ja przy pierwszym porodzie też rodziłąm z mamą to znaczy rodziłam z partnerem ale mama też była przez skurcze była ze mną a na sam poród wyszła bo byłam niepełnoletnie i musiała być obecna a że do szpitala miałam 50-60 kilometrów to musiała zostać do końca nie miała jak wrócić
W TAKIEJ SYTUACJI TO KONIECZNE teraz moja kolezanka tez asystowała corce. Wiele kobiet oczekuje wsparcia nie wszystkie maja meza a mama badz przyjaciółka to najblizsze osoby.
Ja osobiscie wolałam byc sama ze swoimi bólami meza zostawiłam za drzwiami on i tak jest słabych nerwów i na widok krwi pada jak mucha
ja rodziłam bez żadnej rodziny i teraz trochę żałuję... mój mąż nie chciał, więc to uszanowałam. Przy następnej ciąży, jeśli takowa się kiedyś zdarzy zapytam moją mamę czy by mi nie towarzyszyła
Owszem była, ale na korytarzu - wszyscy czekali na swojego upragnionego syna wnuka. Widzieli go mój maż i rodzice jako pierwsi zaraz po lekarzach. Ja zobaczyłam tylko na zdjeciu.
Skomentuj