Ogłoszenie

Collapse
No announcement yet.

Mamy Rocznik 2008. Wątek Zbiorczy!

Collapse
X
 
  • Filter
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts

    im czesciej spotykam sie z kumpela co ma 5 misieczna dzidzie to mnie cos denerwuje - ale sama nie wiem czy to dlatego ze to nie moje czy co?? moze nie umiem sie tak naprawde juz doczekac swojego brzdaca??? ponoc to zmiany hormonalne pod koniec ciazy tak dzialaja - oby to nie przeszlo w depresje bo od rozdraznienia sie zaczyna
    OLIWIER 16.12.2008

    Skomentuj

    •    
         

      witam witam..
      jaka_ja twoja dzidzia z tego co pamietam pojawila sie pierwsza wiec doszlas do wpray w zajmowaniu sie malenstwem najwczesniej..
      ale juz pisze...
      Antos urodzil sie 7 listopada i rzeczywscie mialam pelne rece roboty kiey juz moglam sie nim zajac... :d
      urodzil sie o 20.30 porod fizjologiczny... niestety...
      pisze niestety bo moj klocuszek wazyl 4300 i mierzyl 57 cm dlugosci obwod glowki to 37 cm zmiescil sie w normie hehehe.. mam nadzieje ze bedzie madry hehehe ( do 38 jeden mu zostal) wiec myslalm ze to jest juz moj koniec... serio myslalm ze umieram... rodzilam ponad 7 godzin...
      polozna zaproponowala mi zoo poniewaz mialam bardzo silne bole... oczywiscie ze znieczulenia sorzystalam i ciesze sie z tego (pomimo boli kregoslupa) bo nie wiem czy wytrzymalabym bole z krzyza. anestezjolog mial pelne rece roboty ze mna bo schodzil do mnie (rodzilam na poziomie zero) az 3 razy...
      polozne byly swietne zaproponowaly mi prysznic... pilke... naprawde mialam wrazenie ze naprawde zalezy im na tym zeby mi jak najbardziej ulzyc...
      oczywiscie naciecia przy takim kolosie nie dalo sie uniknąć... niestety tez pekla mi szyjka..
      jednak najwiekszy stres przezylam kiedy juz po calym koszmarze porodu pani polozna zakomunikowala doktorowi ze lozysko jest niekompletne... no i niestety lyzeczkowanie... fuj...
      po takich ciezkich trudach myslalm ze juz bedzie dobrze... jednak kiedy wrócilam do domu po 2 dniach dostalam zapalenia piersi zrobil mi sie zator i grudki w piersiach...
      oczywiscie piersia nie karmie...
      poniewaz nie karmie piersia antos jest na mleku modyfikowany i dostal kolek tak okropnych ze musielismy zmienic mleko na takie ktore teraz powoduje zaparcia...
      oj.. naprawde mialam pelne rece roboty...
      na szczescie juz jest lepiej.. jutro idziemy do pani doktor ktora zadecyduje czy zostajemy przy tym leku (oby nie!!) a jesli nie to zmieni je juz na typowo specjalistyczne mleko na recepte po ktorym amm andzieje bedzie juz rewelacja bo poza tm moj kochany synek:
      -uwielbia spacery... im bardziej buja tym lepiej...
      -lubi sie kąpac tylko głowy myc za bardzo nielubi
      -lubi patrzec w swiatelka i na karuzele
      -lubi melodie z pozytywek dla dzieci
      -uwielia sie przytulac najlpeiej jak jeszcze przytula sie z nami jakas zabawka lub kocyk zeby bylo cieplej i ciasniej...

      a ja odpadam po prostu kiedy sie usmiecha (wiem ze to jeszcze nieswiadome ale co tam usmiech to usmiech)kiedy lapie mnie za pluszki i nie chce puszczac kiedy wpatruje sie we mnie i lezy mi na raczkach...
      kocham go i wszystko to co sie zdalylo zlego 7 listopada nie ma dla mnie teraz znaczenia bo pomimo tego wszystkiego to najszczesliwszy dzien mojego zycia - narodziny mojego synka...
      pozdrawiamy serdecznie...
      pisz co tam u was obiecuje ze bede zagladac codziennie...
      "Dziecko jest chodzącym cudem, jedynym, wyjatkowym i niezastąpionym"












      Skomentuj


        to prawda...można powiedzieć, że już mam wprawę, ale Ty pamka pewnie teżmiędzy naszymi dzieciaczkami jest tylko 2 tyg. różnicy

        bardzo się cieszę, że się odezwałaś...z tego co piszesz poród ni był łatwy...Antoś urodził się naprawdę duży-4,3 to naprawdę imponująca waga...Najważniejsze jednak, że oboje czujecie się dobrze, że teraz już możesz cieszyć się synkiem i poznawać uroki i trudy macierzyństwa

