Odp: Konkurs "Moja ciąża"
Już na początku ciąży zdecydowałam (mąż uszanował mój wybór), że nie chcę znać płci dziecka. Poinformowaliśmy o tym mojego ginekologa. Jak co miesiąc wybraliśmy się z mężem na rutynową wizytę. Ginekolog zdecydował, że należy sprawdzić jak maluszek się rozwija a w tym celu zrobić USG. Nie było to nic nadzwyczajnego. Położyłam się na leżance a lekarz, pełen skupienia, patrzył na monitor i dokonywał pomiarów. Kiedy skończył, mąż zapytał: "Wszystko w porządku"
Na co lekarz: "On rozwija się prawidłowo". Razem z mężem zaskoczeni: "On???", na co lekarz lekko zmieszany "Nooo w sensie, że płód". Przez resztę ciąży, a nawet porodu i pobytu w szpitalu to stwierdzenie nam towarzyszyło.
Już na początku ciąży zdecydowałam (mąż uszanował mój wybór), że nie chcę znać płci dziecka. Poinformowaliśmy o tym mojego ginekologa. Jak co miesiąc wybraliśmy się z mężem na rutynową wizytę. Ginekolog zdecydował, że należy sprawdzić jak maluszek się rozwija a w tym celu zrobić USG. Nie było to nic nadzwyczajnego. Położyłam się na leżance a lekarz, pełen skupienia, patrzył na monitor i dokonywał pomiarów. Kiedy skończył, mąż zapytał: "Wszystko w porządku"
Na co lekarz: "On rozwija się prawidłowo". Razem z mężem zaskoczeni: "On???", na co lekarz lekko zmieszany "Nooo w sensie, że płód". Przez resztę ciąży, a nawet porodu i pobytu w szpitalu to stwierdzenie nam towarzyszyło.
Skomentuj