Ogłoszenie

Collapse
No announcement yet.

Jestem wściekła bo...

Collapse
X
 
  • Filter
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts

    #16
    Odp: Jestem wściekła bo...

    no to ja się podpisuję pod tym też jak się z kimś umówię, nawet z dzieckiem to i tak jestem wystawiana zawsze;/ a mój M mówi, że jak zwykle się przejmuję głupotami i dalej robi co tam ma robić, szkoda tylko, że jego nikt nie wystawił nigdy, bo Oli ze sobą nie musi ciągnąć


    Skomentuj

    •    
         

      #17
      Odp: Jestem wściekła bo...

      Dziewczyny!

      rozumiem Was bardzo dobrze. Ostatnio pisałam tutaj,że jestem non stop sfrustrowana i od tego czasu nic się nie zmieniło. Dziś już nie wytrzymałam i płakałam. Nie mam siły. Wszędzie muszę zabierać z sobą cały ten majdan, nie mam chwili wytchnienia. Ja jeszcze studiuje i jestem na etapie pisania pracy, ale tak naprawdę nie mam kiedy jej pisać. Kąpie się w 5 minut, ciągle latam, bo Iga płacze, sprzątam jak ona śpi. Sama nie mam kiedy odpocząć, bo zawsze jest coś do zrobienia..
      Nie pamiętam już kiedy gdzieś wyszłam, zabawiłam się. Brakuje mi tej swobody,którą miałam i czuję taką tęsknotę za tym co było. Może nie powinnam tak pisać, ale mam nadzieje,że mnie nie potępicie. Jest mi po prostu nieziemsko ciężko.

      Skomentuj


        #18
        Odp: Jestem wściekła bo...

        mysia- wiem, co czujesz. ja wszędzie chodzę z bliźniakami. Wiecznie tylko któregoś wołam, za którymś biegnę. Jak jednego ubieram, drugi synek juz coś broi, albo o coś woła. I tak od rana do nocy. Na dodatek ostatnie dwie noce wstawałam po 10 razy do dzieci- rosną i budzą się przez ból nóżek.
        Wczoraj w 2 godziny musiałam z dziećmi odwiedzić 2 sklepy i zrobić zakupy na weekend, jechać odebrać zamówioną zjeżdżalnię, zawieźć dzieci do opiekunki (z całą stertą bagaży i prowiantu) i na 13:00 zdąrzyć do pracy. Później w biegu odebranie ich i cała reszta do wieczora. A mieszkamy w ogromnym mieście, więc dojazd gdziekolwiek zajmuje nam w granicach godziny.

        też jestem w trakcie pisania pracy (doktoratu) i robię to tylko po 22:00, więc nieraz mnie zastanawia, jaka będzie jakość moich nocnych wynurzeń...
        A od wakacji wracam do drugiej pracy i wtedy to chyba będę musiała zrezygnować ze snu, żeby się ze wszystkim wyrobić!

        Powiem Wam szczerze, że gdy bardzo rzadko się zdarza, że np. wychodze tylko z 1 dzieckiem, albo tylko z 1 zostaję w domu choć na 10 minut, to jestem tak zrelaksowana, jakby nagle wszystko się diametralnie uspokoiło!
        W dwójkę mają pomysłów za czterech!

        za tydzień idę na poważną operację i mąż zostanie sam z dziećmi- i wiecie co- cieszę się, że w końcu zrozumie, co ja przeżywam przez te 2,5 roku. A ja zamiast sie martwić szpitalem, to myślę o tym, że nareszcie odpocznę!
        Last edited by kasiakozmin; 07-05-2011, 12:16.

        Skomentuj


          #19
          Odp: Jestem wściekła bo...

          Kasia, podziwiam Cię,że dajesz sobie radę! Ja mam ciężko poradzić sobie z jednym dzieckiem. Dwójka to byłoby dla mnie skaranie boskie.
          Ja nie wiem czemu tak jest, ale zawsze jest tak,że większość obowiązków spoczywa na matce. Wyobrażacie sobie, że idziecie z koleżankami na piwo,leżycie na kanapie nic nie robiąc, dłubiecie przy swoim hobby, a ojciec dziecka tak po prostu bez problemu opiekuje się Waszym potomkiem?? Nierealne! bo to zawsze my musimy spełniać wszystkie obowiązki i mamy tylko obowiązki. Co to byłaby za matką, która poszłaby na dyskotekę i zostawiła dziecko z kimś,żeby się pobawić. Bo my jako matki nie mamy prawa chcieć się wyszaleć.

