Ogłoszenie

Collapse
No announcement yet.

Konkurs "Ulubiona książka z dzieciństwa"

Collapse
Zamknięty wątek
X
X
 
  • Filter
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts

    #16
    Odp: Konkurs "Ulubiona książka z dzieciństwa"

    Moją ulubioną książką była KAROLCIA!!! Cudowna historia poruszająca wyobrażnię małej dziewczynki. Ile wtedy bym dała żeby chociaż na chwilę móc potrzymać w dłoni niebieski koralik. Wyobrażałam sobie wielokrotnie czego to bym sobie zarzyczyła ile marzeń i zachcianek mogłabym spełnić ile przygód przeżyć i jak cudownie byłoby gdybym przez chwilę mogła być Karolcią. Nie spodziewałam się jeszcze wtedy co się potem stanie i o co najbardziej poprosiłabym mój cudowny niebieski koralik. Niestety zdarzyło się tak, że mój bardzo dobry kolega ciężko zachorował jak sie póżniej okazało na białaczkę i niestety zmarł . Wtedy już wiedziałam o co poprosiłabym koralik i jeszcze bardziej pragnęłam go znalezć. Ksiązę przeczytałam tysiąc razy a teraz idąc z dzieckiem do biblioteki miło mi było zobaczyć ja na półce i jestem pewnaże kiedy mój maluch będzie już czytał polecę mu ją a i ja znowu chętnie przeczytam i powrócę pamięcią do tamtych czasów

    Skomentuj

    •    
         

      #17
      Konkurs "Ulubiona książka z dzieciństwa"

      Moją ulubiona książka to "Dzieci z Bullerbyn". Czytałam ją zamknięta w czterech ścianach domu, chora na ospę. Wakacje spędzałam u dziadków na wsi, a książka pomagała mi wrócić do najwspanialszego okresu z okresu dzieciństwa... do wakacji. Pobudzała moją wyobraźnię i wspomnienia zdarzeń, czasem grzecznych, czasem nie...

      Skomentuj


        #18
        Odp: Konkurs "Ulubiona książka z dzieciństwa"

        Książka ,, Tajemniczy ogród" to jedna z moich ulubionych książek dzieciństwa i jednocześnie należąca do wąskiego grona pozycji, do których zdarzyło mi się powrócić po latach. Stanowi także nierozerwalny symbol kiełkującego książkoholizmu, gdyż to dla niej po raz pierwszy w życiu poświeciłam noc kosztem snu. Dała doskonały bodziec dla rozwoju wyobraźni i popuszczenia wodzy fantazji, której nie imają się horyzonty - a to dzięki wspaniałym, plastycznym opisom które po dziś dzień oddziałują na me zmysły. Moim zdaniem książka ma walor edukacyjny i dzięki swemu uniwersalizmowi nadaje się do kształtowania umysłów i osobowości kolejnych pokoleń. Naprawdę ciężko mi znaleźć lepszy przykład literackiego przezwyciężania własnych słabości, który z równie dobrym skutkiem mógłby wpływać na postawę młodych czytelników.

        Skomentuj


          #19
          Odp: Konkurs "Ulubiona książka z dzieciństwa"

          „Ania z Zielonego Wzgórza” to książka do której często powracam, kojarzy mi się ze szkolną zieloną ławką i masą dziwnych pomysłów.
          To właśnie dzięki Ani, poznałam moc stanowczości. Inspirowała mnie pomysłowością i wielkim dobrym sercem. Brałam ją za wzór we wszystkich psotach co kończyło się marnym skutkiem. Obcięłam sama włosy i nie straszne były dla mnie żadne wyzwania. Chodziłam z dumnie podniesioną brodą... Okazało się, że mogę robić to na co mam ochotę i co nieszczególnie dziewczynkom wypada. To od tego czasu zaczęłam buszować w sadzie dziadka, wchodzić na drzewa, jeździć rowerem po największych wybojach polnych dróg. Moje kolana nosiły ślady wielu zadrapań a udo przecina jasna blizna.
          Dziadkowie włosy rwali z głowy z obawy o moje pomysły.
          Na szczęście ten czas niepokory już dawno minął a ja do teraz uwielbiam Anię... Mam tylko jedną obawę, moja córka w tym roku będzie w szkole czytać „Anię z Zielonego Wzgórza”… czy ja również będę rwała włosy z głowy jak moi dziadkowie?
          W końcu niedaleko pada jabłko od jabłoni...

