Po urodzeniu pierwszego dziecka, każda matka zadaje sobie pytanie "czy i kiedy będzie właściwy moment, aby zdecydować się na kolejne dziecko?". Jedne z nas dochodzą do wniosku, że powołanie na świat jednego małego człowieczka to i tak dużo i rezygnują z dalszych rozmyślań, inne z niecierpliwością czekają na odpowiedni czas. Ja stanowczo należę do tej drugiej grupy, ale w związku z tym, że Kamisia urodziłam stosunkowo wcześnie, jakoś nie bardzo spieszyło mi się do ponownego rodzicielstwa. Dodatkowo był strach o zdrowie dziecka - mój pierworodny bowiem urodził się z mózgowym porażeniem dziecięcym. Całe dnie spędzaliśmy na rehabilitacji, aż do dnia jego pierwszej operacji, która pozwoliła nam zrezygnować z wielu zajęć, a mojemu synkowi pomogła rozwijać się w miarę normalnie. Potem była zajmująca praca i tylko czasami przychodziło mi do głowy, że trochę to dziwne, że nie zaszłam jeszcze w ciążę, przecież nie uważaliśmy aż tak bardzo... No i w końcu, tuż przed trzydziestką, stało się! Zaszłam w ciążę. Nikt chyba nie wie jak bardzo się bałam. Bałam się, że maleństwo urodzi się chore, że ja nie dam rady, że nie będę umiała pokochać tego maluszka tak mocno jak kochałam Kamilka, no i obawa o to jak Kamiś - duży już chłopak - przyjmie małego intruza. To co działo się w mojej głowie można określić jednym stwierdzeniem - psychiczna masakra!
Po raz drugi zostałam mamą równo po10 latach i 1 miesiącu. I o dziwo okazało się, że wszystkie moje wcześniejsze obawy nie sprawdziły się. Bobiś urodził się zdrowy, w miarę dobrze się chował, pokochali go wszyscy. I w tym miejscu powinna nastąpić puenta, coś w stylu - żyli długo i szczęśliwie.
Byłoby to jednak zbyt proste... Gdy Bobik miał 2 lata życie spłatało nam figla i uszczęśliwiło nas kolejną ciążą. Przez pierwsze dni siedziałam i ryczałam. Dlaczego ja? Jak my sobie teraz poradzimy? Przecież dopiero co wyszliśmy z pieluch... Los bywa jednak bardzo przewrotny - ciąża okazała się mocno zagrożona... Więc znowu ryczałam, tyle że ze starchu przed utratą maleństwa...
Udało się jednak i niespełna trzy lata temu zostałam mamą trzeciego chłopczyka.
Dziś gdy zastanawiam się nad przewrotnym losem to wyraźnie widzę jak zagmatwane bywają jego koleje. Czasami zastanawianie się kiedy będzie odpowiednia pora na dziecko lub kolejne dziecko, planowanie i ustalanie wszystkiego zostaje bardzo mocno zweryfikowane przez życie.
Dziś wiem też z całą pewnością, że gdybym miała przeżyć życie po raz drugi to z powtórnym macierzyństwem nie czekałabym tak długo. Wiem też, że dzieci to nasz największy skarb i choć czasami myślę, że zwarjuję (żaden z moich synków nie jest spokojnym dzieciątkiem) to nie zamieniłabym nigdy tego "wariatkowa" na spokój i ciszę. Rada dla innych mam? Dwójka, czy trójka dzieciaków w domu to nic strasznego, wręcz przeciwnie. Boicie się? To naprawdę normalne, zawsze boimy się nowego i nieznanego. Kolejne dziecko wiele zmienia w życiu rodziców i nie będę czarować, że wszystko zmienia się na lepsze... Co to to nie! Ale uwierzcie - warto! Choćby dlatego żeby poczuć miłość przemnożoną razy 3 i usłyszeć "Mamusiu! Jesteś najlepszą mamą w historii najlepszych mam".
Po raz drugi zostałam mamą równo po10 latach i 1 miesiącu. I o dziwo okazało się, że wszystkie moje wcześniejsze obawy nie sprawdziły się. Bobiś urodził się zdrowy, w miarę dobrze się chował, pokochali go wszyscy. I w tym miejscu powinna nastąpić puenta, coś w stylu - żyli długo i szczęśliwie.
Byłoby to jednak zbyt proste... Gdy Bobik miał 2 lata życie spłatało nam figla i uszczęśliwiło nas kolejną ciążą. Przez pierwsze dni siedziałam i ryczałam. Dlaczego ja? Jak my sobie teraz poradzimy? Przecież dopiero co wyszliśmy z pieluch... Los bywa jednak bardzo przewrotny - ciąża okazała się mocno zagrożona... Więc znowu ryczałam, tyle że ze starchu przed utratą maleństwa...
Udało się jednak i niespełna trzy lata temu zostałam mamą trzeciego chłopczyka.
Dziś gdy zastanawiam się nad przewrotnym losem to wyraźnie widzę jak zagmatwane bywają jego koleje. Czasami zastanawianie się kiedy będzie odpowiednia pora na dziecko lub kolejne dziecko, planowanie i ustalanie wszystkiego zostaje bardzo mocno zweryfikowane przez życie.
Dziś wiem też z całą pewnością, że gdybym miała przeżyć życie po raz drugi to z powtórnym macierzyństwem nie czekałabym tak długo. Wiem też, że dzieci to nasz największy skarb i choć czasami myślę, że zwarjuję (żaden z moich synków nie jest spokojnym dzieciątkiem) to nie zamieniłabym nigdy tego "wariatkowa" na spokój i ciszę. Rada dla innych mam? Dwójka, czy trójka dzieciaków w domu to nic strasznego, wręcz przeciwnie. Boicie się? To naprawdę normalne, zawsze boimy się nowego i nieznanego. Kolejne dziecko wiele zmienia w życiu rodziców i nie będę czarować, że wszystko zmienia się na lepsze... Co to to nie! Ale uwierzcie - warto! Choćby dlatego żeby poczuć miłość przemnożoną razy 3 i usłyszeć "Mamusiu! Jesteś najlepszą mamą w historii najlepszych mam".
Skomentuj