Ogłoszenie

Collapse
No announcement yet.

Konkurs „Pracująca mama”. Wygraj 1 z 3 zestawów kosmetyków Golden Rose!

Collapse
Zamknięty wątek
X
X
 
  • Filter
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts

    Zakończony: Konkurs „Pracująca mama”. Wygraj 1 z 3 zestawów kosmetyków Golden Rose!

    Co zrobić, by wziąć udział w konkursie?
    Aby wziąć udział w konkursie "Pracująca mama", należy:
    • mieć konto w systemie mamotoja.pl i adres na terenie Polski*, pod który wyślemy nagrodę.
    • napisz bez jak wygląda twój poranek przed wyjściem do pracy (jak przygotowujesz się do wyjścia) w specjalnie założonej przez redakcję wątku konkursowym na forum.

    Konkurs będzie trwał od 8 sierpnia do 26 sierpnia br. Wyniki konkursu ogłosimy do 31 sierpnia br.
    Laureatami konkursu zostaną 3 osoby, których zgłoszenia zostaną wybrane przez jury.
    Nagrodami w konkursie jest 3 zestawy kosmetyków od marki Golden Rose.
    Zachęcamy do zapoznania się z regulaminem konkursu.
    pozdrawiamy,
    Redakcja MamoToJa.pl
  •    
       

    #2
    Odp: Konkurs „Pracująca mama”. Wygraj 1 z 3 zestawów kosmetyków Golden Rose!

    Mój dzień porównując z innymi pewnie jest dosyć banalny. Pracuję bowiem na miejscu, w swoim mieście, a dokładnie w urzędzie. Typowa "nudna" praca od 8 do 16
    Zawsze śpię do ostatniej możliwej chwili, a później robię wszystko w biegu. Budzę się o 6:30 i szykuję szybko śniadanie dla siebie, męża i córeczki. Są to najczęściej kanapki, gdyż jestem mało kreatywna w międzyczasie kiedy córka i mąż delektują się śniadaniem ja się przebieram, maluję i pakuję rzeczy dla siebie i dla córki. W zależności, na którą godzinę do pracy idzie mąż tak ten dzień jest zaplanowany. Córką opiekuje się moja mama, która mieszka 5min drogi na piechotę od nas Po drodze do pracy odprowadzam Emilkę do babci, chyba, że mąż pracuje od 10, to robi to on. Kiedy córka już zostaje w dobrych rękach i oczywiście zrobi mamie "papa", zakładam słuchawki na uszy, włączam swoją ulubioną muzykę i "biegnę" czym prędzej do pracy. 8 godzin upływa mi dość szybko, więc w drodze powrotnej przejmuję córkę, chyba, że mam coś do załatwienia. Po powrocie do domu jednocześnie gotuję obiad, ogarniam i zajmuję się swoim dzieckiem. I tak każdego dnia - oczywiście czekając z utęsknieniem na piątek i weekend, które mam wolne
    Bardzo lubię moją pracę i mimo, że nie zarabiam "kokosów", to ogromnym plusem jest dla mnie praca na miejscu, gdyż byłoby mi - młodej mamie - ciężko zorganizować więcej czasu na dojazdy. Musiałabym na dojazdy poświęcać czas, który na ten moment mogę poświęcić córce.
    Agnieszka

    Skomentuj


      #3
      Odp: Konkurs „Pracująca mama”. Wygraj 1 z 3 zestawów kosmetyków Golden Rose!

      Budzi mnie warkot wiertarki, co znaczy że mój sąsiad-sadysta dzisiaj z remontem startuje już po piątej - ale ja i tak wstaję z łóżka z uśmiechem na twarzy. Najlepiej jest zacząć dzień aktywnie, więc po chwili już jestem ubrana i wychodzę na zewnątrz pobiegać. Pogoda raczej deszczowa, ale dla mnie to nie problem - łapię za parasol i przeskakując przez kałuże próbuję naładować akumulatory pozytywną energią. Wracam zmachana do domu - teraz czas na szybki prysznic i śniadanie. Oczywiście woda w kranie - tylko zimna, a w lodówce tylko paszte;/ Następnie budzę męża do pracy i córki do szkoły. Dla nich szybkie płatki z mlekiem i drugie śniadanie do szkoły szykujemy razem z mężem. Ruszam do pracy z dobrym humorem

      Skomentuj


        #4
        Odp: Konkurs „Pracująca mama”. Wygraj 1 z 3 zestawów kosmetyków Golden Rose!

