Ogłoszenie

Collapse
No announcement yet.

Kwiecień 2010

Collapse
X
 
  • Filter
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts

    Odp: Kwiecień 2010

    he he, Justynka ja tez jestem ta niedobra. Alutka owinęła sobie męża wokół małego paluszka. Ostatnio myślałam, że oszaleję jak zobaczyłam co ona wyprawia z tatą. Sprzątam łazienkę, Ala w pokoju ogląda bajki, Sylwek obok niej przegląda jakieś papiery. Ala woła "tato pić" Sylwek wstaje, idzie do kuchni przynosi sok. Mija kilka minut "głodna jestem na cukierka" - S. wstaje i podaje cukierka, który leży na stoliczku obok łóżka. Kolejna chwila "daj mi kota" (ulubiona zabawka). S. idzie do pokoju, przynosi kotka, który leży na łóżeczku Ali. Wszystko mogła zrobić sama, wie, gdzie są soki, przy mnie zawsze go zabiera sama, cukierek leżał w zasięgu jej ręki, a kotka może zabrać w każdej chwili, bo przecież łóżeczko niskie. Normalnie, gdybym nie widziała, to bym nie uwierzyła. Mówię mu, że ona go wykorzystuje, że sama potrafi już wiele zrobić i to źle, że ją tak wyręcza, a on na to "przecież nic mi się nie stanie, jak jej pomogę, ona ogląda bajki". Ok, skoro chce, niech sobie pozwala sobą rządzić
    Mnóstwo jest takich przykładów, że ja muszę się wykazać konsekwencją, zabronić, a S. jest dobrym tatusiem. Trudno, mogę być tą złą mamą, ale przynajmniej mam spokój

    Karolka, kije w śniegu???? Nikt by mnie chyba nie zmusił, przy zimnie na takie spacerki. Ty to naprawdę dzielna jesteś (w wielu aspektach życia).

    Pamiętacie, pisałam Wam kiedyś, że moja przyjaciółka ma najprawdopodobniej syna z autyzmem. Okazało się, że faktycznie wykazuje cechy autystyczne, jest nadaktywny i coś tam jeszcze. Wczoraj otrzymali orzeczenie o niepełnosprawności na 2 lata. Przynajmniej tyle, bo teraz należny jej się przedszkole integracyjne i bezpłatne zajęcia w poradnie wczesnego wspomagania, a no i zapomniałam o najważniejszym o kasie....dostanie całe...150 zł miesięcznie. Biedula nie wie, co ma zrobić z tak dużym zastrzykiem w domowy budżet
    Wystarczy w sam raz na opłacenie zajęć muzycznych, które zaleca psychiatra.




    Skomentuj

    •    
         

      Odp: Kwiecień 2010

      Dzień dobry

      A u nas jest na odwrót. Ja jestem łagodniejsza dla małego, a mąż bardziej wymagający. Ale to skomplikowany i długi temat i nie na forum

      Alinko - właśnie w tym cała przyjemność! Pięknie ośnieżony las, padający śnieg i odpowiednia porcja ruchu. Postanowiłam chodzić z przyjaciółka na kijki 3-4 razy w tygodniu. Tak, żeby nie zwariować!

      A co do pomocy państwa to rzeczywiście zasiłek pielęgnacyjny wynosi 153 zł i niestety w przypadku, gdy oboje rodzice pracują chyba więcej się nie należy bo to uzależnione jest od wysokości dochodów. U mnie to wystarczy np na 5 wkłuć do pompy, czyli zapas na 12-15 dni.

      Za oknem pięknie śnieg pada!! Uwielbiam taką pogodę... Dziewczyny jak ja bym chciała w góry pojechać! Do Zakopanego, Białki, gdziekolwiek!! Tak mi się marzy kilka dni oderwania od domowej nudy!

      Skomentuj


        Odp: Kwiecień 2010

        Alinka - no jakbym o moim dziecku i mężu czytała!!!! Identyko. Tylko że mnie to jakoś wkurza. Bo jak męża nie ma to wszystko poukładane... a jak wraca to takie cyrki... Mała kwęknąć nie może bo on leci zaraz do niej i jej na wszystko pozwoli żeby tylko nie zapłakała. W sumie to złości mnie to że muszę być tą "gorszą". Bardziej wymagającą itp No ale u nas też inne rzeczy wchodzą w grę. Chodzi mi o pracę męża... taki tryb wyjazdowy dużo miesza w życiu i w głowie dziecka i tatusia też Może się w końcu coś ustabilizuje to popracujemy nad innymi rzeczami

