mistrzyni słowa...
Moja córeczka ma 3 lata i raczej grzeczne z niej dziecko (gdyby tata to przeczytał, pewnie wyraziłby sprzeciw...). Jaka na swój wiek jest bardzo inteligentna (pewnie tylko mama potrafi tak powiedzieć o dziecku) i ma bogaty zasób słownictwa oraz jest bardzo pomysłowa...
Pewnego wieczora...
- Julcia, zjesz parówki, czy makaron na kolację? - pytam z nadzieją, że jedna z potraw przypadni do gustu niejadkowi...
- Chcę pjacki z cukinii - odpowiada niejadek nie odrywając wzroku od układanych właśnie puzzli...
- Ale nie mam cukinii. To parówki, czy makaron - mam nadzieję, ze może się uda...
- To zjó bez cukinii - baka dziecko...
Hmm, to mnie zaciekawia, więc kontynuuję...
- Ale jak? Bez cukinii...
- Z kajtofjami....- pada odpowiedź...
Ostatecznie zjadła makaron...uff.
Dratyczne sytuacje miały mijsce u babci. Babcia posiada duży warzywny ogród, z mnóstwem żab i innych żyjątek. Podczas tegorocznych wakacji u babci Julka szczególnie upodobala sobie żaby. Łapala je namietnie i trzymała we wiaderku. Wołała: "chodźcie zabki do Gugusia, kocham was..."
Kontrolowalismy zabawę, ucząc małą, że stworzeń nie należy męczyć.
Jak to na urlopie, wieczorami siedzieliśmy przy grillu i piwku...Mała kręciła się koło nas, dokładając do grila (taki mały baniaczek, ok 50 cm wysokości) patyczki, patrząc, jak się zapala płomień i pryskając ze spryskiwacza wodą (wcześniej spryskiwała, aby kiełbaski się za szybko nie "zrobiły)...Chyba na chwilę stracilismy czujność, bo w pewnym momencie moja mama, która podeszła po kiełbaske, z krzykiem; " Julka, co to ma być !!!" odskoczyła od grilla. Nas to zaciekawiło...
Na tacce do grilla leżały dwie dorodne żaby, nieco chyba zmaltretowane, bo się za bardzo nie poruszały(doprawdy, nie wiem, kiedy mała je tam przemyciła)...Julka natychmiast pojawiła się przy miejscu zbrodni. My ją od razu w wypytywanki:"Dlaczego połozyłaś żabki na grillu? Tak nie wolno !!!"
A Jula:"Bo lobie zabie udka dla mamusi..."
Mąż stwierdził, że winne jest moje jedzenie robactwa (tak nazywa owoce morza) i dziecko ma skrzywiona psychikę.
Ale jak kocha mamusię...
Moja córeczka ma 3 lata i raczej grzeczne z niej dziecko (gdyby tata to przeczytał, pewnie wyraziłby sprzeciw...). Jaka na swój wiek jest bardzo inteligentna (pewnie tylko mama potrafi tak powiedzieć o dziecku) i ma bogaty zasób słownictwa oraz jest bardzo pomysłowa...
Pewnego wieczora...
- Julcia, zjesz parówki, czy makaron na kolację? - pytam z nadzieją, że jedna z potraw przypadni do gustu niejadkowi...
- Chcę pjacki z cukinii - odpowiada niejadek nie odrywając wzroku od układanych właśnie puzzli...
- Ale nie mam cukinii. To parówki, czy makaron - mam nadzieję, ze może się uda...
- To zjó bez cukinii - baka dziecko...
Hmm, to mnie zaciekawia, więc kontynuuję...
- Ale jak? Bez cukinii...
- Z kajtofjami....- pada odpowiedź...
Ostatecznie zjadła makaron...uff.
Dratyczne sytuacje miały mijsce u babci. Babcia posiada duży warzywny ogród, z mnóstwem żab i innych żyjątek. Podczas tegorocznych wakacji u babci Julka szczególnie upodobala sobie żaby. Łapala je namietnie i trzymała we wiaderku. Wołała: "chodźcie zabki do Gugusia, kocham was..."
Kontrolowalismy zabawę, ucząc małą, że stworzeń nie należy męczyć.
Jak to na urlopie, wieczorami siedzieliśmy przy grillu i piwku...Mała kręciła się koło nas, dokładając do grila (taki mały baniaczek, ok 50 cm wysokości) patyczki, patrząc, jak się zapala płomień i pryskając ze spryskiwacza wodą (wcześniej spryskiwała, aby kiełbaski się za szybko nie "zrobiły)...Chyba na chwilę stracilismy czujność, bo w pewnym momencie moja mama, która podeszła po kiełbaske, z krzykiem; " Julka, co to ma być !!!" odskoczyła od grilla. Nas to zaciekawiło...
Na tacce do grilla leżały dwie dorodne żaby, nieco chyba zmaltretowane, bo się za bardzo nie poruszały(doprawdy, nie wiem, kiedy mała je tam przemyciła)...Julka natychmiast pojawiła się przy miejscu zbrodni. My ją od razu w wypytywanki:"Dlaczego połozyłaś żabki na grillu? Tak nie wolno !!!"
A Jula:"Bo lobie zabie udka dla mamusi..."
Mąż stwierdził, że winne jest moje jedzenie robactwa (tak nazywa owoce morza) i dziecko ma skrzywiona psychikę.
Ale jak kocha mamusię...
Skomentuj