        To już? To już 6 i pora wstawać? Ehh dopiero co się położyłam a i jeszcze mała wstawała na cyca kilka razy, niby 16mc a je częściej niż noworodki...Szybka gimnastyka z małą by się obudzić i podkręcić ciśnienie krwi, niby 3 minuty a oczy od razu szybciej się otwierają. Tuz po nas wstaje mąż i budzi starszą córkę, idziemy do kuchni, ja ogarniam śniadanie, owsianki, omlety, kanpaki czy co kto ma ochotę w danym dniu. Dla wszystkich pakuję też drugie śniadanie przygotowane wieczór wcześniej. Wspólnie jemy, ja się maluję i ubieram, mąż ogarnia maluchy w przygotowane przeze mnie dzień wcześniej ubranka. Rozwożę maluchy do placówek a sama szybko jadę do pracy. Łatwo nie jest, ale córeczki są w cudownych miejscach a ja cieszę się z mojej fajnej pracy.

        Skomentuj


          #5
          Odp: Konkurs „Pracująca mama”. Wygraj 1 z 3 zestawów kosmetyków Golden Rose!

          Nie będę oryginalna - poranek przed pracą to szczyt rutyny. Wszystko szybko, szczegółowo według planu. O 5:45 budzi mnie budzik, chociaż często jest też tak, że mój wewnętrzny budzik jest szybszy i otwieram oczy 5 minut przed budzikiem w komórce. Szybko wstaję, nim umysł podsunie mi pomysł,żeby poleżeć jeszcze minutkę. Wiadomo jak to się kończy - budzisz się godzinę później i z przerażeniem stwierdzasz, że właśnie spóźniasz się do pracy. Pierwsze co to nastawiam czajnik, żeby herbata nie była za gorąca i dała się wypić przy śniadaniu. Pewnie wiele osób napisze tu, że pije kawę, ale ja nie lubię jej wcale. Gdy woda się gotuje szybko przemykam do łazienki. Myję twarz, smaruję kremem i idę się ubrać - na razie w domowe ubranie, bo zakładać od razu wyjściowe przy dzieciach to jednak ryzyko. Wlosy związuje w kucyk i wracam do kuchni, gdzie zalewam herbatę, robię śniadanie - kanapki lub płatki z mlekiem - nic innego rano nie przełknę. Jeśli mam szczęście dzieci się nie zbudziły i jem w ciszy 😉 Potem szybko szykuje kakao dla dzieci, nalewam w kubki i idę je budzić. Na ogół na hasło "kakao" szybko otrząsają się ze snu i wychylają swoje kubki jeszcze w łóżku. Pomagam im się ubrać. Myjemy zęby, córce czesze włosy. Przebieram się w wyjściowe ubranie, robię makijaż i pomagam dzieciom ubrać się do wyjścia. Odprowadzam je do przedszkola, po czym sama pędzę do pracy.

          Skomentuj


            #6
            Odp: Konkurs „Pracująca mama”. Wygraj 1 z 3 zestawów kosmetyków Golden Rose!

            OMG.. Nie wiem czy chcecie przeżyć tą nerwówkę ze mną, ale jeśli tak to zapraszam Zaczyna się miło, jak na poniższym zdjęciu, ale nie dajcie się zwieść...

