Ogłoszenie

Collapse
No announcement yet.

Konkurs: Poznaj moją historię

Collapse
X
 
  • Filter
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts

    Konkurs: Poznaj moją historię

    Chcesz podzielić się swoimi przeżyciami i zobaczyć zdjęcie smyka w miesięczniku "Twój Maluszek"?
    To proste! Zobacz jak to zrobić.


    Poznajmy się!
    Na łamach miesięcznika "Twój Maluszek" mamy dzielą się swoimi przeżyciami, wspomnieniami, problemami i sposobami na ich rozwiązanie , a także małymi i większymi radościami. Teraz i ty możesz do nich dołączyć. Powspominaj, pochwal się lub zwierz. Czekamy na twoje wypowiedzi na forum (powinny zawierać minimum 1000 znaków). Koniecznie dołącz do nich zdjęcie dobrej jakości (w formacie jpg i rozmiarze 1024x768 px lub 1 MB). Najlepsze opublikujemy w jednym z kolejnych numerów "Twojego Maluszka", a ich autorki otrzymają atrakcyjne nagrody niespodzianki.
    pozdrawiamy,
    Redakcja MamoToJa.pl
  •    
       

    #2
    Uśmiech dziecka

    Tyle się słyszy o tym jaką wielką moc ma uśmiech dziecka,dlaczego? Dziś gdy jestem mamą mogę na to pytanie odpowiedzieć.
    Gdy jest mi smutno ,źle a za oknem szaro i ponuro uśmiech córeczki wypogadza niebo. Dziecka uśmiech jest bezwarunkowy, nie pyta czy dostanie coś w zamian,jest niebiańsko czysty i jakże wesoły.Z niecierpliwością czekałam na pierwszy uśmiech Amelki,pojawił się w dniu ukończenia 1 miesiąca ,a takżę dzień mych imienin była to chwila tylko dla mnie.
    Każda obecna i przyszła mama nie zliczyła by ile uśmiechów na buzi dziecka się pojawiło,lecz każdy wzbudza wielkie emocje.
    Uśmiechajmy się częściej, i bierzmy przykład z dzieci.
    Last edited by ColorWomen; 06-01-2010, 11:01.
    Amelia 12.03.08

    Skomentuj


      #3
      Amelka to śliczny aniołek.Patrząc na to zdjęcie uśmiech sam pojawia sie na twarzy.



      Dawniej Marti

      Skomentuj


        #4
        Uśmiech dziecka

        Tak, uśmiech dziecka jest nieoceniony. Gdy tylko moja córcia jest marudna mówię : wchodź do basenika ! Mamy taki dmuchany na balkonie o kształcie muchomorka. Juleczka szybciutko biegnie do wody, a ma 14 miesięcy, że ledwo zdążę ją rozebrać ! Ma przy tym tyle radości, że na razie nie ma lepszej zabawy od pluskania w wodzie. Chciałabym za pośrednictwem forum zachęcić młode mamy do korzystania z kąpieli słonecznych. Od paru miesięcy chodzimy na basen. Początkowo było to korzystanie z krytej
        pływalni, ale teraz gdy pogoda dopisuje chodzimy na kapielisko pod chmurką. Córcia jest zachwycona, lubi wodę, najchetniej wogóle by z niej nie wychodziła, ale woda jest chłodna i robimy dość długie przerwy. W tych
        przerwach też są atrakcje, ponieważ oprócz siedzenia na kocyku i zrywania
        kwiatków jest plac zabaw (chuśtawki, zjeżdżalnia, koniki i piaskownica).Woda niesie wiele dobrego nam wszystkim
        i mamom i maluszkom: hartowanie wodą, malec będzie mniej chorował w sezonie jesienno-zimowym; oswajanie z wodą, im wcześniej tym lepiej, dziecko nie będzie miało lęku przed wodą, wstęp do nauki pływania; dobroczynne
        działanie słońca, wytwarzanie wit. D; kontakt z dziećmi w budowaniu więzi społecznych; odmienne spędzenie czasu z dzieckiem, coś nowego; a sobie zafundowałam letnią opaleniznę i satysfakcję, że maluchowi sprawiłam
        tyle radości. Pozdrawiam mamy i do zobaczenia na basenie. Ten promienny uśmiech mojej córci udokumentowałam na zdjęciu. Agnieszka z Wrocławia
        Attached Files
        Last edited by Agusia2; 28-07-2009, 10:54. Powód: dodanie tekstu