          Skomentuj


            #20
            Odp: Konkurs "Ulubiona książka z dzieciństwa"

            Jako dziecko pochłaniałam książki w tempie kilku na tydzień. Z działu dziecięcego w lokalnej bibliotece wszystko przeczytałam, a ukochane książki z mojej skromnej biblioteczki czytałam wielokrotnie by nie napisać, że po kilkadziesiąt razy. W końcu dość wcześnie przeniosłam się na dział dla dorosłych, gdzie już w wieku 14 lat czytałam "poważne" książki. Ale w dzieciństwie moim hitem były książki trzech autorów: Montgomery, Nienackiego i Szklarskiego. Kochałam każdą stronę przez nich napisaną, ulubione krótkie fragmenty znałam na pamięć. Podziwiałam postać Pana Samochodzika i jego przyjaciół harcerzy, Emilkę ze Srebrnego Nowiu i postać odważnego i mądrego Tomka Wilmowskiego. Jednak największe wrażenie na moim dziecięcym serduszku wywarła opowieść o Joannie Stirling - bohaterce książki BŁĘKITNY ZAMEK, autorstwa L.M.Montgomery. Joanna będąc szarą myszką, niosąc bezinteresowną pomoc, zmieniła swoje życie w pasmo szczęścia. Opowieść ta daje tyle nadziei, tyle wiary w możliwości człowieka, że na zawsze pozostanie w mojej pamięci.

            Skomentuj


              #21
              Odp: Konkurs "Ulubiona książka z dzieciństwa"

              Moja ulubiona książka to „Dzieci z Bullerbyn” Astrid Lindgren. Była to jedna z pierwszych przeczytanych przeze mnie książek. Jako dziecko wracałam do niej wielokrotnie a i teraz po tych kilkunastu latach nadal dostarcza mi wiele uciechy. Już na samym wstępie: „Nazywam się Lisa. Jestem dziewczynką, to chyba od razu widać z imienia. Mam siedem lat i wkrótce skończę osiem.” rozczula mnie niesamowicie i zawsze wzbudza uśmiech na twarzy. Książka Astrid Lindgren przywołuje wspomnienia beztroskiego dzieciństwa. Moje dzieciństwo było bardzo podobne do tego jakie mają dzieci mieszkające w Bullerbyn Nie było wówczas komputerów, stu kanałów w telewizji, playstation ani dvd.. Za to była guma do skakania, gry planszowe („Eurobiznes”, „Grzybobranie”), piłeczki kauczukowe, Ping-Pong i wiele innych. Bardzo tęsknię za tą beztroską i radością z najdrobniejszych rzeczy. Moim zdaniem to książka idealna dla wszystkich, dla małych i dużych czytelników. Podsumowując: „A mnie szkoda jest tych, którzy nie mieszkają w Bullerbyn - powiedziała Anna.” a ja za bohaterką dodam: A mnie szkoda tych, którzy nie przeczytali „Dzieci z Bullerbyn”.

              Skomentuj


                #22
                Odp: Konkurs "Ulubiona książka z dzieciństwa"

                Czytał ją mój Tata wymyślając swoje psoty, które urosły już do wymiaru legend i podań rodzinnych.
                Czytała ją moja Mama marząc o noclegu u swoich dziadków w drewnianej stodole na sianie.
                Czytałam ją ja raz, drugi, trzeci, ósmy.
                Za każdym razem odkrywając coś nowego. Też chciałam sprzedawać kamienie i wiśnie, też miałam kota Mruczka i kochałam się w spolszczonym Ollim – po prostu Olusiu (który ma teraz pokaźną łysinę, duży brzuch i interesuj się oglądaniem telewizji – ale wtedy był taaaki fajny). Miałam też swoją kurę – co prawda nie Albertynę, tylko Kokoszkę.
                Mowa oczywiście o kultowych, ponadczasowych, cudownych Dzieciach z Bullerbyn.
                Książka jest twórczą inspiracją dla kolejnych pokoleń dzieci. Twórczą inspiracją, czyli niekoniecznie zgodną z wyobrażeniami rodziców o ułożonych dzieciach, takich od linijki. Inspiracją do mądrej zabawy, czasami wiążącej się z wymiernymi „szkodami” w oczach dorosłych… No cóż, mądra zabawa musi pobudzać pokłady kreatywności, a takie niesztampowe rozwiązania zawsze wiążą się z pewnym ryzykiem.
                Książka jest ponadczasowa. Dzieci z Bullerbyn nie miały telewizorów, tabletów, konsol i telefonów komórkowych (nie licząc takich „własnej produkcji” na bazie sznurka). A mimo to, serce rośnie, widząc jak mój 8-letni siostrzeniec, na co dzień zapalony gracz Main Crafta, pochłania książkę z wypiekami na twarzy.
                Do tej książki wciąż powracam. Parafrazując słowa pewnej dawnej reklamy, mogę powiedzieć „teraz sama jestem Mamą, więc cóż mogłabym przeczytać mojemu Dziecku, jak nie Dzieci z Bullerbyn”. Pierwsze próby czytelniczej agitacji już rozpoczęłam, ale wydaje mi się, że mój roczny Jaś niekoniecznie potrafi wczuć się w przygody Lisy, Lassiego, Bossiego, Anny, Britty i Olliego i malutkiej Kerstin. Poczekamy, na pewno wkrótce dojrzeje do tej „poważnej” lektury.