        Przyznaj, że nie zawsze jest łatwo...
        Ja mam z Nadią ten ból, że przyzwyczaiłam ją do spania przy cycusiu...nie sądziłam, że przez miesiąc Maleńka tak się przyzwyczai, teraz mam problem, bo trzymana potrafi spać długo, a gdy ją odłożę do wózka, czy łóżeczka płacze...Położna kazała mi ją konsekwentnie odkładać, żeby Mała się nauczyła...
        Poza tym jest najcudniejszym dzieckiem pod słońcem (pewnie każda mamusia tak mówi o swoim dziecku)jestem od pierwszych chwil jej życia poprostu w niej zakochana...uczucie matki do dziecka nie da się porównać z żadnym innym uczuciem, prawda?

        Moja córcia też uwielbia spacery i dokładnie tak samo jak Twój synek-im większe dziury, im bardziej buja tym lepiej, uwielbia kąpiele, nawet mycie główki, lubi leżeć na macie edukacyjnej, oczywiście uwielbia być na rączkach u mamusi lub tatusia,jest coraz bardziej ciekawa wszystkeigo, niedwano zaczęła wydawać z siebie fajne dźwięki "guuuu" i kilka razy strzeliła najpiękniejszy bezzębny uśmiech jaki do tej pory widziałamstrasznie nie lubi leżeć na brzuszku i nie wiem, co zrobić, by to polubiła...

        Pozdrawiam:*


        Skomentuj


          ja jestem rozdrażniona cały czas heheh jak sama siedze to mam hurmor dobry a jak wraca mój M to musze sie chyba na kimś troche powyrzywać (wiem wiem jestem straszna) głupio mi potem i musze sie podlizywac do niego ale moze wytrzyma do końca oby już niedługo!!
          moja Julia urodziła się 26 grudnia o godzinie 12:20

          Skomentuj


            pocieszylas mnie, bo myslalam ze poprostu jestem taka wredna baba, a to widac hormony i samotne siedzenie to sprawiaja, poranki sa nawet przyjemne (usmiech i buziaczek - podtekst: "idz juz chlopie do roboty niech Cie nie widze") a wieczory przechlapane jakby kazde chcialo powiedziec: ("cos ty robila caly dzien babo" - "odczep sie bo zaraz urodze przez Ciebie!") hahaha
            OLIWIER 16.12.2008

            Skomentuj


              dokładnie!!! juz myslałam ze tylko ja tak mam puki nie wróci z pracy jest ok i nie moge sie doczekać aż przyjedzie a jak juz wróci to wystarczy ze najmniejsza rzecz pojdzie nie po mojej mysli i... bummm
              mam nadzieje ze to minie
              ja chyba dziczeje w domu poprostu
              moja Julia urodziła się 26 grudnia o godzinie 12:20

              Skomentuj


                sprobuj układac ją brzuskziem na swoim brzuszku.. lub brzuszku meza... tak poradzila mi polozna bo moj antos wogole nie chcial na brzuszku lezec... u siebie go nie klade bo wtedy szuka cyca i kiedy go nieznajduje to sie strasznie wkurza ale u meza lezy bardzo spokojnie nawet czasami przespi sie tak z 0,5 h.. mozesz sprobowac..
                miłośc matki do dziecka jest niesamowita.. troska z jaka sie dzieckiem zajmuje rowniez.. wystraczy ze prychnie ichnie a juz sie jest na nogach..
                teraz kiedy jestem zmeczona i niewyspana trudno mi obudzic sie z budzikiem... nastomiast wystrczy ze antos zacznie sie krecic i od razu wstaje..
                jutro jedziemy do szpitala.. bo moj maluszek ma podejrzenie infekcji no i pani doktor podejrzewa rowniez ze zoltaczka nie zeszla...kiedy wychodzilismy ze szpiatal poziom bilirubiny u antosia byl podwyzszony ale w granicach normy
                martwie sie.. kazda mama z reszta chcialaby zeby zdrowie jej maluszka bylo bez zastrzezen...
                pozdraiwamy...
                "Dziecko jest chodzącym cudem, jedynym, wyjatkowym i niezastąpionym"












                Skomentuj

                •    
                     

                  spróbujemy z tym kładzeniem małej na brzuchu mężamoże się przyzwyczai, może polubi...dziękujemy za radę

                  masz racje,mówiąc o trosce, wystarczy że Nadia głośniej westchnie...a ja już na nogach jestem, a wcześniej byłam takim śpiochem...tak się wszystko pozmieniało z chwilą pojawienia się Maleńkiej...

