Ogłoszenie

Collapse
No announcement yet.

Konkurs "Nasze małe rozrabiaki"

Collapse
X
 
  • Filter
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts

    #31
    Z moją teściową nie jesteśmy w zbyt dobrych stosunkach.
    Oczywiście na pozór wszystko jest dobrze, jesteśmy dla siebie uprzejme.
    Ale odczuwam, że obie myślimy o sobie nie najlepiej.
    Pewnego dnia wybraliśmy się do niej na 55 urodziny.
    Przyszła cała rodzina, a że było lato urodziny były na dworze.
    Jest u nas taki zwyczaj, że solenizant otwiera prezenty przy wszystkich.
    Tak też było tym razem. Kiedy doszło do naszej paczuszki i teściowa wyjęła nowy mikser, cieszyłam się, że jest zadowolona. Ciszę przerwał mój synek.

    ,,Mama chciała Ci kupić krem na zmarszczki, bo mówiła,że Ci się przyda, ale tata nie pozwolił''


    Wszystkie oczy zwróciły się na mnie. Zrobiłam się czerwona ze wstydu, a teściowa czerwona ze złości.
    A na urodziny kupiła mi... krem na pierwsze zmarszczki

    Skomentuj

    •    
         

      #32
      Co mają piersi do zmywania?

      Pewnego popołudnia zmywamy sobie naczynia, tzn ja zmywam a moja mała córeczka Wiktoria siedzi obok na szafce i dotrzymuje mi towarzystwa.
      W pewnej chwili znudzona Wiktoria chce mi pomóc:
      - mamo, mogę też pozmywać?
      - nie kotku, jesteś jeszcze za malutka.
      - wiem - odpowiada Wiki - mam jeszcze malutkie cycki
      - jak będziesz większa, to na pewno urosną - pocieszam niespełna trzylatkę z kompleksami małego biustu
      -Mamo a ty jesteś już duża tak?
      -tak
      - to czemu tobie nie urosły?
      I jak tu nie mieć kompleksów?

      Skomentuj


        #33
        Mały szklarz.

        Mój mały rozrabiaka Staś (18 m-cy) dostał niedawno od swojej cioci Paulinki Stół monterski z całym wyposażeniem dla małego pracusia.
        Pokazaliśmy mu z mężem do czego służą te wszystkie narzędzia i naszemu Stasiowi najbardziej przypadł do gusty młotek.Stukał tym młotkiem gdzie tylko dał radę.
        Aż pewnego dnia gdy mój mąż poszedł do pracy zostaliśmy sami z synkiem.Gdy ja byłam zajęta gotowaniem obiadku dla synka,mój mały smerfik szalał po pokoju z narzędziami...
        W pewnym momencie usłyszała trzask tłuczonej szyby ....dreszcze przeszły mi po karku i od razu pobiegłam do pokoju zobaczyć co się stało.
        Wchodzę....a tu.... rozwalona na kawałeczki taca na ciasto!!!
        Mój mały pracuś trzyma w ręce młotek i wołał......mama pu pu pu.
        Na szczęście nic mu się nie stało.Od tamtego zdarzenia wszystkie szklane rzeczy zostały usunięte z pola widzenia Stasia.




        Skomentuj


          #34
          Wiaderko

          Jesteśmy w kościele na mszy z 4-letnim wówczas Mateuszem. Jest cicho bo akurat jest "Podniesienie" ale mój smyk coś marudzi i marudzi.
          Tata szeptem:cicho bądź
          Mati: co?
          Tata: cicho
          Mati: coooo?
          Tata w końcu nie wytrzymał: Wiaderko!
          Na to nasz synuś rozdarł się wniebogłosy: Buuuu, bo On mówi na mnie Wiaderko!!!

          Skomentuj


            #35
            Prezent dla babci

            My też chętnie dorzucimy naszą historyjkę.