        Skomentuj


          #5
          uśmiech dziecka

          Uśmiech dziecka jest bez cenny. Jak pisał Janusz Korczak, „gdy śmieje się dziecko, to śmieje się cały świat”. Codziennie czekam na uśmiech mojej niespełna 15 miesięcznej pociechy. Adusia dużo się śmieje – uśmiech też staje się pełniejszy, ponieważ widać coraz więcej ząbków :0)
          Wydaje mi się, że pierwszy uśmiech pojawił się na buzi mojego dziecka już w szpitalu, – kiedy sobie słodka spała lub brano ją na ręce. Także słodko się uśmiechała przytulona do piersi. Następne uśmieszki pojawiły się, gdy rozpoznawała osoby ze swojego bliskiego otoczenia: mamę , tatę, babcię i dziadka. Zadowoloną minkę miała również, gdy leżała w wózku jak szliśmy na spacerek. Dziś śmieje się bardzo często – uwielbia rozdawać uśmiechy paniom w sklepie, machając przy tym rączką i mówiąc pa, pa. Najwięcej frajdy sprawia również zabawa na świeżym powietrzu – zabawy z dziećmi w piaskownicy, gra w piłkę i uciekanie mamusi po placu zabaw :0)
          Uśmiechnięta buzia dziecka to największy i najpiękniejszy skarb rodziców starajmy się by tych uśmiechów było jak najwięcej. A można to uczynić w prosty sposób – być blisko z dzieckiem – spędzać wspólnie czas, często je przytulając, starać się zrozumieć jego potrzeby, często chwalić - po prostu otulać miłością jak kołderką.
          Attached Files

          Skomentuj


            #6
            nasze problemy, nasze skarby

            Będąc na placu zabaw z moim dwuletnim synkiem, patrzyłam na nastoletnie mamy. Moja sąsiadka to również 18-letnia dziewczyna z rocznym maluchem. Tak naprawdę chyba nie ma odpowiedniego czasu w naszym na dziecko. Myślę, że dla każdej kobiety to musi być indywidualna decyzja. Nie zazdroszczę mamom, których ciąża zaskoczyła i stała się powodem nieporozumień i swoistej traumy. Sama to przeszłam i wiem co to znaczy, kiedy kobieta jest napiętnowana i wrzucona do wora z napisem : niezdatna!.

            O ironio!, mój synek kończy jutro dwa latka i taka refleksja to istne catharsis.

            W moim przypadku los troszkę pomieszał nam szyki. Naprawdę żyłam jakoś do momentu „dwóch pasków” w przekonaniu, że na wszystko w życiu jest czas i miejsce. Byłam studentką, dwa uniwersytety, doktorat, w zapasie wielkie plany, marzenia, pragnienia i spakowane walizki na emigrację do UK. Kiedy 22 sierpnia 2006 zobaczyłam dwie kreski na teście ciążowym, po prostu się rozpłakałam. Miałam zaledwie 23 lata, niby dużo, niby nie. Dorosła?, absolutnie. I co ?, i dziecko!.Bardzo to przeżyłam i traktowałam na początku jak wyrok, jak senny koszmar. Marzyłam za każdym razem w tramwaju, żeby mnie Ktoś uszczypnął, żeby wielki brzuch zniknął!.

            Powoli, ale jednak oswajałam się z sytuacją. Nie ukrywam, ze otoczenie nie pomagało. Starsze panie rzucały wścibskie spojrzenia, koledzy ze studiów traktowali mnie jak powietrze, a wykładowcy jak problem. Kiedy usłyszałam, ze w jednym z instytutów nie mogę pisać pracy magisterskiej, bo nie chcą żeby ciężarna odbijała im sie od stołów w laboratorium, a w dodatku kobiety w ciąży nie do końca są sprawne umysłowo, straciłam grunt pod nogami. Dzisiaj sobie tego nie wyobrażam, ale wtedy!!. Szok!.