                  trzymam kciuki za Was, za Antosia...napewno wszystko będzie dobrze, nie martw się na zapas...wiem...wiem...łatwo mówić, też byłabym zdenerwowana...każda z nas-matek ma swoje troski-ja się denerwuję przed wizytą o kardiologa, czeka nas za miesiąc kontrola-musimy zrobić "echo serca" Moja córcia ma małą wadę genetyczną- w przegrodzie między komorami serduszka ma maleńką "dziurkę"- nie ma to podobno wpływu na pracę serca i lekarze po porodzie, gdy tylko wykryli u niej na serduszku szmery i zrobili pierwsze echo serca stwierdzili, że z czasem- w miarę rozwoju serduszka ta dziureczka moze sie zmniejszyć,nawet może zniknąć...ale ja się bardzo denerwuję, spędza mi to sen z powiek

                  zobaczysz, że u Was wszystko będzie dobrze...daj znać, co i jak...
                  trzymaj się ciepło


                  Skomentuj


                    za powodzeenie nie dziekujemy zeby nie zapeszać..
                    nie martw sie ty tez.. moja znajoma rowniez maiala taki problem ze swoja corcia...
                    malenka ma teraz 7 miesiecy i wszystko jest w porzadku po dziurce ani sladu... wiec mysle ze i u was bedzie dobrze..
                    moj synek poza porblemami z mlekiem (kolki, trudnosci z wyproznianiem) to naprawde grzeczniutki bobas... ale od wczoraj w nocy doszlo nam rozdraznienie spowodowane reakcja na szczepienie przeciw gruźlicy (brzydka krostka na ramieniu). antos jest do tego stopnia niespokojny ze zdzieram gardlo spiewajac piosenki (juz spiewam wszysto nawet piosenki z reklam...) sp, budzi sie, poplacze, pozniej znowu zasypia. wczraj jeszcze przy kapieli tego nie bylo bo zauwazylabym napewno. dzisiaj byla u mnie moja mama i to ona zwrocila mi na to uwage..
                    czy twoja corcia tez byla niespokojna...??
                    pozdrawiamy... i zyczymy powodzenia z kladzeniem na brzuszku....
                    "Dziecko jest chodzącym cudem, jedynym, wyjatkowym i niezastąpionym"












                    Skomentuj


                      no dziewczyny to ja lece,o 7 mam byc na izbie przyjec...trzymac kciuki zebym szybko do domu wrocila
                      Olunia 6 styczen 2009

                      Skomentuj

                      •    
                           

                        trzymam kciuki za Ciebie i noge na noge bo mój M chce miec tacierzynski jeszcze na swieta
                        OLIWIER 16.12.2008

                        Skomentuj


                          ale sie tu we dwie rozpisujecie widze ze nie ja jedna zmagam sie z kolkami...




                          Changes in my life you will see in time
                          changes in my life you always in my mind
                          changes in my life you always by my side....

                          Skomentuj


                            nio... wypracowania sobie piszemy....
                            dawno mnie tu nie bylo wiec popisuje sobie...
                            kolki mojego synka to nie kolki...
                            to jakies mega super "kolczuchy"
                            do tego stopnia ze ma bardzo duze problemy z wyproznianiem..
                            dzisiaj bylismy na badaniach w szpitalu ale wynki (morfologia i bilirubina) beda dopiero jutro...
                            jesli wszystko bedzie w porzadku (pani doktor podejrzewa infekcje i przedluzajaca sie zoltaczke...) to zmienimy mleko.. (to bedzie juz trzecie) no ale to co sie teraz dzieje jest jak najbardziej niewporzadku...
                            poiceszam sie jedynie ty ze to minie.. w koncu bedzie dobrze... ktos musi to prawidlowo zdjagnozowac lub wykluczyc co sie da i w ten sposob poznac przyczyne...
                            pocieszam sie ze sa rodzice z wiekszymi niz my problemami.. (troche pomaga)
                            pozdrawiamy cieplutko...
                            "Dziecko jest chodzącym cudem, jedynym, wyjatkowym i niezastąpionym"












                            Skomentuj


                              trzymam kciuki!

                              może bedziemy miały pierwsza grudniową mamusie!!!
                              moja Julia urodziła się 26 grudnia o godzinie 12:20

                              Skomentuj


                                Cześć dziewczyny. Mam już swoją piszczałkę w domu. 4 pojechałam ze skurczami do szpitala, nie były bardzo odczuwalne przezmnie ale na
                                KTG wyszły gigantyczne. Zostawili nas w szpitalu i 5 o 11 15 miałam już maluszka przy sobie. Niestety nie był to poród siłami natury bo maluszkowi podskoczyło tętno z 130 do 200 i pędem na stół ale wszystko skończyło się cudownie, oprócz tego że cały tatuś
                                Bartuś 5.12.2008

                                Skomentuj

                                       
                                Working...
                                X