            W Dniu Babci postanowiliśmy wybrać się z mężem i córcią jak zawsze do moich rodziców z życzeniami świątecznymi. Mieliśmy oczywiście kwiaty, prezencik i własnoręcznie zrobione przez naszego szkraba laurki. Ponieważ rodzice mojego męża już nie żyją, dlatego po drodze kupiliśmy również parę zniczy, aby w drodze powrotnej zaświecić je na grobie u drugich dziadków.
            Kiedy zjawiliśmy się już na miejscu - babcia z dziadkiem wyszli nam na powitanie. Nasza córeczka wyskoczyła z samochodu z bukiecikami i okrzykiem na ustach: "Babciu, dziadku, już jesteśmy i mamy dla was jeszcze jedną niespodziankę!" Byliśmy z mężem oczywiście przekonani, że chodzi o laurki, ale nasza córcia szybko wyprowadziła nas z błędu. Na pytanie babci "A co ta za niespodzianka Emilciu?" córcia wypaliła "Kupiliśmy Wam piękne znicze!"
            Przyznam się, że mina mojej mamy mówiła za wszystko. My zrobiliśmy się purpurowi, natomiast moi rodzice bladzi jak ściana. Oczywiście wytłumaczyliśmy od razu, że chodzi o znicze dla drugich dziadków i że dla nich mamy inne prezenty, ale tego dnia moi rodzice długo chodzili zamyśleni i jakby nieobecni.

            Skomentuj


              #36
              Zatrzymane na balkonie...

              Niania mojej wnuczki, a właściwie dwóch (Julka 3 lata i Ania 1 rok) ma jedną jedyną wadę - pali papierosy. Codziennie (od 2,5 roku) wychodzi na balkon na fajeczkę. Jak jest ciepło dziewczynki wychodzą razem z nią, a jak nie maja ochoty, albo pogoda nieodpowiednia, zostają w pokoju (jest duże balkonowe okno, więc sa stale "na oku" opiekunki). Tak też było tym razem.
              Niania wyszła na balkon, Ania podreptała za nią, a Julka została w pokoju, bo akurat "była dinozaurem" i pożerała swoje zabawki...
              Pech chciał, że mały dinozaur podszedł do drzwi balkonowych zamknął i i przekręcił klamkę !!! Ponieważ Julka potrafi zamykać i otwierać drzwi, niania nie przejęła się tym za bardzo. Problem pojawił sie, kiedy poprosiła małą, aby wpuściła ją i Anię do środka. Julka stwierdziła, ze nie otworzy," bo jest dinozajłem i moze je pozreć jak wejdom do pokoju, a ona nie chce zeby ich nie było potem" (hmm, w sumie to chyba zadbała o ich bezpieczeństwo). Sytuacja przestała byc śmieszna, kiedy mimo usilnych prób Julka za nic nie chciała otworzyć, a Ania zaczeła marudzić. Niania była już porządnie wystraszona...Na szczęście mieszkamy na parterze, na dość ruchliwym osiedlu. Przez balkon zaczęła wołać do przechodniów i prosić ich o pomoc. Potem powiedziała, że jeszcze nie najadła się tyle wstydu i strachu, co wtedy. Ktoś zadzwonił do jej męża, który przybył pod balkon. Kluczy niestety nie miał, więc zadzwonił domofonem do sąsiadów z prośbą aby mu otworzyli drzwi (przy okazji wytłumaczył całą sytuację, jako że jest bardzo gadatliwy i był wręcz dumny z postępowania Julki, że niby taka mądra...osobiście nie wiem, co było w tym mądrego). Na szczęście niania nie zamknęła drzwi wejściowych, więc mąż wszedł do środka i uwolnił dziewczyny z balkonu.
              Jeszcze przez jakiś czas sąsiedzi spoglądając na córkę i zięcia usmiechali się pod wąsem.

