Ogłoszenie

Collapse
No announcement yet.

Gdy dziecko rodzi się chore...

Collapse
X
 
  • Filter
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts

    Gdy dziecko rodzi się chore...

    Witam, jestem mamą prawie czteroletniej Emilii. Moja córeczka urodziła się z rozszczepem kręgosłupa i wodogłowiem. Pozwalam sobie więc założyć wątek dla rodziców, którzy na codzień borykają się z chorobą dziecka, i dla tych, którym los dzieci obciążonych niepełnosprawnością nie jest obojętny.
  •    
       

    #2
    I to bardzo trudny temat...
    Jestem tuż przed porodem i na razie na tyle ile dało się wyczytac z usg i innych badań to mój syn jest zdrowy, oczywiście boję sie panicznie o niego, bo tak naprawdę wiele spraw wychodzi z czasem.
    Myślę o tym codziennie jak pewnie wiele z Was.
    Na pewno będę śledzić ten wątek i dziwi mnie że nikt go nie kontynuuje

    Ariccia cóż mogę Ci napisać - może że podziwiam i życzę dużo siły, ucałuj proszę córeczkę:*

    Skomentuj


      #3
      Napisane przez Ariccia Pokaż wiadomość
      Witam, jestem mamą prawie czteroletniej Emilii. Moja córeczka urodziła się z rozszczepem kręgosłupa i wodogłowiem. Pozwalam sobie więc założyć wątek dla rodziców, którzy na codzień borykają się z chorobą dziecka, i dla tych, którym los dzieci obciążonych niepełnosprawnością nie jest obojętny.
      witam Ariccia,
      ja również przesyłam moc pozdrowień dla Ciebie, dla Córeczki i Twojej rodziny,
      napisz proszę jak radzisz na co dzień z chorobą dziecka,
      to bardzo trudny temat, jak pisze sikornik, bo chore dziecko to cierpienie dla całej rodziny, która za wszelką cenę stara się pomóc choremu dziecku,
      mój synek również jest zdrowy, ale urodził się jako wcześniak, więc również swoje przeżyliśmy (nieporównywalnie do Ciebie), szpitale badania, diagnozy- czy wszystko jest tak jak powinno,
      ale obawa rodzica o dziecko jest zawsze podobna,
      Pozdrawiam serdecznie...
      Julek 15.o2.2oo7r



      Skomentuj


        #4
        Napisane przez izabela22 Pokaż wiadomość
        ale obawa rodzica o dziecko jest zawsze podobna
        racja i trwa już przez całe życie

        Skomentuj


          #5
          zgadzam sie z przedmowczyniami ze to trudny temat. ja w czasie ciazy pracowalam w rzezni przy krowach i swiniach. balam sie ze moge czyms zarazic mojego maluszka ale na szczescie wszystko bylo dobrze.

          zawsze podziwiam rodzicow dzieci niepelnosprawnych i wiem ze gdybym ja miala takie dziecko tez bym je kochala nad zycie. tak wiec zycze duzo spokoju i optymizmu pozdrawiamy
          Julia 19 października 2008 godz. 10.05 - Nasza Kulunia Kochana :*

          http://s2.pierwszezabki.pl/009/009132980.png?4600



          http://perlasta.blogerki.pl/

          Skomentuj


            #6
            Hej, dzięki za powitanie. Rzeczywiście, temat nie jest lekki, ale cóż - taka rzeczywistoś, że oprócz tych zdrowych dzieci rodzą się również maleństwa z problemami. Ja całą ciążę nie miałam świadomości że moje dziecko jest chore. Chodziłam prywatnie, do ponoć najlepszej pani doktor w naszym mieście. Przy każdej wizycie USG i zapewnienia, że dziecko rozwija się książkowo. Tymczasem, jak się póżniej dowiedziałam od specjalisty w CZMP, wada mojego dziecka była do wykrycia już w 14 tyg. ciąży. Wniosek? Lekarka prowadząca mimo certyfikatu nie miała bladego pojęcia o diagnostyce USG. Jaki miało to konsekwencje dla nas? Pozbawiła moje dziecko możliwości operacji wewnątrzmacicznej i szansy na znacznie lepszy stan zdrowia. Być może dziś moja córcia chodziłaby i uniknęłybyśmy kilkumiesięcznego pobytu w szpitalu. Dlatego z całego serca zachęcam wszystkie matki oczekujące dziecka, by choć raz w czasie ciąży zrobiły sobie profesjonalne, trójwymiarowe USG u specjalisty. Wada wykryta w okresie płodowym daje szase na lepszy stan zdrowia dziecka po porodzie i mniejszy szok dla rodziców, którzy mają czas na przygotowanie się na narodziny dziecka chorego. Ja przeszłam już etap buntu, pogodziłam się że moje dziecko wymaga więcej troski. Ale macie rację. Strach rodzica o dziecko jest taki sam bez względu czu pociecha jest zdrowa czy chora. Po prostu rodzic zdrowego dziecka rzadziej myśli o tym jak kruche jest życie maleństwa i jak łatwo je stracić. Ależ się rozpisałam
            http://emilia2005.bloog.pl/kat,569095,index.html tutaj jest opisana historia pierwszych, najtrudniejszych miesięcy życia Emilii. Nie polecam tej lektury matkom oczekującym, gdyż nasza historia jest przygnębiająca. Pamiętajcie, że tylko znikoma część dzieci rodzi się chora, a ja codziennie proszę Boga by już żadne dziecko nie urodziło się chore i nie cierpiało.

