Ogłoszenie

Collapse
No announcement yet.

Wcześniak

Collapse
X
 
  • Filter
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts

    Wcześniak

    W tym miejscu zamieszczamy historie dotyczące naszych wcześniaków (problemy z opieką, pielęgnacją)

    Czekamy na ciekawe wypowiedzi. Za każdą opublikowaną historię ze zdjęciem płacimy 75zł.
    Prosimy zamieszczać zdjęcia w formacie jpg o rozdzielczości 300 dpi i podstawie 15 cm.

    Przed przystąpieniem do konkursu prosimy przeczytać regulamin >>


    #2
    Odp: Wcześniak

    Problemy z karmieniem piersią

    Z zazdrością czytam teksty młodych mam, którym udało się karmić
    piersią. Mi się niestety to nie udało, ale zacznę od początku. Gdy
    dowiedziałam się, że jestem w ciąży byłam najszczęśliwszą kobietą
    pod słońcem. Z każdym miesiącem mojej ciąży wyobrażałam sobie jak
    to będzie, jaką będę matką i czy mam tyle siły aby sprostać temu
    trudnemu zadaniu. Obiecałam sobie - innym zresztą też non stop to
    powtarzałam - że moje dziecko wykarmię piersią. W siódmym miesiącu
    trafiłam na oddział patologi ciąży z przedwczesnymi skurczami i
    centymetrowym rozwarciem. Musiałam zostać w szpitalu i leżeć. Udało
    nam się dotrwać do 36 tygodnia ciąży. Synek pomimo tego, że dostał 9
    punktów w skali Apgar został zakwalifikowany do wcześniaków. Poród
    odbył się szybko i nie był ciężki, więc dostałam synka do karmienia
    już po 2 godzinach. I tu zaczął się problem. Mały nie potrafił ssać.
    Przystawiałam go do piersi, a on tylko łapał brodawkę zamiast ją
    ssać. Przez pierwszy dzień jego życia pielęgniarki karmiły go
    sztucznie, a ja cały czas próbowałam karmić go piersią. Niestety
    efektu nie było. Na drugi dzień odwiedziła nas pani od laktacji. I razem
    próbowałyśmy zaradzić temu problemowi. Ale synek był upartym
    śpioszkiem. Zaleciła mi odciągać pokarm i podawać mu butelką i
    oczywiście próbować go przystawiać do piersi. Niestety nie dość, że
    mały nie ssał piersi to jeszcze w trzeciej dobie spadł z 2700 gram do
    2300 gram, pomimo tego iż wypijał po 50 ml mojego odciągniętego pokarmu
    co 2-3 godziny. Dostał kroplówkę odżywczą i wypisali nas do domu z
    zaleceniem karmienia piersią. W domu nadal odciągałam pokarm i
    podawałam butelką. Mały wypijał chętnie i całe porcje, ale niestety
    nie chciał sam ssać piersi, ale ja nie miałam wyrzutów sumienia,
    przecież karmiłam go moim mlekiem tylko przy pomocy butelki. Niestety i
    tym razem pojawił się problem - choć myślałam że nie aż tak duży
    jakim się okazał po wizycie u pediatry. W ósmej dobie po porodzie
    dostałam wysokiej gorączki a moje piersi były twarde jak kamień. I jak
    się okazało dostałam zapalenia piersi. Zarówno ja jak i lekarz
    chcieliśmy żebym nadal karmiła moim pokarmem, ale pediatra zmienił
    zdani po zbadaniu i zważeniu synka. Okazało się, że mały mimo tego,
    że ładnie je nie przybiera na wadze tylko z niej spada - synek ważył
    2250 gramów. I był odwodniony. Chciałam karmić synka nadal, ale
    wiedziałam, że raczej mu szkodzę, więc po namowach lekarza przeszliśmy
    na sztuczne mleczko dla wcześniaków. I już po tygodniu synek ważył
    3250 gram. I takie mleczko pił do 4 miesiąca życia, później
    przeszliśmy na Bebilon 1. Przez jakiś czas miałam wyrzuty sumienia, że
    jestem złą matką bo nie potrafię wykarmić synka piersią. Ale teraz z
    perspektywy czasu uważam, że nie mogę sobie tego zarzucić, bo przecież
    chciałam karmić piersią i próbowałam. A najważniejszym jest fakt, że
    synek jest zdrowym i silnym chłopcem. Teraz spodziewamy się drugiego
    dzidziusia ale tym razem nie zapewniam wszystkich o tym że będę karmić
    piersią. Niestety obawiam się, że może być podobnie bo jestem w 27 tygodniu ciąży i właśnie miałam zakładany pessar, bo skraca mi się szyjka.Ale zawsze trzeba mieć nadzieję. Może akurat się uda.