          Zostawiłam teraz dziecko u teściowej i zabieram się za pisanie. Wolałabym inaczej spędzić te wolne chwile, ale niestety..
          Czuję się niegotowa na to wszystko. Może gdyby to była planowana ciąża odczuwałabym to nieco inaczej, nie wiem..

          Skomentuj


            #20
            Odp: Jestem wściekła bo...

            Myssia ja mam za sobą ciąże planowaną i wpadki i powiem Ci że nie ma różnicy
            Nawet jak zaszłam w planowaną ciąże nie raz zadawałam sobie pytanie :w co ja się wpakowałam. Teraz kiedy wpadliśmy z 3 dzieckiem najpierw był szok a potem wszystko się ułożyło.
            a co do obowiązków to niestety taki nas matek los i im szybciej to zaakceptujemy i to pokochamy tym lepiej dla naszej psychiki.
            Ja Wam zazdoszczę tych studiów (Kasia podziwiam za doktorat) to mimo wszystko odskocznia.
            Dla pocieszenia powiem że im starsze dzieci tym trudniejsze problemy
            Jak Kasia pisze że odczuwa ulgę jak zostaje albo wychodzi z 1 z chłopaków z domu to ja mam tak samo jak Julka idzie do szkoły odpoczywam.

            dziś zamiast łazić w parku z mężem i spacerować to ja piszę CV bo zdecydowałam się że muszę iść do pracy bo inaczej zwariuję w tym byciu kurą domową; ale ja tu można się skupić żeby coś napisać jak jednemu trzeba wymyśleć co 2 minuty co tu można jeszcze odrysować na kartce; JUlka ma napisać wypracowanie więc jest wojna od rana bo przecież pani kaząła żeby rodzice pomogli (ona chciałaby żebym jej wszystko podyktowała) no i mała to siku to cycka chce a dziś na dodatek spała 2 razy po 20 minut i tak w kólko coś. Jeszcze pranie prasowanie zmywanie gotowanie.

            Kocham swoje dzieci ale chwilowa separacja choć kilkugodzinna dobrze by mi zrobiła.

            w środę jadę z Julką na klasową wycieczkę to choć trochę odsapnę choć myśl uspokajania 20 9-latków troszkę mnie niepokoi


            JULA

            MAJA

            OLGA

            Skomentuj


              #21
              Odp: Jestem wściekła bo...

              majajula- aż się uśmiechnęłam po przeczytaniu Twojej wypowiedzi. Jednak nie wyobrażam sobie 3 dzieci z taką różnicą wieku. Zawsze chcieliśmy mieć 3 lub 4 dzieci, ale póki co decyzję zdecydowanie oddalamy

              Ja cały dzień starałam się być wyrozumiała, w miarę opanowana i miła do dzieci. Ale wieczorem, gdy zalały łazienkę dwa razy (za drugim razem spoecjalnie!), to mnie trafiło i nakrzyczałam! po czym wpadłam w płacz i znowu zaczęły się wyrzuty sumienia, że jestem złą matką, że dzieci zasługują na kogoś lepszego, kto będzie bardziej cierpliwy, czuły itd. Ryczałam i ryczałam

              Jestem wściekła, bo nie mam kompletnie żadnej pomocy. Na nikogo nie mogę liczyć. Nikt się nawet nie zapyta, czy ofiarować minimalną ilość swojego czasu. Od 2 lat mieszkamy na nowym osiedlu, w nowym mieście. Mam tu tylko 1 koleżankę ze studiów, ale i tak widziałyśmy się tylko kilka razy, bo zawsze coś niezależnego od nas się dzieje. Mąż jak przyjeżdża, to wtedy On cały czas zajmuje się dziećmi-ale co to są 3 dni w miesiącu!

              Co do pisania i pracy, to fajna odskocznia, ale ok 85% czasu pracuję w domu, więc to jeszcze potęguje mój stres- terminy mnie gonią, a możliwości na chwilę spokoju naprawdę niewiele.

              Skomentuj


                #22
                Odp: Jestem wściekła bo...

                A po co nam pomoc, jak każda kobieta to przejść musi podobno;/ frustrujące ale prawdziwe. Ja mieszkam na naszym od prawie 6 lat i dalej nie mam koleżanki, z którą mogłabym od czasu do czasu wyjść chociaż na zakupy.
                Próbowałam się już pogodzić z tą narzuconą rolą Matki Polki, ale wstyd przyznać nie umiem Najbardziej dobija mnie fakt, że wszyscy znajomi bez dzieci nawet już się z nami nie spotykają (w sumie trudno jest się dziwić), i jak tu być szczęśliwą mamą? ani pomocy, ani wsparcia, ani znajomych tylko codzienne bardzo rozwijające czynności typu pranie, sprzątanie, gotowanie itd czasem mam wrażenie, że jak jeszcze raz usłyszę "MAMO!" to ucieknę z krzykiem w domu;/


                Skomentuj

                •    
                     

                  #23
                  Odp: Jestem wściekła bo...