            Zazdrościłam kobietom, które miały poukładane życie i mogły się zdecydować na potmka świadomie. Wiek?, nie grał roli, ważne , że ta decyzja jest moja, własna, intymna i niezależna!!!.

            Jako naukowiec zdaje sobie sprawę z powikłań ciążowych, problemów i niebezpieczeństw zostawania matką w coraz późniejszym wieku. Jednak, mimo iż ryzyko jest większe, czasem warto ułożyć sobie życie. Najpierw!. Wiem też, że dbająca o siebie i o dziecko, świadoma przyszła mama, ma 100% szans na urodzenie zdrowego malucha.

            Ja, dzisiaj cieszę się, że mam synka, ale bardzo długo musiałam dojrzewać do tej roli i do tego momentu. Jeszcze kilka miesięcy temu, nigdy bym tego nie napisała, bo pogodzenie studiów, wychowania takiego maleńkiego chłopczyka i moja silna wola, nie szły ze sobą w parze. Dalej twierdzę, że byłam niedojrzała, nieprzygotowana I ZA MŁODA na macierzyństwo!.

            Mając dwuletniego chłopczyka, śpiącego w łóżeczku, który jest moim największym skarbem i 25 lat, wiem, że decyzja o macierzyństwie musi być indywidualna, dla każdej kobiety. Bezcennym jest kiedy można sobie powiedzieć : tak!, jestem gotowa zostać mamą i stać jest mnie finansowo na utrzymanie dziecka. To będzie najszczęśliwszy moment mojego życia, kiedy zostanę rodzicem. Świadomym rodzicem!.



            Attached Files

            Skomentuj


              #7
              Moja córka to cudowny mały wulkan.Jest niesamowicie energicznym pogodnym dzieckiem,a to wszystko zasługa ADHD.
              Nie uwazam jednak, że to jej wada,jest taka jaką ją bóg stworzył i bardzo ją wszyscy kochamy.
              Żeby ułatwić jej życie chodzimy razem na basen gdzie może się wyszaleć,wyładować i poczuć się lepiej,bo doskonale wiem ze jest jej źle gdy nic nie robi.
              Energia którą ma w sobie,szuka uparcie ujścia co nie każdemu się podoba
              Często słyszę na ulicy,czy w tramwaju że powinno się ją zacząć wychowywać bo za głośno mówi lub źle się zachowuje.Ludzie nie rozumieją że ona jest INNA co nie znaczy że jest gorsza jednak to że głosno wyraża swoje opinie,jest uparta i szybko się złości nie przysparza jej przyjaciół.
              Staram się kazdego dnia być dla niej oparciem i nie tylko rodzicem ale i przyjacielem.
              Chodzimy razem na długie spacery,basen i do psychologa który pomaga mi nauczyć się własciwej opieki nad dzieckiem z nadpobudliwością psychoruchową i musze wam się przyznać ze jestem najszczęśliwsza mamą pod słońcem,mimo tych niewielkich problemów,bo co świat byłby wart gdyby nie było trosk?


              Skomentuj

              •    
                   

                #8
                Krystuś- mój skarb!

                Krystuś mój ukochany synek,ma 3latka.Jest bardzo zabawnym i ciekawskim chłopczykiem.Uwielbia dobrą zabawę i majsterkowanie.Chodzimy na spacerki, na których uczę go miłości i szacunku do przyrody.Chcę by cenił ekologie i szanował wszystkie żywe stworzonka.Kulturę zachowania ćwiczymy na bieżonco.Do ludzi odnosi się z ufnością,uwielbia zawierać znajomości z diewczynkami i chłopczykami,do starszych ludzi zawsze się wita!Jestem bardzo dumna z synka,gdy widzę uśmiech na twarzy ludzi z którymi rozmawia i bardzo się rozczulam od momentów,w których synek podchodzi do mnie ,mocno się przytula i mówi:
                - Kocham cię bardzo mamusiu!!!
                Te chwile są bezcenne i właśnie przypominają mi, że bycie mamą to nie jest tylko wychowanie i uczenie pociechy,lecz ogromny Dar od Boga w doświadczeniu bezwarónkowej miłości,którą cie darzy dziecięce seruszko!!!
                Attached Files

                Skomentuj


                  #9
                  Córuś!!!

