Ogłoszenie

Collapse
No announcement yet.

Marzec-kwiecień 2011

Collapse
X
 
  • Filter
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts

    Odp: Marzec-kwiecień 2011

    Nareszcie ktoś się odezwał

    oj Scaarlett współczuję tego kataru. Jak nieraz Lile trzymał tydzień to modliłam się o to żeby się już skończył Bartuś też umordowany na maksa...

    Ja właśnie dostałam smska od cioci, że mamy 14 ząbków. Wyszła kolejna trójka jeszcze dwie i chwila oddechu.

    U mnie Lilka chce jeść wsio sama. I powiem wam, że coraz lepiej jej to idzie. Moja teściowa to nadziwić się nie mogła wczoraj jak Lilka obiad z nami jadła. Miała swoją miseczkę i sztućce. Sama byłam pełna podziwu jak ona operuje łyżeczką czy widelcem.

    Piękna pogoda za oknem, a ja tu ślęczę. ech..



    Skomentuj

    •    
         

      Odp: Marzec-kwiecień 2011

      Hej dziewczyny, zaglądam i ja, dawno nic nie pisałam, ale przyznam Wam się szczerze, że jak naszego wątku nie ma na pierwszej stronie, to nawet nie umiem go znaleźć, a jakoś wnikliwiej nigdy nie mam czasu szukać...

      Scaarlett, współczuje chorób, ależ tego Bartusia musi taki nachalny katar wymęczyć Dużo zdrówka dla niego. Ty też się trzymaj ciepło, na pewno jest Wam ciężko tak się zmagać z tym wszystkim, mam nadzieję że juz w krótce młody wychoruje co musi i nabierze super odporności. To też pewnie wina tej aury, bo pogoda jest tak chwiejna ostatnio ze takie są efekty, najwięcej się choruje właśnie jak jest raz ciepło, raz zimno i wietrznie itp... Masz racje, oby do wiosny!

      ulcia, gratulacje dla Lilianki że tak pięknie operuje już sztućcami i gratki z powodu kolejnych ząbków. U Dominika też walczą trójki górne o przebicie, właściwie z lewej strony widać już kawałek ząbka. Co do dolnych to jeszcze pewnie trochę to potrwa.
      A jak Ci się pracuje? Dołączam również do życzeń szybkiego zafasolkowania, kiedy już podejmiecie decyzję o rodzeństwie dla Lilki. Fajnie że córa Wam tak do dzieci lgnie.
      My z Dominikiem mamy mały problem bo on nie wiem czemu ale wykazuje cechy dominanta w kontaktach z rówieśnikami, do tego jest agresorem. Na zajęciach adaptacyjno kreatywnych na które chodzimy zawsze musi byc w centrum uwagi, do tego potrafi uderzyć inne dzieci lub pociągnąć za włosy. Czasem się wstydze za niego, ale nie można mu w żaden sposób wytłumaczyć że tak nie wolno. Jeszcze najskuteczniejsze jest po prostu odwrócenie jego uwagi, mam nadzieję że zanim pójdzie do przedszkola to się wyciszy trochę i uspokoi. A co do p-la to wstępnie planujemy puścić go już w przyszłym roku. Po pierwsze jako rodzeństwo Viki łatwiej się dostanie, a ja wtedy będę mogła pomyśleć o powrocie do pracy. Ew zapiszę go tylko na kilka godzin (4-5) i zyskam trochę oddechu i czasu tylko dla siebie co też jest kuszące. Warunek jest tylko taki że młody musi być odpieluchowany, ale myślę że to się spokojnie powinno udać. O resztę się nie martwię bo mam w domu małego mądrale, spokojnie mogę się pochwalić że Domi to mój ogromny powód do dumy Jak na swój wiek wspaniale się rozwija i wciąż nas zaskakuje swoją elokwencją i umiejętnościami. Rozumie wszystko i bardzo BARDZO dużo mówi (wielkokrotnie więcej niż jego siostra w tym wieku pomimo że jest chłopcem) Nazywa sporo sprzętów, zwierząt, części ciała, praktycznie każdego dnia pojawia się nowe słowo lub więcej. Chętnie też powtarza po nas, choć nie zawsze zapamiętuje, ale gdy mu się powie: to jest balon to mówi: bajon, to kasztan, to mówi: kajtan itp Ma bardzo łatwą mowę, moja mama twierdzi że to dzięki temu że nie był smoczkowy. Fizycznie też się super rozwija, jest duży i wagę też ma solidną, ost ważył 13kg. W ogóle nam nie choruje, ale odpukać! Czasem jakiś przelotyn katarek i to wszystko. Je chętnie i sporo, choć nie przepada za nowościami, ale w większości przypadków daje się przekonać. Ostatnio pierwszy raz dostał penne z krewetkami i choć jest smakoszem makaronu to tym razem kluski zostały na talerzu, ale krewetki wyjadł Namiętnie pije syrop z cebuli z miodem, cytryną i czosnkiem. Tym zaskakuje wszystkich bo sam się o niego upomina, wypija łyżeczkę i nawet się nie skrzywi do tego wcale go nie popija. Taki z niego mężczyzna No to się pochwaliłam
      Na koniec pytanie. Byłyście już ze swoimi maluchami u dentysty? My podjeliśmy próbe takiej wizyty ale się nie udała. Dominik dostał dosłownie szczękościsku, nie dał absolutnie się przekonać do otwarcia buzi, płakał, wyrywał się pani stomatolog, nie dał się skusić niczym. A dodam że chodzimy do świetnego gabinetu "stomatologia bez przemocy i fantastycznej dentystki, którą Viktoria uwielbia. Dlatego zaczełam się martwić... Co zabawne w domu Domiś super szeroko otwiera buzie, sam chętnie myje zęby (ja potem poprawiam) i nie ma żadnych obiekcji na tym tle..

