli. Pewnie gdyby to była taka akcja i szybki poród jak w tych filmach, byłoby mniej bólu. Ale i tak jestem gotowa przeżyć to jeszcze raz

    Skomentuj


      #3
      Odp: Konkurs "Poznaj moją historę - Nagła i nieoczekiwana akcja - poród!"

      :)

      Skomentuj


        #4
        Odp: Konkurs "Poznaj moją historę - Nagła i nieoczekiwana akcja - poród!"

        Skomentuj


          #5
          Odp: Konkurs "Poznaj moją historę - Nagła i nieoczekiwana akcja - poród!"

          Mając 19 lat byłam w 8 miesiącu ciąży, wtedy jeszcze myślałam, że został mi kolejny do narodzin dziecka - zapewniała mnie pani doktor. Jednak następnego dnia po wizycie u ginekologa zaczął się poród. Z początku odeszły mi wody dlatego byłam zmuszona jechać do szpitala. W całym zamęcie nie miałam nawet chwili, aby się przerazić całym porodem i przygotować się na ból. Ku mojemu zaskoczeniu poród przebiegł sprawnie, trwał trzy godziny - położna stwierdziła, że to książkowy przypadek. Jednak to nie koniec zaskoczeń, jakie przygotował dla mnie los. Po położeniu mi dziecka na brzuchu, położna dostrzegła deformację czaszki mojego syna. Widziałam w jej oczach, że coś jest nie tak. Chwila radości jaką czerpałam z pierwszego dotyku dziecka zmieniła się w lawinę łez. Bez słowa lekarze przewieźli dziecko na odział dla noworodków, gdzie postawili diagnozę - kraniostenoza. W pierwszej chwili nie wiedziałam co to jest, jednak lekarze stanęli na wysokości zadania tłumacząc mi prostym, swojskim językiem na czym polega wada genetyczna mojego syna. Już wtedy wiedziałam, że konieczna będzie operacja. Szpital w Kaliszu niezwłocznie skontaktował się ze szpitalem w Łodzi, gdzie miało być przewiezione dziecko karetką. Pozostając cały czas na oddziale dla noworodków czekaliśmy na naszą pierwszą, jakże ważną podróż syna. Dzień przed wyjazdem, wieczorną porą poszłam pożegnać się z synkiem z racji tego, iż do Łodzi musiałam dojechać na własną rękę, gdyż miejsca w karetce były zarezerwowane dla zespołu lekarzy, którzy w razie potrzeby mieli ratować życie dziecka. Wchodząc do sali, jedyne co mogłam zrobić to dotykać dziecko. To nie ja zmieniłam mu pierwszego pampersa, nie ja pierwszy raz go nakarmiłam, nie ja go pierwszy raz uspokoiłam, gdy zaczął płakać. To czego tak się bałam zupełnie mnie ominęło - dzisiaj oddała bym za to wszystko. Tego wieczoru spędziłam z dzieckiem ponad godzinę i miałam problem, aby wyjść z sali. Pielęgniarki jednak prosiły o opuszczenie jej, gdyż było już naprawdę późno, synek spał a ja głaskając go po główce wyszeptałam mu - Kocham Cię. Wstałam zmierzając do drzwi, gdy usłyszałam westchnienie syna. Było to niewypowiedziane, lecz sercem pokazane MAMO ZOSTAŃ. Rozkleiłam się, to był ten moment w którym poczułam silną więź matki i dziecka. Cały lęk jaki miałam w sobie w obawie, że będąc w tak młodym wieku nie sprostam w byciu matką po prostu minął. Dziś mój syn ma się dobrze, jest po operacji, która odmieniła jego życie i pomimo sprzeczności losu potrafimy razem patrzeć w przyszłość. <3

          Skomentuj


            #6
            Odp: Konkurs &quot;Poznaj moją historę - Nagła i nieoczekiwana akcja - poród!&quot;

