Ogłoszenie

Collapse
No announcement yet.

nasi mezowie

Collapse
X
 
  • Filter
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts

    #16
    ja bym od niego odeczla,wiem ze to trudne bo go kochasz ale pomysl o dziecko,chyba nie chcesz by sie wychowywalo w patologicznej rodzinie gdzie ojciec pije amatka ciagle sie boi o swoje malenstwo. zamieszkaj u rodzin ktora cie kocha i masz do niej zaufanie. moze znajdziesz innego partnera z ktorym sie zwiazesz. zycze powodzenia i 3maj sie

    Skomentuj

    •    
         

      #17
      Patiew dziekuje za odpowiedz. Wiesz juz pomijam to ze go kocham a on mnie. Odeszlabym mimo to tylko boje sie co z dzieckiem i ze bedzie mnie nachodzil i szantazowal albo ze mi ja wezmie na sile ;( dzis pewnie tez przyjedzie tylko nie wiem w jakim stanie i ciagle mam w sobie ten niepokoj. Pytal czy kiedy moze odwiedzic dziecko to mu powiedzialam ze kiedy chce, ale moze to blad zeby przyjezdzal sobie byle kiedy, kiedy jemu sie zachce <?> to ja nie spie po nocach ja sie dzieckiem teraz zajmuje 24/ dobe wiec chyba mam prawo mu odmowic wizyty kiedy mi nie pasuje? nie wiem jak rozwiazac ta sprawe i co z alimentami ewentualnymi bo jak nie bedziemy razem to pewnie czeka nas sad a tego sie najbardziej boje.

      Skomentuj


        #18
        Droga Yeke,na to masz gorzej niz ja.moj partner na poczatku bardzo mi pomagal,tez cieszyl sie na dziecko,mowil ze wszystko sie zmieni itd.niby nie jest tragicznie jak u Ciebie,ale tez lubi sobie wyjsc do kolegow i popic,ale jak wraca to awantur nie urzadza,tylko cichutko kladzie sie spac.z facetami tak jest ze na poczatku ciesza sie na wiadomosc (choc tez nie kazdy) o dziecku a jak juz jest na swiecie to nie potrafia zmienic swojego stylu zycia.uwazaja ze to oni ciezko pracuja zajmujac sie dzieckiem.co moge ci poradzic to to zebys odeszla,skoro mowisz ze pije to nie ma sensu,bo ciezko bedzie mu to rzucic.druga sprawa piszesz ze staje sie niepoczytalny po wypiciu,samo mowi to za siebie.trzecia sprawa,nic nie moze ci zrobic,bo zaden sad nie da mu dziecka.patrz na przyszlosc swoja i dzidziusia.przy nim nic dobrego nie bedzie.a jestem pewna ze znajdziesz mezczyzne ktory pokocha was oboje i zapewni bezpieczenstwo.pozdrawiam serdecznie.napisz co postanowilas.

        Skomentuj


          #19
          yeke jesli maz przyjdzie do domu pijany i bedzie robil problemy zadzwon po policje by przyjechali i spisali protokol,jesli sie powtorzy zrob tak samo pozniej mozesz zalozyc sprawe o przyznanie praw rodzcicileskich i sprawe masz wygrana bo masz dowody na to ze przychodzi do domu pijany i matce w 80% przyznaja prawo do opieki nad dzieckiem no i potem sprawa o alimnety. moj narzeczony po rozwodzie tez mial sprawe o prawa rodzicielskie i dziecko przyznano jego bylej zonie pomimo tego ze pila,robila burdy w domu i bila tesciowa wiec dziecko napewno ty dostaniesz zwlaszcza ze jestes dobra mama.