              Skomentuj


                #37
                Byłam z moim 4 letnim Markiem u znajomej, która uwielbiała wychwalać swojego 15 latka, jakie to cudowne dziecko, szczere z mamusią, o wszystkim jej powie, nie koleguje się z takimi, co to już papieroski pociągają itp.itd.
                A ponieważ mój Marek lubił starszego kolegę więc bawił się u niego w pokoju samochodzikami czy innymi zabawkami, których Jaś miał ładną kolekcję.
                Siedzimy /znajoma, babcia Jasia, ciocia Jasia i ja/ rozbawione jakąś wesołą rozmową przy kawce i ciasteczkach aż tu wpada Marek i woła: "mamo, czy mogę iść z Jasiem na dwór, bo on nie może przy was zapalić papierosa?"
                Oblał mnie zimny pot na widok miny znajomej, która nie zapytała Jasia czy to prawda lecz jej spojrzenie spiorunowało mnie za mojego Marka, który zniszczył obraz wspaniałego Jasia w oczach cioci i babci.

                Skomentuj

                •    
                     

                  #38
                  Napisane przez iwa643 Pokaż wiadomość
                  Przyjęcie urodzinowe u babci .Zebrała sie cała rodzinka jest fajnie wesoło .
                  Nagle córka przygląda sie babci ....
                  Bacia pyta ?
                  - Co Gabrielko tak sie patrzysz brudna jestem ?
                  Na to Gabi
                  ... babciu czekam az wyciągniesz ząbki i pokleisz tak jak Pani z M jak mIłosć w reklamie no wierz zebyś mogła orzeszki z tortu pochrupać ...

                  i to sa nasze dzieciaczki szczere,ciekawe i bardzo spostrzegawcze
                  no nie świetne!!!!


                  u nas była inna sytuacja.

                  Jesteśmy u moich teściów.
                  Dziadek mówi do mojego 2 letniego synka: Patrz bociany! Moze dostaniesz od nich braciszka albo siostrzyczkę.
                  Na to mój syn odpowiada: Dziadzia bociany nie przynoszą dzieci!
                  Dziadek: a co robią bociany?
                  Mój syn: znoszą jajka a dzieci to są z brzucha.
                  Dziadek: a z czyjego brzucha?
                  Mój syn : mojej mamy, mama ma dzidziusia w brzuchu!

                  Oczy skierowane na mnie. A ja o niczym nie wiem. Zbladłam bo pomyśleli że ukrywamy przed nimi. Nie obeszło sie bez pytań czy na pewno nie szykuje się drugie?


                  Inna ostania wpadka była sytuacja w pociągu.
                  Wyjechaliśmy na wakacje nad morze. Bardzo chciałam jechac na Hel. Jednak zrezygnowawszy z podróży samochodem , przesiedliśmy sie na pociąg. Samochód zostawiliśmy we Władysławowie i ruszyliśmy na wyprawę. Mały nie korzysta już z pieluszek ale miał założoną na wszelki wypadek. Wracając z Helu rozsiedliśmy sie w pociągu. (Osoby które jechały tym pociągiem w sezonie wiedza jak cenne jest wolne miejsce). Mały zaczął krzyczeć ze chce siku. Wysiedliśmy z pociągu i na szybkiego skorzystaliśmy z WC. Małemu się odechciało. Wróciliśmy do pociągu ale miejsca nie było i wylądowaliśmy na schodach obok miejsca gdzie siedzieliśmy. Będąc już przed Chałupami mały zaczął krzyczeć: JA CHCE NA SEDES!!!JA CHCE NA SEDES!!! Próbowałam go uspokoić bo wiedziałam ze ma pieluszkę. Krzyk był przeraźliwy. Nagle zrobił się bardzo spokojny. Przeczuwałam ze coś wypali. Mamo Ta Pani siedzi na Naszym miejscu. Wygoń ją. Zrobiło mi się wstyd. Wytłumaczyłam mu że przez jego potrzebę do WC straciliśmy miejsca. To było najgorsza rzecz która mogłam powiedzieć bo przypomniałam mu dlaczego wcześniej krzyczał.Wysiedliśmy w Chałupach gdy zaczął s powrotem krzyczeć JA CHCE NA SEDES!!! Juz wiem jedno że nie będziemy jeździć pociągami w których nie ma toalet..
                  Last edited by SyEla; 18-08-2009, 18:51.

