Ogłoszenie

Collapse
No announcement yet.

ku przestrodze

Collapse
X
 
  • Filter
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts

    ku przestrodze

    Było to 27.03.2008 roku o godzinie 19.05 . Mial 8 pky w skali apgar ,a potem 10. Szpital Powiatowy w Kołobrzegu.
    od poniedzialku 24.03 mialam skorcze co 20 minut wiec w sumie trwalo wszystko 3 dni i 3 noce...w środe nad ranem zaczely sie skorcze co 10 minut wiec pojechalam na porodowke ale okazalo sie ze rozwarcie tylko na 1 cm...a ja umieralam z bolu i od dwóch nocy nie spalam wiec dali mi ketonal zebym sie troche zdrzemnela a i to nic nie dalo...powoli strasznie to szlo...w czwartek o 10.00 mialam dopiero 5 cm...i o 11.00 trafilam na porodowke...jak tam dotarlam to skorcze sie cofnely ;( i podali mi oksytocyne...po niej skorcze byly tak bolesne ze wylam i blagalam zeby mnie pocieli i go wyjeli bo nie dam rady, polozna prawie z kopa nie dostala...blagalam o ZZO ale ordynator powiedzial ze to trzeba wczesniej ustalac...i ze to 500 zł kosztuje, zebym jaj nie robila sobie ,ze mam rodzic naturalnie i koniec...dobrze ze na chwile przyszedl moj GIN bo kazal mi podac jakies proszki , nie wiem chyba nospe...ale to nic nie dalo...o 15.00 mialam 8 cm...i tak do 17.30....i nic sie nie ruszylo...a ja bylam ledwo zywa wiec mi przebili pecherz...jak odeszly wody to momentalnie poszlo do przodu i moglam przec...nacieli mnie (kto powiedział ,że to nie boli??? ) i o 19.05 27marca 2008 we czwartek wykluł się mój kochany WIKTOREK ...jak mi go polozyli na brzuchu to go mocno przytulilam i momentalnie zapomnialam ze jeszcze 2 godziny temu chcialam uciec z porodowki...byl piekny i darl sie w nieboglosy...potem mi go zabrali i moglam odpoczac...i przyniesli mi go swierzutkiego po 2 godzinach....zaczelam beczec ze takie piekne dziecko mi wyszlo......po prostu cudownie


    -----> GIN powiedzial ze powodem tak dlugiego porodu ,a wlasciwie rozwierania szyjki jest to ,ze mam bardzo mocna tkanke lączną i mam się z tego cieszyć bo nie grozi mi wypadanie narzadu rodengo na starosc ;-)
    Wiktorek raczkuje - po kątach buszuje ;-)
  •    
       

    #2
    ja bardzo źle wspominam mój poród był on bardzo długi i bardzo bolesny zacznę od tego że rodziłam mając 39 stopni gorączki kaszel katar i ogólnie fatalnie się czułam na porodówce spędziłam w sumie 14 godzin byłam tak wyczerpana chorobą i porodem myślałam że nie dam rady podczas pobytu na porodówce panie położne otworzyły sobie okna bo im było gorąco (rodziłam 29stycznia)leżałam na łóżku w cieniutkiej koszuli ale nikogo to nie obchodziło gdy już malutka zaczęła wychodzić na świat położna nie myśląc dużo złapała za nożyce i nacięła mnie (co się potem okazało zrobiła to w ogóle niepotrzebnie a do tego nacięcie było bardzo duże za duże) malutką rodziłam 25 minut (mała była oplątana pępowiną cała sina i miała zapalenie płuc - odrazu zabrano ją do inkubatora)potem rodziłam łożysko oczywiście nie wyszło całe miałam łyżeczkowanie dodam że całkowicie na żywca to było gorsze niż poród a potem szycie również bez znieczulenia myślałam że umrę jestem 10 m-cy po porodzie a po dzień dzisiejszy odczuwam skutki nacięcia i łyżeczkowania w szpitalu spędziłam z córką jeszcze 14 dni (okropnych dni- personel urozmaicał nam każdy dzień pobytu) na szczęścicie teraz jest już po wszystkim moja córeczka jest zdrowa cudowna i kochana a ja jestem bardzo szczęśliwa że ją mam

