Ogłoszenie

Collapse
No announcement yet.

Rodzić jak człowiek...

Collapse
X
 
  • Filter
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts

    #91
    Odp: Rodzić jak człowiek...

    przepraszam, ale skoro tak maja wygladac porody, NIC DZIWNEGO, ZE KOBIET ALBO WOGOLE JUZ NIE RODZA, ALBO RODZA PO JEDNYM I NIGDY NA DRUGIE SIE NIE DECYDUJA Ja jeszcze mam troche odwagi w sobie, teraz urodze drugie, ale jak szlysze niektore opisy porodow, ciarki mnie przechodza i mysle, czy przed porodem nie pozegnac sie z rodzinka... na wszelki wypadek










    Skomentuj

    •    
         

      #92
      Odp: Rodzić jak człowiek...

      U nas żle nie było,rodziłam pierwsze od2 w nocy do 4,nikogo nie było,tez na mnie lekarz cos się darł że głupia czy coś innego bo parłam jak miałam nie przeć,za drugim razem też sala porodowa pusta,tylko lekarz i położne(pielęgniarki?),troche krzyczałam ale nikt nic nie mówił,poród od ok1 do 2 w nocy,obym trzecie tez urodziła sama na sali

      Skomentuj


        #93
        Odp: Rodzić jak człowiek...

        Oj, mi sie snilo, ze musialam sama odebrac sobie porod chyba strach ma wielkie oczy))










        Skomentuj


          #94
          Odp: Rodzić jak człowiek...

          Witam wszystkich!mój poród był ciężki ,położną miałam super, ale co z tego, jak tego dnia było pełno porodów i miała kilka takich jak ja!na szczęście był cały czas ze mną mąż i on mi pomagał bardzo i wspierał.cała męczarnia trwała 16 godzin więć nie wyobrażam sobie rodzić sama,bo gdyby nie mąż byłabym sama......

          Skomentuj


            #95
            Odp: Rodzić jak człowiek...

            położną wynajełam sobie więc poród super!!!! a potem radź sobie sama kobieto

            Skomentuj


              #96
              Odp: Rodzić jak człowiek...

              Jak rodziłam w Krakowie położne były bardzo miłe i ogólnie atmosfera również... dopóki nie poznałam lekarza, który chyba pomylił się z wyborem zawodu

              Skomentuj


                #97
                Odp: Rodzić jak człowiek...

                Witam Was!
                Ja swój pierwszy poród (7 lat temu) wspominam "tak sobie" - lekarka do kitu, podłączyli mi zepsute KTG (ciągle się wyłączało), jak dostałam skurczy partych, to lekarka się przeraziła, bo miałam "tylko" 9 cm rozwarcia i postanowiła mnie uśpić i na cesarkę. Na szczęście przyszedł zastępca ordynatora, wyzwał lekarka, bo stweirdził, że "pierwszy poród, młoda dziewczyna, i 9 cm, to nie trzeba żadnej cesarki, bo sobie poradzę". Skończyło się jednak kleszczami. Po też średnio ciekawie, pielęgniarki miały do mnie pretensję, że mało zajmuję się dzieckiem, a ja naprawdę miałam problem ze wstawaniem. Dopiero jak powiedziałam, że jeszczem po porodzie kleszczowym, to dały spokój. Zresztą w szpitalu byłam 6! dni, bo synek miał mocną żółtaczkę.
                Drugi poród (2 lata temu) był cudowny W stosunku 1-10 , to bym dała 15 Sala, tak jak poprzednio, pojedyncza, z wanną, mężem u boku, relaksacyjną muzyczką. Mogłam chodzić, dopóki nie podłączyli mi oksytocyny (za moją zgodą), bo ustały skurcze, a wody odeszły parę godzin wcześniej. O wszystkim byłam informowana, lekarka jak widziała, że mam skurcz i nie dociera do mnie co mówi, powtórzyła nawet kilka razy, co mam robić. Studentki były 3, ale na początku przedstawiły się i spytały cczy mogą być przy porodzie. Zgodziłam się, bo kiedy mają się uczyć, zresztą miło było, że pytały i były bardzo uczynne. Położna - cudna kobieta, wspierała, dawała porady. O wszystko pytali, o wszystkim informowali, mili, wyrozumiali. Po urodzeniu córci, jak mnie lekarka szyła, to byłam tak szczęśliwa, że sobie żartowałam z lekarką
                Teraz oczywiśćie też mam zamiar urodzić w tym samym szpitalu i mam nadzieję, że będzie równie wspaniale, jak przy drugim porodzie. Termin mam 2 kwiecień, ale mogę urodzić w każdej chwili, bo łożysko mam dojrzałe i zaczęło się już "starzeć".
                Rodziłam w Poznaniu w szpitalu im. Raszei - ja polecam, zwłaswzcza, że teraz jest tam 5 pojedynczych, ślicznych pokoi do porodów. Trzymajcie się i pozdrawiam - Ilona

                Skomentuj

                •    
                     

                  #98
                  Odp: Rodzić jak człowiek...

