Ogłoszenie

Collapse
No announcement yet.

Konkurs "Poznaj moją histiorię - Dziecko zmieniło mnie na lepsze"

Collapse
X
 
  • Filter
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts

    Konkurs "Poznaj moją histiorię - Dziecko zmieniło mnie na lepsze"

    Uwaga, ogłaszamy nową edycję konkursu "Poznaj moją historię". Tym razem temat przewodni brzmi: "Dziecko zmieniło mnie na lepsze"

    Zasady konkursu "Poznaj moją historię"


    1. Aby wziąć udział w konkursie "Poznaj moją historię", należy napisać historię na temat: "Nasze pierwsze wspólne wakacje z maleństwem" i zmieścić ją
    w wątku konkursowym na forum. Tekst powinien mieć minimum 2000 znaków ze spacjami (około 1 strona worda), ale nie więcej niż 4500 znaków.
    2. Aby dodać swoje zgłoszenie konkursowe, należy mieć konto w systemie ja.w.polki.pl z podanym aktualnym adresem na terenie Polski*, pod który wyślemy nagrodę. Osoby, które nie będą miały wpisanego adresu nie będą brane pod uwagę w wysyłce. Ważne! Adres będzie widoczny tylko dla użytkownika i osoby koordynującej przesyłkę produktów. (Uwaga! Zgłoszenia mailowe nie będą brane pod uwagę).
    3. Najciekawsza historia – zdaniem Komisji Konkursowej - dodana w wątku konkursowym w danym miesiącu (liczonym od pierwszego dnia miesiąca do ostatniego dnia miesiąca) zostanie nagrodzona.

    *Osoby, które mają konto w systemie ja.w.polki.pl proszone są o zweryfikowanie danych przed zgłoszeniem się do konkursu.

    Nagroda


    Nagrodą w konkursie jest zestaw kosmetyków SlimLine od FlosLek Laboratorium. W skład zestawu wchodzą:



    Zobacz też: Regulamin konkursu
    Zapisz
    pozdrawiamy,
    Redakcja MamoToJa.pl
  •    
       

    #2
    Odp: Konkurs "Poznaj moją histiorię - Dziecko zmieniło mnie na lepsze"

    Zawsze byłam nowoczesną, zorganizowaną kobietą, która pięła się po szczeblach kariery. Po ciężkich (często nadgodzinnych) dniach w pracy lubiłam pół dnia oglądać dobre filmy, by kolejne pół dnia beztrosko oddawać się zabiegom pielęgnującym ciało- peelingi, maseczki, długa kąpiel i na co akurat miałam chęć. Byłam też spontaniczna- weekendowe wypady nad morze lub Mazury (i tu i tu mam ponad 600 km) nie były niczym obcym. Korzystałam z życia i chyba nie rozumiałam, co kobiety kochają w pieluchach i rozwrzeszczanych dzieciach. Myślę, że mogę nawet śmiało powiedzieć, że ja po prostu nie lubiłam dzieci i nie potrafiłam znaleźć z nimi wspólnego języka. Na tamtą chwilę (a miałam 25 lat) byłam prawie pewna, że nie chcę mieć dzieci.

    No i nadszedł dzień kiedy test ciążowy pokazał 2 kreski. Sama ciąża nie była zaskoczeniem (jestem dorosła i wiem skąd się biorą dzieci), a temat potomstwa przewijał się w naszych rozmowach już od jakiegoś czasu. Nie miałam też przerażenia w oczach, ale nie skakałam tez z radośći na wieść o ciąży.
    Wraz z rosnący brzuchem rosła moja świdomość tego co stanie się za chwilę. Czułam coraz większy strach o to czy pokocham moje dziecko tak jak inne matki. Bałam się czy będę wiedziała czego ten maluch chce kiedy płacze i czy rozpoznam kiedy coś będzie nie tak. (Na pomoc bliskich i doświadczonych w temacie nie mogłam liczyć).
    Sądny dzień nadszedł w lutym, kiedy na brzuchu położono mi małą dziewczynkę i...poczułam jeszcze większy strach o to jak teraz będzie wyglądać nasze życie. Czy będziemy w stanie zapewnić temu nowemu człowiekowi wszystkiego czego będzie potrzebował?
    Oczywiście byłam też dumna z mojego prywatnego cudu.

    Już na sali zauważyłam, że to natura mi podpowiada kiedy moja córka chce jeść i kiedy należałoby zmienić pieluchę. Mimo, że urodziłam wieczorem, nie spałam całą noc- wpatrywałam się w tą małą kruszynkę i myślałam o tym, że już zawsze będziemy rodziną. NIgdy już nie będę sama- nawet jeśli ten cud wydorośleje i "wyfrunie" z domu zawsze będzie moim dzieckiem.

    Po powrocie do domu nie było łatwo, mąż po 14 godzin pracował, a w weekendy dorabiał w innym miejscu, aby przypadkeim nie brakło mi i dziecku niczego. Jednak nie było też źle. Umiejętność opieki nad dzieckiem przyszła sama z siebie i szybko "zgrałyśmy się" z córką.