      Sorry że tak chaotycznie, ale akurat mały gnom wstał z drzemki i mnie kilkakrotnie odrywał. pozdrawiamy
      Last edited by Lullaby; 19-10-2012, 14:52.


      Skomentuj


        Odp: Marzec-kwiecień 2011

        Cześć
        Aura zimowa, brrrr....


        My od niedzieli walczymy z katarem. Dziś już lepiej ale wczoraj wyskoczyła Lilce gorączka. Po drzemce miała 39. Dziś też ma coś ciepławą główkę ale już nie tak bardzo, 37,2. Katar dziś jak klej normalnie, przytyka ale nie tak bardzo jak wczoraj na przykład. Ja sama od wczoraj jestem na chorobowym do poniedziałku bo znów spuchłam, tym razem mam antybiotyk.

        Jutro mam urodziny więc korzystam z okazji, że Lilka śpi i pichcę ciasta. Mniam.

        A oprócz tego wszystko się pomału kręci. Byleby do wiosny



        Skomentuj


          Odp: Marzec-kwiecień 2011

          hej laseczki!

          lulla ale fajno, że tak dobrze się wam Dominik rozwija i robi takie postępy Każdy rodzic jest dumny z takiego smyka.
          Co do jego agresywności, to myślę, że mu przejdzie.
          Piotruś też kiedy poszedł do przedszkola w wieku 3 lat miał taki okres. Minęło.
          Wyrósł, dojrzał
          Bartuś jest ogólnie bardzo spokojnym i grzecznym dzieckiem. Jak się czymś zacznie bawić, to jak myszka, nie ma dziecka Do tego jest taką moją przylepką. Uwielbia na mnie wisieć, nastawiać się do tulenia głaskania, oj łasy jest na pieszczochy bardzo.
          uluś współczuję kataru aaaaa
          na słowo katar mam ciarki na plecach Nam ta infekcja i katary zakończyły się po Biseptolu, ale co się z nim namordowaliśmy to nasze
          Od razu mam inne dziecko w domu, wróciło piękne spanie, jedzenie, a i ja trochę odpoczęłam, po tych sensacjach achhh teraz mam życie jak w Madrycie

          Piotruś 13.08 2007r. 2820g i 53cm

          Bartuś 14.03 2011r. 3410g i 56cm




          Bez moich dzieci dom pewnie byłby czysty, portfel pełny.. tylko, że moje serce byłoby puste

          Skomentuj


            Odp: Marzec-kwiecień 2011

            Hej

            Wkońcu wczoraj wieczorem pojechaliśmy do lekarza z Lilą, bo to już 3 dzień gorączki. Osłuchowo i gardło bez zmian. Lekarka dała skierowanie na badanie moczu bo powiedziała że narazie nie ma co leczyć. To co dawałam, mam dawać czyli Lipomal, Nasivin, Mucofluid i Nurofen jak będzie temperatura. Od nocki młoda nie ma już temperatury, utrzymuje się między 37-37,2. Acha i ząbkowe kupki wróciły jak tylko gorączka spadła
            Wczoraj lekarka wypatrzyła nowego ząbka. Także mamy już 15 Jeszcze jeden i może chwila wytchnienia.