                  Ja leżalam chwile na patologi,gdzie myślalam że umre a pielęgniarka która miala dyżur to kawal wrednej baby,o mało tam nie urodzilam a ona się ze mnie śmiala że pierworódki to tak szybko nie rodzą i się myliła.Ledwo na porodówke doszlam o własnych siłach polożyłam się na łóżku i po 15 minutach była ze mną córcia.
                  za to porodowke wspominam dobrze, a sam poród to miłe przeżycie(rodziłam w stargardzie)
                  marlena

                  Skomentuj


                    #99
                    Odp: Rodzić jak człowiek...

                    Napisane przez Speer Pokaż wiadomość
                    i żebym zamknęła się bo czy jak dupy dawałam to czy też się tak darłam? itp.
                    uwazam, ze za taki tekst polozna powinna natychmiast wyleciec z pracy na zbita morde, chocby nie wiem, jak dlugi miala staz[QO

                    Przez pierwszą fazę porodu byłam sama bo za głośno się darłam i nikt nie chciał mnie słuchać a sama akcja porodowa trwała 10 min lekarz kładł mi się na brzuch a położna cięła i udało się. Łożyska nie dano mi urodzić bo lekarz stwierdził że nie mamy czasu i wyrwał łożysko za pępowinę i po chwili okazało się że łożysko się porwało i trzeba łyżeczkować do tego 14 szwów.
                    a lekarza za takie bledy w sztuce to wypadalo pozwac

                    Skomentuj


                      Odp: Rodzić jak człowiek...

                      Było strasznie..byłam już 2tyg w szpitalu i po terminie....i nikt nie chciał mi pomóc....musiałam leżeć ciągle pod ktg.miałam bóle krzyżowe, położna bez mojej zgody próbowała mi zrobić masaż szyjki....był przy mnie narzeczony, który był całym moim podparciam....na porodówce leżałam od rana a synka urodziłam o godz20 i to przez cesarkę...na szczęście Filip urodził się zdrowy

                      Skomentuj

                      •    
                           

                        Odp: Rodzić jak człowiek...

                        ja mój poród wspominam całkiem miło - położna super, mogłam się nawet wykąpać, wziąć prysznic, dostałam propozycję porodu w wodzie (za darmo!), cały czas był ze mną mąż, położna przychodziła tylko co jakiś czas sprawdzić co i jak. Na koniec rodziłam na boku bo tak mi było najwygodniej, nikt mnie nie zmuszał, widziałam nawet, że było krzesełko (taki "taboret" porodowy przygotowany na wypadek jakbym chciała rodzić w kucki. Warunki miałam super a intymność zapewnioną w 100%. Położna była zszokowana, że na wejściu poprosiłam o lewatywę (bo lubię mieć siebie pod kontrolą tyle o ile to możliwe w warunkach porodowych), bo w szpitalu, w którym rodziłam wykonuje się ją tylko na żądanie.
                        Po porodzie mąż został ze mną jeszcze dwie godziny. Leżałam na sali dwuosobowej. Kilka razy dziennie przychodziła położna, neonatolog, ginekolog i doradca laktacyjny. We wszystkich badaniach dziecka mogłam brać udział, a mały był cały czas ze mną. Wracając do porodu, to było to przeżycie całkiem znośne, i naprawdę nie pamiętam bólu jak z hollywoodskich filmów - szczerze, to jakby położna nie przyszła, to bym początki partych przegapiła;p Więc nie wiem czy miałam szczęście do personelu, czy jak, ale ja nie spotkałam ani jednej niemiłej położnej lekarza czy innych mankamentów szpitala. Położne nawet przychodziły zapytać się, czy czegoś nie kupić mi w sklepiku, bo mąż rano pracował i poranki spędzałam sama. Był to szpital państwowy i nie zapłaciłam ani złotówki

                        Skomentuj


                          Odp: Rodzić jak człowiek...