    Do dziś zaskakujące jest dla mnie jak macierzyństwo może zmienić człowieka i jego nastawienie do świata i całegoo życia. Zmieniły się moje priorytety i sposób w jaki lubię spędzać czas. Już nie lubię bezczynnego siedzenia przed tv, a cały domowy rozgardiasz musi być dopięty na ostatni guzik. Bawię się z moim dzieckiem na placu zabaw, rysuję arcydzieła kredą na chodniku i robię "orzełki" na śniegu.

    Mimo, że lubiłam moją pracę, nie wróciłam do niej po urlopie macierzyńskim. Nie wróciłam też po urlopie wychowawczym- chcę przeżyć krótkie dzieciństwo razem z nią.

    Choć z czasem zmieniły mi się moje lęki i obawy. W przyszłym roku urodzę kolejnego dzidziusia, a moja córcia będzie miała rodzeństwo. Teraz martwię się jak wzbudować dobre relacje między moimi prywatnymi cudami.

    Skomentuj


      #3
      Odp: Konkurs "Poznaj moją histiorię - Dziecko zmieniło mnie na lepsze"

      Kiedy zobaczyłam temat miesiąca- poczułam że to temat na ktory juz od dawna chciałam napisać. Może mniej ciekawego, może więcej, ale siedząc i już to czyniąc- nie sądziłam że to będzie takie trudne.
      tyle mam myśli w głowie i wspomnień jakim człowiekiem byłam zanim nie urodził się nasz synek.
      może zacznę o tego że zawsze pragnełam mieć dziecko. kiedy urodził się mój braciszek ja miałam 6 lat. zawsze byłam rozbrykana dziewczynką której było wszędzie pełno tak i więc nie mogłam pójść spać- jak czegoś nie zbroiłam. z mojego braciszka najpierw zrobiłam sobie laleczkę < do dziś mama mi wypomina jak 3 miesięcznego Kubunia posadziłam w spacerówce dla lalek> a następnie przytulankę <położyłam sie do jego łóżeczka twierdząć że od dziś to będzie mój PUCHATEK> uwielbiałam się bawić w domek, lekarza, w mamę i pielegniarke, ale nigdy mama nie była moją pacjentką- bo byla za ciężka. Kubunia łatwiej mi było przemieszczać;p kiedy byłam w gimnazjum, moja wizja macierzyństwa była taka że już mogłabym mieć dzidziusia chodziłabym z nim na zakupy, do kościółka, ubierałabym w ładne ubranka <nie zastanowiłam się ani chwili skąd bym je wzięła > wszystko było takie proste a ja taka roztrzepana. każda chwila spędzona z siostrzeńcem nakłaniała mnie do macierzyństwa. kładłam się wieczorami i rozmyślałam jak by to fajnie było... w liceum, pod koniec poznałam mojego teraźniejszego męża ... zabawa się zaczęła. on byl w kazdym calu na nie, a ja pragnęłam jednego. wszystko czego zapragnęłam to miałam a on umał mi się postawić i choćbym tupała i waliła głową o ściane- on stal twardo któregoś dnia, rozmawiając o rodzinie <już po ślubie> zaczelismy rozwazać nad przetrwaniem. ja miałam tyle optymistycznych pomyslów, że nie dał się nabrać i na drugi dzień przyszedł do mnie z kwiatkiem to nie byla róża która szybo więdnie ani tulipan... to tez nie były aksamitki z ukochanego ogródka mamusi. mój mężuś przyniósł mi kaktusa i dodał do niego karteczkę "dbaj jak o własne dziecko". no i zaczeliśmy o niego dbać byłam na tyle przekonująca że mąż zgodził się!... na to byśmy zaopiekowali się pieskiem ze schroniska potem zastanawiałam się czy ja naprawdę jestem taka zła? przeciez ja tak kochałam dzieci. wszystkie byly moje! buziaki, całusy i tulasy... wszystko było jak zajmowałam się dziećmi w jego rodzinie a on patrzył i czekal, na własciwy moment... ja coraz bardziej gasłam ze soim optymizmem do posiadania dzieci. po 5 latach razem miałam już dosyć krzyków, wisków, wojen na kije itp. na podwórku przybywało dzieci tylko nie naszych, zaczynałam sie denerwowac o byle co, zaczynałam nie lubić dzieci. miałam żal w sobie że to nie moje... zaczęłam odizolowywać sie od towarzystwa z dziećmi. i tego lata wyjechaliśmy za granice do pracy. przy okazji w wolnym czasie zaczeliśmy zwiedzać , bawic się i szaleć jak za ierwszych miesiecy kiedy się poznaliśmy. pamietam ten dzień i nie zapomne do końca życia jak pojechaliśmy na największą kolejkę górską w Holandii. było ekstra, chciałam tam zostać i szaleć. czułam się jak nowo narodzona w swoim żywiole. Mąż spełniał najskrytrze marzenia co do życiowego szleństwa. kiedy przyjechaliśmy do Polski okazało się że tam zaszłam w ciążę... teraz bylo mi żal tych dni, których juz razem nie mogliśmy spedzić ale też i ogromna radość poniewaz mąż to sam zaplanował! to był ostatni akt w nazym WOLNYM wspólnym szalonym życiu. kiedy dowiedziałam się o ciaży, na początku radowałam się, a potem poczułam taką niepewność, którą czuję do dziś. na początku nie mogłam dojśc do siebie, starałam się przygotowac jakoś a dzis? wszystko w biegu i na spontana teraz nawet nie mam kiedy pomyśleć o zabawie, nie mam kiedy wypić kawę, kolorowe ubranka odeszły w niepamięć wraz z marchewkowymi zupkami. kiedy widzę siostrzenice bawiącą się lalkami, widzę to co ja czeka w niedalekiej przyszłości. już sobie nie śpię beztrosko do 12 i nie odsypiam po weselu całego dnia. Moje zycie zmieniło się wraz z chwilą kiedy wyjęli ze mnie naszego ukochanego syneczka, a tatuś który w tamtym czasie nie był gotowy na ojcostwo- teraz maluszek jest oczkiem w glowie. nie ma dnia byśmy nie budzili się z uśmiechem i organizowali czasu nawet gdy go brak i choć mąż dluuuuugie dnie spędza w pracy a ja w domu z dzieckiem, nadal czujemy się czasami jak by go z nami nie było. co prawda wyjscie do sklepu z malym lobuziakiem nie jest takie latwe jak sobie to wyobrazalam ale odpowiednie podejscie i po sprawie. a doswiadczenie przy dzieciach dodało mi odwagi w codziennej pielegnacji rozwoju naszego brzdaca. pewnie myślicie że dziecko zmienilo mnie z szalonej wariatki w kurkę domową? o nie nie tak łatwo się nie dałam. za to maż który wiecznie siedział w garażu i przed konsolą- owszem! podsumowując, dziecko zmienia nie tylko życie matki ale i ojca który nie tylo jest żywicielem ale człowiekiem, który by wejść w poważne życie rodzinne, posiadanie dziecka- musi dojrzeć tak samo jak kobieta. jedni robią to wcześniej, drudzy później. ważne oby RAZEM iść do celu. podziwiam i zawsze podziwiać będę Ojców, którzy świadomie zdecydowali się być tatusiami! dziecko naprawde zmienia tylko na lepsze