                  Moja kochana córeczka - Kingusia!Właśnie skończyła 10miesięcy.Jest bardzo zabawna i lubi nowe wyzwania-zaczyna powoli chodzić(prawda z podtrzymywaniem),spinać się na meble i przymierza się do ogrodnictwa -no narazię ziemia "doniczkowa",ale nie szkodzi:-)Zabiera zabaweczki braciszkowi,ale on na szczęście jest bardzo wyrozumiały,więc ślicznie się bawią razem.Lubi jeść owocki i jarzynki.Ale najlepiej co narazie się udaje,to tanieć.Prześlicznie rusza się w takt muzyki - może jednak te ogrodnictwo zmieni na tanieć?Kto wie?Zycie pokaże!
                  Najbardziej uwielbiam wstawać o poranku i cichutko słuchać gawążenie Kingusi,gdy ona myśli że śpię.Cichuteńko,na paluszkach podkradam się do łużeczka i ...widzę rozpromienioną buzińkę córeczki!Biorę ją w swoje ramiona,przytulam mocno i czuję jak bije malutkie serduszko!Moja ukochana córeczka!Kocham cię ponad życie!Macierzyństwo - jest piękne,i mimo cięzkich dni czy nieprzespanych nocy,zawsze jest motywacja by iść dalej!Najlepszą nagrodą jest miłośc i radość dziecka,jego szczęście i uśmiech na twarzy!Kocham być mamą!!!
                  Attached Files

                  Skomentuj


                    #10
                    Moja Ciąża Była Wyczekiwana Wytęskniona I Wymodlona Po Latach Prób W Końcu Się Udało Dwie Kreseczki To Był Cud I Radość Tak Wielka że Nie Da Się Opisać Potem Szok I łzy I Wyrok:ciąża Pozamaciczna Widoczne Pogrubienie Jajowodu I Pusty Pęcherzyk W Macicy Kilka Tygodni Strachu I...jest Pęcherzyk Się Zapęłnił A Pogrubienie To żylak I Znowu Radość ...do 12 Tyg. -krwawię Zagrażające Poronienie łzy Strach Pobyt W Szpitalu Ale Minęło Parę Dni I Nic Udało Się Nadal Jestem W Ciąży Miesiące Mijały Brzuszek Rósł Wiedziałam Już że To Chłopczyk I Przyszedł 37 Tydz. Mały Nie Rośnie Znowu Szpital łzy Strach Badania I Decyzja:kończymy Ciążę Ze Względu Na Pogarszający Się Stan Dziecka Rano Na Operacyjną Odprowadzał Mnie Mąż Wszystko Będzie Dobrze-powiedział I Tego Się Trzymałam Po 20 Min. Usłyszałam Płacz Pokazali Mi Maleńkiego Chłopczyka Był Fioletowy Ale Silny Wrzeszczał Na Cały Szpital Popłakałam Się Ze Szczęścia Potem Znów Gorsze Dni Badania Choroby I Znowu Strach I łzy Ale Dni Mijały A Nasz Synek Walczył O życie W Końcu Wróciliśmy Do Domu Konradek Rośnie Rozwija Się Jak Inne Dzieci Dogonił Rówieśników Wagą I Wzrostem Jest Radosny I Zaskakuje Nas Każdego Dnia Nowymi Umiejętnościami Jest Naszym Słoneczkiem
                    Attached Files
                    KRYSTIAN ur.08.08.2000 KONRADEK ur.23.02.2009

