Odp: buntownik
Denaris, nie jestem pewna, czy to własnie "wina" rozpieszczania. Może zbytnia pobłazliwość trochę sie przyczyniła, ale sądzę, że to przede wszystkim zupełnie normalny moment w rozwoju, kiedy dziecko chce SAMO decydować o sobie i innych. Sprawdza naszą cierpliwość, ciagle chce przesuwać granice, które wyznaczamy. Broi i obserwuje, czy może tym razem ujdzie mu na sucho.
Wszystkie mamy to znają, choć w różnych postaciach. Jedne dzieci sa z natury spokojniejsze, inne mają bardziej zdecydowany charakter. A Twój syn, jak widać, nalezy do tych drugich.
A kompromis (przyklad z wyborem makaronu) i konsekwencja (kara w postaci braku obiecanej zabawki) to najlepsza droga, choć nie mozna oczekiwać cudów, że od razu bedzie lepiej.
Ja u nas zauwazyłam, że łatwiej mi zrobic zakupy tylko z synem, niz razem z mężem. Wtedy dziecko jest bardziej nieznośne. A jak sami jestesmy, nie ma wiekszych problemów. Może dlatego, że wie na ile ja mu pozwolę, a na ile tata da sie namówić.
Denaris, nie jestem pewna, czy to własnie "wina" rozpieszczania. Może zbytnia pobłazliwość trochę sie przyczyniła, ale sądzę, że to przede wszystkim zupełnie normalny moment w rozwoju, kiedy dziecko chce SAMO decydować o sobie i innych. Sprawdza naszą cierpliwość, ciagle chce przesuwać granice, które wyznaczamy. Broi i obserwuje, czy może tym razem ujdzie mu na sucho.
Wszystkie mamy to znają, choć w różnych postaciach. Jedne dzieci sa z natury spokojniejsze, inne mają bardziej zdecydowany charakter. A Twój syn, jak widać, nalezy do tych drugich.
A kompromis (przyklad z wyborem makaronu) i konsekwencja (kara w postaci braku obiecanej zabawki) to najlepsza droga, choć nie mozna oczekiwać cudów, że od razu bedzie lepiej.
Ja u nas zauwazyłam, że łatwiej mi zrobic zakupy tylko z synem, niz razem z mężem. Wtedy dziecko jest bardziej nieznośne. A jak sami jestesmy, nie ma wiekszych problemów. Może dlatego, że wie na ile ja mu pozwolę, a na ile tata da sie namówić.
Skomentuj