      Skomentuj


        #4
        Odp: Konkurs &quot;Poznaj moją histiorię - Dziecko zmieniło mnie na lepsze&quot;

        To nie bedzie tylko o mnie a rowniez o moim mezu :* i to chyba on sie bardziej zmienil niz ja. Ja mimo swojego mlodego wieku caly czas myslalam o dziecku. Kazdemu mowilam ze chciałabym zostać młodą mamą. 2 lata temu w sierpniu zaczelam chodzic wlasnie z moim ukochanym. Przed naszym związkiem zarowno ja, jak i on mielismy szalone zycie. Ciągłe imprezy, picie, koledzy. Gdy zaczelismy sie spottkac wszystko sie zmienilo i odrazu zaczelismy myslec o dziecku mimo ze sie wcale nie znalismy. No i w grudniu przed swietami mialam prezent dowiedzialam sie ze jestem w ciąży. Mimo tego ze sie staraliśmy bylismy zaskoczeni i nie do konca pewni. Ale dalismy rade. Wspieralismy sie w kazdej chwili. Mąż byl nawet przy porodzie chodz mial nie byc bo strasznie sie bal ale gdy widzial jak cierpie Wspieral mnie. Mialam trudny porod. Nasza coreczka urodzila sie z niedotlenieniem i trafila do Olsztyna. Moj maz widzial ja jako pierwszy i przyszedl do mnie z placzem udajac ze wszystko jest w porzadku. Z naszym skarbem juz wszystko dobrze. Ma roczek i wlasnie zaczela chodzic a ja i moj mąż (kiedyś twardziel do ktorego nikt nie podskoczyl) zmienil sie w kochajacego męża i ojca. Naszej coreczki nie da skrzywdzic i rozpieszcza ja na kazdym kroku. Kocham go bardzo mocno i jestem z niego dumna ze tak bardzo zmienil się dla jednej małej kobietki :*

        Skomentuj


          #5
          Odp: Konkurs &quot;Poznaj moją histiorię - Dziecko zmieniło mnie na lepsze&quot;

          To nie bedzie tylko o mnie a rowniez o moim mezu :* i to chyba on sie bardziej zmienil niz ja. Ja mimo swojego mlodego wieku caly czas myslalam o dziecku. Kazdemu mowilam ze chciałabym zostać młodą mamą. 2 lata temu w sierpniu zaczelam chodzic wlasnie z moim ukochanym. Przed naszym związkiem zarowno ja, jak i on mielismy szalone zycie. Ciągłe imprezy, picie, koledzy. Gdy zaczelismy sie spottkac wszystko sie zmienilo i odrazu zaczelismy myslec o dziecku mimo ze sie wcale nie znalismy. No i w grudniu przed swietami mialam prezent dowiedzialam sie ze jestem w ciąży. Mimo tego ze sie staraliśmy bylismy zaskoczeni i nie do konca pewni. Ale dalismy rade. Wspieralismy sie w kazdej chwili. Mąż byl nawet przy porodzie chodz mial nie byc bo strasznie sie bal ale gdy widzial jak cierpie Wspieral mnie. Mialam trudny porod. Nasza coreczka urodzila sie z niedotlenieniem i trafila do Olsztyna. Moj maz widzial ja jako pierwszy i przyszedl do mnie z placzem udajac ze wszystko jest w porzadku. Z naszym skarbem juz wszystko dobrze. Ma roczek i wlasnie zaczela chodzic a ja i moj mąż (kiedyś twardziel do ktorego nikt nie podskoczyl) zmienil sie w kochajacego męża i ojca. Naszej coreczki nie da skrzywdzic i rozpieszcza ja na kazdym kroku. Kocham go bardzo mocno i jestem z niego dumna ze tak bardzo zmienil się dla jednej małej kobietki :*