                Skomentuj

                •    
                     

                  #23
                  Odp: Konkurs "Ulubiona książka z dzieciństwa"

                  Gdy byłam mała dostałam w prezencie od mamy książkę pt: " Panda lekarz" .
                  W środku były trzy opowiadania. Każde z nich dotyczyło innej historii o przygodach misia. Mnie utkwiła w pamięci, ta która była zatytułowana "Panda i cyrk" Ten miś był dla mnie inspiracją do pokonywania barier. Miał wyobraźnię i gdy zepsuł się telewizor i nie mógł oglądać spektaklu cyrkowego sam postanowił urządzić sobie cyrk w domu. Posłużył się otaczającymi go przedmiotami oraz zwierzątkami i bawił się przy tym bardzo dobrze wraz z przyjaciółmi. Ja też się dobrze bawiłam będąc właścicielką cyrku gdzie mój sąsiad był akrobatą i czarodziejem
                  Te książkę mam do dziś i korzysta z niej aktualnie moja starsza córeczka

                  Skomentuj


                    #24
                    Odp: Konkurs "Ulubiona książka z dzieciństwa"

                    Jeśli ulubiona książka z dzieciństwa, to tylko "Ania z Zielonego Wzgórza" Montgomery To dla mnie klasyk! Kochałam ją. I przeczytałam chyba ze 20 razy. Albo i 25. Swego czasu niemalże na pamięć znałam każdą jej przygodę. No i oczywiście, tak jak Ania- zapragnęłam mieć... zielone włosy! Pamiętam jak dziś minę mojej mamy... To były czasy! Beztroskie czasy - czasy dzieciństwa, które bardzo miło wspominam. Między innymi właśnie przez tą rudowłosą romantyczkę i wrażliwą dziewczynkę o wielkim sercu - Anię <3
                    Chciałabym dać również mojemu dziecku tyle miłości i tyle uwagi, ile mi poświęcono. Staram się i to bardzo. Ale co z tego będzie? Dowiem się zapewne od córki za ładnych parę lat

                    Skomentuj


                      #25
                      Odp: Konkurs &quot;Ulubiona książka z dzieciństwa&quot;

                      Książką która chwyciła mnie za serce to bajka "dziewczynka z zapałkami" bardzo wzruszająca, smutna i j jakże odzwierciedlająca obecne czasy gdy jest straszna znieczulica na ludzką a zwłaszcza dziecięcą krzywdę. Ukazywała jak samotność może być przykra, brak bliskich, ich wsparcia, troski, opieki, miłości, braku poczucia bezpieczeństwa to wszystko sprawia że człowiek jest pusty, nieszczęśliwy. Dlatego tak cenne jest wsparcie, bliskość rodzinna i przyjacielska one dodają otuchy, wewnętrznego ciepła.

                      Skomentuj

                      •    
                           

                        #26
                        Odp: Konkurs &quot;Ulubiona książka z dzieciństwa&quot;

                        Moją ulubioną książką z dzieciństwa była "Ania z Zielonego Wzgórza". Marzycielka o bardzo wybujałej wyobraźni, nieustannie pakująca się w tarapaty - to postać, która potrafi wskazać najważniejsze wartości w życiu, a także pokazać, że kompleksy, to tylko wytwór naszego umysłu (co w dzisiejszych czasach wydaje mi się niezwykle istotną kwestią). Wydaje mi się, że każdy ulegnie urokowi tej książki: a bufiaste rękawy do dziś wyzwalają we mnie mimowolny uśmiech. Ach... Nie mogę się doczekać, aż przeczytam mojej córeczce książkę: jestem pewna, że upojenie koleżanki "sokiem", dziwaczny smak ciasta, czy przefarbowanie włosów wywoła w niej salwy niepohamowanego śmiechu.

