Ogłoszenie

Collapse
No announcement yet.

Konkurs "Nasze małe rozrabiaki"

Collapse
X
 
  • Filter
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts

    #16
    mistrzyni słowa...

    Moja córeczka ma 3 lata i raczej grzeczne z niej dziecko (gdyby tata to przeczytał, pewnie wyraziłby sprzeciw...). Jaka na swój wiek jest bardzo inteligentna (pewnie tylko mama potrafi tak powiedzieć o dziecku) i ma bogaty zasób słownictwa oraz jest bardzo pomysłowa...

    Pewnego wieczora...

    - Julcia, zjesz parówki, czy makaron na kolację? - pytam z nadzieją, że jedna z potraw przypadni do gustu niejadkowi...
    - Chcę pjacki z cukinii - odpowiada niejadek nie odrywając wzroku od układanych właśnie puzzli...
    - Ale nie mam cukinii. To parówki, czy makaron - mam nadzieję, ze może się uda...
    - To zjó bez cukinii - baka dziecko...
    Hmm, to mnie zaciekawia, więc kontynuuję...
    - Ale jak? Bez cukinii...
    - Z kajtofjami....- pada odpowiedź...

    Ostatecznie zjadła makaron...uff.

    Dratyczne sytuacje miały mijsce u babci. Babcia posiada duży warzywny ogród, z mnóstwem żab i innych żyjątek. Podczas tegorocznych wakacji u babci Julka szczególnie upodobala sobie żaby. Łapala je namietnie i trzymała we wiaderku. Wołała: "chodźcie zabki do Gugusia, kocham was..."
    Kontrolowalismy zabawę, ucząc małą, że stworzeń nie należy męczyć.
    Jak to na urlopie, wieczorami siedzieliśmy przy grillu i piwku...Mała kręciła się koło nas, dokładając do grila (taki mały baniaczek, ok 50 cm wysokości) patyczki, patrząc, jak się zapala płomień i pryskając ze spryskiwacza wodą (wcześniej spryskiwała, aby kiełbaski się za szybko nie "zrobiły)...Chyba na chwilę stracilismy czujność, bo w pewnym momencie moja mama, która podeszła po kiełbaske, z krzykiem; " Julka, co to ma być !!!" odskoczyła od grilla. Nas to zaciekawiło...
    Na tacce do grilla leżały dwie dorodne żaby, nieco chyba zmaltretowane, bo się za bardzo nie poruszały(doprawdy, nie wiem, kiedy mała je tam przemyciła)...Julka natychmiast pojawiła się przy miejscu zbrodni. My ją od razu w wypytywanki:"Dlaczego połozyłaś żabki na grillu? Tak nie wolno !!!"
    A Jula:"Bo lobie zabie udka dla mamusi..."
    Mąż stwierdził, że winne jest moje jedzenie robactwa (tak nazywa owoce morza) i dziecko ma skrzywiona psychikę.
    Ale jak kocha mamusię...
    Last edited by aczp; 17-08-2009, 11:28.

    Skomentuj

    •    
         

      #17
      moja kochana córeczka

      jestem mamą nikoli która ma 3 latka wraz z mężem szykowaliśmy się na wyjście z znajomymi gdzy przyszli po nas przyjaciele moja kochana córeczka wyjeła bielizne ktora wyszczypla brzuszek i powiedziała przy wszytkich mamo zapomniałaś swoje majteczki które zawsze nakładsz jak gdzieś wychodzisz .

      Skomentuj


        #18
        Mój starszy syn Mikołaj, który właśnie idzie do pierwszej klasy gdy mniał około 4 latek podczas spotkania z ukochana babcią mówi:

        - Wies Babciu mas ładną buzię..........jak Scooby Doo......

        Pech chciał, że babcia akurat była dość dobrze zorientowana w bajkach oglądaych przez swojego wnuczka.......