            Z chęcią opowiem o Moim porodzie, który idealnie pasuje do czerwcowego wyznania. Będąc w ciąży poród był dla Mnie jak pudełko czekoladek… nie wiedziałam co może się podczas niego wydarzyć. Teraz mądrzejsza o nowe doświadczenia, wiem że mój poród w żadnym aspekcie nie przypominał tego o którym czytałam na forach internetowych i książkach na temat macierzyństwa.
            Byłam pierworódką, więc spodziewałam się długiego, ciężkiego i co najgorsze bolesnego porodu. Ku Mojego miłemu zaskoczeniu rzeczywistość była zupełnie inna.
            Obudziłam się w środku nocy. Poczułam, mocne uderzenie córeczki. Myślałam, że znów urządza Sobie ulubioną „lambade”, kiedy mama smacznie śpi.. jednak po chwili spostrzegłam, że prześcieradło stało się mokre. Byłam w szoku. Czyżby to już? Przecież do wyznaczonej daty porodu zostały jeszcze dobre dwa tygodnie.. Szybko obudziłam męża, zabrałam spakowana wcześniej torbę, zarzuciłam płaszcz i w drogę. Nigdy nie myślałam, że mój mąż potrafi tak szybko jeździć. A jednak..
            Po 10 minutach byliśmy na miejscu. Formalności związane z porodem załatwiliśmy w kilka minut, po których wylądowałam na Sali porodowej. Nie do końca wiedziałam co się ze Mną dzieje. Wszystko działo się tak szybko. Skurcze przybierały na sile. Ból stawał się coraz mocniejszy. Mąż trzymający Mnie za rękę powtarzał, że wszystko będzie dobrze.. Miał racje. Z minuty na minutę rozwarcie powiększało się. Na Sali pojawił się lekarz. Poczułam mocne ukłucie w podbrzuszu. Z trudem wspięłam się na łóżko porodowe i czekałam na dalszy rozwój wydarzeń. Słowa lekarza dodały Mi sił: „Rozwarcie prawidłowe, zaczynamy przeć.” Pełna mocy wykonywałam jego polecenia. Parcie, wdechy, parcie i …. jej piękny krzyk. Po chwili poczułam jej cieplutkie ciało na swojej nagiej piersi. Byłam taka szczęśliwa i dumna z Siebie. Udało się! Jestem Mamą. Mam wspaniałą zdrową córeczkę. Przez cały pobyt w szpitalu pielęgniarki gratulowały Mi tak ekspresowej akcji porodowej. Koleżanki natomiast z zazdrością i nie dowierzaniem słuchają Mojej opowieści, ale mówi się trudno. Ważne że nasza trójka wie jak było na prawde.

            Skomentuj


              #7
              Odp: Konkurs &quot;Poznaj moją historę - Nagła i nieoczekiwana akcja - poród!&quot;

              Moja ciąża była wręcz podręcznikowa. Brak jakichkolwiek przykrych dolegliwości, płód rozwijał się prawidłowo i masa ciała wzrosła zgodnie z Moim BMI. Zapisałam się również do szkoły rodzina. Chciałam być świadoma co czeka mnie za drzwiami Sali porodowej. Życie pisze jednak różne scenariusze. Nigdy nie pomyślałabym, że aż tak różne..

              Wszystko zaczęło się w Niedzielny słoneczny dzień. Byłam wtedy w 8 miesiącu ciąży. Spacer po parku, lody w kawiarni i popołudniowa wizyta rodziców. Zwykły dzień. Nic nie zapowiadało tego co miało się już niedługo wydarzyć.
              Biorąc prysznic poczułam, że coś we Mnie pękło. Spływająca po Moim ciele woda z prysznica zdezorientowała Mnie. Nie byłam pewna czy wody płodowe już odeszły. Po chwili zaczęłam odczuwać ból w podbrzuszu, więc ubrałam się i powiedziałam o wszystkim mężowi. Spanikowany stwierdził, że trzeba profilaktycznie jechać do szpitala. Posłuchałam go. Zabrałam torbę i po kwadransie byłam już w szpitalu. Bardzo szybko zrozumiałam, że była to dobra decyzja. Skurcze zaczęły przybierać na sile. Kręgosłup dał o Sobie znać. Podłączono Mi KTG. Usłyszałam bicie Mojej córeczki. Położna stwierdziła że rozwarcie wynosiło 6 cm. Poród rozpoczął się na dobre. Trafiłam na porodówkę. Maż razem ze Mną. Był bardziej zdenerwowany niż Ja. Z perspektywy czasu nie wiem już kto kogo podtrzymywał na duchu. Ból był mocno odczuwalny, jednak do zniesienia. Ćwiczenia na piłce nieco złagodziły ból i jeszcze bardziej przyspieszyły poród. Po chwili usiadłam na łóżku porodowym. Pojawił się lekarz i druga położna. Zaczęło się parcie.
              Godzina 23.22 skurcz, oddech
              Godzina 23.23 skurcz, oddech
              Godzina 23.24 oddech i …

              Usłyszałam JEJ głos, a właściwie KRZYK. Położna położyła moją małą, bezbronną istotkę na piersi. Zaczęłam płakać ze szczęścia. Mąż również. To zdecydowanie najpiękniejsza chwila w Naszym życiu. To moment którego nigdy nie zapomnę. To czas w którym nic innego nie ma znaczenie. Nie myśli się o problemach i zabieganym życiu. Wtedy czas staje w miejscu. Właśnie wtedy zdałam Sobie sprawę, że Moje życie zmieniło się na lepsze, że mam już największy Skarb świata i żadne sukcesy zawodowe, pieniądze i awans Mi tego nie zapewnią.