        Skomentuj


          Odp: Kwiecień 2010

          https://www.facebook.com/kamila.troj...96518937050900 :O:O:O
          DAMIANEK 04.06.2007R
          BARTOSZEK 21.05.2008R
          NATANEK 30.04.2010R
          OLIWKA 17.02.2012R

          Skomentuj


            Odp: Kwiecień 2010

            Rolka-Fajnie że spytałaś co u mnie...faktycznie nie odzywam się, ale was podczytuję czasamiU mnie smutno, nawet bardzo, Ninka jest wesoła i radosna, woła siusiu nawet kilka razy w nocy i przez to często jestem niewyspana, ale to mnie bardzo cieszy.Inna sprawa to taka, że w życiu osobistym mi się nie układa, ale to inna bajka i nie temat na to forum. Biorę sprawy w swoje ręce i do przodu Dalej się męczę z infekcją oka u małej, z tym,że teraz podchodzę do tego ze spokojem i czekam aż to paskudztwo samo wylezie. Miałam taki czas, że Nina prawie nic mi nie jadła, zrobiłam badania i okazało sie że nic jej nie dolega, teraz jest poprawa, ale dalej marudzi przy talerzu. Moja choroba na którą choruję od lat(niedoczynność tarczycy) też daje znać o sobie, mimo że biorę regularnie lekarstwa to i tak paskudnie się czuję...wybaczcie mi to narzekanie, ale czasem tak już mam hehe
            pozdrawiam Was serdecznie i obiecuję odzywać się, a już na pewno częściej jak uporządkuję swoje sprawy

            Skomentuj


              Odp: Kwiecień 2010

              Hej Dziewczynki Pisać coś!!!!!!!

              Virgo - fajnie, że się odezwałaś! Przykro mi, że masz problemy, jak będziesz chciała pogadać, wyżalić się nieoficjalnie to pisz na priv, podam ci moje gg

              A propos niejedzenia... wczoraj miałam wizytę kontrolną w poradni diabetologicznej (pomijam fakt, że zebrałam 40 minutowy opierdziel połączony z wykładem na temat zdrowego i regularnego żywienia dziecka), pani profesor powiedziała mi, że niejadkom warto regularnie np 1-2 razy w tygodniu dawać się napić trochę soku z kapusty kiszonej. Ma wspaniałe działanie na organizm dziecka - dużo witaminy C i bardzo dobrze wpływa na pobudzenie apetytu i poprawia odporność. Dzieci podobno wbrew pozorom lubią pić sok z kapusty. Zobaczymy, zamierzam z tym spróbować. Może któraś mama się też skusi i podzieli doświadczeniami?

              Trzymajcie się kochane!!

              Skomentuj


                Odp: Kwiecień 2010

                Virgo - bardzo mi przykro że ci się nie układa. Mam nadzieję że wszystko w końcu będzie dobrze. Trzymam mocno kciuki. Z tym "niejedzeniem" to może taki głupi wiek? Choć u nas też widzę już poprawę. Po prostu wprowadzamy małymi kroczkami nowe dania. Za pierwszym razem dziubnie, za drugim spróbuje a za którymś w końcu zje.

                Dziewczyny szukam kogoś kto by miał firmę budowlaną, najlepiej w Niemczech. Mój mąż szuka pracy. Jakby ktoś mógł pomóc to na priva napiszę coś więcej

                Skomentuj

                •    
                     

                  Odp: Kwiecień 2010

                  Olu, niestety nie pomogę.
                  Z tą kapusta kiszoną, to dobry pomysł, bo moja wogóle surowych warzyw nie je, oprócz ogórka kiszonego, ale to chyba nie surowe haha, spróbuję z tym sokiem.
                  Virgo, trzymaj się mocno!!! Dasz radę, wszystko się ułoży, jak nie w tę stronę to w drugą!!
                  Jakoś tak to jest, ze od urodzenia dziecka do ok 2-3 lat kryzysy związkowe występują. Ja przeszłam dwa, ale jakoś daliśmy radę, i jest zdecydowanie lepiej.