          Skomentuj


            #6
            Odp: Konkurs &quot;Poznaj moją histiorię - Dziecko zmieniło mnie na lepsze&quot;

            Kilka miesięcy temu zostałam mamą. Mamą niezwykłą, bo z racji wieku właściwsza byłaby rola babci. Tuż przed Nowym Rokiem pojawiła się w moim domu (i życiu!) Weronika. Nie spodziewałam się jej, dawno odchowałam trójkę dzieci, z których najmłodsze niedawno wyfrunęło z rodzinnego gniazda. Przebywałam już na "macierzyńskiej emeryturze", po cichu liczyłam że któraś z córek zdecyduje się na dziecko. Ale wiadomo - życie pisze najbardziej zaskakujące scenariusze...
            Był trzydziesty grudnia, jak co roku - w ramach wolontariatu (i zbytku wolnego czasu) pomagałam w przygotowaniach balu sylwestrowego miejscowego Centrum Pomocy Rodzinie. Chwilę wcześniej do ośrodka trafiła 14 - miesięczna dziewczynka. Weronika - za mała i za chuda na swój wiek, z wielkimi wystraszonymi oczami, brudnymi paznokciami i mysim ogonkiem. Nigdy nie myślałam o adopcji bądź rodzicielstwie zastępczym. Moja praca i pomoc w ośrodku kończyła się o 15.30 - zamykałam drzwi i wracałam do swojego uporządkowanego, przewidywalnego życia. Tym razem było jednak inaczej. Dlaczego? Nie mam pojęcia skąd wzięła się we mnie ta potrzeba zrobienia CZEGOŚ. Decyzję o jej opiece podjęłam w mgnieniu oka, właściwie bez konsultacji z mężem i bliskimi. Nie było listy za/przeciw. Nie myślałam wtedy "co ludzie powiedzą" oraz "czy dam radę w tym wieku"... Formalności trwały zaskakująco szybko. Jeszcze szybciej uporałam się z przekonaniem Huberta i dzieci, że to nie jest tylko fanaberia starszej pani. Że Weronice będzie lepiej u nas. Że ta mała dziewczynka nie poradzi sobie w placówce.
            Ani razu nie pożałowałam swojej decyzji Prawdę mówiąc zastanawiam się, czy nie zagospodarować pokoju gościnnego dla małego Ktosia, szukającego domu.
            Myślę, że świetnie radzę sobie z wychowaniem Werci. Mam więcej niż kiedyś cierpliwości, uwielbiam poświęcać jej każdą chwilę. Stałam się bardziej aktywna i pozytywnie nastawiona do życia. Nie wybiegam myślami daleko naprzód; "co ma być to będzie" - myślę często. Dużo uczę się od córki, na świat patrzę jej oczami. Wiele zmieniło się także między mężem i mną. Odmłodnieliśmy dzięki naszej Weronice.

            Skomentuj


              #7
              Odp: Konkurs &quot;Poznaj moją histiorię - Dziecko zmieniło mnie na lepsze&quot;