                        Skomentuj


                          #27
                          Odp: Konkurs &quot;Ulubiona książka z dzieciństwa&quot;

                          „Człowiek w zimie zapomina, jak cudowna jest wiosna i ma co roku miłą niespodziankę” – Lucy Maud Montgomery („Pat ze srebrnego Gaju”)


                          Odkąd pamiętam czytałam dużo, książki były nieodłącznym elementem mojego dzieciństwa, nie było bez nich dnia. Nie jestem w stanie zliczyć książek, jakie przeczytałam będąc dzieckiem ani przypomnieć sobie ich wszystkich. Na pewno jednak jedną z ulubionych moich autorek była Lucy Maud Montgomery, której „Ania z Zielonego Wzgórza” jest tylko jedną malutka kropelką w całym oceanie jej twórczości. Jej książki dawały mi taki wewnętrzny spokój, gdy tego potrzebowałam, pocieszały, gdy było mi smutno. Gdy moi rodzice się kłócili ja zasiadałam z książką w ręku i żyłam tamtym światem jakbym była postacią stworzoną przez autorkę. Gdy latem koleżanki wyjeżdżały, a ja zostawałam sama - stos powieści Montgomery zapewniał mi przygody bez ruszania się z domu. Bohaterki jej książek to były dziewczynki, takie jak ja – z każdą z nich miałam coś wspólnego, mogłam się z nią identyfikować, razem z nimi przeżywałam ich życie.

                          Pamiętam Emilkę ze Srebrnego Nowiu i całą serię opowieści o niej, historie o Kilmeny i oczywiście wspaniałą Pat ze Srebrnego Gaju. To zresztą zafascynowana jej osobą wybrałam sobie moje trzecie imię, do bierzmowania -Patrycja. Z pewnością spędzenie dzieciństwa z nosem w książkach jest wartościowe, może być piękne. I na pewno lepsze niż dzieciństwo przed komputerem…

                          Skomentuj


                            #28
                            Odp: Konkurs &quot;Ulubiona książka z dzieciństwa&quot;

                            Moją ukochaną książką z dzieciństwa jest ,,Pałac bajek". Jest to zbiór najpiękniejszych bajek wszechczasów. Są oczywiście te, które każdy zna ('Śpiąca królewna', 'Tomcio Paluszek', 'Kopciuszek', 'Dzielny krawczyk', 'Śnieżka', 'Nowe szaty cesarza', 'Czerwony Kapturek', 'Jaś i Małgosia','Kot w butach','Brzydkie kaczątko'), kilka mniej znanych ('Tata ma zawsze rację', 'Henio Kosmyczek', 'Latający kufer'), kilka najpiękniejszych i najbardziej wzruszających ('Dzikie łabędzie', 'Białka i Różyczka', 'Cynowy żołnierzyk', 'Biała Kotka', 'Endywia') i wiele krótkich bajek z humorem i morałem (serie o wilku, lisie, myszy i żabie). Przy każdej bajce są przepiękne ilustracje. Marzenie dla małych dzieci. Mama czytała mi ją codziennie na dobranoc, a ja byłem tak zachwycony tymi historiami, że nie chciałem nawet słyszeć o innej książce. Znałem te opowieści tak dobrze, że gdy mama chciała ominąć choć linijkę tekstu, żebym szybciej zasnął, to od razu się orientowałem. Tak naprawdę mama czytająca mi te bajki to moje najwcześniejsze i jedno z najprzyjemniejszych wspomnień z dzieciństwa. Koniecznie muszę znaleźć tę książkę w piwnicy rodziców, bo chętnie wróciłbym do tego świata. Historię Cynowego żołnierzyka, Endywii czy Białki i Różyczki pamiętam do dziś. Echh aż się wzruszyłem. Można zatęsknić za czasami, kiedy największym zmartwieniem było to, czy Cynowy żołnierzyk, który jako jedyny z całej armii nie miał jednej nóżki, przeżyje podróż przez ciemny kanał w łódeczce z gazety...