              Skomentuj

              •    
                   

                #8
                Odp: Konkurs &quot;Poznaj moją historę - Nagła i nieoczekiwana akcja - poród!&quot;

                tego dnia nie zapomne ani ja ani nasza cała rodzina gdyz przyszedłes na świat tak szybko jak tylko sobie zapragnęłam. z odrobiną dreszczyka na plecach i garści szcześcia, bo tylko w dłoni mogłam Cię trzymać pamietam że we wtorek 2 lutego miałam wizytę u naszej ukochanej pani doktor. na usg zrobiła nam ostatnie zdjęcie pyzulka małego i zapowiedziała że bedziemy sie widywać juz tylko na ktg w każdą środę jednym byłam szczęśliwa, że wszystko jest w porządku pomimo skurczy i boleści ale na drugie byłam zawiedziona bo to był 34 tc a to była ostatnia wizyta na której mogłam podejrzeć nasze słoneczko w brzuszku. nastepnego dnia czułam się świetnie. poszłyśmy ze szwagierką na sklepy po drobne zakupki z apteki. w koncu trzeba czyms pępuszek przemywać i dupcie puderkiem zasypywac. wróciłyśmy dobrze po 16;00. obiad już był gotowy jakoś nie za specjalnie miałam ochote go jeść. położyłam się przed tv i tak spędziłam swój wieczór. mąż z pracy wrócił po 20;00, zajął się swoim majsterkowaniem przy konsoli a ja ogladałam wszystkie seriale po kolei. spokojny dzien zaczynał być coraz bardziej uciążliwy. leżalam i od pół godziny liczyłam twardnienia... przeciez to jeszcze nie teraz. wczoraj wyszlo wszystko w porzadku na usg po 21;30 poczulam jak mnie cos zapieklo. wstalam powoli do toalety i doznalam szoku! krew! odpływające wody ! strach ! i łzy... krzyknelam do męża że zaczynam rodzić- on stanął w drzwiach lazienki i popatrzył na mnie jak na niewiaste ! złapał szybko torby i do szpitala. zostałam przyjęta i zbadana bardzo szybko ze wzgledu na wczesniastwo. tydzien wczesniej dostalismy sterydy... podlaczyli pod kroplowkę i kazali lezec... bylo po 23;00. meza odeslali do domu poniewaz wod mialam jeszcze duzo a rozwarcia nie bylo wiec do porodu daleko. troche mnie bolało. turlalam sie po łóżku jak głupia. kucałam. zaczynalo coraz bardziej i coraz częściej. pare minut po 24;00 zaczelam na tel skrobać co ile minut mam skurcz; co 6; co 4; co 3; co 2 min... Boże czy ja naprawdę rodzę? mój mąż pojechal do domu. załamana poszłam po coś przeciwbólowego. okazalo sie że kroplówka nie schodziła... zabrali na badanie- szok!- skąd 7 cm? jak ? przeciez jeszcze nie mój czas? dopiero 34tc! czy moge dzwonić po męża? owszem, jak zdążę to proszę dzwonić! zanim przeszłam kilka kroków na porodówkę kolejne 3 cm doszły i byłam gotowa... tyle że Ksawek jeszcze nie... nie schodził w kanał rodny, zaczynał się podduszac. decyzja o cc zapadła niesamowicie szybko. Ksawery urodził się niesamowicie szybko jak szybko nadszedł niespodziewany poród nawet nie zdążyłam krzyknąć ani poczuć jak to jest wydawać dziecko na świat. za to wiem jak to jest bać się o życie tak kruchej istotki jaką rodzi się wcześniaczek

                Skomentuj


                  #9
                  Odp: Konkurs &quot;Poznaj moją historę - Nagła i nieoczekiwana akcja - poród!&quot;

                  Chcieliśmy wam serdecznie podziękować za wszystkie wpisy. Gdybyśmy mogli nagrodzilibyśmy więcej niż jeden, ale nie możemy, więc ogłaszamy, że laureatką czerwcowej edycji została basia___78 i do niej wysyłamy zestaw kosmetyków SlimLine od FlosLek Laboratorium.

                  Gratulujemy!

                  A od 1 lipca nowa edycja i inny temat. Zapraszamy!
                  pozdrawiamy,
                  Redakcja MamoToJa.pl

                  Skomentuj

                         
                  Working...
                  X