            Ja dziś spuchłam jeszcze bardziej, wieczorem mam dentystę. Chyba się skicham ze strachu...

            Dziś mam urodziny więc zapraszam wszystkie na ciasto czekoladowe i karpatkę, Mniam



            Skomentuj


              Odp: Marzec-kwiecień 2011

              ulcia sto lat sto lat!
              a wypieki fantastyczne, chętnie wpadnę

              dentysty się nie bój, będzie ulga dasz radę

              Piotruś 13.08 2007r. 2820g i 53cm

              Bartuś 14.03 2011r. 3410g i 56cm




              Bez moich dzieci dom pewnie byłby czysty, portfel pełny.. tylko, że moje serce byłoby puste

              Skomentuj


                Odp: Marzec-kwiecień 2011

                Dentystę przeżyłam, huraaa!!!
                Ale i tak muszę zrobić prześwietlenie, prawdopodobnie kanał jest źle wypełniony i trzeba będzie jeszcze raz wiercić. Jak narazie najważniejsze że ząb nie boli a opuchlizna zeszła

                Lila dziś coś wyraźnie lepsza, nie zapeszając. Prędzej się sama pobawi i temperatury nie ma. Robiliśmy w sobotę ten mocz i ok. Nadal więc nie wiemy od czego gorączkowała. Zaczęła też lepiej jeść. W nocy za to przebudza się z płaczem i nie może potem zasnąć. Nie mam pojęcia od czego, katar już ją nie zatyka, gorączki też nie ma. Podejrzewam że brzusio ją coś boli, tylko też zmian w diecie nie miała. No nic, pożyjemy zobaczymy.

                U nas pada śnieg od wczoraj, ale mrozu nie ma. Dziś wybieram się do Galerii po kurtkę dla młodej i jakieś zakupy. Jutro do pracy... Ale tylko do środy, bo w czwartek wszystkich świętych, w piątek znów powrót. Taki tydzień rozbity.

                Zastanawiam się gdzie jest jawmagna, douceur, lulla ?



                Skomentuj

                •    
                     

                  Odp: Marzec-kwiecień 2011

                  witajcie

                  Dawno nie zaglądałam bo nie miałam czasu dziś na chwilkę weszłam poczytać co tam u was.
                  Filipek waży 10,7 kg i ma 82 cm ale wydaje się dużo większy ubrania na 92 mu już nakładam nadal chudy jak przecinak. Zębów ma już 16 od grudnia cały czas się ślini i cały czas ząbkuje (oszaleć od tego można, ostatnio non stop gorączkuje i zębowe kupki robi). Od 2 tygodni zaczął chodzić jeszcze bardzo nie pewnie i potyka się prawie o wszystko ale zafascynowała go nowa pozycja na tyle, że chodzi coraz częściej.
                  Ja nadal w domu z nim jestem dostaliśmy świadczenie pielęgnacyjne dla niego do lipca 2014 tym razem bez problemów więc do pracy na razie nie idę poza tym nawet za bardzo nie mam gdzie wracać u nas z pracą tragedia.
                  Gratulacje dla wszystkich maluchów, że się tak pięknie rozwijają. Filipek cały czas mówi po swojemu ale zaczyna coraz częściej używać słów. Na zajęciach go ciągle chwalą jak on wszystko szybko łapie i bardzo lubi pracować. jego ulubione zabawki to książeczki i samochody(moje i męża zainteresowania). Szczepienia mamy prawie wszystkie zaliczone my mamy jeszcze zaległe tylko dodatkowe, poza tym na ospę chcę go zaszczepić bo nawet jeśli ją złapie to ponoć lżej się ją przechodzi przy szczepieniu. Nadal są wojny z kupkami jak się tylko zbliża jest płacz i wstrzymywanie żadne środki już nie działają a skoro nie działają to przerzuciliśmy się na siemię lniane, które daje taki sam efekt jak te środki tylko jest mnie szkodliwe.
                  Ulcia gratuluję pracy i współczuję przejść ze szwagrem ja mam ciągle p[przejścia z mężem, ale nie będę was zamęczać swoimi problemami w konsekwencji zaczęłam chodzić do psychologa co daje efekt taki, ze mam się przed kim wygadać ale czy pomaga to nie wiem ciężko mi się z domu wyrwać żeby iść na spotkanie a przy rehabilitacji Filipa 2 razy w tygodniu dodatkowy dzień, na wyjście, który trzeba jakoś zorganizować to spory problem.