          Skomentuj


            #20
            aha jak zakladasz ty sprawe to placi ten kto przegra czyli twoj maz. jesli chodzi o sprawe rozwodowa to ten co sklada placi 600 zl a potem sad zwraca tej osobie 300 zl i maz musi jescze ci oddac 150 zl jesli rozwod jest bez orzeczenia o winie

            Skomentuj


              #21
              dziękuję Wam ze odpisalyscie

              Ja narazie czekam czy dzis sie w ogole odezwie, czy przyjdzie i w ogole co bedzie mowil itp. Juz tyle razy mialam go zostawiac ale zawsze jakos mu wybaczalam boje sie ze tym razem znow to zrobie, a przeciez nie powinnam ze wzgledu na dziecko < a moze wlasnie ze wzgledu na nie powinnam> <?> mam metlik w glowie mam wrazenie ze cokolwiek postanowie bedzie to zla decyzja, musze tylko wybrac lepsze zlo... a co do rozwodu to on nie jest moim mezem tylko chlopakiem. Slubu nie mamy ale dziecko ma jego nazwisko. Odezwe sie jeszcze pozniej

              Skomentuj


                #22
                yeke uciekaj od tego faceta jak najdalej!ktos kto kocha ten sie tak nie zachowuje.poza tym to jakis gowniarz!sorki ze tak pisze ale po tym co napisalas... to jest toksyczny zwiazek i im predzej sie uwolnisz tym wieksze szanse ze zaufasz innemu.napewno jestes jeszcze mloda i spotkasz na swej drodze prawdziwego mezczyzne.powodzenia.
                pamietaj ze nikt nie ma prawa toba pomiatac i znecac sie czy psychicznie czy fizycznie.a koles niech sie leczy!
                shannon

                Skomentuj

                •    
                     

                  #23
                  mozesz liczyc na wsparcie rodzicow?
                  shannon

                  Skomentuj


                    #24
                    kochana ty nie myśl o nim tylko o sobie i dziecku przegoń go czym prędzej uwierz mi już żyłam z takim typem na szczęście zanim urodziłam dziecko i poznałam mojego męża tacy ludzie się nie zmieniają sorki zmieniają na gorsze najpierw awantury straszenie potem bicie przepraszanie i tak wkoło niech on cię nie straszy że zabierze ci dziecko bo w naszym społeczeństwie dziecko należy do matki a tym bardziej jak nie macie ślubu ty masz prace a on nie o czym on w ogóle mówi zrobisz jak uważasz ale ja ci dobrze radzę pomyśl o sobie i dziecku a od niego uciekaj pozdrawiam

                    Skomentuj


                      #25
                      Odp: nasi mezowie

                      oj. widze ze sama nie jestem. moj maz pracuje roznie na dzien , potem noc i np 2 dni wolnego, ja siedzie z corka a on przez 2 dni mowi ze musi odpoczywac po pracy.nie zajmuje sie Młoda no chyba ze juz mu nad glowa stane, ze tak sie brzydko wyraze, to pojdzie i nakarmi a przewinac to dla niego za wiele.. bo sie porzyga etc.rozumiem praca jest meczaca no ale bez przesady!tez potzrebuje chwili do odpoczynku..

                      Skomentuj

                      •    
                           

                        #26
                        Odp: nasi mezowie

                        To ja mam chyba szczęście. Mój mąż,odkąd urodziła się Marysia, nie miał problemów z przewijaniem, karmieniem (jak przeszłyśmy na butlę), zabawianiem małej. Na dobrą sprawę robi przy niej wszystko. Tylko przewijania kupek unika, ale mu wybaczam. Kąpie ją, ubiera, pomimo że rajstopki to nielada wyzwanie. Nie jest tak codziennie, bo pracuje w delegacji, ale jak przyjeżdża to się nią zajmuje. Ja mogę odespac, bo też pracuję i to na bardzo różne godziny. Nawet wstaje nad ranem jak trzeba małej zrobic mleczko. Z kumplami nie wychodzi, bo ma dosyc po całym tygodniu. Imprezy? Nawet nam się nie chce. Należymy do tej kategorii ludzi którzy lubią się wyspac. A piwko? Owszem, jeszcze jedno nikomu nie zaszkodziło. Sama czasem wychylę małą lampeczkę winka z lodem. Tak przy sobocie Jeśli chodzi o problemowych facetów to radze zwiewac gdzie pieprz rośnie. Jest rodzina, są fundacje, zawsze znajdzie się ktoś kto zechce pomóc. Nie można jednak brnąc w związki które niszczą nas i nasze maleństwa. Pozdrawiam i życzę powodzenia

