Odp: Konkurs "Co to znaczy"
Był słoneczny niedzielny poranek. Pogoda zapowiadała się bajecznie, więc zaproponowałam rodzince: - Może wybierzemy się na piknik?
- Tak! - krzyknęła uradowana Hania, po czym zastanowiła się chwilę i zapytała: - A co to znaczy piknik?
- Piknik to wycieczka połączona z jedzeniem na trawie - odpowiedziałam.
Zaraz przygotujemy jedzenie i kocyk.
- Kocyk? - zdziwiła się córcia - A po co nam kocyk? Przecież jest ciepło, nie musimy się przykrywać.
- Rozłożymy koc na trawie i na nim usiądziemy, jak będziemy jeść. Tak właśnie wygląda piknik.
I gdy tylko to powiedziałam za oknem pojawiły się brzydkie, deszczowe chmury. Nie będę ukrywać - miny nam zrzedły.
Tata Hani na pociechę wygłosił ukochane stwierdzenie mojej teściowej
(i wyjątkowo z tym zdaniem się z nią zgadzam):
- Zamiast się zamartwiać, trzeba mieć pomyślunek!
- Tato, a co to znaczy pomyślunek? - drążyła dalej Hania.
- Pomyślunek, to myśl, plan działania, jakieś rozwiązanie np. w takiej sytuacji jak teraz.
- Tato, to co zrobimy? (za oknem właśnie zaczął padać deszcz).
- Nie przejmujcie się - jeśli zmienia się pogoda, to trzeba się do niej dostosować.
- Co to znaczy dostosować? - pyta nasze dziecko.
- To znaczy, że musimy zmienić nasze plany tak, żeby pasowały do pogody.
- Ale jak mam się dopasować do deszczu - zapytała zdziwiona córa.
Wtedy otworzyliśmy szafę i wyciagnęłam peleryny przeciwdeszczowe i kalosze.
- Jak to ubierzemy, to będziemy mogli wyjść na zewnątrz nawet wtedy, gdy pada!
Hania aż piszczała z radości.
- Tato, a jak będę skakać po kałużach, to dopasuję się do pogody?
- Jak najbardziej!
I poszliśmy na nasz deszczowy "piknik" bez koca, ale z pysznymi bułami i termosem ciepłej herbatki, poskakać po kałużach jak Świnka Peppa.
A potem leczyliśmy katar..., ale to już inna historia.
Był słoneczny niedzielny poranek. Pogoda zapowiadała się bajecznie, więc zaproponowałam rodzince: - Może wybierzemy się na piknik?
- Tak! - krzyknęła uradowana Hania, po czym zastanowiła się chwilę i zapytała: - A co to znaczy piknik?
- Piknik to wycieczka połączona z jedzeniem na trawie - odpowiedziałam.
Zaraz przygotujemy jedzenie i kocyk.
- Kocyk? - zdziwiła się córcia - A po co nam kocyk? Przecież jest ciepło, nie musimy się przykrywać.
- Rozłożymy koc na trawie i na nim usiądziemy, jak będziemy jeść. Tak właśnie wygląda piknik.
I gdy tylko to powiedziałam za oknem pojawiły się brzydkie, deszczowe chmury. Nie będę ukrywać - miny nam zrzedły.
Tata Hani na pociechę wygłosił ukochane stwierdzenie mojej teściowej
(i wyjątkowo z tym zdaniem się z nią zgadzam):
- Zamiast się zamartwiać, trzeba mieć pomyślunek!
- Tato, a co to znaczy pomyślunek? - drążyła dalej Hania.
- Pomyślunek, to myśl, plan działania, jakieś rozwiązanie np. w takiej sytuacji jak teraz.
- Tato, to co zrobimy? (za oknem właśnie zaczął padać deszcz).
- Nie przejmujcie się - jeśli zmienia się pogoda, to trzeba się do niej dostosować.
- Co to znaczy dostosować? - pyta nasze dziecko.
- To znaczy, że musimy zmienić nasze plany tak, żeby pasowały do pogody.
- Ale jak mam się dopasować do deszczu - zapytała zdziwiona córa.
Wtedy otworzyliśmy szafę i wyciagnęłam peleryny przeciwdeszczowe i kalosze.
- Jak to ubierzemy, to będziemy mogli wyjść na zewnątrz nawet wtedy, gdy pada!
Hania aż piszczała z radości.
- Tato, a jak będę skakać po kałużach, to dopasuję się do pogody?
- Jak najbardziej!
I poszliśmy na nasz deszczowy "piknik" bez koca, ale z pysznymi bułami i termosem ciepłej herbatki, poskakać po kałużach jak Świnka Peppa.
A potem leczyliśmy katar..., ale to już inna historia.
Skomentuj