                    Skomentuj

                    •    
                         

                      #11
                      mój mały artysta ... malarz

                      Paweł ma półtora roku i jest niezwykle aktywnym i ciekawym świata chłopczykiem. Takim, co to nie usiedzi na miejscu. Mówią, że szybki, że żywe srebro. Nie raz się o tym przekonałam. Ale ja lubię tą jego ruchliwość i ciekawość, chyba nawet jestem taka sama. Jest jednak taka czynność, przy której skupia się niebywale. To malowanie. Uwielbia malować farbami. Na początku z przerażeniem patrzyłam jak zanurzone rączki w farbie zamiast na papier wędrują na twarz i ubranie ... Potem znalazłam żelowe farby, nietoksyczne i bezpieczne już dla najmłodszych dzieci, a co najważniejsze całkowicie zmywalne zarówno z małego artysty jak i z jego garderoby. Najlepiej maluje nam się w ogrodzie, gdzie rozkładamy ogromne płachty papieru i mój mały artysta może tworzyć bez ograniczeń. Lubię patrzeć na szczęście mojego synka, gdy ze skupieniem maluje i po sobie i po papierze. Nie bez powodu mówi się, że szczęśliwe dziecko to brudne dziecko, chyba coś w tym jest ... Przynajmniej ja wierzę, że tak jest a uśmiech mojego dziecka utwierdza mnie w tym.

                      Skomentuj


                        #12
                        Gdy zaszłam w ciążę miałam skończone 23 lata. Mąż jak tylko dowiedział się, że spodziewam się dziecka i strasznie się cieszył (staraliśmy się o niunię kilka miesięcy) zabrał mnie na kolację żeby to uczcić. 30 września zaczynał mi się 9 miesiąc ciąży i będąc już jedną nogą na porodówce obroniłam tytuł magistra. Dokładnie w tym samym dniu zbiegła nam się data naszej 2 rocznicy ślubu. Poszliśmy więc z mężem na kolację aby uczcić naszą rocznicę i moją obronę. Będą już na kolacji rozmawialiśmy o tym jak to będzie jak dzidzia się urodzi? Czy będziemy tak często gdzieś razem wychodzili? Czy wogóle uda nam się jakoś pogodzić nasze dotychczasowe luzackie życie z wychowywaniem małej? Jak to wszystko będzie wyglądać?
                        Koleżanki ostrzegały mnie, że koniec naszych wieczornych wyjść z mężem, koniec imprez do białego rana, spania do południa. Mówiły, że zaczną się mi nie przespane noce i ciągły płacz, ale odkąd 5 listopada 2008 roku moja żabka przyszła na świat nic z takiego nie miało miejsca. Miałam to szczęście że moja córcia nie miała kolki, w nocy spała jak susełek i budziła się tylko dwa razy na jedzonko albo tylko raz. W ciągu dnia spała albo grzecznie sobie leżała. Teraz wiem, że nie warto czasami słuchać i przejmować się koleżankami bo odkąd mam moją królewnę nic już nie ma ważniejszego od mojej kochanej rodzinki. Dzisiaj wiem, że nie ma niczego ważniejszego od mojej córuni. Ma prawie 9 miesięcy i jest taką mądrą i rezolutną dziewczynką. Mogłabym całymi dniami siedzieć z nią w domku i wiem, że nigdy by mi się to nie znudziło. Uwielbiam jej spojrzenia i pełne miłości uśmiechy, którymi codziennie mnie obdarza kiedy tylko otworzy rano oczka. Kocham jak się we mnie wtula tymi swoimi malutkimi rączkami. Gdy mówi słowo mama drży mi serce, a z oczu prawie płyną łzy- z takich małych usteczek gdy płyną takie słowa to do oczu automatycznie cisną się łzy, łzy szczęścia i miłości. Nie potrzebuję szaleć na imprezach, starcza mi czasu na to żeby spotkać się z przyjaciółkami i jak tylko mamy ochotę idziemy gdzieś z mężem, a małą zajmują się rodzice albo teściowe. Nie żałuję że w tak młodym wieku zdecydowałam się na dziecko. Na karierę mam jeszcze czas, a teraz cieszę się urokami macierzyństwa.
                        Ewelina z Kielc
                        WERONIKA JAGODA 5 listopad 2008 godz. 15.37 3870 g, 60 cm
                        NADIA POLA 10 lipiec 2012 godz. 11.50 3130 g, 56 cm