                  Skomentuj


                    #39
                    Napisane przez pysiek30 Pokaż wiadomość
                    Mieszkaliśmy wtedy jeszcze na wsi, gdzie wszyscy wszystkich znają, a plotki rozchodzą się szybciej niż smsy. Pewnej soboty poszłam z 4,5-letnim synkiem do sklepu. Wiejski sklep - taki, w którym kupisz mydło i powidło. Mój kochany brzdąc zobaczył w nim jakiegoś batmana i ciągnąc mnie za rękaw poprosił "Mamo kup mi". Ja na to nie, bo nie mam tyle pieniędzy. Mały dalej prosił wymyślając, że zamiast masła można margarynę, chleb zamiast bułek, że on nie musi jeść ulubionego serka itp. Wszystko odbywało się dość spokojnie, bez wrzasków, tupania nogami czy tarzania się po podłodze. Byłam jednak nieustępliwa. Gdy już staliśmy w kolejce do kasy zniecierpliwiony odmowami synek podniósł nieco głos i znowu swoje "Mamo kup mi". Spokojnie znowu mu wytłumaczyłam, że nie mam tyle pieniędzy. Na to synek "Bo jak mi nie kupisz to powiem babci, że wczoraj trzymałaś taty siusiaka w buzi".
                    Buraki przy mnie pewnie były blade jak ściana. Co prawda szybko odpaliłam "A jak myślisz kto mnie tego nauczył?". Młodsza część kolejki rechotała ze śmiechu, zaś starsze panie patrzyły na nas mocno zdegustowane.
                    Oczywiście batmana mu nie kupiłam, a zanim doszłam do domu babcia już o wszystkim wiedziała.
                    Hmm, historia stara jak świat, lekko zmodyfikowana.
                    Można ją znaleźć chocby tutaj:
                    http://www.agnieszka.com.pl/forum_ph...4e9c7a625df561
                    albo tutaj:
                    http://www.babyboom.pl/forum/2500880-post10260.html

                    Skomentuj


                      #40
                      hmmm i w moim miescie taka legenda chodzila.
                      shannon

                      Skomentuj

                      •    
                           

                        #41
                        Szczerze mówiąc jestem polana czytając niektóre "wpadki"

                        Też miałam sytuację podobną do jednaj z nich, ja i moja wtedy 3,5 letnia córka jechałyśmy autobusem. Obok nas siedziała starsza kobieta, a Maja co chwilę dopytywała się:
                        -Co tu tak brzydko pachnie?
                        Próbowałam ją uciszyć, ale przecież jej nos ciągle coś czuł, a buzia musiała to skomentować.
                        Na szczęście zbliżałyśmy się już do naszego przystanku, więc powiedziałam jej, że teraz wysiadamy. A ona na to:
                        -Dobrze, że wysiadamy, bo już nie mogę wytrzymać tego smrodu...
                        Ludzie patrzyli na nas próbując się nie śmiać, aby nie urazić tej kobiety, ale wiedziałam, że podzielają zdanie małej

                        Druga sytuacja: Jedziemy taksówką, mojemu dziecku dość głośno się odbiło, więc spojrzałam na nie ostrzegawczo, żeby nie zapomniała czasem powiedzieć "przepraszam".
                        Ona popatrzyła na mnie i powiedziała:
                        -Mamo a Ty w domu głośniej bekasz i nie mówisz przepraszam
                        (A ja przecież zawsze mówię przepraszam...)
                        W ułamek sekundy moja twarz zmienieniła się w buraka