            Pewnie wszystko szłoby lepiej i sprawniej gdybym wcześniej wstawała, ale nie mogę nic poradzić na to, że jestem nocnym markiem, za to poranne wstawanie jest dla mnie niemożliwe do wykonania i wstaję w ostatniej możliwej minucie albo i po. Zaczynam od kawy, niemal tak dużej jak na zdjęciu, tyle, że po pierwszym łyku odstawiam ją na blat zamiast pić niespiesznie i się delektować. System mam taki, że zanim obudzę dzieci, szykuję siebie, bo z nimi trwałoby to jeszcze dłużej. Mam na to jakieś 10 minut, osiągnęłam poziom master Mycie, czesanie, ubranie, makijaż. Ten ostatni nijak się ma do filmików z yt, u mnie to krem-podkład-tusz do rzęs, a gdy na brwiach po hennej ni śladu, wtedy jeszcze kredka na brwi. Czasem, gdy szykuje mi się w pracy jakieś ważne spotkanie, poświęcam te 2-3 minuty więcej na nałożenie delikatnego cienia.
            Potem lecąc do kuchni by córce przygotować śniadanie do klubiku już wołam dzieci żeby się zaczęły budzić, bo wiem, że u nich też to trochę trwa (mają to po mamie). I tu poranki dzielą się na 2 części: te mniej udane i bardziej udane, a wszystko zależy od mojej niespełna 3-latki, od tego w jakim humorze się obudzi. Gdy jest dobrze, wstaje wyspana, ubieramy się w miarę bezboleśnie, w tym czasie synek sam zakłada to, co mu naszykowałam i razem z dwójką idziemy myć zęby.
            Gdy zaś obudzi się zła, niewyspana, wtedy potrafi być naprawdę źle... Bywało i tak, że uciekała po całym domu goła, bo ona nie chce się ubrać i już. Nie i kropka. Siłą zdziałam awanturę i ryk na pół godziny, na łagodną perswazję i rozmowę nie ma czasu. Więc zostawiam ją sobie, pakuję rzeczy do auta, pomagam synkowi, nasypuję jedzenie kotom i czekam... Serio, zwariować można, bo czas leci, zaraz się spóźnimy wszędzie, stoimy z synkiem gotowi, a ta nie i już.
            Na szczęście jednak takie hardcorowe poranki są już coraz rzadsze, mam nadzieję, że z racji wieku zaraz bunt 2-latka się skończy. Pozostawcie mi tą nadzieję, proszę
            Po tym wszystkim wsiadamy do auta by dzieci porozwozić. Nie muszę dodawać, że za każdym razem w tym chaosie czegoś zapominam zabrać? A to telefonu, a to jogurtu czy owoców do własnego śniadania, a to notatek do pracy? I wiecie co? Mimo, że jestem doskonała w organizacji, wszystko mam pozapisywane, pospisywane w punktach, na listach itd, to już przyzwyczaiłam się, że w czasie poranków z dwójką dzieci, nic nie da się do końca zaplanować, naszykować i zrealizować

            Skomentuj


              #7
              Odp: Konkurs „Pracująca mama”. Wygraj 1 z 3 zestawów kosmetyków Golden Rose!

              [ATTACH]22081[/ATTACH]

              Skomentuj

              •    
                   

                #8
                Odp: Konkurs „Pracująca mama”. Wygraj 1 z 3 zestawów kosmetyków Golden Rose!

                Już z samego rana
                Trochę rozespana
                Pod prysznic wskakuję
                I od razu lepiej się czuję
                Włosy myję każdego ranka,
                bo myjąc wieczorem, stworzyłabym baranka.
                Codziennie godzinę wcześniej wstać muszę,
                myję, układam, czeszę, suszę...
                Makijaż porządny robię
                By poprawić humor sobie
                Bo gdy kwitnąco wyglądam
                Zdobędę to czego pożądam
                Śniadanie pyszne i zdrowe
                Energię dać mi gotowe
                A najważniejszy optymizm w duszy
                Uśmiech na twarzy, do góry uszy.

                Skomentuj


                  #9
                  Odp: Konkurs „Pracująca mama”. Wygraj 1 z 3 zestawów kosmetyków Golden Rose!

                  Bardzo chciałabym celebrować każdy poranek i w ogóle mieć na to czas. Od momentu ukończenia studiów pracuję cały czas na etacie i w zależności od tego, w jakiej firmie byłam zatrudniona i jak daleko miałam z domu do biura, mój dzień zaczynał się o różnych porach i moje poranne rytuały wyglądały trochę inaczej. Na chwilę obecną, aby nie spóźnić się do pracy, z mieszkania wychodzę o 8.30 (lub nie…wtedy się spóźniam). Niby nie jest to wcześnie, ale jakoś nie zostaje mi zbyt wiele czasu na to, aby początek dnia wyglądał tak, jakbym sobie tego naprawdę życzyła.