                        Skomentuj


                          #13
                          Macierzyństwo... od samego początku wiedziałam ze chce być szybko mamą.Jeszcze przed ślubem wyobrażałam sobie jak to będzie cudownie nosić swoje długo wyczekiwane maleństwo pod sercem. Miałam to szczęście, że z mężem mieliśmy podobne marzenia.Oboje chcieliśmy mieć dzieci. Byłam młoda miałam 22lata ale to nie było ważne-to nie był dla mnie wyznacznik "że za wcześnie, że za młoda, ze przecież studiuje dziennie". Próbowaliśmy pare miesięcy,ale czułam, że jest problem i słusznie diagnoza lekarza -torbiele czynnościowe w jajnikach. Byłam w szoku! Od razu podjęliśmy leczenie. Pierwszy cykl po tabletkach dał już rezultat To mogła być moja wymarzona Hania albo Wiktorek....ciąża niestety rozwijała się w jajowodzie.Przeżyliśmy koszmar,który dzięki Bogu zakończył się samoistnym poronieniem...Myślałam, że to koniec świata. Ale NIE, marzyłam dalej o tych delikatnych rączkach i stópkach,o tej delikatnej różowej skórce i przesłodkim bezzębnym uśmiechu. Spróbowaliśmy ponownie po 2 miesięcznej przerwie. Udało się. Ale nie było kolorowo uwierzcie mi. Plamiłam,plamiłam i jeszcze raz plamiłam biorąc już po 6tabletek dziennie na podtrzymanie. Leżałam I trymestr-ufff udało się, maleństwo się rozwija jest i żyje!!! to była nagroda...II trymestr nerwówka,znów większość czasu przeleżałam-ufff dotrzymane ... III trymestr i kolejne schody których nikt nie zauważył moja niunia nie przybierała na wadze-o czym dowiedziałam się gdy usłyszałam ile waży.... To nie bajka to życie...
                          Sam poród co by dużo nie opowiadać ledwo moje dziecko przeżyło,trwał 27h...płakałam, darłam się, żeby ją ratowali gdy tętno zanikło, szybko,szybko bo niedotlenienie...zlecieli się lekarze wyciągnęli to o czym w ciąży nie chciałam nawet czytać- próżnociąg i moje parcie córcia wyskoczyła niemalże od razu...flaczek,siny malutki człowieczek...który nie krzyczał ani się nie ruszał Płakałam myślałam, że umrę. Po jakiejś minucie ciszy usłyszałam popiskiwanie to mój mały kurczaczek, ciężko to opisać nawet, cieszyłam się że żyje i nie było dla mnie ważne to, że mogą być jakieś powikłania -JEST ŻYJE!!!! MOJE SZCZĘŚCIE...... nie dostałam jej od razu bo robili mnóstwo badań,ale najważniejsze to gazometria-wszystko w normie i wreszcie usłyszałam,, Ma Pani córcie!!! waży 2,3kg jest mimo wagi zdrową i silną dziewczynką, co najważniejsze oddycha samodzielnie i nie doszło do niedotlenienia...nie ma potrzeby umieszczać jej w inkubatorze" Byłiśmy z mężem tacy szczęśliwi.Tuliłam ją w ramionach i płakałam... MOJA MOJA MOJA !!!! WITAJ SKARBIE

                          Wszystko udało mi się zdobyć właśnie dzięki niej. Urodziłam Gabrysie na ostatnim roku studiów dziennych. Spokojnie zdałam sesje, skończyłam studia. Teraz pisze prace mgr i mam nadzieję się obronić we wrześniu.Dla chcącego nic trudnego.
                          Mam 24lata jestem młoda ale dziecko nie stanęło mi na drodze jak przeszkoda- wręcz przeciwnie.Córcia była moim motorem do działania.Gdy nie miałam siły się uczyć to jej kopniak w żebra mobilizował mnie do walki.
                          Nie umiem sie na nią złościć że wstaje o 4-5 rano i ma ochotę na charce z mamusią . Ma 6miesięcy a serca wszystkich domowników są skierowane w jej stronę.To nasza wiecznie uśmiechnięta iskierka. Nieufna dla wszystkich, a dla swoich żywe sreberko. Kocham ją nad życie. Uwielbiam ten widok gdy rano słysze jej wiercenie ,podchodze do łóżeczka i wita mnie moje słońce najpiekniejsze uśmiechem tak szerokim, że ujął by najtwardsze serce. Niewyobrażam sobie życia bez niej.Warto było przejść przez to wszystko i gdybym musiała to przeżyć ponownie PRZEŻYŁABYM.