                        Skomentuj


                          #27
                          Odp: nasi mezowie

                          Czytam iczytam te posty i wiele dziewczyn (kobiet) ma taki sam problem jak ja.Paweł pracuje 8 godzin dziennie ale jest to cieżka praca jak przychodzi do domu je obiad i siada do komputera grać.Ostatnio umówiliśmy sie ze ja odpoczne a on zajmie sie dziećmi ale w zasadzie wyglądało to tak że on siedział przy kompie i jak maluch zaczął marudzić to zająć musiałam sie ja .Co do wychodzenia to lubi sobie wieczorami wyskoczyć na piwko z kolegami a ja zostaje wtedy z dziecmi w domu sama . Kiedy mu mówie że ja też mam ochote wyjść twierdzi że przecierz nie trzyma mnie w domu jednak jak mam już wyjsc zawsze zaczyna delikatna kłótnie i wtedy zostaje w domu.Prawda jest taka facet może wszystko a kobieta nic

                          Skomentuj


                            #28
                            Odp: nasi mezowie

                            Napisane przez korrada24 Pokaż wiadomość
                            Czytam iczytam te posty i wiele dziewczyn (kobiet) ma taki sam problem jak ja.Paweł pracuje 8 godzin dziennie ale jest to cieżka praca jak przychodzi do domu je obiad i siada do komputera grać.Ostatnio umówiliśmy sie ze ja odpoczne a on zajmie sie dziećmi ale w zasadzie wyglądało to tak że on siedział przy kompie i jak maluch zaczął marudzić to zająć musiałam sie ja .Co do wychodzenia to lubi sobie wieczorami wyskoczyć na piwko z kolegami a ja zostaje wtedy z dziecmi w domu sama . Kiedy mu mówie że ja też mam ochote wyjść twierdzi że przecierz nie trzyma mnie w domu jednak jak mam już wyjsc zawsze zaczyna delikatna kłótnie i wtedy zostaje w domu.Prawda jest taka facet może wszystko a kobieta nic
                            Identycznie jest u mnie tylko jeszcze mój mówi że moge wieczorem gdzies wyjśc jeśli chcę...ale z dzieckiem


                            Skomentuj


                              #29
                              Odp: nasi mezowie

                              U mnie to samo. Piotrek początkowo bardzo chętnie zajmował się Mileną, kiedy ja ciężko przechodziłam połóg. Ale z czasem zajmuje się nią coraz mniej. Czasami gdy go poproszę, to się nią zajmie, ale często wymiguje się, że jest zmęczony po pracy, że to tamto sramto.
                              Gdy dalej nalegam, zaczyna się awantura. On ciągle porównuje mnie z innymi mamami - mówi, ze one jakoś dają sobie radę, a ja nie. To mi potwornie obniża samoocenę... Twierdzi, ze za dużo od niego wymagam i że niczego nie portafię zrobić sama.
                              Właśnie dzisiaj była kolejna kłótnia. On swoje, a ja swoje - kompromisu nie ma.
                              A ja naprawdę czuję, że muszę odpocząć... On jest jedyną osobą, którą mogę poprosić o pomoc, ale mi jej odmawia
                              Hmmm, a miało być inaczej...
                              Dzisiaj po raz pierwszy napadły mnie myśłi, jak by to było, gdybyśmy się rozstali...

                              Skomentuj


                                #30
                                Odp: nasi mezowie

                                [QUOTE=[B]Karmelia[/B];147412]U mnie to samo. Piotrek początkowo bardzo chętnie zajmował się Mileną, kiedy ja ciężko przechodziłam połóg. Ale z czasem zajmuje się nią coraz mniej. Czasami gdy go poproszę, to się nią zajmie, ale często wymiguje się, że jest zmęczony po pracy, że to tamto sramto.
                                Gdy dalej nalegam, zaczyna się awantura. On ciągle porównuje mnie z innymi mamami - mówi, ze one jakoś dają sobie radę, a ja nie. To mi potwornie obniża samoocenę... Twierdzi, ze za dużo od niego wymagam i że niczego nie portafię zrobić sama.
                                Właśnie dzisiaj była kolejna kłótnia. On swoje, a ja swoje - kompromisu nie ma.
                                A ja naprawdę czuję, że muszę odpocząć... On jest jedyną osobą, którą mogę poprosić o pomoc, ale mi jej odmawia
                                Hmmm, a miało być inaczej..

                                No skąd ja to znam.....
                                Żyj tak by innym zrobiło się nudno gdy umrzesz!

                                Skomentuj

                                       
                                Working...
                                X