                          Ja jestem zadowolona z przebiegu porodu, jesli chodzi o personel i sam szpital. Nikt na mnie nie krzyczał, położne słuzyły konkretną pomocą, studentka medycyny, która się mną opiekowala, była niezmiernie miła. Dostałam kroplówke z Oxytocyny na początku, pod koniec jeszcze raz, w zastrzyku chyba. Mąż byl cały czas przy mnie, nikt nie robił z tego powodu żadnego problemu. Był bardzo pomocny w pierwszej fazie porodu, chodzil ze mną po korytarzu, trochę mniej wtedy bolało. Położne były w porządku, lekarz też miły. Kiedy juz nie mogłam wytrzymac i prosiłam go o znieczulenie, pozwolił mi się wypłakac mu na ramieniu. Znieczulenia co prawda nie dostałam, bo już było za późno, urodziłam kilkanaście minut później.
                          Rodziłam nie na lóżku, tylko na bardzo wygodnym fotelu porodowym. Miał solidne strzemiona na stopy, żeby sie dobrze zaprzeć, uchwyty na ręce, oparcie pod kątem. Po porodzie dostałam od razu maluszka na brzuch, jeszcze był ze mną połączony pępowiną, odciął ja przejęty tata :-) Ja w tym czasie rodziłam łożysko. Byłam nacinana, ale nawet się nie zorientowalam kiedy, a szycie było ze znieczuleniem miejscowym. Po porodzie lezałam 2 godziny na salce obok, dostałam herbatę i coś do zjedzenia. dziecko od razu do piersi. Mąż mógł z nami byc przez cały ten czas.
                          Potem pojechaliśmy na salę, gdzie dziecko miałam stale przy sobie, tylko wieczorem na kąpiel połozne zabierały dzieci. Zresztą wszystkie były bardzo miłe, pokazywały mi jak przystawić małego do piersi. Z tym był akurat problem, bo maly nie tolerował mojego sutka w buzi :-( Do dzisiaj karmię go przez nakładkę silikonową. Ale mimo to położne dzielnie za każdym razem próbowały go ze mną przystawiać, nie wychodziło więc karmiły go butelką. Ale miałam możliwość odciągnięcia pokarmu i dostawał moje mleko. Były bardzo cierpliwe, udzielały informacji, a kiedy Młody wyladował w inkubatorze z żółtaczką, bez szemrania wyjmowały go i mi dawaly za każdym razem kiedy je o to poprosiłam. Rozpisuje sie tyle o położnych, bo przed porodem wiele się naczytałam i wiele słyszałam o niemiłym, wrzeszczącym personelu szpitali. I poszlam tam z nastawieniem, że prawdopodobnie właśnie w ten sposób zostane potraktowana. A życzliwe nastawienie pań położnych w "moim" szpitalu bardzo mile mnie zaskoczyło.

                          A rodziłam w Łodzi, w szpitalu im. Rydygiera.

                          Skomentuj


                            Odp: Rodzić jak człowiek...

                            Hej dziewczyny, przyszle i obecne mamy. Najpierw chcialam powiedziec, ze strasznie wspolczuje tym ktore rodzily totalnie nie po ludzku- te wszytskie historie ktore tu mozna przeczytac...Masakra, mamy 21 wiek podobno...a obyczaje jak z buszu((. Gdy czytam cos takiego, mam ochote prezniesc sie w czasie na ta sale gdzie was ponizono, cierpialyscie bez potzeby i narazano wasze i dziecka zdrowie i przywalic tym potworom!!!
                            Ale dosc tych emocji, powiem tylko, ze ja mialam wielkie szcescie. Porod bolal bardzo, myslalam ze jestem bardziej odporna, ale marzylam o koncu...5 godzin i moje malenstwo bylo na swiecie- wszytsko sie udalo. Przed porodem nie balam sie bolu, bylam gotowa jak 150, jedyne czego sie balam to potraktowania jak przedmiot, polnagi i upodlony...Ale dzieki wspanialej atmosferze, zyczliwosci, dobrym slowom, fachowej pomocy zarowno poloznej jak i lekarza, a takze obecnosci meza jedynym minusem produ pozostaje tylko bol. DZIS- 3 MCE po czuje sie znakomicie, mala tez( dodam, ze byla duza - 4130, glowka - 38 cm, wiec bylam nacinana i szyta- uciazliwe, ale co zrobic, lepiej ciac niz popekac jak rozgwiazda...:-/ ).
                            To tyle- polecam moj szpital dzieki ktoremu porod byl dosc perwersyjna przyjemnoscia A byl to Szpital Powiatowy w Lubartowie, woj. lubelskie.
                            Pozdrawiam i odwagi!

                            Skomentuj


                              Odp: Rodzić jak człowiek...

                              witam mój poród chociaż był dziesięć lat temu to był koszmar,zaczął się w nocy z piątku na sobotę a skończył w pon 8 rano,cały czas miałam bóle krzyżowe,gdy konkretna akcja porodowa zaczęła się w nocy z nied na pon to w nocy o 3 przyszła łaskawie pani gestapo bo inaczej nazwać jej n ie można było to kazała mi się zamknąć bo inni chcą spać a przecież się nie darłam tylko poj ękiwałąm i nawet nie zapytała czy mi podać szklankę wody bo co chciałam wstać się napić to miałam skurcz i kazałam jej się wynosić bo nie ręczyłam za siebie i urodziłam dopiero o 8 rano ale przy pomocy uczennic szkoły pielęgniarskiej to było super spisały się na medal,teraz jestem w 6 m-cu i nie wiem ale jestem po prostu przerażona porodem po 10 latach ale zobaczymy może będe mile zaskoczona

                              Skomentuj


                                Odp: Rodzić jak człowiek...

                                U mnie jedna z pięlegniarek obecna przy porodzie powiedziala, że mam się nie drzeć żeby mieć siły żeby przeć, bylo to strasznie niemiłe z jej strony...

                                Skomentuj

                                       
                                Working...
                                X