Pamiętam wyraziste smaki: słodkie-ale nie mdłe, kwaśne- a nie tylko kwaskowate dzięki sporej liczbie konserwantów... Dwa z nich pamiętam dokładnie. Pierwszy to smak wiejskiego żółtka, które ucierane w małym emaliowanym garnuszku z 2 łyżkami cukru przybierało lekko białawy kolor, gęstą konsystencję i było dla mnie wtedy kwintesencją słodyczy Drugi to smak kiszonej kapusty, którą robiła co roku moja babcia, i która stała w "trzeciej piwnicy" w ogromnej beczce przykryta czystą ściereczką. Babcia raz w tygodniu "myła kapustę", a ja z nabożeństwem patrzyłam na te wszystkie skomplikowane czynności i czekałam na moment kiedy babcia zapyta: Chcesz napić się witamin? Oczywiście chciałam i choć pamiętam, że sok z kapusty mocno szczypał moje wargi to jego smak był nieziemski! Wypijałam duszkiem szklankę tego przysmaku i czułam orzeźwiający chłód rozlewający się po moim brzuszku.
Do dziś uwielbiam te 2 smaki. Kiedy piekę ciasto i ucieram żółtka z cukrem nie mogę się powstrzymać żeby nie oblizać łyżki...
A kiedy byłam w ciąży sok z kiszonej kapusty okazał się moim wybawieniem podczas porannych nudności
Do dziś uwielbiam te 2 smaki. Kiedy piekę ciasto i ucieram żółtka z cukrem nie mogę się powstrzymać żeby nie oblizać łyżki...
A kiedy byłam w ciąży sok z kiszonej kapusty okazał się moim wybawieniem podczas porannych nudności