                  Skomentuj


                    Odp: Kwiecień 2010

                    Hej babeczki, dzięki za słowa pocieszenia

                    Z tym sokiem z kiszonej kapusty to coś tam słyszałam, nawet spotkałam gdzieś taki w sklepie na półce ze zdrową żywnością, ale jakoś nie skusiłam się żeby kupić no i było to juz tak dawno temu, że zupełnie zapomniałam. Wątpię jednak, by moja złośnica go wypiła, raczej czasem skusi się na kiszonego ogórka i to też zalezy od jej humoru...słowem mam juz czasem dość jej zmiennego nastroju, robi się zupełnie taka sama jak tatuś...ale teraz tłumaczę to jej wiekiem, tatusia zaś już nie tłumaczę.... echhh mam doła, aczkolwiek staram się tego zupełnie nie okazywać, prawie staram się nie krzyczeć na małą-chociaż to trudne. no bo jak wytłumaczyć to, kiedy skonana kładę się na chwilę, a mała podbiega i sciąga ze mnie koc krzycząc: mama wstawaj...normalnie szok! Nie chodzi już o to że głodna czy coś tam, ale tak dla zasady: wstawaj i już! To nie wszystko, czasem zupełnie nie wiem czemu jest taka nieznośna,kiedy kładę ją spać to nawet krzywo leżąca poduszka doprowadza ją do szału, albo kocyk leży nie tak jak trzeba! Wiem, że dzieci w tym wieku tak mają, ale czekam z nadzieją że szybko jej to minie i znów będzie grzecznym dzieciaczkiem hehe niezła kombinatorka z niej.

                    Przesyłam buziaki, miłego dnia

                    Skomentuj


                      Odp: Kwiecień 2010

                      Hej!!
                      Olcik - ja tez niestety nie mam jak pomóc

                      Gosik - masz rację z tymi kryzysami... u nas tez tak było, ale choroba małego bardzo nas do siebie zbliżyła i nasze relacje są teraz w 100% takie jak należy. No i wiem, że mogę na mężu polegać mimo jego trudnego charakterku :P Z drugiej strony i tak wyznaję zasadę, że nigdy nie wiesz co i kiedy z samca wyjdzie

                      Virgo (przepraszam, ale nie pamiętam imienia...Karolina?) jeśli Cię to w jakikolwiek sposób pocieszy to mój mały właśnie wyje w niebogłosy i wali czołem w dywan bo... nie spodobał mu się kubeczek... Rozumiem Cię doskonale bo ja też mam takie wybuchowe i nieprzewidywalne dziecko. Od wczoraj jestem chora i nawet na 5 minut nie mogę się położyć bo jest ściąganie mnie z łóżka :/

                      A napiszę Wam szczerze, że w zeszłym tygodniu spotkałyśmy się z Justyną i nabawiłam się dodatkowych kompleksów... Antek to wymarzone dziecko - grzeczny (widać, że dobrze wychowany) i jak gada!! Normalnie patrzyłam na niego z podziwem bo wszystko powie. Pewnie te mamy, których dzieci już mówią to wcale nie dziwi, ale mój mały jest zupełnie inny...

                      Skomentuj

                      •    
                           

                        Odp: Kwiecień 2010

                        hej kobietki,
                        Virgo, trzymam kciuki, żeby się poukładało, albo w jedną, albo w drugą stronę. Jeśli chodzi o "złośliwe" dzieciaki, to taka właśnie była moja Paula. Była kompletnie nieprzewidywalna, krzyczała, miała złe humorki i chandry. Jak wiecie zostało jej to do dzisiejszego dnia. Tylko teraz to już nie maluszek, którego można tłumaczyć i jej nastroje są dla mnie mega dołujące. Ona tez ma charakter po tatusiu, chociaż oboje się do tego nie przyznają. Kurde, czy któraś z was żyje z cholerykiem? Mój mąż jest kochany i naprawdę bardzo dla mnie dobry, ale jeśli chodzi o innych, to masakra. Co chwilę się z kimś kłóci, jak nie z sąsiadem o parkowanie auta, to z koleżanką z pracy, która mu nadepnęła na odcisk. W życiu nie spotkałam osoby, która ma na swoim koncie tyle konfliktów co on. Z drugiej strony, ja jestem taka dupa wołowa, jak ktos mi mówi, że czegoś się nie da (najczęściej pani w urzędzie) to ja to przyjmuję. A S. idzie, wrzeszczy i osiąga cel. Wkurza mnie też to, że on jest bardzo wybuchowy tak ogólnie. Wystarczy byle dyskusja, a on podnosi głos. Ja go znam i wiem, że za chwile mu minie, ale osoby postronne zaczynają go postrzegać za chama. Męczy mnie to, bo on bardzo dużo traci w kontaktach z innymi. Poza tym zdarza się ( i to mnie bardzo, bardzo boli), że jak Paula wpada w swoją furię, on potrafi bardzo brzydko jej powiedzieć, czasem nawet przekląć. Dla mnie takie sytuacje są bardzo trudne. Z jednej strony wiem, że Paula zasłużyła na burę, ale nie taką. Nie chcę podważać jego autorytetu, więc nic nie mówię, a jak Paula nie słyszy to my się kłócimy, bo dla mnie takie zachowanie wobec dziecka jest niedopuszczalne. A on, wie, przeprasza, widać, że jest mu przykro. Przepraszam dziewczyny za te żale, ale musiałam się wygadać, bo siedzi to we mnie strasznie. Mam się rozwieść, bo on nie panuje nad językiem? Jak mam uchronić dziecko przed czymś takim?
                        Last edited by Lutek; 30-01-2013, 12:41.