                  Moje poranki bywają produktywne, bywają też tragiczne, kiedy nie mogę się ogarnąć. Ponieważ jakoś tak się składa, że wszystko idzie ciągiem przyczynowo-skutkowym, to, w jaki sposób zaczęłam dzień, przekłada się na to, jak sprawy się mają do wieczora. Pozostałe godziny dnia bywają w związku z tym równie wydajne albo tak samo nieefektywne. Jest jednak kilka rzeczy, bez których poranków wyobrazić sobie nie mogę. Są też takie, które pojawiają się raz na jakiś czas, a które na stałe chciałabym wprowadzić w życie albo… których bym się chętnie pozbyła, bo uczepiły się mnie jak rzep psiego ogona i tylko rujnują „idealny” plan dnia. Poniżej więc cała prawda i tylko prawda jak to z porannym rytuałem u mnie wygląda.

                  Pobudka
                  Najczęściej wygląda u mnie to tak: budzik dzwoni o 6.30 i do 7.00, najczęściej 7.30 włączam w telefonie drzemkę, która co 10 minut przypomina mi, że warto by wstać. Mój niechlubny rekord to 1.5 godziny wybudzania się i zasypiania co kilkanaście minut. I nie pomaga położenie telefonu daleko od łóżka, bo i tak jestem w stanie wstać, przestawić alarm i iść z telefonem dalej spać. Gdybym była mądrzejsza, mogłabym przecież nastawić budzenie na 7.30 i byłoby po kłopocie, ale z uporem maniaka wierzę, że tym razem swój dzień rozpocznę „normalnie”. Poza tym obawiam się, że nawyk uruchamiania drzemki po prostu wszedł mi w krew i budząc się godzinę później i tak przynajmniej raz złapałabym za telefon i nastawiła budzenie za 10 minut. Aby było ciekawie dodam tylko, że jestem bardziej skowronkiem niż sową i bardzo lubię wcześnie wstawać. W weekendy na przykład nie mam z tym żadnego problemu, normą jest, że wstaję o 7.00 rano i z marszu podnoszę się z łóżka. Kłopotem zawsze są pozostałe dni tygodnia. Moja podświadomość wytwarza chyba swego rodzaju reakcję obronną i stara się mnie uchronić przed wyjściem do biura, co ostatnimi czasy (już od kilkunastu miesięcy) przychodzi mi bardzo, bardzo trudno. Tak więc zdaję sobie sprawę, że kwestia szarpanej pobudki ma związek z obecną pracą i dopóki czegoś nie zmienię w tej kwestii, moje poranki będą wyglądały bardzo podobnie.

                  poranne rytuały

                  Nie wyobrażam sobie, aby dnia nie zacząć od dawki motywacji, która pomoże mi pozytywnie nastroić się na najbliższe godziny. Dzienniczek Uzupełniam go zaraz po przebudzeniu, po to, aby zanim dzień rozpocznie się na dobre, ukierunkować myśli na coś, co standardowo wywołuje uśmiech na twarzy i sprawia, że z samego rana nie atakują mnie stresy dnia codziennego i sprawy, które zazwyczaj w ciągu dnia i wieczorem nie dają mi spokoju. Dziennik prowadzę już od kilkunastu miesięcy (z przerwami) i był to jeden z lepszych i bardziej wartościowych nawyków, który wprowadziłam do swojego życia. Wciąż muszę popracować nad systematycznością wpisów, ale odkąd go uzupełniam, widzę ogromną poprawę mojego samopoczucia, mam lepszy, bardziej pozytywny stosunek do rzeczywistości. Ponieważ poświęciłam mu osobny wpis, tutaj nie będę już opisywała szczegółów i po więcej informacji odsyłam cię do artykułu „jak zmienić swoje życie”.