                  Nie wiem co więcej napisać w marcu jedziemy do Katowic na konsultację czy już można Filipowi soczewki wszczepiać.

                  Pozdrawiam i ściskam a jak znajdę więcej czasu to jakieś zdjęcia małego wrzucę

                  Skomentuj


                    Odp: Marzec-kwiecień 2011

                    Magda, jak milo Cię przeczytać Kurde, wieki cię nie było.

                    Ja już dziś posprzątała, ziemniaczki się gotują a potem wyruszam na poszukiwanie butów dla siebie.
                    Dziś u nas dość ładnie, choć wietrznie. W czwartek trochę wymarzliśmy na cmentarzu.

                    Lilka ostatnio śpi na drzemkach po 40min i wstaje wyspana. Jak w czwartek pospała 2 godziny to potem nie dało się z nią zgadać i w drodze powrotnej usnęła.
                    Od czasu gdy ogląda Barbie i akademia księżniczek (codziennie teraz to u nas króluje) to tylko w sukienkach chodzi i moich butach na obcasie. Rano jak wstaje to coraz to nowsze sukienki wyciąga. No i muszę jej ubierać te sukienki bo tak to jest takiiiii krzyk, że szok.

                    No, to tyle. Nic ciekawszego u nas ostatnio się nie dzieje. Może to i dobrze?



                    Skomentuj


                      Odp: Marzec-kwiecień 2011

                      Hej dziewczyny,

                      zastanawiam się już nad prezentem na mikołaja dla mojej Gwiazdy A wy już coś wymyśliłyście? U mnie narazie brak pomysłów. Może jakąś lalę interaktywną jej kupić, bo ostatnio w sklepie się jej taka podobała. Robiła a psik i mówiła po polsku. Wczoraj byłam z nią u cioci i kuzyn ma taki grająco - świecący jeździk który też się jej bardzo podobał. Hm, nie mam pomysłu.



                      Skomentuj

                      •    
                           

                        Odp: Marzec-kwiecień 2011

                        Cześć.

                        Wczoraj się dowiedziałam, że moj teść ma czerniaka zlośliwego w oku. Wczoraj pojechał na klinike do Krakowa bo lekarka chciała się z nim pilnie spotkać w sprawie wyników badań. No i już go tam zostawili. Dziś ma mieć badania szczegółowe, rezonans. Chcą zobaczyć, czy nie ma gdzieś przerzutów. Jutro będzie miał operacje usunięcia oka. Jest szansa, że tylko oko jest zajęte ale przy złośliwych nowotworach tak raczej nie jest...
                        A zaczęło się to wszystko w tym czasie jak Lilka się urodziła, pamiętam że jeszcze byłam w szpitalu jak teść pierwszy raz pojechał z tym okiem do lekarza. Zrobiła mu się taka czarna kropka w oku, która zaczęła się powiększać przez co gorzej widział. ponoć we wakacje jak jechał traktorem przez las to gałąź mu w oko strzeliła. Łzawiło mu dość długo i tyle. A jak to starszy człowiek niezbyt do lekarza chciał z tym iść. Wtedy, w tym marcu porobili mu te badania i wogóle i kazali zrobić markery nowotworowe. Wtedy wyszły nawet ok. W zeszłym tygodniu znów robił powtórzenie ich, bo ta czarna plamka zajęła już prawie całe oko. Chyba te markery zaczynają się od 14 czy jakoś tak a teść miał 274... Także odrazu lekarka kazała mu przyjechać. Mój em załamany, wczoraj jak się dowiedział to płakał, co mu się nie zdarza. Ostatnio jak Lila się urodziła. Różnie się nam układało z nim, też em nie miał łatwego dzieciństwa przez niego ale tata to tata. Dziś poszedł struty do tej pracy, mi też nie łatwo siedzieć na tyłku... Może jutro po tej operacji będzie coś więcej wiadomo... Ech...