        Skomentuj


          #19
          Pamiętna wizyta u znajomej z pracy. Pamiętna dzięki talentom malarskim mojego synka. Wizyta jak to wizyta, kolacja przy stole, potem ciekawe rozmowy… W pewnym momencie przypomniało mi się, że od jakiegoś czasu nie słyszę i nie widzę swojej pociechy. Zdaniem męża: „Nastała złowieszcza cisza, która może zwiastować tylko jedno, nasz syn coś psoci”. Zerwałam się od stołu i udałam się do drugiego pokoju, a to co zobaczyłam przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Mateusz, bo tak ma na imię mój 4 letni synek z wielką pasją kończył właśnie swoje arcydzieło malarskie na ścianie sypialni gospodarzy. Za przybory malarskie posłużyły mu kosmetyki z toaletki pani domu, a więc kredki do oczu, szminki, cienie do powiek itd., itp. Nigdy nie zapomnę wstydu, jakiego wtedy doznałam, za to mój synek nie rozumiał dlaczego robimy takie wielkie oczy, bo pewien był, że przecudnie udekorował smutną białą ścianę sypialni.

          Skomentuj


            #20
            Piwko piwku nierówne

            Fifi miał 3 lata i żywo zaczynał interesować się niezdrowymi przysmakami: chipsy,żelki, coca - cola. Na chipsy i żelki dałam małe przyzwolenie, jednak na picie coca- coli wymyśliłam patent, mówiąc synkowi: To jest piwko, tylko dorośli je piją, możesz spróbować ale będziesz pijany...
            I tak od tej pory moją małą latorośl przestało ciągnąć do tego typu napojów, a jak już niekiedy w domu pojawiała się coca- cola, zaraz wołał, iż on piwka nie pija.
            Pewnej niedzieli wybrałam się razem z teściami i Fifim do kościoła, po mszy wstąpiliśmy do pobliskiego sklepu po lody, a że i pragnienie nam dokuczało rozglądałam się przy stoisku z napojami. Nagle mój synek woła na cały sklep: Mamusia kup sobie piwko, kup. Ty lubisz piwko z tatą pić, będziecie pijani a ja pójdę do dziadków!! Kup sobie piwko, kup.... W tym momencie należy dodać, że w sklepie wszystkie głowy klientów obróciły się w moją stronę z wielkim zaciekawieniem... I tak poprzez moją przenikliwość, by dziecko nie piło szkodliwych napoi, zostałam wielką miłośniczką trunku z przysłowiową pianką na dwa palce Ale piwko piwku nierówne

            Skomentuj


              #21
              Wpadka na wesoło

              Mój synek jest nieznośnym gadułą. Zanim rano otworzy oczy, już nawija; nim uśnie na dobre - jeszcze sobie pogada do poduszki. Odkąd jego monologi stały się zrozumiałe dla otoczenia, strach z nim wychodzić z domu - komentuje wszystko z dziecięcą szczerością. Tak jak wiele innych forumowych mam niejednokrotnie zalewałam się szkarłatem, kiedy moje dziecko na tramwajowym przystanku roztrząsało, że pani obok (na oko - dobrze po sześćdziesiątce) niedługo będzie miała dzidziusia jak ciocia Asia, pan z czerwoną torbą je bułkę jak żółw babci Bożenki, a tamten (wytatuowany i przyozdobiony naćwiekowaną "biżuterią" młodzian o niezbyt sympatycznym spojrzeniu) ma obrożę jak Kastor (pies dziadka)... Tak, w takich chwilach marzę, żeby rozstąpiła się pod nami ziemia