              „Dziecko zmieniło mnie na lepsze”
              Czy miałyście kiedyś moment w którym dotykałyście dna? W którym czułyście się jak nizina społeczna? Nie? W takim razie poznajcie historię kobiety, która upadła tak nisko, że niżej już nie można. Tą kobietą byłam ja.
              Alkohol, imprezy, faceci i niedocenianie rodziny. To wszystko było mi bliskie przez kilka lat mojego życia. Wplątałam się w nieodpowiednie towarzystwo. Jako nastolatka przychodziłam do domu zalana w trupa. Rodzice nie wiedzieli co robić. Zresztą i tak uciekałam z domu mimo zakazu. Raz chcieli mnie czegoś nauczyć i wyrzucili z domu. Tydzień mieszkałam u koleżanki. Piłam i spałam do 18. Nie myślałam o moich bliskich. Co weekend jeździłam na dyskoteki, znali mnie tam wszyscy. Do pracy w wakacje albo weekendy chodziłam tylko po to żeby zarobić na imprezowanie. W tygodniu piłam w barach. Szkołę ukończyłam, poszłam nawet na studia. Była to raczej ambicja moich rodziców, nie moja ale myślałam sobie ‘a niech im będzie, nie będą się czepiać.’ Mocno zaangażowałam się w życie kibicowskie jednej z żużlowych drużyn. Jeździłam na mecze, czasem nawet ponad 600km od domu i wtedy olewałam szkołę, w trasie na mecze piłam. Na złość rodzicom zrobiłam sobie dwa tatuaże, przekułam język. Robiłam wszystko na opak, byle ich tylko zdenerwować. Gdy miałam 19 lat, przestałam być jedynaczką. Urodziła się moja siostra. Wstyd mi to pisać ale w pierwszym roku jej życia nie uczestniczyłam w ogóle. Nie widziałam jak stawia pierwsze kroki, nie pomagałam mamie, której lekko nie było, nie usłyszałam jej pierwszych słów. Cieszyłam się, bo rodzice nie mieli już tyle czasu żeby się mnie czepiać. W końcu miałam poważny problem, bo piłam już nawet w łóżku przed snem. Po pijaku wybiłam sobie przednie zęby i dobrze czułam się już tylko ‘na bombie.’ Pewnego razu poznałam jednak chłopaka, który się we mnie zakochał. Ja jednak sprawę olałam, wszystko zmieniło się gdy wyjechaliśmy razem z grupą wspólnych znajomych nad morze. Ja też się w nim zakochałam. Jednak wróciliśmy do domu i znów wciągnęło mnie moje intensywne życie towarzyskie. Któregoś dnia mocno biłam się z myślami. Jechać do niego i wyznać co czuję? Wiązałoby się to z ograniczeniem imprez ale co mi tam. Pojechałam. Od tego dnia byliśmy razem. Nie do końca wygrzeczniałam. Chciałam rzucić studia, bo imprezy i bary dalej były ważniejsze. W końcu trochę stonowałam i przestałam pić. Wzięłam się za siebie. Po jakimś czasie było mi niedobrze i czułam się potwornie. Miałam koszmarne skurcze w brzuchu. Pojechałam do szpitala i usłyszałam „Gratulacje, jest Pani w ciąży.” Oniemiałam. Jak to w ciąży? To wiązało się z wyrzeczeniami na każdym polu mojego życia. Coś we mnie pękło. Popłakałam się. Tam we mnie był mały człowiek. Jego serce biło obok mojego. Momentalnie rzuciłam papierosy, na alkohol nawet nie miałam myśli spojrzeć. Zrezygnowałam z Fast foodów i napojów energetycznych. Zamieniłam je na soki owocowe i pełnowartościowe posiłki. Studia nadrobiłam, nawet obroniłam licencjat. A w zasadzie obroniliśmy – ja i mój ogrooomny brzuch. Gdy urodził się mój syn, oszalałam na jego punkcie. Zmieniam się dla niego na lepsze cały czas. I choć dzisiaj ma rok, ja nie jestem jeszcze mamą idealną. Często się złoszczę i tracę cierpliwość. Miałam przecież buntowniczą duszę, a bijatyki pod klubem nie były mi obce. Dzięki dziecku jednak nauczyłam się panować nad emocjami i nigdy na syna głosu nie podniosłam. Mogę rzecz, że wręcz się wyciszyłam. Zaczęłam dbać o rodziców, siostra jest moim oczkiem w głowie. Pomagam też babci w codziennych obowiązkach. Alkohol? Już go nie potrzebuje. Moje stare, nieodpowiednie towarzystwo? Zapomniało o mnie, kompletnie gdy przestałam z nimi prowadzić maratony po barach. Za to zyskałam coś więcej. Prawdziwych przyjaciół, którzy zawsze byli gdzieś obok ale ich nie doceniałam. Rodzinę. Tą którą założyłam sama, jak i tą w której się wychowałam – wreszcie mamy cudowne relacje. Zyskałam też wiarę w siebie i wiarę w to, że można. Można dzięki jednej chwili, dzięki jednemu, małemu człowiekowi zmienić całe swoje życie. Gdy to piszę, mam wrażenie, że opisuję historię kogoś innego. Wstydzę się swojej przeszłości, jednak nie mogę jej już zmienić. Za to mogę zmienić swoją przyszłość. Dziękuję synu, że każdego dnia zmieniasz mnie na lepsze i pomagasz dostrzegać rzeczy, których wcześniej nie widziałam. Cieszą mnie teraz popołudnia spędzone z synem i partnerem, z kubkiem ulubionej zielonej herbaty w dłoni i trajkoczącą 5 letnią już siostrą u boku. Tatuaże z przeszłości zakryłam, mosty za sobą spaliłam. Teraz patrzę przed siebie z uśmiechem na twarzy i pewnością, że już wszystko będzie dobrze. Kocham i jestem kochana. I wiem, że będę do końca życia. Nie ma już starej mnie. Jest teraz kobieta silna. Z klasą. Chcę być wzorem dla mojego syna. Chcę przekazać mu wartości, które nigdy nie doprowadzą go do tego by był człowiekiem jakim byłam ja. Chcę żeby mój syn był ze mnie dumny i głośno mówił:”Tak, to moja mama.” Chcę by każdego dnia na nowo zmieniał mnie na lepsze. Dziękuję synku za doprowadzenie mnie do miejsca, w którym jestem. Dziękuję, że jestem lepszym człowiekiem. Dobrym człowiekiem.

              Skomentuj

              •    
                   

                #8
                Odp: Konkurs &quot;Poznaj moją histiorię - Dziecko zmieniło mnie na lepsze&quot;

                [WRZUCAM TEKST POPRAWIONY, PONIEWAŻ POPRZEDNI PRZEKROCZYŁ DOZWOLONĄ ILOŚĆ SŁÓW.]