                  Napisane przez szatynkaX83X Pokaż wiadomość
                  A po co nam pomoc, jak każda kobieta to przejść musi podobno;/ frustrujące ale prawdziwe. Ja mieszkam na naszym od prawie 6 lat i dalej nie mam koleżanki, z którą mogłabym od czasu do czasu wyjść chociaż na zakupy.
                  Próbowałam się już pogodzić z tą narzuconą rolą Matki Polki, ale wstyd przyznać nie umiem Najbardziej dobija mnie fakt, że wszyscy znajomi bez dzieci nawet już się z nami nie spotykają (w sumie trudno jest się dziwić), i jak tu być szczęśliwą mamą? ani pomocy, ani wsparcia, ani znajomych tylko codzienne bardzo rozwijające czynności typu pranie, sprzątanie, gotowanie itd czasem mam wrażenie, że jak jeszcze raz usłyszę "MAMO!" to ucieknę z krzykiem w domu;/
                  a nie możesz iść do pracy ?? przecież twoja córka już jest spora, mogłaby iść do przedszkola spokojnie
                  no bo rozumiem że jak dziewczyny mają maleństwa to nie da rady

                  ja was dziewczyny w pełni popieram, bo mam podobnie cały dom i dzieci sa na mojej głowie tylko że ja mam odskocznie bo pracuje i to jest naprawdę zbawienie
                  i nie tylko chodzi o to że czuje sie samodzielna bo zarabiam, chodzi przede wszytskim o to że wychodzę z domu , do ludzi i przyznam że mimo że mam co robić w pracy (bo mam jednosobowe stanowisko i pracuje na 1,5 et ale wyrabiam sie od 9-15 tej wiec dzieci nie zaniedbuje ) to czasami w niej poprostu "odpoczywam"
                  Pola 27.03.2009 godz 18 10, 2400g i 49cm miniaturka moja



                  Skomentuj


                    #24
                    Odp: Jestem wściekła bo...

                    . Widzę wątek wsparcia
                    Też jestem "kurą domową".Czasami tak jak większość z was popłakuje z bezsilności i ciągłego wiecznego coś . Ale tak po przeczytaniu waszych postów doszłam do wniosku że choć jesteśmy zmęczone czasem wściekłe na całą tą sytuacje to Ja i myślę że co niektóre by nie zamieniły jednak swej roli na inną.
                    Ja się wycwaniłam i choć mój mężuś ma beznadziejne godz pracy (10-18,czyli przed 19 w domu) to rano około 8 wychodzę (oczywiście sama bez dzieci)sobie na miasto albo jak on z pracy wróci choć przeważnie wszystkie sklepiki już pozamykane to idę sobie do dużego marketu. Jak mieliśmy tylko Adasia to chodziłam na basen ale teraz to bym się nie wyrobiła bo karmie piersią młodszego Michałka ale myślę że od września znów sobie wykupie karnet
                    Adaś ur.09.2008.
                    Michałek
                    [Iur.02.2011 o [/I]

                    Skomentuj


                      #25
                      Odp: Jestem wściekła bo...

                      Boxena, w pełni popieram, bo trzeba coś robić dla siebie! Inaczej można zwariować. Ja na razie mam za dużo na głowie-i zmartwień i obowiązków, ale jak to wszystko minie,to na pewno zmieni się również moje podejście.

                      A czy zamieniłabym swoją rolę? pewnie! 10 razy. Gdyby chociaż jedna osobą powiedziała mi, że dziecko to też jest mnóstwo nerwów, obowiązków, wieczne siedzenie w domu, to bardziej bym się zastanowiła. Po prostu musiałabym dojrzeć do roli matki. Jednak nie ma czego żałować; kochamy swoje dziecko i nie wyobrażam sobie,że miałoby jej nie być. Jak nie ma jej w domu, to jest mi tutaj tak pusto i czuję się nieswojo.. ale nieswojo chyba też z tego względu, że nagle mam dużo czasu, nie słyszę płaczów, krzyków..

                      Skomentuj

                      •    
                           

                        #26
                        Odp: Jestem wściekła bo...