                        Skomentuj


                          #42
                          Ja opowiem historię z życia wziętą.Całkiem niedawno musiałam pójść z moją 2,5-letnią córeczką do lekarza.Kiedy rejestrowałam ją pani w przychodni poinformowała nas że nasz pediatra jest nieobecny i będzie go zastępował inny.W czasie badania córeczka jak zwykle była grzeczna,uśmiechała się do pana doktora i już mieliśmy wychodzić kiedy mała zatrzymała się i pyta:
                          -Mamusiu a lizak?
                          Wtedy przypomniałam sobie że nasz "stary"pediatra zawsze daje małej po wizycie lizaka.
                          Czym prędzej zaczęłam się ewakuować do wyjścia żeby mała nie zdążyła strzelić jakiejś gafy ale niestety ta zaparła się w drzwiach i niechciała wychodzić.
                          -Lizaka chcę!-wołała coraz głośniej.
                          -Co ta mała chce?-zapytał lekarz.
                          I niestety musiałam mu wytłumaczyć o co chodzi z tym lizakiem.
                          Na to zmieszany pan doktor powiedział ze następnym razem zaopatrzy się w lizaki.
                          Jesteśmy na korytarzu pełnym pacjentów a mała mówi:
                          -Mamusiu co to z dotkol że nie daje lizaków?
                          To pytanie zostawiłam bez odpowiedzi i czym prędzej wyszłam z nią z przychodni.
                          Last edited by anna31; 19-08-2009, 08:54.


                          Skomentuj


                            #43
                            W Kościele

                            Byłam z córką na Mszy w Kościele i obok nas usiadła moja szwagierka z córką Martyną ( 5 lat). Dziewczyny siedziały obok siebie - w pewnym momencie moja Zuza puściła bąka i bez zastanowienia powiedziała do Martyny :"sinio ty" ("świnio ty").
                            Dobrze że obok nas nikt więcej nie siedział




                            Pewnego razu mój brat przekomarzał się z Zuzą że nie mówi się tatuś tylko ojciec - ale córka nie dała się i stwierdziła że "ojciec be - tatuś".
                            No i po jakimś czasie babcia ( jak to one) postanowiła nauczyć Zuzię by potrafiła się przeżegnać - zaczęła mówić : " w imię ojca " na co Zuza odparła od razu "ojciec nie- ojciec be - tatuś"
                            Last edited by itap07; 21-08-2009, 12:21.

                            Skomentuj


                              #44
                              Wielkie wpadki mojej córki ;D

                              Będac na działce z przyjaciółmi Marta(3 lata) piła wodę mineralną ze szklanki.
                              W pewnej chwil zauważyłam ze utopiła się w niej mucha.Zanim zdarzyłam cokolwiek powiedzieć mała już wypiła i powiedziała nam bardzo dumna z siebie
                              JUŻ MUCHA W MARKI BEMBENIE!

                              Jadac tramwajem moje dziecko krzykneło na cały głos.
                              CHCE USIĄŚĆ BO TE PANIE TO SIE NASIEDZIAŁY JUŻ BO SĄ STARE I WCIAŻ TYLKO SIEDZĄ.ZAWSZE JAK WSIADAMY TO ONE SOBIE SIEDZA Myślałam ze spłonę ze wstydu!Wziełam ją za ręke i wysiadłymy na najbliższym przystanku

                              Moja siostra będac w ciąży jechała ze mną i z Marta do lekarza.Nagle spotkałyśmy jej znajomą a gdy zapytała gdzie idziemy moja córka odparła
                              JEDZIEMY Z CIOCIĄ ZAJRZEĆ DO CIPKI BO CIOCIA POŁKNEŁA DZIECKO I CHCEMY JE PODEJRZEĆ !!!


                              Moja corka gdy miała 2,5 roku wpadła do pokoju jak bomba a właśnie mieliśmy gości i krzykneła jak zawsze na całe gardło
                              MAMA POCHWA Z PODUSZKI MI SPADŁA!wszyscy spojrzeli na mnie z niekrytym uśmiechem a ja czerwona jak burak poszłam za nią tłumacząc ze na poduszkę zakłada się POSZWĘ ale nie POCHWĘ.