                        Skomentuj


                          Odp: Marzec-kwiecień 2011

                          Uleńko ja tylko tak w biegu kochana, trzymajcie się jakoś Współczuję Wam z całego serca, aż się serce kraje ale trzeba być dobrej myśli. Mam nadzieję, że będzie dobrze..
                          Pisz na bieżąco.
                          Jestem z wami
                          Ściskam

                          Piotruś 13.08 2007r. 2820g i 53cm

                          Bartuś 14.03 2011r. 3410g i 56cm




                          Bez moich dzieci dom pewnie byłby czysty, portfel pełny.. tylko, że moje serce byłoby puste

                          Skomentuj


                            Odp: Marzec-kwiecień 2011

                            Wpadłam do was sącząc kawusię.

                            Przepraszam, że tak was zaniedbuję, ale u nas jak zawsze wszystko w biegu.

                            Tatę mam od 2 tygodni w szpitalu. Problemy z sercem i ogólnie facet rozsypał się zdrowotnie, cukrzyca, tarczyca ach
                            ulżyło mi, że zaczyna być lepiej, lekarz stwierdził, że trafił do szpitala w ostatniej chwili.
                            Żyję teraz tak pomiędzy domem, dziećmi, budową, a szpitalem..

                            Bartka nareszcie doleczyłam z kataru, ciekawe tylko na jak długo. Od jakiegoś tygodnia po nim ani śladu.
                            Po zmianie czasu młody zaczął wstawać o 6.00. Dopiero od kilku dni znowu wszystko wraca do normy i pobudki powracają na 8.00

                            Ostatnio wszystko wymusza krzykiem, awanturą, histerią i rzucaniem sobą o ziemię. Co za wiek. Cokolwiek jest nie po jego myśli od razu się awanturuje, wszystko musi być tak jak on chce, kiedy on chce i jak on chce.
                            Widzę, że bunt dwulatka rozpoczęty.

                            Poza tym zrobiło się z niego żywe srebro. W jednej chwili jest w trzech miejscach naraz. Wszędzie wejdzie, wszędzie się wydrapie. To jest na stole, to pod stołem, na stołku, w wannie.Potrafi stanąć nogami wyprostowany na kierownicy swojego jeździka Trzeba mieć go na oku, bo pomysły jak widać ma porażające a o siniakach i guzach w tych jego akrobacjach już nie wspomnę.

                            Co do prezentów mikołajowych to jeszcze nie myślałam o tym.
                            Bartkowi najlepiej kupić małpi gaj by mógł się wspinać, wieszać i wyżyć do woli A tak na serio, to ostatnio uwielbia wszelkie jeździki i rowerki. Ma 4 sztuki w domu i przez cały dzień z jednego na drugi skacze. Poza tym uwielbia wszelkie zabawki na sznurkach, gadającą kosiarkę do pchania Zyzio i wszelkie pieski w okolicy. Pieski to oczywiście żywe. Nie raz rozczula mnie widok jego błyszczących oczu i zachwyt przy spotkaniu każdego psiaka. Dlatego myślę, że kupimy mu takiego biegającego, szczekającego, ruszającego się pieska zabawkę Widziałam ostatnio takie w Smyku. Wreszcie będzie miał swojego prywatnego. Tak na marginesie, to w domu mam taką ilość zabawek, że aż wstyd się przyznać, zagracają dwa pokoje i zupełnie nie wiem co bym mogła tym chłopakom kupić, bo chyba mają wszystko.

                            Liluni polecam kupić właśnie jak nie taką gadającą kosiarę, to może gadający odkurzacz z Palyskoola. Są świetne. Piotruś swego czasu marzył o takim. Miałaby frajdę sprzątać z mamą Ja się chyba też nad takim odkurzaczem zastanowię, bo ostatnio po sprzątaniu jest histeria kiedy go chowam, a tak miałby całą dobę swój prywatny przy sobie

                            magda cieszę się, że do nas wpadłaś i rób to częściej. Fajno jest czytać, że Filipek rośnie i rozwija się coraz lepiej. Zuch chłopiec a ty jesteś super, dzielna mamusia. Ściskam was gorąco.
                            Last edited by Scaarlett; 09-11-2012, 10:33.