                        Skomentuj


                          Odp: Kwiecień 2010

                          Hej, mam podobnie jak Ty...
                          Ciężkie jest życie z cholerykiem, tylko oprócz tego mój ma jeszcze inny problem, znacznie gorszy...dlatego cieżko nam się razem żyje. Co do Twojego ostatniego pytania to jeśli on nie zrozumie, że to źle,że nie powinien tak mówić- to Ty nic nie poradzisz, bo to siedzi w jego głowie, on pewnie uważa że to nic złego. Nie rozumie chyba, że dzieci pojmują nasz świat inaczej, później te odzywki wykorzystają w kontaktach z rówieśnikami. Co do kłótni przy dzieciach to popieram Twoje zdanie, dlatego ja staram sie nie kłócić, mój natomiast przeciwnie, jeszcze dorzuci to czy tamto. Piszesz, że przeprasza- to z tym jeszcze masz dobrze-że przeprasza, ale i tak robi co innego, albo znowu to samo i koło się zamyka. Nie znam Twojej sytuacji, piszę tylko to, co ja zauważyłam na swoim przykładzie,świata nie zmienimy, możemy go tylko uczynić trochę przyjaznym.pozdrawiam

                          Skomentuj


                            Odp: Kwiecień 2010

                            Ech z tego co piszecie wnioskuję, że "oni wszyscy są tacy sami"...
                            To, co piszecie o swoich mężach też idealnie oddaje charakter mojego! Też miałam etap wielkich awantur, grożenia rozwodem, wątpliwości itp itd Ale wiecie co? Może czasem wystarczy zmienić nastawienie lub podejście. Nauczyłam się olewać dużo wybuchów, po prostu jak mężuś się nakręca to ja milczę jak zaklęta. Pamiętajcie, mężczyznom trzeba powiedzieć wprost bo oni się nie domyślają wielu spraw. Ja zawsze dokładnie mówię mu co myślę o wybuchach czy też dziwnych sytuacjach, mówię mu wprost, co mi się nie podoba i jak będzie wyglądała przyszłość jeśli w taki sposób będzie mówił do dziecka czy do mnie... nie wiem co Wam poradzić, ale na mojego nerwusa to działa...

                            Skomentuj


                              Odp: Kwiecień 2010

                              No to u nas odwrotnie. My oboje mamy "potulne" charaktery. Nigdy się nie pokłóciliśmy (niektórzy nie wierzą mi jak to mówię ) No ale w życiu też troszkę takie dupy niestety zwłaszcza jeśli o pracę chodzi... No i Justynka też jest nieśmiała... no ale wiemy przynajmniej po kim

                              Z tą dokładnością to u nas to samo! Pewne sprawy muszą być co dzień identyko. No ale staramy się trzymać pewne rytuały, to ułatwia. No i nie znosi mycia włosów, jak jej kapie choćby z tyłu na ramiona to już płacz. Kupiliśmy daszek to na oczy nie leci... ale teraz się wkurza że na ramiona kapie. Przydało by się wyprostowanie charakterku na basenie, ale jak tu jechać jak suszarki do włosów się boi

                              U nas też w dzień raczej nie poleżysz Ja jeszcze więcej jestem w stanie zrobić, bo się ładnie sama bawi, jak jesteśmy oboje w domu to bardziej się uwagi domaga.

                              Skomentuj


                                Odp: Kwiecień 2010

                                Virgo - dużo siły Ci życzę i żeby udało Ci się rozwiązać te problemy po Twojej myśli

                                Olu - u nas z myciem głowy jest dokładnie to samo. Mamy już swoje sposoby na mycie, zawsze przy wannie mamy mały ręcznik, żeby w razie "awarii" szybko wytrzeć buzię na sucho.
                                Z basenem to fajny pomysł, ale u nas się nie sprawdził. Chodziliśmy przez lato na basen, bo Antoś też nie lubi suszarek. O dziwo tam się moczył, skakał, zjeżdżał do wody i to nie przeszkadzało, a w kąpaniu znów tragedia.

                                Karola - dzięki za wychwalanie dziecka, ale Franio był dużo bardziej grzeczny Na co dzień Antoś też potrafi pokazać rogi, a u Ciebie był w miarę grzeczny, bo nie był na swoim terytorium

                                Co do soków z kiszonej kapusty, to mąż pracuje w branży zdrowych soków i mieliśmy okazję je testować. Niestety Antoś nie lubi tego smaku.


                                Aniołek (1.11.2011r - 8 t.c.)

                                Skomentuj

                                       
                                Working...
                                X