    Skomentuj


      #3
      Odp: Wcześniak

      Byłam dumna, że mimo wielu komplikacji udało mi się donosić synka do 36-go tygodnia. Z obawą czekałam po porodzie na wiadomość o jego stanie zdrowia. Niestety okazało się, że ma na potylicy dużą zmianę. Budziło to wiele wątpliwości i podejrzeń lekarzy. Jak wykazały badania przeprowadzone na neonatologii, była to odleżyna powstała w życiu płodowym. Niestety rana bardzo źle się goiła. Musiałam 3 razy na dobę przez pół roku zmieniać opatrunki na główce. Teraz główka jest wygojona, a synka czeka operacja plastyczna pozostałej blizny. Najważniejsze, że na chwilę obecną nie ma żadnych dysfunkcji anatomicznych czy też fizjologicznych. Synek rozwija sie prawidłowo, a mankament w wyglądzie można poprawić w najbliższych miesiącach.
      Attached Files

      Skomentuj


        #4
        Odp: Wcześniak

        Skończyłam studia, miałam wymarzoną pracę, cudownego męża lecz nigdy nie przypuszczałam, że moją misją w życiu będą moje dzieci.
        Pierwszego synka urodziłam trzy lata temu, wtedy myślałam, że takie małe dzieci nie mają prawa żyć. Syn ważył 1550 g i urodził się w 30 tygodniu ciąży. Walczyłam z myślami i szukałam pocieszenia u lekarzy lecz oni nie mieli dla nas pozytywnych informacji. Patrzyłam na mojego synka podłączonego do aparatury na każdy jego oddech, który przychodził z trudem i starałam się w tym wszystkim odnaleźć choć odrobinę tego czego naczytałam się będąc w ciąży... cud narodzin i pierwsze chwile z dzieckiem miały być tak piękne i intymne, ale wierzyłam, że będzie dobrze. Kiedy po miesiącu, wzięłam go pierwszy raz na ręce nie potrafiłam powstrzymać łez szczęścia. Moja wewnętrzna wiara przetrwała złe chwile i syn zadziwia nas każdego dnia.

        Jednak największym cudem mojego życia jest moje drugie dziecko, mój mały okruszek, który przezwyciężył śmierć i pokazał nam co to znaczy cud życia.
        Syn urodził się w 25 tygodniu ciąży i ważył 750 g był tak malutki, a siły miał tak dużo, że urodził się naturalnie. Oddychał sam i nigdy nie zapomnę jego słodkiego głosiku i maleńkich oczu. Z każdym dniem było jednak coraz gorzej, oddychał za niego respirator i bakterie opanowywały, każdy jego organ. Lekarze nie dawali nam wiele nadziei, ale ja wierzyłam i walczyłam o odrobinę normalności, o nasze codziennie spotkania, o dotyk, o pozytywną energię, a także o mleczko, którego i tak nie mógł dostawać, ale wierzyłam, że kiedyś to nastąpi.
        Dziś nasz maluszek ma 9 miesięcy, ale rozwój 4 miesięcznego niemowlaczka. Walczymy codziennie z rehabilitacją i na każdym kroku stymulujemy jego rozwój. Ma wiele schorzeń od wodogłowia po bezgłos, czeka go jeszcze operacja, a nas długa walka o normalność i każdy jego uśmiech, który jest jak promyk w deszczowy dzień i choć ciężko znaleźć Słońce w mroku prawdy to wierze, że jest nam pisane szczęście, bo przecież zawsze mogło być gorzej
        Attached Files

        Skomentuj

               
        Working...
        X