    Skomentuj


      #3
      Witam wszystkie Panie Również moge się wypowiedzieć na temat porodu, gdyż rodziłam 10-tego września tego roku. Miałam cesarke, której nie wspominam zbyt dobrze-niestety. Nie mogłam urodzić naturalnie, ponieważ synek był ułożony poprzecznie pośladkowo:/ i cesarka była planowana już od 35-tego tygodnia ciąży. Ja miałam jeszcze nadzieje, że Skarbek się obróci, ale niestety W 37 tygodniu ustaliłam z lekarzem date kiedy odbędzie się operacja-10-tego września z rana miałam przyjść do szpitala, żeby mnie przygotowali i 11-tego miało być wykonane cięcie. Ale z tego stresu 10-tego o 6 rano dostałam bóle i wiooo do szpitala. Tam zbadał mnie lekarz-rozwarcie na trzy palce. Przebrałam się w koszule i poszłam na porodowke, tam musiałam się rozebrać do naga. Podali mi kroplówke i robili wywiad, z tego stresu nie pamiętam nawet czy dobrze odpowiadałam, potem przyszedł czas na cewnikoanie-tragedia, ból nieziemski, dodam, że miałam już ogromne bóle, a rozwarcie było coraz większe, więc lekarze i pilęgniarki były nie mniej zestresowane odemnie. No i ZNIECZULENIE-babka kazała mi usiąść i zwinąć się jak kot, wbiła mi igłe, poczułam zimno od pasa w dół, położyłam się, czułam lekkie mrowienie w nogach. Lekarze przygotowywali się.. a ja nadal czułam każde dotknięcie. Wkońcu lekarz założył mi jakiś kleszcz na brzuch,żeby spr. czy już znieczulenie zaczęło dzialać.. jak ja krzyknęłam!! aaaaaaaa to boli! no ale nic.. nie mogli czekać bo dziecko było już zagrożone i cięli mnie dosłownie na żywca czułam każde przecięcie skóry, każdego mięśnia, a jak mi wyciagali dziecko to ból był taki,że zaczęłam nie krzyczeć, tylko wrzeszczeć! Czułam jakby mi wyciągali całe wnętrzności:/ Wkońcu dali mi "głupiego jasia" i odleciałam na chwile, jak przez mgłe pamietam płacz dziecka, wtedy poleciały mi łzy ze szczęścia,że nareszcie mam swoje maleństwo, pielęgniarka pokazała mi maluszka, był taki malutki, pulchniutki, pogłaskałam go po policzku i od razu przestał płakać. Potem mnie zszywali, to oczywiście tez czułam:/ Kiedy przenosili mnie na drugie łóżko, wtedy dopiero straciłam zupełnie władze w nogach, mogliby mi je odciąć-nie bym nie czuła. Cały pobyt w szpitalu był okrutny-chyba jakaś depresja mnie dopadła, może uraz po operacji, w sumie nie ma się co dziwić, prawda? Nie miałam siły na nic, nie mogłam chodzić, kazali mi wstawać. Powiedzieli, że po siedmiu godzinach musze wstać, teraz wiem, że to absurd! Leży się 12 godzin a czasem nawet 24 godziny. Efekt był taki, że w drugiej dobie tak bolała mnie głowa, że płakałam z bólu. Nie wstawajcie wcześniej niż 12 godzin! W trzeciej dobie wypisałam się na własnie żądanie. W domu doszłam w miare szybko do siebie. Tak, więc jakbym zdecydowała się na drugie dziecko chciałabym urodzic siłami natury, a jeśli były by wskazania do cesarki to napewno nie zdecydowałabym się na znieczulenie zewnątrzoponowe, tylko ogólne, wolałabym zasnąć i obudzić się po wszystkim. Pozdrawiam
      __________________

