* Przeszłość:
Ja i dziecko ?! To jakaś abstrakcja, sytuacja odległa jak stąd do Australii, coś niebywale niemożliwego... Że niby ja - mamą ? Uczucia macierzyńskie ? No co Wy...
* URODZIŁAM JULKĘ
* Teraźniejszość:
Zmieniło się, absolutnie, wszystko. Poczynając od moich myśli, poglądów na temat tzw. miłości macierzyńskiej, przez priorytety życiowe, na jadłospisie codziennym kończąc.
To moja córa Jula spowodowała, iż uwierzyłam w czystą i bezgraniczną miłość do ukochanego dziecka. Bowiem tylko mama wie, jak potężne są pokłady tej właśnie miłości. Krótko mówiąc - są nieskończone.
Wiadomo, że z pokładami cierpliwości wobec poczynań naszej niesfornej dziatwy bywa nieco inaczej. No ale takie uroki macierzyństwa
Często/gęsto na mojej twarzy rozkwita uśmiech dookoła głowy, kiedy słyszę, co Jula ma na myśli:
Jula puściła głośnego bączka (i, bynajmniej, nie chodzi tu o zabawkę). Mówię do córci:
- Mysiu, co się mówi ?
A córcia na to głośno i wyraźnie:
- Dzię-ku-ję !
Albo inaczej:
- Mamusiu, włóż mnie do torby, to poskaczemy jak kangurki.
Na to ja, prawie wybuchając śmiechem:
- Córciu, ale ja nie mam torby. My nie jesteśmy kangurami.
Julka nie rezygnuje:
- No to włóż mnie do brzuszka.
- Julciu, ale w brzuszku byłaś kilka lat temu, gdy byłaś maleńkim dzidziusiem.
Julka, z delikatnym oburzeniem:
- To ja byłam bobasem ?! Mamo, no nie żartuj sobie.
W tym momencie posłałam Julce szeroki uśmiech, bowiem słów mi zabrakło.
Nie zawsze jest 'różowo' - nawet najspokojniejsza mama ma gorszy dzień. W końcu nie jesteśmy robotami, które można zaprogramować każdego dnia od nowa Jednak wszystkie negatywne emocje znikają, kiedy moja JulkaGulka podchodzi do mnie i z całych sił obejmuje mówiąc: 'Mamuniu, kocham Cię'.
To niesamowite uczucie, kiedy kochasz tego małego Bąbelka całą sobą. I mogę go doświadczać codziennie właśnie dzięki Julci
* Summa summarum:
Macierzyństwo ? Jak najbardziej - jestem 'za' i polecam.
Ja i dziecko ?! To jakaś abstrakcja, sytuacja odległa jak stąd do Australii, coś niebywale niemożliwego... Że niby ja - mamą ? Uczucia macierzyńskie ? No co Wy...
* URODZIŁAM JULKĘ
* Teraźniejszość:
Zmieniło się, absolutnie, wszystko. Poczynając od moich myśli, poglądów na temat tzw. miłości macierzyńskiej, przez priorytety życiowe, na jadłospisie codziennym kończąc.
To moja córa Jula spowodowała, iż uwierzyłam w czystą i bezgraniczną miłość do ukochanego dziecka. Bowiem tylko mama wie, jak potężne są pokłady tej właśnie miłości. Krótko mówiąc - są nieskończone.
Wiadomo, że z pokładami cierpliwości wobec poczynań naszej niesfornej dziatwy bywa nieco inaczej. No ale takie uroki macierzyństwa
Często/gęsto na mojej twarzy rozkwita uśmiech dookoła głowy, kiedy słyszę, co Jula ma na myśli:
Jula puściła głośnego bączka (i, bynajmniej, nie chodzi tu o zabawkę). Mówię do córci:
- Mysiu, co się mówi ?
A córcia na to głośno i wyraźnie:
- Dzię-ku-ję !
Albo inaczej:
- Mamusiu, włóż mnie do torby, to poskaczemy jak kangurki.
Na to ja, prawie wybuchając śmiechem:
- Córciu, ale ja nie mam torby. My nie jesteśmy kangurami.
Julka nie rezygnuje:
- No to włóż mnie do brzuszka.
- Julciu, ale w brzuszku byłaś kilka lat temu, gdy byłaś maleńkim dzidziusiem.
Julka, z delikatnym oburzeniem:
- To ja byłam bobasem ?! Mamo, no nie żartuj sobie.
W tym momencie posłałam Julce szeroki uśmiech, bowiem słów mi zabrakło.
Nie zawsze jest 'różowo' - nawet najspokojniejsza mama ma gorszy dzień. W końcu nie jesteśmy robotami, które można zaprogramować każdego dnia od nowa Jednak wszystkie negatywne emocje znikają, kiedy moja JulkaGulka podchodzi do mnie i z całych sił obejmuje mówiąc: 'Mamuniu, kocham Cię'.
To niesamowite uczucie, kiedy kochasz tego małego Bąbelka całą sobą. I mogę go doświadczać codziennie właśnie dzięki Julci
* Summa summarum:
Macierzyństwo ? Jak najbardziej - jestem 'za' i polecam.