Nie da się opisać tego smaku...tego rytuału, tej chwili...
moja kochana babcia zawsze gdy przyjeżdżałam do niej zima robiła mi coś pysznego, coś na którego wspomnienie ślinka napływa mi do gardła...
może to proste, może banalne, ale to mój smak z dzieciństwa...
metalowy garnuszek, oczywiscie obity
a w nim ciepłe mleko z pianką prosto od krowy
do tego porwana na kawałeczki bułka oraz kilka łyżeczek cukru
wszyskto mieszane delikatne, przyprawione miłościa i podane z babcinym usmeichem...
nie da sie opisac tego smaku, jest jak magia...,agia dzieciństwa!!
moja kochana babcia zawsze gdy przyjeżdżałam do niej zima robiła mi coś pysznego, coś na którego wspomnienie ślinka napływa mi do gardła...
może to proste, może banalne, ale to mój smak z dzieciństwa...
metalowy garnuszek, oczywiscie obity
a w nim ciepłe mleko z pianką prosto od krowy
do tego porwana na kawałeczki bułka oraz kilka łyżeczek cukru
wszyskto mieszane delikatne, przyprawione miłościa i podane z babcinym usmeichem...
nie da sie opisac tego smaku, jest jak magia...,agia dzieciństwa!!