                        Witam. I ja mialam takie problemy jak Wy zwlaszcza po urodzeniu pierwszego dziecka,dosc czesto zadawalam sobie pytanie po co mi to było? Tak naprawde urodzenie dziecka było zamachem na moją wolność o drugim nawet balam sie pomyslec dlatego mam taka duża różnicę wiekową pomiedzy dziećmi.
                        Ale w miare jak dzieci rosną robią sie bardziej samodzielne jest lepiej natomiast przychodza nowe problemy szkoła itp.
                        U mnie problemem teraz jest to ze ja pracuję od 9 lub 10 do 17 lub 18 i praktycznie nie ma mnie w domu a mój M czasem dorywczo pracuje ale w domu nic nie robi sprzatanie, pranie na mojej glowie teściowa czasem coś ugotuje ale nie pomaga mi w sprzątaniu bo mamy oddzielne mieszkania.Wieczorem padam na pysk ze zmęczenia a mój M nic sobie z tego nie robi jeszcze wymaga abym w sypialni byla zawsze w dyspozycji


                        Skomentuj


                          #27
                          Odp: Jestem wściekła bo...

                          ja moje dzieci miałam późno, pierwsza córka( adoptowana jak miała 7 tyg ) pojawiła sie w moim życiu jak miałam 30 lat, drugą urodziłam jak miałam 36 lat

                          i tak naprawdę nie mam takich rozterek że coś tam tracę bo dziecko pojawiło sie za wcześnie,

                          ale to nie zmienia faktu że nie wyobrażam sobie siedzenia tylko (albo aż )w domu z dzieckiem bo bym raczej "wariowała" , dlatego szybko wróciłam do pracy tzn jak mała skończyła 6 mc, ale ja mam super sytuację bo moja mama sie małą zajmuje, więc było mi łatwo
                          ja też bym sie nigdy nie zamieniła z nikim , bo moje dziewczynki to sens mojego życia, a młodsza to poprostu "cud" że jest , bo już sie nie spodziewałam w moim życiu takiego szczęścia
                          Last edited by kala8; 08-05-2011, 18:52.
                          Pola 27.03.2009 godz 18 10, 2400g i 49cm miniaturka moja



                          Skomentuj


                            #28
                            Odp: Jestem wściekła bo...

                            Ja do zeszłego miesiąca pracowałam i była to rzeczywiście po 1. odskocznia a po 2. wychodziłam do ludzi. niestety od niedawna nie pracuję, bo byłam na zastępstwo i szukam obecnie nowej pracy. Ale został mi przynajmniej basen 2x w tygodniu o 20.45 i gdyby nie on to bym już wariowała Obecnie szukam nowej pracy na różne sposoby i mam nadzieję, że wkrótce to się odmieni Trudno jest i jednak, bo rodzice nie pomagają nam np jak Ola się rozchoruje (z tego powodu straciłam pracę ponad rok temu)
                            Nie zamieniłabym się jednak z nikim Nawet nie pamiętam już co robiłam jak małej nie było


                            Skomentuj


                              #29
                              Odp: Jestem wściekła bo...

                              Każda z nas, to inna sytuacja...
                              Mnie boli to, że od kilku miesięcy męża mam tak rzadko-ale wielki plus, bo jak jest, to tylko On zajmuje sie dziećmi, sprząta, gotuje, piecze ciasta- w sumie robi wszystko, a ja nadrabiam moje zaległości. Nie zmienia to jednak faktu, że po 14 dniach 24-godzinnego przebywania tylko z dziećmi moja irytacja sięga zenitu.

                              Co do pracy, to ja wróciłam, gdy dzieci miały 11 miesięcy. Do tego roku udawało sie bez opiekunkek (wymiana w opiece między moim M a mamą). Ale z racji, że większość czasu pracy spędzam w domu, to i tak jestem :Kurą Domową". Ale wiecie co- nigdy nie zmienię zdania, że czas 3 lat spędzonych z dziećmi w domu, to najlepsza rzecz, na jaką się zdecydowaliśmy.

                              Tak naprawdę chyba wszystkim nam chodzi o jedno. Żeby obalić stereotyp "Słodkiej wszechogarniającej Matki Polki" i zakodować w świadomości swojej i innych, że czas dla siebie każda z nas powinna mieć-ale same sobie tego niestety nie zorganizujemy. Sporadycznie i owszem-ale by stało sie to codziennością, to trzeba zmienić myślenie innych.

                              Skomentuj


                                #30
                                Odp: Jestem wściekła bo...

                                Moje koleżanki mają poi jednym dziecku albo wogóle, dobrze planują to wszystko i w ten sposób mają czas dla siebie, ale im ZAZDROSZCZĘ, ja jestem nieszczęśliwa, bo mąż mnie zmusił szantażem do rodzenia!










                                Skomentuj

                                       
                                Working...
                                X