                „Dziecko zmieniło mnie na lepsze”
                Czy miałyście kiedyś moment w którym dotykałyście dna? W którym czułyście się jak nizina społeczna? Nie? W takim razie poznajcie historię kobiety, która upadła tak nisko, że niżej już nie można. Tą kobietą byłam ja.
                Alkohol, imprezy, faceci i niedocenianie rodziny. To wszystko było mi bliskie przez kilka lat mojego życia. Wplątałam się w złe towarzystwo. Jako nastolatka przychodziłam do domu zalana w trupa. Rodzice nie wiedzieli co robić. Zresztą i tak uciekałam z domu mimo zakazu. Raz chcieli mnie czegoś nauczyć i wyrzucili z domu. Tydzień mieszkałam u koleżanki. Piłam i spałam do 18. Nie myślałam o moich bliskich. Co weekend jeździłam na dyskoteki. Do pracy w wakacje albo weekendy chodziłam tylko po to żeby zarobić na imprezowanie. W tygodniu piłam w barach. Szkołę ukończyłam, poszłam nawet na studia. Była to raczej ambicja moich rodziców ale myślałam sobie ‘a niech im będzie, nie będą się czepiać.’ Na złość rodzicom zrobiłam sobie dwa tatuaże, przekułam język. Robiłam wszystko na opak, byle ich tylko zdenerwować. Gdy miałam 19 lat, przestałam być jedynaczką. Urodziła się moja siostra. Wstyd mi to pisać ale w pierwszym roku jej życia nie uczestniczyłam w ogóle. Nie widziałam jak stawia pierwsze kroki, nie pomagałam mamie, której lekko nie było, nie usłyszałam jej pierwszych słów. Cieszyłam się, bo rodzice nie mieli już tyle czasu żeby się mnie czepiać. W końcu miałam poważny problem, bo piłam już nawet w łóżku przed snem. Po pijaku wybiłam sobie przednie zęby i dobrze czułam się już tylko ‘na bombie.’ Pewnego razu poznałam jednak chłopaka, który się we mnie zakochał. Ja jednak sprawę olałam, wszystko zmieniło się gdy wyjechaliśmy razem z grupą wspólnych znajomych nad morze. Ja też się w nim zakochałam. Jednak wróciliśmy do domu i znów wciągnęło mnie moje intensywne życie towarzyskie. Któregoś dnia mocno biłam się z myślami. Jechać do niego i wyznać co czuję? Wiązałoby się to z ograniczeniem imprez ale co mi tam. Pojechałam. Od tego dnia byliśmy razem. Nie do końca wygrzeczniałam. Chciałam rzucić studia, bo imprezy i bary dalej były ważniejsze. W końcu trochę stonowałam i przestałam pić. Wzięłam się za siebie. Po jakimś czasie było mi niedobrze i czułam się potwornie. Miałam koszmarne skurcze w brzuchu. Pojechałam do szpitala i usłyszałam „Gratulacje, jest Pani w ciąży.” Oniemiałam. Jak to w ciąży? To wiązało się z wyrzeczeniami na każdym polu mojego życia. Coś we mnie pękło. Popłakałam się. Tam we mnie był mały człowiek. Jego serce biło obok mojego. Momentalnie rzuciłam papierosy, na alkohol nawet nie miałam myśli spojrzeć. Studia nadrobiłam, nawet obroniłam licencjat.Gdy urodził się mój syn, oszalałam na jego punkcie. Zmieniam się dla niego na lepsze cały czas. I choć dzisiaj ma rok, ja nie jestem jeszcze mamą idealną. Często się złoszczę i tracę cierpliwość. Miałam przecież buntowniczą duszę, a bijatyki pod klubem nie były mi obce. Dzięki dziecku jednak nauczyłam się panować nad emocjami i nigdy na syna głosu nie podniosłam. Mogę rzecz, że wręcz się wyciszyłam. Zaczęłam dbać o rodziców, siostra jest moim oczkiem w głowie. Pomagam też babci w codziennych obowiązkach. Alkohol? Już go nie potrzebuje. Moje stare, nieodpowiednie towarzystwo? Zapomniało o mnie, kompletnie gdy przestałam z nimi prowadzić maratony po barach. Za to zyskałam coś więcej. Prawdziwych przyjaciół, którzy zawsze byli gdzieś obok ale ich nie doceniałam. Rodzinę. Tą którą założyłam sama, jak i tą w której się wychowałam – wreszcie mamy cudowne relacje. Zyskałam też wiarę w siebie i wiarę w to, że można. Można dzięki jednemu, małemu człowiekowi zmienić całe życie. Gdy to piszę, mam wrażenie, że opisuję historię kogoś innego. Wstydzę się swojej przeszłości, jednak nie mogę jej już zmienić. Za to mogę zmienić swoją przyszłość. Cieszą mnie teraz popołudnia spędzone z synem i partnerem, z kubkiem ulubionej zielonej herbaty w dłoni i trajkoczącą 5 letnią już siostrą u boku. Tatuaże z przeszłości zakryłam, mosty za sobą spaliłam. Teraz patrzę przed siebie z uśmiechem na twarzy i pewnością, że już wszystko będzie dobrze. Kocham i jestem kochana. I wiem, że będę do końca życia. Chcę być wzorem dla mojego syna i chcę przekazać mu pewne wartości. Chcę żeby był ze mnie dumny i chcę by każdego dnia zmieniał mnie na lepsze. Dziękuję synku za doprowadzenie mnie do miejsca, w którym jestem. Dziękuję, że jestem lepszym człowiekiem-dobrym człowiekiem.