            Skomentuj


              #7
              Ariccia to strasznie przykre ze Emilka musi cierpiec przez niekompetencje lekarza...mozna wam jakos ulzyc albo jakas pomoc zorganizowac?Podziwiam was rodzicow za wasza milosc,cierpliwosc,oddanie i sile bo nie wszyscy potrafia odnalezc sie w tej sytuacji i stawic czola codziennym problemom,wyrzeczeniom i bycia swiadkami cierpienia jakie niesie ze soba choroba dziecka.Zycze wam zeby bylo jak najwiecej powodow do radosci w waszej malej rodzinie i zeby wasze nadzieje nie pozostaly bezowocne
              Last edited by dotka238; 07-04-2009, 21:33.

              Skomentuj

              •    
                   

                #8
                Dotka, dzięki - radzimy sobie. Mam wspaniałego męża, rodzinę która wspiera nas, no i co najważniejsze Emi, której uśmiech rekompensuje wszystko
                Wiecie, taka mnie dygresja naszła, że łatwiej jest pogodzić się z chorobą dziecka gdy towarzyszy mu od urodzenia. Najtrudniej jest patrzeć jak zdrowe dziecko staje się bezbronne i niepełnosprawne. Myślę że to największy dramat.

                Skomentuj


                  #9
                  witam.moja dziecinka rowniez urodzila sie bardzo chora.zalkinowa sie przy porodzie i nie moglam jej wypchnac.wkoncu przestala oddychac i zobaczylam ja dopiero 4 godz.po porodzie.byla w inkubatorze i oddychala za pomoca maszyny.lekarz nam oswiadczyl ze moglo dojsc do niedotlenienia mozgu.to co wtedy przezywalismy nie da sie opisac.na szczescie bardzo szybko zaczela oddychac sama(po ok 5 dniach)i dochodzic do zdrowia.rozwija sie prawidlowo jest bardzo silna i nie choruje nam wcale.dzieki bogu!
                  wspolczuje rodzicom ktorych dzieci tego szczescia nie mialy.
                  shannon

                  Skomentuj


                    #10
                    Bardzo współczuje i podziwiam za wytrwałość, a także życzę dużo cierpliwości. Pamiętam jak sie popłakałam kiedy wyszło, że synek podczas przesiewowego badania w szpitalu ma niedosłuch w lewym uszku. Na szczescie okazało się, że to tylko maź płodowa i za miesiąc było po wszytskim, ale te badania, szpitale i wszystko inne, to był horror i koszmar na zmianę. Jeszcze w szpitalu podejrzewano też dysplazję stawu biodrowego, ale też to tylko kolanko nie do końca się rozprostowało i miało prawo klikać.

                    Bardzo podziwiam mamy chorych maluchów i życzę wszystkim i każdej z osobna, wiele serca, wytrwałości i miłości. Jesteście wspaniałe!!!!.


                    Pozdrawiam najserdeczniej jak tylko potrafie!

                    Skomentuj

                    •    
                         

                      #11
                      Moj synek jest szczesciarzem - zdrowym i silnym chlopcem ale u nas tez nie obylo sie bez nerwow. Bylo podejrzenie ze glowka nie bedzie rosla ( szybko zaroslo ciemie ) i lekarze mowili ze trzeba bedzie zrobic operacje by mozg mogl rosnac. Nie zycze tego nikomu, tych nerwow .Na szczescie okazalo sie ze jakies tam szwy nie zarosly.

