Odp: Konkurs "Poznaj moją historię" - w styczniu historie ciążowo-porodowe
Pierwsza ciąża pojawiła się na zasadzie "mówisz,masz" po miesiącu byłam już w ciąży a w 2010 na świat przyszła nasza kochana córeczka.Kiedy skończyła 3 lata postanowiliśmy że czas na rodzeństwo,jednak tym razem,życie nauczyło nas cierpliwości..udało się dopiero po 16 miesiącach starań,w walentynki 2015 ,na teście dwie upragnione kreski,ogromna radość całej naszej rodzinki.Ciąża upływała bez problemów,w brzuszku rosła druga córeczka a termin porodu wypadał na 1 listopad.Pierwszy poród,nie był zły,trwał 5 godzin,ale był wywoływany.Tym razem,powiedziałam,że zrobię wszystko aby zaczęło się naturalnie.Podobno drugi poród szybszy,jednak wiedziałam że to nie reguła i spokojnie czekałam.Nastał 1.11 i cisza, 2.11 pojechaliśmy do szpitala na badanie ktg które wyszło idealnie,zero skurczów,to była godzina 18, ok 19 byliśmy w domu.Położyłam starszą córkę spać i sama odpłynęłam.O 23:30 obudził mnie ból brzucha i chęć skorzystania z wc,pierwsza myśl "o nie jelitówka" która krążyła po domownikach..wróciłam z wc i poczułam lekki skurcz ale nie robiłam sobie nadziei,że to porodowy..postanowiłam czekać czy się powtórzy..przez godzinę były całkiem regularne,jednak wcale nie mocno bolesne,obudziłam męża i mamę,że pojedziemy sprawdzić co się dzieje,dopakowałam resztę rzeczy,zamówiliśmy taxi i pojechaliśmy.W szpitalu byliśmy o 2:25,ratownik medyczny zaprosił nas na ktg,a tam kiedy się położyłam poczułam chluuuuuuuust i wody popłynęły a tuż po chwili skurcz party "eeeee niemożliwe-pomyślałam" przyszedł lekarz..bada i widzę jego zdziwienie .."szybkooooo na porodówkę"-krzyknął , zawieźli mnie 2 piętra wyżej, przeszłam z leżanki na fotel-i....wyskoczyła Lilcia o 2:46.Mąż nie zdążył dobiec z parteru,wpadł na salę i wydusił ze łzami w oczach "ale jak to ?? już ?" i przeciął pępowinę - zaczęliśmy nowy rozdział życia we czwórkę
Nie sądziłam,że poród może NIE BOLEĆ i być tak bardzo szybki.Gdybym zaczęła rodzić w południe..urodziłabym w taxi bo na ulicach zawsze są ogromne korki,całe szczęście,że córka postanowiła wyjść w godzinach nocnych
Pierwsza ciąża pojawiła się na zasadzie "mówisz,masz" po miesiącu byłam już w ciąży a w 2010 na świat przyszła nasza kochana córeczka.Kiedy skończyła 3 lata postanowiliśmy że czas na rodzeństwo,jednak tym razem,życie nauczyło nas cierpliwości..udało się dopiero po 16 miesiącach starań,w walentynki 2015 ,na teście dwie upragnione kreski,ogromna radość całej naszej rodzinki.Ciąża upływała bez problemów,w brzuszku rosła druga córeczka a termin porodu wypadał na 1 listopad.Pierwszy poród,nie był zły,trwał 5 godzin,ale był wywoływany.Tym razem,powiedziałam,że zrobię wszystko aby zaczęło się naturalnie.Podobno drugi poród szybszy,jednak wiedziałam że to nie reguła i spokojnie czekałam.Nastał 1.11 i cisza, 2.11 pojechaliśmy do szpitala na badanie ktg które wyszło idealnie,zero skurczów,to była godzina 18, ok 19 byliśmy w domu.Położyłam starszą córkę spać i sama odpłynęłam.O 23:30 obudził mnie ból brzucha i chęć skorzystania z wc,pierwsza myśl "o nie jelitówka" która krążyła po domownikach..wróciłam z wc i poczułam lekki skurcz ale nie robiłam sobie nadziei,że to porodowy..postanowiłam czekać czy się powtórzy..przez godzinę były całkiem regularne,jednak wcale nie mocno bolesne,obudziłam męża i mamę,że pojedziemy sprawdzić co się dzieje,dopakowałam resztę rzeczy,zamówiliśmy taxi i pojechaliśmy.W szpitalu byliśmy o 2:25,ratownik medyczny zaprosił nas na ktg,a tam kiedy się położyłam poczułam chluuuuuuuust i wody popłynęły a tuż po chwili skurcz party "eeeee niemożliwe-pomyślałam" przyszedł lekarz..bada i widzę jego zdziwienie .."szybkooooo na porodówkę"-krzyknął , zawieźli mnie 2 piętra wyżej, przeszłam z leżanki na fotel-i....wyskoczyła Lilcia o 2:46.Mąż nie zdążył dobiec z parteru,wpadł na salę i wydusił ze łzami w oczach "ale jak to ?? już ?" i przeciął pępowinę - zaczęliśmy nowy rozdział życia we czwórkę
Nie sądziłam,że poród może NIE BOLEĆ i być tak bardzo szybki.Gdybym zaczęła rodzić w południe..urodziłabym w taxi bo na ulicach zawsze są ogromne korki,całe szczęście,że córka postanowiła wyjść w godzinach nocnych
Skomentuj