                Skomentuj


                  #9
                  Odp: Konkurs &quot;Poznaj moją histiorię - Dziecko zmieniło mnie na lepsze&quot;

                  Mam na imię Ewa jestem mamą 2, 5 letniego Michałka i 10 m-c Ani. Spełniona niegdyś, robiąca karierę kobieta pracująca i żona... A teraz mama, przede wszystkim mama. Moja historia jest taka - długo czekałam na miłość swojego życia i odpowiedzialnego człowieka, z którym chciałabym dzielić dalsze moje życie na dobre i złe i kiedy miałam 29 lat udało się. Wyszłam szczęśliwie za mąż. Potem dziecko, na które czekałam też kilka lat. Udało się zajść w ciąże poprzez zabieg In vitro w wieku 35 lat. I wówczas to poczułam jak to jest być mamą. Uważam, że jest to moja najważniejsza i zarazem najpiękniejsza, pierwszoplanowa rola, jaką odgrywam na deskach teatru "Życie". Szczebelki kariery rozsypały się, szpilki i kostiumy skryły się głęboko w szafie i pewnie nigdy już nie zostanę dyrektorem działu, ale za to jestem mamą A potem los spłatał figla i kiedy już mieliśmy podejść do kolejnego In vitro, świat zawirował ze szczęścia, bo okazało się, że jestem w ciąży. Mała różnica wieku, wiedziałam, że będzie ciężko, ale nie aż tak. Mąż pracuje i zarabia na dom a ja jestem sama z dwójką dzieci bez niczyjej pomocy (niestety moja mama nie miała szczęścia doczekania wnuków a tato sam jest schorowany i wymaga opieki). Bywały noce, kiedy Ani po kolkach padała o 3 nad ranem a Michałek wstawał o 5. Bywają chwile, kiedy nie mam siły, kiedy syn wchodzi na stół a córka wyciąga kolejny kabel z kontaktu. Bywają chwile, kiedy płaczą oboje, lub jednocześnie chcą jeść. Bywają chwile, kiedy myślę, że już nie dam rady, ale kiedy patrzę jak Michałek daje całuska raczkującej Ani wiem, że trzeba zebrać siły na nowo, bo przecież z każdym rokiem będą starsi i będzie łatwiej. Do tego dom, prasowanie, obiady, sprzątanie. Zwykle nocami, bo w dzień nie zawsze się udaje zrobić wszystko, a raczej udaje się pojedyncze rzeczy. I spytacie gdzie pora na mój codzienny luksus. Właśnie teraz, kiedy aniołki śpią a ja w ciszy i spokoju mogę wypić herbatę i poczytać w Internecie, co dzieje się na świecie, jakie są trendy w modzie i urodzie. I nie uwierzycie to jest moja chwila luksusu. Dla mnie luksusem jest chwila odsapnięcia i odpoczynku. Bo jutro znowu wstanie nowy dzień i usłyszę od syna mama mniam a córka uśmiechnie się słodko.

                  Skomentuj


                    #10
                    Odp: Konkurs &quot;Poznaj moją histiorię - Dziecko zmieniło mnie na lepsze&quot;

                    Nie będzie to nic odkrywczego jeśli stwierdzę, że pojawienie się dziecka wiele zmienia w życiu kobiety... a może tak naprawdę zmienia się wszystko?
                    W moim wypadku muszę przyznać, że nie było to od razu odczuwalne jako to "lepsze".
                    Byłam panią swojego losu, żyłam głównie pracą, bo w sumie poza nią nie zostawało mi zbyt wiele czasu... I tak mając własną firmę, układałam sobie szczebelki kariery i ambitnie pięłam się wysoko. W zasadzie byłam samowystarczalną zdeklarowaną singielką. Aż pewnego dnia na mojej drodze pojawił się On. To był listopad 2014 r. Po pół roku bycia razem zaręczyliśmy się i trzy miesiące później byliśmy już małżeństwem... Mój Mąż od początku deklarował, że chciałby mieć dzieci, a dla mnie było to zawieszone w bliżej nieokreślonej przyszłości. Stało się tak, że praktycznie od razu po ślubie zaszłam w ciążę i w dzień dziecka tego roku zostaliśmy rodzicami
                    Historia mojego macierzyństwa tak naprawdę dopiero się zaczyna, bo Synek ma dopiero 4 miesiące... więc bardziej doświadczona Mama mogłaby się oburzyć i powiedzieć „co ja wiem o dzieciach”. Owszem, zapewne niewiele. Ale cały czas uczę się tej nowej roli...
                    Muszę się przyznać, że nie od początku byłam idealną Mamą. Moje ciało było słabe po porodzie zakończonym niestety krwotokiem. Ja, zawsze silna i wysportowana kobieta, nagle miałam problemy ze zwyczajnymi czynnościami, a co tu mówić o dodatkowych obowiązkach macierzyńskich. Nie od razu odnalazłam się w nowej rzeczywistości. Oczywiście kochałam tą małą Istotkę, która wtulała się we mnie praktycznie non stop... ale nie czułam wszędobylskiej radości, która emanuje z wszelkich reklam propagujących bycie mamą. W szpitalu praktycznie nie przespałam ani godziny po porodzie... o zgrozo od kąd jestem Mamą nie było ani jednej przespanej całej nocy do teraz. Momentami czułam jakby ktoś zabrał mi moje dotychczasowe życie. Pamiętam pierwsze wyjście z domu po porodzie... to było jakbym oglądała film... i ci wszyscy ludzie beztrosko spacerujący po ulicach. A ja zamknięta w czterech ścianach z ciągle coś ode mnie chcącym Stworzeniem. Powtarzałam sobie, że jestem robotem i tak minęły pierwsze tygodnie. Karmienie-odbicie-pielucha-cyc-noszenie-mycie-pielucha-karmienie itd.
                    Krok po kroku poznawałam mojego synka i jego potrzeby. Stopniowo oswoiłam się z nowym wyzwaniem. Zmiany? Owszem, moje całe życie teraz toczy się wokół tego Maleństwa. Nie tęsknię za karierą, za imprezami i wyjściami. Nauczyłam się przede wszystkim cierpliwości, troskliwości i przestałam być pedantką, a tego strasznie w sobie nie lubiłam (i mój Mąż także). Potrafię cieszyć się każdą wspólną chwilą, nawet najmniejszą błahostką, na którą dawniej pewnie nie zwróciłabym uwagi. Teraz nie żyję tylko dla siebie, ale dla bliskich i to daje mi poczucie szczęścia oraz spełnienia...
                    ale to przyszło z czasem...
                    Attached Files