                      Praktycznie kazda mama umiera ze strachu przy "glupim" katarze wiec mozna sobie wyobrazic co czuja rodzice chorego dziecka.Nerwy i strach x 1000. Podziwiam ich za sile i wytrwalosc oraz o umiejetnosc pogodzenia sie z losem.

                      Skomentuj


                        #12
                        Bardzo ciekawy i ciężki wątek został poruszony. Nasz Syn także urodził się zdrowym chłopcem, ale mimo ciążowych USG, które wskazywały ,że mały będzie zdrowy we mnie była cicha niepewność, gdyż mój wujek ma zespół Downa.Dlatego też miałam świadomość, co to znaczy wychowywać chore dziecko. Wujek do dziś żyje i ma 56 lat I wiem na pewno, że każdy postęp u dziecka obciążonego chorobą cieszy po trzykrość bardziej niż u zdrowego. A ja się modlę by wujek żył jak najdłużej, by mój mały synek go jeszcze zapamiętał Bo mi wujek dał niesamowite wspomnienia z dzieciństwa i już od małego uczenia tolerancji dla chorych... Życzę Wam wytrwałości w codzienności, bo ta na pewno będzie trudna, a przy tym życzę wielu życzliwych i dobrych ludzi spotkanych na Waszej drodze
                        Bóg nam nie daruje, Bóg dokopie nam,
                        gdy ktoś z nas zepsuje to, co dał nam sam...

                        Skomentuj


                          #13
                          Oj ja też przeżyłam strach o zdrowie mojej córeczki.W 8 m zdiagnozowano u niej wzmożone napięcie mięśniowe i opóźniony rozwój ruchowy na szczęście nie psychiczny chociaż gdzieś przeczytałam że to idzie w parze.Skierowano ją na rehabilitację metodą Bobath do ośrodka dla dzieci niepełnosprawnych i tam swoje widziałam bo na jednej sali ćwiczyły dzieci niepełnosprawne i czasem był to okropny widok a ja dziękowałam Bogu że moja córeczka jest zdrowa a rehabilitacja przynosi efekty. Teraz ma 2 l i 2 m a po opóżnieniu niema śladu Pozdrawiam.


                          Skomentuj


                            #14
                            Dziękuję Wam za Wasze wypowiedzi. Rzeczywiście, każdy rodzic, każdego dnia powinien dziękować Bogu za cud zdrowia swojego dziecka. To, co wydaje nam się tak oczywiste, wcale takim nie jest. Widziałam jak w mgnieniu oka zdrowie dzieci zamieniały się w "roślinki". Jedna sekunda wystarczy by zmienić wszystko. Gdy leżałam z małą 3 miesiące na oddziale neurochirurgii widziałam dziewczynkę która wypadła z okna. I wcale nie miało to mejsca w rodzinie patologicznej. Po prostu mama nie doceniła możliwości swojego niespełna dwuletnigo dziecka. Widziałam piętnastolatkę która wjechała skuterem pod samochód dostawczy. W niczym nie przypominała roześmianej nastolatki. Dziś kiedy widzę bezmyślność niektórych rodziców przewożących dzieci w samochodzie na kolanach, pozwalających dziecku biec chodnikiem obok pezących samochodów, czuję przerażenie. Oni nie wiedzą jak łatwo stracić życie i zdrowie.

                            Skomentuj


                              #15
                              Moje szkraby na szczęście są zdrowe, ale przy porodzie synka drżałam o jego życie gdyz urodził sie w zamartwicy. Dostał tylko 4 pkt w skali Apgar. Pierwsze minuty życia- brak akcji serca, brak oddechu przezyłam koszmar nie z tej ziemi. Pani neonatolog wykonała masaz serca i podłączyli synka pod nCEPAP (wentylacja płuc) a potem wywieźli do szpitala specjalistycznego 150 km ode mnie Swoje maleństwo zobaczyłam dopiero 4 dni po narodzinach był to najszcześliwszy dzień w moim życiu kiedy wziełam go w swoje ramiona i podałam pierś. Koncze juz swoj wywód bo na samo wspomnienie chce mi sie ryczeć. Wam wszystkim mamom które macie chore pociechy życze wytrwałości i składam wyrazy uznania za siłe jaka macie w sobie. Pozdrawiam serdecznie Was i Wasze szkraby

                              Skomentuj

                                     
                              Working...
                              X