                  poranne rytuały

                  Woda
                  Wypicie pół litra ciepłej wody z cytryną i imbirem stało się moim „must”. Choćby nie wiem jak kuchnia była zawalona garami i nie chciało mi się do niej zaglądać, wodę muszę wypić. Powszechnie wiadomo, że woda z cytryną oczyszcza nas z toksyn, przyspiesza trawienie oraz dodaje energii, co zawsze mi bywa potrzebne. Tych kilkanaście minut, kiedy delektuję się jej smakiem, to też czas, gdy pozwalam ciału i głowie na spokojnie się dobudzić. Robię wówczas coś dla siebie, czytam książkę, przeglądam filmiki motywacyjne nie wychodzę z domu bez makijażu lubię się malować, zakrywać niedoskonałości cery i podkreślać urodę

                  Skomentuj


                    #10
                    Odp: Konkurs „Pracująca mama”. Wygraj 1 z 3 zestawów kosmetyków Golden Rose!

                    nigdy nie nastawiam budzika, mam dwoje dzieci 9letnich i maluszka który ma 1,5 roku. On budzi cała rodzinkę...
                    wstaje dzień w dzień ( nawet weekendy) 5:30. Do pracy ma mna 8:00 więc daje radę.
                    Wstaję ubieram syna, karmię go. Po karmieniu budze starsze dzieci które same się już myj i ubierają w międzyczasie przygotowuje im śniadanie i budzę męża który szybko bierze prysznic wypija ze mną kawę i jedzie odwieżć córki do szkoły, ja w ten czas włącząm dla syna 5 minutową bajkę w ten czas muję zęby wstawiam naczynia do zmywarki i wychdzę z synem do auta, wiozę go do opieukni. Zawsze jadę tą samą trasą. W trakcjie przejeżdżam przez 3 skrzyżowania ze światłami, czekam tam długo. Na 1 światłach maluje oko eyelainerem, na drugich maskarą a na 3 nakładam szminkę. Zaprowadzam synka do opiekunki i prosto do pracy gdzie zawsze jestem o 7:59.
                    Punkt 8: 00 zaczynam pracę.... i tak od poniedziałku do piątku

                    Skomentuj

                    •    
                         

                      #11
                      Odp: Konkurs „Pracująca mama”. Wygraj 1 z 3 zestawów kosmetyków Golden Rose!

                      Chciałoby się powiedzieć "dzień jak co dzień", ale odkąd jestem mamą diametralnie zmieniło się moje podejście do życia.
                      Skończyło się przestawianie zegarka jeszcze o pięć minut, bo mój budzik nie ma funkcji drzemki. "Dzwoni", a ja wstaję na równe nogi i zaczynam prawdziwy tor przeszkód
                      Zaczynamy od szybkiego, ale pożywnego śniadania. Zazwyczaj zajadamy się płatkami z mlekiem. Później ukradkiem, kiedy maluch bawi się w łóżeczku ja wskakuję pod prysznic. Jak w zegarku - równo 3 minuty łącznie z balsamowaniem. Myjemy razem zęby, później mam całe 5 minut na wykonanie makijażu, a następnie fryzury przypominającej najczęściej nieidealnego koczka.
                      Przychodzi opiekunka, a ja dając w biegu "buziaczka" wychodzę do pracy.
                      Mój czas operacyjny to 30 minut.
                      Ci bez dzieci pytają "jak to jest możliwe?"
                      Ano jest.
                      Kiedyś godzinę spędzałam przed lustrem zanim wyszłam do pracy, starannie wykonywałam makijaż, szybki prysznic był kąpielą. Dzięki maluchowi nauczyłam się skracać ten czas do minimum.
                      Dziecko uczy wielu rzeczy.
                      A najbardziej poszanowania czasu


                      Skomentuj


                        #12
                        Odp: Konkurs „Pracująca mama”. Wygraj 1 z 3 zestawów kosmetyków Golden Rose!