                            Skomentuj


                              #29
                              Odp: Konkurs &quot;Ulubiona książka z dzieciństwa&quot;

                              Było to kilka dni przed wigilią, miałam wówczas 7 lat. Razem z mamą i moimi starszymi braćmi przeprowadziliśmy się do babci. Wszystko stało się tak szybko, że zapomniałam zabrać ze sobą ulubioną lalę Zuzię. Cały czas zadręczałam więc przygnębioną własnymi sprawami mamę moim "nuuuuuuudzi mi się". Byłam za mała, żeby zrozumieć te wielkie problemy dorosłych, dla mnie największą wówczas tragedią był brak Zuzi...
                              Któregoś dnia mama wróciła ze strychu ze starą, zakurzoną książką z wielką plamą na pierwszej stronie i stwierdziła, że skoro nie mam co robić, powinnam ją przeczytać. "Mamo, ale ona jest taka brzydka!" wykrzyczałam wręcz, a ona ze spokojem poprosiła, bym nie oceniała jej po wyglądzie. Ciekawość wzięła górę! Tego dnia już na zawsze zaprzyjaźniłam się ze złotowłosym chłopczykiem w niebieskiej pelerynce, który, podobnie jak ja, nie rozumiał dorosłych. Z każdą kolejną stroną sama jednak stawałam się doroślejsza! Dzięki "Małemu Księciu" dowiedziałam się, czym jest prawdziwa miłość i przyjaźń oraz co to znaczy być za kogoś odpowiedzialnym. Zrozumiałam też, że sama zachowywałam się jak kapryśna Róża w stosunku do mamy, nie próbując jej zrozumieć i dobijając dodatkowo błahostkami.
                              Dobry los sprawił, że święta spędziliśmy już w naszym domu, razem z tatą, a od Świętego Mikołaja dostałam piękny prezent - "Małego Księcia" w twardej, tłoczonej złotymi literami oprawie.
                              Choć dziś sama jestem już dorosła, prezent od rodziców zajmuje honorowe miejsce w mojej biblioteczce. Zdarza mi się też czasem spojrzeć z tęsknotą w niebo, zadając sobie pytanie, czy gdzieś tam, na planecie B612, baranek zjadł różę czy też nie...
                              Jeśli na sali są inni Miłośnicy tego niezwykłego chłopczyka, muszę się koniecznie podzielić z Wami miłą informacją - niedawno ukazała się książka nawiązująca nie tylko tematyką, ale również stylem pisania i ilustracjami do "Małego Księcia", a nosi ona tytuł "Mały Książę ze strychu". Czytając ją, znów poczułam tę samą ekscytację, co wiele, wiele lat temu, będąc zagubioną nieco 7-latką.
                              Polecam więc przeczytać obie książki, nawet jeśli już dawno przestaliście się bawić lalkami, czy samochodzikami, bo są naprawdę piękne, ponadczasowe i zawierają uniwersalne nauki

                              Skomentuj


                                #30
                                Odp: Konkurs &quot;Ulubiona książka z dzieciństwa&quot;

                                Maciuś: Mamusiu, jaką dasz odpowiedź na pytanie konkursowe o ulubioną książkę z dzieciństwa?
                                Mama: Nie wiem jeszcze synku...
                                Maciuś: Mamusiu, a jaką trzeba dać odpowiedź, aby wygrać? Tak strasznie chciałbym wygrać te wszystkie wspaniałe książki...
                                Mama: Kochanie nie wiem czy istnieje jedna prawidłowa odpowiedź na to pytanie.
                                Maciuś: A dlaczego?
                                Mama: Jest bardzo wiele książek, które są wartościowe, uczą i rozwijają i sprawiają, że nasze dzieciństwo jest po prostu bajkowe.
                                Maciuś: To prawda...
                                Mama: A ty synku jakiej udzieliłbyś odpowiedzi na to pytanie?
                                Maciuś: Hmm.... Wiesz mamusiu, ja chyba napisałbym o książce „Kubuś Puchatek”.
                                Mama: To bardzo ciekawe. A dlaczego tę właśnie książkę wybrałeś?
                                Maciuś: Ta książka mówi o fantastycznych przygodach bohaterów i wszystkie się dobrze kończą.
                                Mama: Wiesz Maciusiu, po chwili zastanowienia myślę, że masz rację. Ja również wybrałabym tę książkę.
                                Maciuś: A dlaczego?
                                Mama: Jest tam opisana piękna rzecz....
                                Maciuś: Jaka?
                                Mama: Przyjaźń. Bohaterowie żyją ze sobą w przyjaźni. Czasem sobie dokuczają, ale nigdy nie pozwoliliby aby drugiemu stała się krzywda. Jest to bardzo ważne. Musimy się uczyć takiej bezwarunkowej przyjaźni między innymi czytając tak wartościowe książki.
                                Maciuś: Mamusiu! To napiszmy o „Kubusiu Puchatku”. Napisz proszę to wszystko o czym mi powiedziałaś. Zobaczysz mamusiu, zobaczysz wygramy.
                                Mama: Dobrze synku. Napiszę

                                Skomentuj

                                       
                                Working...
                                X