              Ale na ostatnim z wakacyjnych wyjazdów synek rozbawił nie tylko nas - rechotała połowa ośrodkowej stołówki... Mały jadł obiad, racząc nas niestworzonymi historiami o Picie z Myszki Miki. Posiłek przedłużał się w nieskończoność, zniecierpliwiony mąż bębnił palcami po blacie, ja zasypiałam nad kompotem, a Julek pomiędzy jedną łyżką zupy a drugą rozwijał swoją historyjkę. Nie pomagało nasze uciszanie ani zapewnienia, że dokończy opowieść po obiedzie - radio Julek nadawało z nagłośnieniem na full. Nie wszystkim to się podobało i w pewnym momencie podeszła do nas wyelegantowana starsza pani, nachyliła się nad Małym i wysyczała: "Synku, a mamusia i tatuś nie mówili, że jak piesek je, to nie szczeka?". Julek przerwał paplaninę i na cały głos wypalił: "ALE WARCZY!"...

              Skomentuj


                #22
                No to jeszcze wpdaka mojej siostrzyczki.. byłysmy z mamą i Olą na zakupach.. przy kasie siostra mowi do ekspedientki ze ma ładną bluzeczke taka rozowa na to Pani podziekowala, Ola dalej ciagnie ma Pani lande kolczyki, ladna spodnice.. Pani sie usmiechala i dziekowala.. :P a od razu Ola na to : "Ale niech sie Pani tak nie cieszy bo jest Pani brzydka ruda i piegowata jak nasza sasiadka" :/ bylo mi strasznie glupio.. ze nie wspomne jak sie czula moja mama...


                Skomentuj

                •    
                     

                  #23
                  Mój mały rozrabiaka

                  Kiedyś wracałam z moim 4-letnim synkiem tramwajem. Było już poza godzinami szczytu, ale w tramwaju tłoczno. W końcu udało nam się usiąść na miejscu pod oknem, synek na moich kolanach i jedziemy. Obok tramwaju przejeżdżała bryczka zaprzężona w dwa konie z eleganckim woźnicą na koźle. Całość prezentowała się naprawdę ładnie. Mówię do synka: Zobacz, jedzie bryczka i koniki ją ciągną. Na to synuś: No ładna nawet i woźnica jest i koniki takie... takie... Tu mu zabrakło słowa, więc próbowałam dziecku pomóc: No jakie, synuś, ładne, brązowe...? Na to moje dziecko ryknęło na cały tramwaj: Śmierdzące mamusiu, śmierdzące.

                  Skomentuj


                    #24
                    to było w te wakacje, synowa jechała na zakupy i przywiozła mi wnusia. Było ciepło więc siedzielismy na tarasie - nispodziewanie zadzwonił telefon i okazało się, ze moja znajoma przyjedzie na kawę. Słoneczko grzało , byłyśmy same we dwie no i mój wnuczek, który bawił się w basenie. Moja koleżanka postanowiła rozebrać się do stanika i ... opalać sie.
                    Nagle mój wnuczek krzyczy " Babcia a Twoja koleżanka podobna jest do dżdżowniczki" , Przyjaciólka śmieje się i mówi ... a dlaczego
                    na to wnusio " Bo ma Pani na brzuchu dużo pierścionków - jak dżdżowniczka"
                    Koleżanka zaczęła się śmiać - ale widać było, ze był to wymuszony śmiech - strasznie głupio mi się zrobiło - z drugiej strony chłopak powiedział prawdę, gdyż koleżanka do chudych osób się nie zalicza

                    Skomentuj


                      #25
                      Do mnie przychodzą koleżanki i my siedziemy pijemy kawkę rozmawiamy a dzieciaki się bawią. mam taki zwyczaj, ze moja koleżanka jest "ciocią" dla moich szkrabów. No i myślałam, ze jak dzieciaki się bawia to się bawią a nie słuchają o czym my gadamy - jakze się myliłam....