                        Przy 5 urwisów mój dzień zaczyna się o 5 rano, kiedy muszę przygotować śniadanie, pożywne kanapki do szkoły i ubranie dla każdego. Pobudka, to czas od Iwana do Pogana, bo nie wszyscy lubią wstawać. 2 synków wstaje bez problemu, bez zegarka, ale reszta z dużą trudnością, ale kiedy poranne rytuały mamy ogarnięte wszystko leci jak z płatka, jeśli po drodze nie pojawią się drobne komplikacje typu: urwana sznurówka, zagubiony but, czy bunt przed drzwiami do przedszkola Kiedy dzieciątka są wyprawione, mogę pomyśleć o sobie i o całym dniu. Siadam w niebieskim pokoju, który dodaje mi energii z dużym kubkiem kawy i na spokojnie planuję swoją pracę trwającą aż po głęboką noc

                        Skomentuj


                          #13
                          Odp: Konkurs „Pracująca mama”. Wygraj 1 z 3 zestawów kosmetyków Golden Rose!

                          Przebywam obecnie na urlopie macierzyńskim, ale postanowiłam wziąć udział w konkursie, bowiem byłam ostatnio na 2-tygodniowym zastępstwie, i to dopiero był...urlop !
                          Wstawałam przed dziećmi...kochanymi, słodkimi, ale jednak absorbującymi. Niespełna roczny synek domaga się bowiem rano mleka, a trzyletnia córeczka...czułości i bliskości mamy.
                          Skoro jednak jeszcze smacznie śpią, ja zmykam do łazienki... myję zęby, sama, w ciszy, nie będąc wreszcie pochlapana przez roześmianą trzylatkę.
                          Następnie maluję się...niespiesznie, przemyślanie, nie musząc "pożyczać" pudru czy kredki mojej malutkiej modnisi...
                          Kolejny krok to kawa. Nastawiam ekspres, trwożliwie nasłuchując, czy jego dźwięk nie obudził maluszka. Cisza. Piję ją więc. Nie piję. Delektuję się ! Ciepłą, świeżą kawą...jak ona smakuuuje !
                          A potem niespiesznie wychodzę. W wysokich szpilkach, które nie złamią się podczas gonitwy za dzieckiem. W białej bluzce, która nie jest umorusana owocami czy owsianką.

                          I wiecie co jest najlepsze ? Za progiem już tęsknię za tym całym niepowtarzalnym bałaganem !

                          Skomentuj


                            #14
                            Odp: Konkurs „Pracująca mama”. Wygraj 1 z 3 zestawów kosmetyków Golden Rose!

                            Uprawiam codziennie poranny pięciobój: najpierw siłowanie się z psem o kołdrę, artystyczny taniec, żeby trafić w nogawki spodni, bieg z przeszkodami do łazienki zanim Małż ją zajmie, robienie śniadanka dla wszystkich stylem dowolnym na czas i rzuty za 3 punkty bułkami do torby mojej i Małża. Potem jest szybki maraton dzidziusiowania: cycuchy, przytulasy i zabawianie, zanim przyjdzie do nas babcia na swój ultramarton dzidziusiowania

                            Skomentuj


                              #15
                              Odp: Konkurs „Pracująca mama”. Wygraj 1 z 3 zestawów kosmetyków Golden Rose!

                              Dzwoni budzik - powoli wstaję, budzę męża by pilnował, żeby Mała nie spadła z łóżka. Wychodzę do łazienki. Myję twarz, zęby, robię, zakładam soczewki i zaczynam prostować włosy. O nie! słychać krzyk z pokoju. Odkładam prostownicę i z połową wyprostowanych włosów wracam do pokoju. Karmię Małą. Mija jakieś pół godz aż w końcu Ona zasypia. Wracam do łazienki, kończę prostowanie, wklepuję w twarz krem i nakładam podkład (w razie jakbym nie zdążyła zrobić pełnego makijażu, bo córka się obudzi to przynajmniej nie wychodzę do pracy całkowicie bez). Ubieram się i idę do kuchni zrobić mężowi kawę a sobie kanapki do pracy. Gdy kawa już stygnie, a kanapki leżą zapakowane w torebce kończę makijaż. Maluję oczy cieniem, tuszuję rzęsy, nakładam puder i maluję usta. Cicho wymykam się z domu by nie obudzić śpiącej jeszcze córki.

                              Skomentuj

                                     
                              Working...
                              X