                            Piotruś 13.08 2007r. 2820g i 53cm

                            Bartuś 14.03 2011r. 3410g i 56cm




                            Bez moich dzieci dom pewnie byłby czysty, portfel pełny.. tylko, że moje serce byłoby puste

                            Skomentuj


                              Odp: Marzec-kwiecień 2011

                              Hej

                              Mnie głowa strasznie od rana boli, nic nie pomaga.

                              Co do teścia to szwagier pojechał właśnie do krakowa się czegoś dowiedzieć, bo lekarze przez telefon nic nie powiedzą. Ogólnie taki napięty czas się zrobił. W poniedziałek jadę na cały dzień na szkolenie do Krakowa więc może potem pochodzę chwilę po smyku czy coś i rozglądnę się za tą kosiarką czy jeździkiem I zaglądnę do teścia.

                              Po pracy jedziemy na Lipowe do teściowej, zmienić siostrzenice męża bo od środy pomieszkuje z babcią. Mają duży dom i gospodarstwo więc boimy się żeby co się nie stało. Zresztą teściowa też już nie młoda. Może uda się mi dziś jeszcze męża zaciągnąć do fryzjera, a jak nie to jutro.

                              Ten bunt i u nas się zaczął. Lilka ostatnio jak jej nie pozwolę czegoś to tupie nogami, histeryzuje. I nie chce się dzielić. Słowo "moje" opanowała do perfekcji. Potrafi się tak wykłócać z każdym dosłownie.

                              Jak będę coś wiedziała co z teściem to napiszę. Dzięki za miłe słowa



                              Skomentuj


                                Odp: Marzec-kwiecień 2011

                                Ja już naprawdę ostatnio wychodzę z siebie przez te histerie Bartka. Nie wiem, co aż tak powoduje w nim tyle złości. Awanturuje się tak przeciętnie 3-5 razy dziennie. oszaleć idzie Wystarczy, że coś mu nie spasuje, coś jest źle położone,coś chce natychmiast, czegoś mu się nie pozwoliło i zaczyna się cyrk. Do tego stopnia, że potrafi rzucać sobą o ziemię, zaciskać pięści i trząść się cały ze złości A ten jego wrzask jest nie do opisania, dostaje szału i drze się jak obdzierany ze skóry. Czerwony z wściekłości i mokry z wysiłku. W momencie kiedy go ignoruję, bo zauważyłam, że to jedyna metoda, bo inaczej sama zaczynam się denerwować, rzuca sobą o mnie, szarpie za nogi,ręce, potrafi podlecieć i ugryźć, a złość zawsze kończy się tym, że po ok. 30 minutach dzikich krzyków, kiedy ja udaję, że tego nie widzę i nie złamie mnie swoim popychaniem, gryzieniem i szarpaniem, pada wykończony w moje ramiona Brak mi już czasem sił, jestem bezradna, bo w trakcie histerii nic nie pomaga, a każda próba odwrócenia uwagi, pomocy jeszcze nasila jego wściekłość. Myślałam, że to mu przejdzie, ale jak od ok. miesiąca zaczęły się te cyrki, tak jest coraz gorzej
                                Do tego wstyd mi przed sąsiadami, bo przecież ileż można słuchać tych dzikich wrzasków, nie zdziwię się jak pewnego dnia na progu stanie patrol policji, bo sama bym pewnie myślała, że u mnie się dzieci katuje

                                Do tego od weekendu siedzimy w domu, Piotruś przechodzi jelitówkę walczyliśmy z 40C gorączki u niego, nic nie chciało pomagać. Bartek na razie zdrowy, ale w każdej chwili może zacząć się u niego. Wtedy będzie klops

                                achhhhh cudownie

                                Piotruś 13.08 2007r. 2820g i 53cm

                                Bartuś 14.03 2011r. 3410g i 56cm




                                Bez moich dzieci dom pewnie byłby czysty, portfel pełny.. tylko, że moje serce byłoby puste

                                Skomentuj

                                       
                                Working...
                                X