                      KOLĘDA
                      Przychodzi do nas ksiądz - młody, jest od 1,5 miesiąca w Naszej parafii
                      Ksiądz wypytuje się czy czy dzieci chodzą do koscioła, odpowiadaja , ze tak, itd, aż w końcu pada pytanie czy grzeszą - a one, ze troszeczkę- no to ksiądz zaczął im tłumaczyć- ze nie wolno grzeszyć- bo to źle , ze trzeba być grzecznym itd itd. dzieciaki stoją i słuchają a gdy skończył córka mówi tak:
                      "Proszę księdza a moja ciocia X też pójdzie do piekła, i ksiądz też"
                      ksiądz zdziwiony pyta się: " dlaczego" ,
                      a córka " bo ciocia X (padło imię i nazwisko) mówi, że z Panem księdzem to mogła by grzeszyć i grzeszyć ..."
                      Chyba nie muszę mówić jakiego koloru miałam buzię, ksiądz zaczął się śmiać (bordowy był tak samo jak ja i mąż)
                      Minęło już tyle czasu a gdy chodzimy do kościola i ksiądz zbiera tacę - zawsze się uśmiecha a ja robię się purpurowa
                      Last edited by dzo83; 17-08-2009, 21:02.

                      Skomentuj

                      •    
                           

                        #26
                        Podczas jednej z rodzinnych imprez moja kuzynka niefortunnie poplamiła sobie bluzkę i musiała uprać ją w łazience. Pech chciał, że mojemu synkowi prawie jednocześnie zachciało się siusiu. Niezauważony po prostu odszedł od stołu i również skierował się do łazienki. Roztargniona kuzynka Halinka nie zamknęła drzwi na zamek, toteż nastąpiła nieunikniona konfrontacja i to w chwili, gdy ona nie miała "na górze" nic oprócz stanika. Ponoć mój synek jak gdyby nigdy nic załatwił swoją potrzebę fizjologiczną i wrócił do stołu. Z szerokim uśmiechem powiedział:
                        "Jak byłem siusiu to widziałem ciocię Halkę [Halinkę]. Była goła. Ale tylko na pół."
                        Przy stole zapanowała niezręczna cisza, sama byłam przerażona, ale mój syn nie pozwolił długo czekać na puentę swojej wypowiedzi.
                        "Ale nic się nie stało! Przecież kiedyś zobaczyłem gołą mamę i też się nie bałem!"
                        Ja spiekłam raka, kuzynka (po powrocie) również, a synek jak gdyby nigdy nic powrócił do jedzenia, zupełnie nieświadomy tego, co zrobił.

                        Skomentuj


                          #27
                          Jechałam na wycieczkę z mężem, córeczkami i wujkiem. Wujek prowadził samochód i za każdym razem jak mijaliśmy jakiś znak drogowy to tłumaczył dzieciom co taki znak oznacza. Przy sygnalizatorze świetlnym mówił, że na zielonym można jechać, a jak jest czerwone światło trzeba stanąć. Podróż przebiegała bardzo ciekawie dzieci zadawały wiele różnych pytań, na które wujek starał się odpowiadać. W pewnym momencie przejechaliśmy na pomarańczowym świetle i ja z uśmiechem na twarzy powiedziałam:
                          - No, no wujek uważaj, bo prawie było czerwone.
                          Na to moja córeczka, skomentowała:
                          - No co Ty wujek, na czerwonym przecież trzeba stać. Ty mózgu nie masz?


                          Byli u mnie znajomi i przyjechał na chwilę dziadek, żeby pożyczyć film. Ostatnio miał niefortunny upadek. Złamał sobie nos i palec u ręki. Miał sińce pod oczami, wielkiego strupa na nosie i zabandażowaną rękę. Córeczki pobiegły przywitać się z dziadkiem i zdębiały. Zaczęły wypytywać co się stało. Dziadek opowiedział im jakie spotkało go nieszczęście, i że bardzo go to boli. Potem dał każdej buziaka na pożegnanie i powiedział, że jedzie do babci. Słysząc to moja córeczka złapała się za buzię i z pełną powagą w głosie powiedziała:
                          - Jejku dziadku przecież Ty okropnie wyglądasz i babcia nie może Ciebie takiego zobaczyć, bo się wystraszy i ucieknie.
                          Last edited by rakastan; 17-08-2009, 22:33.