      Skomentuj


        #4
        Napisane przez justyna.p Pokaż wiadomość
        Witam wszystkie Panie Również moge się wypowiedzieć na temat porodu, gdyż rodziłam 10-tego września tego roku. Miałam cesarke, której nie wspominam zbyt dobrze-niestety. Nie mogłam urodzić naturalnie, ponieważ synek był ułożony poprzecznie pośladkowo:/ i cesarka była planowana już od 35-tego tygodnia ciąży. Ja miałam jeszcze nadzieje, że Skarbek się obróci, ale niestety W 37 tygodniu ustaliłam z lekarzem date kiedy odbędzie się operacja-10-tego września z rana miałam przyjść do szpitala, żeby mnie przygotowali i 11-tego miało być wykonane cięcie. Ale z tego stresu 10-tego o 6 rano dostałam bóle i wiooo do szpitala. Tam zbadał mnie lekarz-rozwarcie na trzy palce. Przebrałam się w koszule i poszłam na porodowke, tam musiałam się rozebrać do naga. Podali mi kroplówke i robili wywiad, z tego stresu nie pamiętam nawet czy dobrze odpowiadałam, potem przyszedł czas na cewnikoanie-tragedia, ból nieziemski, dodam, że miałam już ogromne bóle, a rozwarcie było coraz większe, więc lekarze i pilęgniarki były nie mniej zestresowane odemnie. No i ZNIECZULENIE-babka kazała mi usiąść i zwinąć się jak kot, wbiła mi igłe, poczułam zimno od pasa w dół, położyłam się, czułam lekkie mrowienie w nogach. Lekarze przygotowywali się.. a ja nadal czułam każde dotknięcie. Wkońcu lekarz założył mi jakiś kleszcz na brzuch,żeby spr. czy już znieczulenie zaczęło dzialać.. jak ja krzyknęłam!! aaaaaaaa to boli! no ale nic.. nie mogli czekać bo dziecko było już zagrożone i cięli mnie dosłownie na żywca czułam każde przecięcie skóry, każdego mięśnia, a jak mi wyciagali dziecko to ból był taki,że zaczęłam nie krzyczeć, tylko wrzeszczeć! Czułam jakby mi wyciągali całe wnętrzności:/ Wkońcu dali mi "głupiego jasia" i odleciałam na chwile, jak przez mgłe pamietam płacz dziecka, wtedy poleciały mi łzy ze szczęścia,że nareszcie mam swoje maleństwo, pielęgniarka pokazała mi maluszka, był taki malutki, pulchniutki, pogłaskałam go po policzku i od razu przestał płakać. Potem mnie zszywali, to oczywiście tez czułam:/ Kiedy przenosili mnie na drugie łóżko, wtedy dopiero straciłam zupełnie władze w nogach, mogliby mi je odciąć-nie bym nie czuła. Cały pobyt w szpitalu był okrutny-chyba jakaś depresja mnie dopadła, może uraz po operacji, w sumie nie ma się co dziwić, prawda? Nie miałam siły na nic, nie mogłam chodzić, kazali mi wstawać. Powiedzieli, że po siedmiu godzinach musze wstać, teraz wiem, że to absurd! Leży się 12 godzin a czasem nawet 24 godziny. Efekt był taki, że w drugiej dobie tak bolała mnie głowa, że płakałam z bólu. Nie wstawajcie wcześniej niż 12 godzin! W trzeciej dobie wypisałam się na własnie żądanie. W domu doszłam w miare szybko do siebie. Tak, więc jakbym zdecydowała się na drugie dziecko chciałabym urodzic siłami natury, a jeśli były by wskazania do cesarki to napewno nie zdecydowałabym się na znieczulenie zewnątrzoponowe, tylko ogólne, wolałabym zasnąć i obudzić się po wszystkim. Pozdrawiam
        __________________
        Powiem tyle WSPÓŁCZUJE BARDZO

        Skomentuj


          #5
          Wiesz Karolina.. było minęło.. ważne, że synek był i jest zdrowy Pozdrawiam

          Skomentuj


            #6
            To ja sie niewypowiadam, Widac ze Twoj porod to doslowne horror!! Ale jak by nie patzec to wina dzidziusia ktory bardzo chcial przytulic sie do mamusi Jednak nie zmienia to faktu ze porod mailas naprawde ciezki...

            Skomentuj


              #7
              Niestety:/

              Skomentuj

              •    
                   

                #8
                racja to jest najważniejsze że maluszek zdrowy ale mimo wszystko muszę przyznać że przeżyłaś koszmar podziwiam cię pozdrawiam serdecznie

                Skomentuj


                  #9
                  Boże dziewczyny, duże współczucie i wielki podziw! Aż mi głupio jak pisałam o swoim porodzie, łzy cisnął sie do oczu, dobrze że dzieciaki zdrowe, Pozdrawiam

                  Skomentuj


                    #10
                    Niesamowite... zawsze balam sie porodu i mimo, ze juz mam jedno dziecko i porod byl taki sobie - nie wspominam milo ale nie bylo az tak tragicznie jak u Was- to zaczynam sie znow bac "wydania" na swiat kolejnego dziecka
                    Niektorzy w tych szpitalach to istne rzezniki, traktuja kobiety tasmowo --->urodzone? Dawac nastepna... Dla nich to chyba tak sie odbywa - przykre
                    pozdrawiam goraco dziewczyny

                    Skomentuj

                    •    
                         

                      #11
                      Wiesz Izka ja akurat musiałam być cięta w takim pośpiechu, bo miałam już bóle:/ Mały pchał się na świat, a naturalnie nie mogłam urodzić, więc to nie wina lekarzy. No, ale pielęgniarki z noworodków to tragedia-wredne jak nie wiem co:/ Pozdrówka

