Odp: Konkurs "Lipcowe mole książkowe"
Małe i wielkie strachy mogą nas dopaść w każdym wieku. Swoje lęki ma także pewien mały, biały miś. Jest on bohaterem książki „Nie bój się Misiu!”. Czas płynie mu przeważnie na wesołej zabawie z rodzicami. Jednak w nocy… No właśnie! I tu zaczyna się problem. Miś przeżywa swoje chwile grozy, kiedy robi się ciemno. Jak sobie z problemem poradzi? I jaką rolę odegra w tym wszystkim jego tata? Warto sprawdzić! Przy okazji zaś pokazać własnemu dziecku, że nie tylko ono się boi, a także, że każdy strach można przezwyciężyć.
Książkę wypuściło na polski rynek wydawnictwo Wilga. Według mnie jest ona idealna dla małych dzieci w wieku przedszkolnym. Na dużych stronach dominuje biała, błękitna oraz ciemnoniebieska kolorystyka. Choć te barwy nie są zaliczane do ciepłych, to jednak o ilustracjach Karen Sapp nie da się napisać inaczej, niż pełne ciepła. Postacie są bardzo sympatyczne, ale też nie tandetnie przesłodzone. Zaś przeważające, nocne klimaty zachęcają, aby czytać dziecku tę pozycję wieczorem, przed snem.
Za tekst w języku polskim odpowiada Agnieszka Frączek – rodzicom będącym na bieżąco z książkami dla dzieci nie trzeba tego nazwiska przedstawiać. Autorka takich tytułów jak „Banialuki do zabawy i nauki” czy „Kanapka i innych wierszy kapka” znakomicie zrymowała przygody małego misia. Tekst umieszczony jest na stronach w sposób przemyślany. Na jednej kartce nigdy nie jest go na tyle dużo, aby małe dziecko znudziło się słuchając lektury. Dodatkowo książka ta to nie tylko tekst i obrazki. Futerka misiów są w niektórych miejscach mięciutkie, a kropelki wody śliskie i błyszczące. Na końcu zaś czeka na małego czytelnika niespodzianka – rozkładanka.
Dodatkową rekomendacją niech będzie także fakt, że mojemu synkowi (2 latka, 8 miesięcy) ta nowa lektura szybko przypadła do gustu. Obecnie jest ona jedną z pierwszych po którą sięga wieczorem, udając się do naszej domowej biblioteczki.
Nie ma czego się bać
Małe i wielkie strachy mogą nas dopaść w każdym wieku. Swoje lęki ma także pewien mały, biały miś. Jest on bohaterem książki „Nie bój się Misiu!”. Czas płynie mu przeważnie na wesołej zabawie z rodzicami. Jednak w nocy… No właśnie! I tu zaczyna się problem. Miś przeżywa swoje chwile grozy, kiedy robi się ciemno. Jak sobie z problemem poradzi? I jaką rolę odegra w tym wszystkim jego tata? Warto sprawdzić! Przy okazji zaś pokazać własnemu dziecku, że nie tylko ono się boi, a także, że każdy strach można przezwyciężyć.
Książkę wypuściło na polski rynek wydawnictwo Wilga. Według mnie jest ona idealna dla małych dzieci w wieku przedszkolnym. Na dużych stronach dominuje biała, błękitna oraz ciemnoniebieska kolorystyka. Choć te barwy nie są zaliczane do ciepłych, to jednak o ilustracjach Karen Sapp nie da się napisać inaczej, niż pełne ciepła. Postacie są bardzo sympatyczne, ale też nie tandetnie przesłodzone. Zaś przeważające, nocne klimaty zachęcają, aby czytać dziecku tę pozycję wieczorem, przed snem.
Za tekst w języku polskim odpowiada Agnieszka Frączek – rodzicom będącym na bieżąco z książkami dla dzieci nie trzeba tego nazwiska przedstawiać. Autorka takich tytułów jak „Banialuki do zabawy i nauki” czy „Kanapka i innych wierszy kapka” znakomicie zrymowała przygody małego misia. Tekst umieszczony jest na stronach w sposób przemyślany. Na jednej kartce nigdy nie jest go na tyle dużo, aby małe dziecko znudziło się słuchając lektury. Dodatkowo książka ta to nie tylko tekst i obrazki. Futerka misiów są w niektórych miejscach mięciutkie, a kropelki wody śliskie i błyszczące. Na końcu zaś czeka na małego czytelnika niespodzianka – rozkładanka.
Dodatkową rekomendacją niech będzie także fakt, że mojemu synkowi (2 latka, 8 miesięcy) ta nowa lektura szybko przypadła do gustu. Obecnie jest ona jedną z pierwszych po którą sięga wieczorem, udając się do naszej domowej biblioteczki.
Skomentuj