                          Skomentuj


                            #14
                            Moje skarby

                            Zawsze marzyłam o dwójce dzieci:synku i córeczce.Kiedy zaszłam w ciążę podświadomie wierzyłam że dziecko będzie zdrowe,uważałam i dobrze się odżywiałam.Bałam się porodu!Urodziłam(razem z mężem) wspaniałego chłopczyka, po 13godzinach porodu!Ja urodziłam się jako mama!Wcale nie było strasznie!Raczej magiczna chwila!Pierwsze karmienie-cudowne przeżycie,nesamowite!!!Zaczeła się codzienność,strach że czegoś nie potrafie,nie umiem i kompletnie nie mam pojęcia jak dbać i pielęgnować taką kruszynkę(bez pomocy babć).Powoli dzień za dniem wszystko się układało,doradzała położna i bratowa(4dzieci),pediatra i oczywiście niezawodna...intuicja!Leciał czas-mięsiąc,piąty,1-wszy roczek,teraz Krystuś skończył 3-latka i mówi że jest duży.Jest kochany i zawse wesoły,ciekawy świata!
                            Druga ciąża! Na USG widać diewczynkę,ale wsystko się może zdarzyć(położna mówi że dziewczynki lubią"osukiwać")!Mówimy z mężem:- Grunt to zdrowe by było!Nagle w 7mies. jakieś krwawienie,strach niesamowity!Jedziemy na tych miast do szpitala.Boże, aby wshystko było dobrze z dzieckiem!!!Badania rozwiewają wselkie niepokoje,czasami się zdarza,nic groznego.Ciesze się bardzo!
                            Dzień porodu!!!Już świadomie podchodzę do wszystkiego co się dzieje:skurcz,drugi,co raz częściej!Na porodówce z szerokimi oczami obserwuję calą"akcje".Widze ją,moją ukochaną córeczkę!!!Jest piękna!Platynowa błondynka-mówią dziewczyny na porodówce.Zmęczona i szczęśliwa zasypiam!Potem już wszystko wiem,nie boje się i jestem pewna sił.Poradzimy sobie!!!Kingusia ma 10mies.rośnie jak na drożdzach i z każdym dniem robi postępy.
                            Marzenia się spełniają-mam synka i córeczkę.Zdrowych dzieciaczków i najpiękniejszych pod słońcem dla nas,rodziców!!!To nasze SKARBECZKI!!!


                            Attached Files

                            Skomentuj


                              #15
                              Mój Mały Skarb

                              Ja za nim oficjalnie dowiedziałam się że jestem w ciąży z moim synkiem, już coś przeczuwałam. Zwłaszcza gdy w moim ciele zaszły widoczne zmiany jak biust mi się zwięszył, a to często chodziła do toalety w nocy, no i brak okresu. A najbardziej to moja podświadomość dawała mi znać że coś jest nie tak inaczej. Parę dni pożniej zrobiłam test i okazało się Byłam w ciąży!!! Piersza reakcja szok a potem radość. Tak się cieszyłam że całemu światu chciałam o tym powiedzieć a najbardziej przyszłemu tacie. Gdy mu powiedziałam ucieszył się myślałamże jest szczęśliwy ale pomyliłam się. Niestey ojcostwo go przerosło ale ja wiedziałam że ja Mamą chcę być!!!! I że wszystko zrobię dla mojego maleństwa. Niesamowite było to gdy go pierwszy raz ujzałam na USG potem drugi raz. wszystkie bicie serduszka, które usłyszałam na KTG. I wreszcie poród cesarka. Słyszę leciutkie łkanie jak małą żabka. Aż się wzruszyłam potem go nachwile zobaczyłam. Jest o to on Mój Mały synuś Krystainek. Dziś ma ponad siedem miesięcy i siedem ząbków jest oczkiem w głowie mamusi. I najweselszym "cygańskim dzieckiem" jak to sie mowi na świecie. Nikogo się nie boi. Moj mały wesołek
                              Attached Files

                              Skomentuj

                                     
                              Working...
                              X