                      Skomentuj


                        #12
                        Napisane przez justyna.p Pokaż wiadomość
                        Wiesz Izka ja akurat musiałam być cięta w takim pośpiechu, bo miałam już bóle:/ Mały pchał się na świat, a naturalnie nie mogłam urodzić, więc to nie wina lekarzy. No, ale pielęgniarki z noworodków to tragedia-wredne jak nie wiem co:/ Pozdrówka
                        O pielegniarkach tez niestety nie powiem dobrego slowa. W nocy w szpitalu bylo najgorzej, chodzily i sie czepialy ze spie, ze powinnam odciagac pokarm i takie tam. Mialam ogolnie malo pokarmu, synek nie chcial ssac piersi, wiec dawaly mu butle z sztucznym mlekiem. W nastepnych nocach niestety robily niechetnie to mleko, zmuszaly mnie do karmienia naturalnie ciskajac bolesnie moje piersi.
                        Po porodzie pamietam - pare godzin - przyszla do mnie do pokoju pielegniarka i tak mocno nacisnela mnie na brzuch. Zwinelam sie z bolu, odepchnelam jej reke i powiedzialam ze boli mnie jak tak robi a ona na to: "bo to ma bolec, a cos Ty myslala, ze jak urodzisz to nie bedzie bolec?!" i wyszla z kpiącym usmieszkiem na twarzy. Wstretna baba!
                        Last edited by izk@; 30-11-2008, 00:24.

                        Skomentuj


                          #13
                          Napisane przez izk@ Pokaż wiadomość
                          O pielegniarkach tez niestety nie powiem dobrego slowa. W nocy w szpitalu bylo najgorzej, chodzily i sie czepialy ze spie, ze powinnam odciagac pokarm i takie tam. Mialam ogolnie malo pokarmu, synek nie chcial ssac piersi, wiec dawaly mu butle z sztucznym mlekiem. W nastepnych nocach niestety robily niechetnie to mleko, zmuszaly mnie do karmienia naturalnie ciskajac bolesnie moje piersi.
                          Po porodzie pamietam - pare godzin - przyszla do mnie do pokoju pielegniarka i tak mocno nacisnela mnie na brzuch. Zwinelam sie z bolu, odepchnelam jej reke i powiedzialam ze boli mnie jak tak robi a ona na to: "bo to ma bolec, a cos Ty myslala, ze jak urodzisz to nie bedzie bolec?!" i wyszla z kpiącym usmieszkiem na twarzy. Wstretna baba!
                          To faktycznie tez nie mialas zbyt dobrze... Ja gdy lezlam na porodowce to bylam zmuszana do lezenia na prawej stronie a ze nie bylam w stanie tak ulezec to polozna wiecznie na mnie krzyczala ze czemu to ja sie obracam na lewa strone. A myslalam ze to kobieta rodzaca wybiera najbardziej odpowiednia dla niej pozycje

                          Skomentuj


                            #14
                            ja musialam na prodowce lezzec na lewym boku caly czas i wszystko mnie bolalo

                            Skomentuj


                              #15
                              Napisane przez izk@ Pokaż wiadomość
                              O pielegniarkach tez niestety nie powiem dobrego slowa. W nocy w szpitalu bylo najgorzej, chodzily i sie czepialy ze spie, ze powinnam odciagac pokarm i takie tam. Mialam ogolnie malo pokarmu, synek nie chcial ssac piersi, wiec dawaly mu butle z sztucznym mlekiem. W nastepnych nocach niestety robily niechetnie to mleko, zmuszaly mnie do karmienia naturalnie ciskajac bolesnie moje piersi.
                              Po porodzie pamietam - pare godzin - przyszla do mnie do pokoju pielegniarka i tak mocno nacisnela mnie na brzuch. Zwinelam sie z bolu, odepchnelam jej reke i powiedzialam ze boli mnie jak tak robi a ona na to: "bo to ma bolec, a cos Ty myslala, ze jak urodzisz to nie bedzie bolec?!" i wyszla z kpiącym usmieszkiem na twarzy. Wstretna baba!
                              Ja tez mialam malo mleko, w pierwszej dobie praktycznie wcale. Wstretna pielegniarka tak mi sciesnela cyca, ze myslalam ze ja udusze! Wiedźma!! Kiedy w drugiej dobie poszlam z prosba zeby mi zrobily mleko dla Malego to mi powiedzialy ze mam karmic piersia, a ja na to , ze nie mam mleka, wkoncu sie zlitowaly i daly troszke. Nastepnego dnia chcialam kupic wlasne mleko, podgrzewacz i dzialac na wlasna reke,ale na szczescie nie bylo potrzeby bo w tym dniu wyszlam do domku na wlasne zadanie. Nie wytrzymalabym tam ani minuty dluzej. Pozdrawiam

                              Skomentuj

                                     
                              Working...
                              X