                              Będac z córką na w lasie znalazłyśmy na środki drogi jeża.Powiedziałam że wezmę go wgłąb lasu,by nikt nie zrobił mu krzywdy i że zakopę go w liściach zeby sobie spokojnie spał.Marta narobiła strasznego krzyku MAMO NIE ZAKOPUJ JEŻA!MAMOOOOOO ZOSTAW TEGO JEŻA! krzyczała na całe gardlo az przybiegł za mną jakiś pan i musiałam się gęsto tłumaczyć bo niechciał uwierzyć w moje intencję :/

                              Moja Marta jako maly szkrab miała różne dziwne pomysły i tak kiedyś zrobiła kupę w pieluchę w tramwaju,włożyła w nią ręke i wyjeła troche podajac jakiejś pani,mówiąc ze to czekolada!!!

                              Marta będac w parku z dziadkiem zaczyna się niespokojnie kręcić i nagle krzykneła.
                              DZIADKU TA PANI MA BRODĘ I WĄSY ZUPEŁNIE JAK TY!krzyczała na tyle głośno że owa pani usłyszała i dziadek musiał wysłuchać strasznej reprymendy.Po tym zdarzeniu juz więcej na spacer wnuczki nie zabrał i zawsze gdy go o to proszę wykręca się sianem.

                              Córka będac na placu zabaw podbiegła do jakiegoś pana i poczęstowała sie frytką.
                              Gdy zaczełam jej tłumaczyć że to nie ładnie i że ma tak nie robić,powiedziała
                              DOBRZE,JUŻ NIE BĘDE
                              po chwili znów stała u boku tego pana więc ja zdenerwowana podeszłam i biorąc ją za reke ruszyłam w stronę wyjścia z placu zabaw a własciciel frytek krzyknął za mną oburzony
                              JAK PANI DZIECKU JEŚĆ W DOMU NIE DAJE TO NIE MA SIĘ CO DZIWIĆ ŻE OD LUDZI WOŁA!Byłam wściekła i rozgoryczona.Na nic się nie zdały moje tłumaczenia bo jak sie okazało Marta opowiedziała że jest głodna bo jeszcze nic nie jadla co nie było prawdą!

                              Pierwszy dzień w przedszkolu mojego dziecka okazał sie porażką nie do opisania a w dodatku moja córka wystrzeliła jak z procy i uciekła panią z przedszkola!Szukali jej przez 1,5 h a okazało się że zaszyła się w schowku na zabawki.Wszyscy najedli się strachu a z edukacji przedszkolnej niewiele nam wyszło.W dodatku w formie protestu obcieła sobie grzywkę i to tak nie udolnie że trzeba było wlosy ściąć u fyryzjera na krótko
                              Kolejny raz pokazała mi jak potrafi mnie zawstydzić ;(
                              Last edited by Iskierka25; 26-08-2009, 17:01.

                              Skomentuj


                                #45
                                Podczas spaceru z moim synkiem spotkaliśmy dawno nie widzianą sąsiadkę. Po chwili rozmowy mój syn wtrąca się i mówi „ Pani Zosiu niech pani powie ale szczerze, czemu jest pani taka gruba?

                                Idąc do kościoła staramy się usiąść w pierwszej ławce. Podczas jednej z takich mszy gdy była pora komunii ustawiła się spora kolejka . Nagle mój syn zrywa się z ławki i głośno mówi pokazując palcem na mężczyznę:
                                -Patrzcie, nasz sąsiad! Ciekawe co on tu robi?

                                I jeszcze jedno zdarzenie z kościoła:
                                Siedzimy sobie a syn nagle pyta ( oczywiście na cały głos) - Mamo a ciocia Kasia ma dziureczkę czy siusiaka?

                                Skomentuj

                                       
                                Working...
                                X