I u mnie było podobnie. Czym bardziej stresowałam się, że mam mało pokarmu to było go mniej i mniej, aż w końcu musiałam przejść na butelkę. Dodatkowo synek nie chwytał brodawki tak jak powinien i znów było moje zdenerwowanie.
Ogłoszenie
Collapse
No announcement yet.
Stres a pokarm...
Collapse
X
-
-
-
Odp: Stres a pokarm...
Niestety ciezko wykluczyc te sytuacje stresowe, nawet jakby bardzo sie chcialo, a otoczenie nie chce współpracowac. Ja mialam problem ok. 4 mc i bylam niemal pewna, ze to koniec karmienia :/ akurat moja mama trafiła do szpitala... też brałam femaltiker, byłam tez w stałym kontakcie z moja znajoma położną i w sumie tylko dzięki jej pomocy udało sie to jakoś przetrwac.
Skomentuj
-
-
Odp: Stres a pokarm...
Napisane przez magda191 Pokaż wiadomośćNiestety ciezko wykluczyc te sytuacje stresowe, nawet jakby bardzo sie chcialo, a otoczenie nie chce współpracowac. Ja mialam problem ok. 4 mc i bylam niemal pewna, ze to koniec karmienia :/ akurat moja mama trafiła do szpitala... też brałam femaltiker, byłam tez w stałym kontakcie z moja znajoma położną i w sumie tylko dzięki jej pomocy udało sie to jakoś przetrwac.
Skomentuj
-
-
Odp: Stres a pokarm...
Napisane przez magda191 Pokaż wiadomośćNiestety ciezko wykluczyc te sytuacje stresowe, nawet jakby bardzo sie chcialo, a otoczenie nie chce współpracowac. Ja mialam problem ok. 4 mc i bylam niemal pewna, ze to koniec karmienia :/ akurat moja mama trafiła do szpitala... też brałam femaltiker, byłam tez w stałym kontakcie z moja znajoma położną i w sumie tylko dzięki jej pomocy udało sie to jakoś przetrwac.
Skomentuj
-
Odp: Stres a pokarm...
U mnie było tak samo, dzidziuś ciągle płakał a ja byłam w coraz to większym stresie a do tego pokarmu było jeszcze mniej i to był koniec karmienia. Maluszek bez problemu przeszedł na mm, przestał płakać, zaczął więcej spać a i ja ochłonęłam i znormalniałam. Położna poleciła mi abym do mm dodawała probiotyk ffbaby, który sprzyja rozwojowi układu pokarmowego i odpornościowego, zawarte w nim bakterie są właściwe dla flory maluszków karmionych piersią. Taka była moja historia stresu i karmienia piersią.
Skomentuj
-
-
Odp: Stres a pokarm...
Ja jestem żywym przykładem na to, że stres ma bardzo zły wpływ na laktację. Jestem mamą bliźniaków, które przyszły na świat siłami natury. Karmiłam je ok. 5 miesięcy. Nadszedł czas chrzcin, które oczywiście trzeba było jakoś wyprawić. Trafiło na okres Świąt Bożego Narodzenia, a że mieszkam w małej mieścinie, był problem z wynajęciem lokalu w tym okresie. W efekcie sprzątanie i gotowanie tak mnie pochłonęło, że nie miałam nawet czasu odciągać zbyt często pokarmu. Mąż dokarmiał chłopaków mm i mleczka było coraz to mniej. Niestety musiałam przejść na mm, ale i tak się cieszę, że przez ten czas otrzymywały mój pokarm.
Skomentuj
Skomentuj