                    Skomentuj

                    •    
                         

                      #11
                      Odp: Konkurs &quot;Poznaj moją histiorię - Dziecko zmieniło mnie na lepsze&quot;

                      Dzień, w którym dowiedziałam się, że będę mamą to dzień który wywrócił moje plany zawodowe do góry nogami. Całe życie marzyłam o zostaniu stewardessą. Od zawsze kochałam latać, a moim marzeniem były podróże po całym świecie. Na samą myśl o zmianie tradycyjnego trybu życia oraz siedzącej, monotonnej pracy w biurze na nieprzewidywalne, ekscytujące życie na walizkach czułam dreszcze. Dlatego właśnie raz na pół roku brałam udział w rekrutacji na stewardessę w arabskich, czyli najbogatszych liniach lotniczych, zapewniających swoim pracownikom profesjonalne szkolenie, zakwaterowanie w mieście uchodzącym za prawdziwy raj na ziemi oraz loty w najciekawsze i najbardziej nieosiągalne zakątki świata. Rekrutacja do takich linii lotniczych jest bardzo złożona i trwa kilka dni. Cały proces przeprowadzany jest w języku angielskim i składa się z kilku etapów, między innymi rozmowy indywidualnej, oceny aparycji kandydata, pracy w grupach, testu psychometrycznego, testu z języka obcego, badań lekarskich, a odpaść można na każdym z nich. Po dwóch nieudanych próbach, które kosztowały mnie mnóstwo wysiłku, przygotowań, stresu oraz wydatków, ponieważ rekrutacje odbywały się w różnych częściach Polski, za trzecim razem w końcu się udało! Dostałam się! Moje marzenie właśnie zaczynało się spełniać. Mój mąż bardzo mnie wspierał, chociaż nie było to dla niego łatwe. Pogodził się z faktem, że w najlepszym przypadku będzie widział się ze swoją żoną raz na dwa miesiące, bo wiedział jak bardzo mi na tej pracy zależy. W starej pracy jak nigdy rozpierała mnie radość. Wiedziałam, że zbliża się dzień, w którym będę mogła się z nią pożegnać na zawsze. Gdy w końcu nadszedł ten sądny dzień, w którym wszystko miało się zmienić i w którym miałam zamiar odejść z obecnej pracy, coś podkusiło mnie, aby przed podjęciem tej ważnej decyzji sprawdzić czy nie jestem w ciąży. W drodze do pracy, od tak, zupełnie bez powodu, przechodząc koło apteki kupiłam test ciążowy. Jak można się domyślać, wynik wyszedł pozytywny! To dość zadziwiające, ale poczułam ulgę i wielką radość. Nagle uświadomiłam sobie, że nie byłabym w stanie mieszkać na drugim końcu świata bez ukochanej osoby. Doznałam olśnienia i zdałam sobie sprawę, że to właśnie rodzina i jej bliskość są dla mnie najważniejsze. Tą samą wielką radość, wdzięczność i ulgę zobaczyłam kilka godzin później w oczach mojego męża. Poczułam, że los podjął za mnie najważniejszą decyzję w życiu i pomógł wybrać właściwą drogę. Jestem teraz w 5 miesiącu ciąży i nie wyobrażam sobie większego szczęścia niż wspólne oczekiwanie na powiększenie rodziny! Los zdecydował za mnie i jestem mu za to ogromnie wdzięczna. Jestem pewna, że latanie dalej będzie dla mnie ogromną przyjemnością, ale od teraz- tylko razem z rodziną!

                      Skomentuj


                        #12
                        Odp: Konkurs &quot;Poznaj moją histiorię - Dziecko zmieniło mnie na lepsze&quot;

                        Ogłaszamy, że laureatką październikowej edycji została rzanetka i do niej wysyłamy zestaw kosmetyków SlimLine od FlosLek Laboratorium.

                        Gratulujemy!

                        A od listopada nowa edycja i inny temat. Zapraszamy!
                        pozdrawiamy,
                        Redakcja MamoToJa.pl

                        Skomentuj

                               
                        Working...
                        X