                          Skomentuj


                            #28
                            Mięciutkie cycoszki

                            Sytuacja, która mi się przytrafiła w markecie. Poszłam z synkiem (jeszcze małym) zrobić zakupy. Nagle on zaczął sobie podśpiewywać: "Mięciutkie cycoszki, mięciutkie cycoszki!", a że trochę za głośno śpiewał, a do tego sami faceci akurat dookoła, to zasyczałam, żeby był ciszej (swoją drogą nie wiem, dlaczego mu przyszła do głowy taka fraza...). A on na to już zupełnie głośno z wyrzutem:
                            - No ale przecież, masz, mamusiu, mięciutkie cycoszki!
                            Ja czerwona jak burak schyliłam się do pierwszej lepszej półki, chwyciłam sok w butelce i na oślep chciałam włożyć do koszyka (nie podnosząc głowy, bo czułam na sobie wzrok tych panów) i trafiłam obok.
                            Sok się z hukiem rozbił, rozprysnął, a dwóch facetów od razu rzuciło się na pomoc. Wtedy to już płonęłam jak neon. Nie wiem, czy myśleli, że w podziękowaniu i oni będą mogli poczuć, jak mięciutkie są moje cycoszki

                            Skomentuj


                              #29
                              kup, bo powiem Babci

                              Mieszkaliśmy wtedy jeszcze na wsi, gdzie wszyscy wszystkich znają, a plotki rozchodzą się szybciej niż smsy. Pewnej soboty poszłam z 4,5-letnim synkiem do sklepu. Wiejski sklep - taki, w którym kupisz mydło i powidło. Mój kochany brzdąc zobaczył w nim jakiegoś batmana i ciągnąc mnie za rękaw poprosił "Mamo kup mi". Ja na to nie, bo nie mam tyle pieniędzy. Mały dalej prosił wymyślając, że zamiast masła można margarynę, chleb zamiast bułek, że on nie musi jeść ulubionego serka itp. Wszystko odbywało się dość spokojnie, bez wrzasków, tupania nogami czy tarzania się po podłodze. Byłam jednak nieustępliwa. Gdy już staliśmy w kolejce do kasy zniecierpliwiony odmowami synek podniósł nieco głos i znowu swoje "Mamo kup mi". Spokojnie znowu mu wytłumaczyłam, że nie mam tyle pieniędzy. Na to synek "Bo jak mi nie kupisz to powiem babci, że wczoraj trzymałaś taty siusiaka w buzi".
                              Buraki przy mnie pewnie były blade jak ściana. Co prawda szybko odpaliłam "A jak myślisz kto mnie tego nauczył?". Młodsza część kolejki rechotała ze śmiechu, zaś starsze panie patrzyły na nas mocno zdegustowane.
                              Oczywiście batmana mu nie kupiłam, a zanim doszłam do domu babcia już o wszystkim wiedziała.

                              Skomentuj


                                #30
                                Pani w futrze...

                                Sytuacja, którą opowiem przydarzyła się mojemu bratu (na szczęście ).
                                Pewnego zimowego popołudnia odbierał swoją 4-letnią córkę z przedszkola. Kasia jest dużą gadułą, ale tego dnia wyjątkowo cicho ubrała się w kurteczkę, grzecznie podała tacie rękę i bez żadnych nerwów udało się wyjść z szatni. Kiedy zbliżali się już do wyjścia, drzwi otworzyły się i stanęła w nich pani, która z racji niskiej temperatury na dworze, ubrana była w futro. Na ten widok Kasia długo nie czekając, wrzasnęła na całe przedszkole: "TATA, MAŁPA!!!". Brat chwycił ją za rękę, bąknął "przepraszam" i szybko wyszedł.

                                Ale cóż.. któż dziś chodzi w futrze?

                                Skomentuj

                                       
                                Working...
                                X